Reklama

Po nieoczekiwanej śmierci żony Magdaleny, która zmarła nagle na początku roku na ostrą białaczkę. Jacek Borkowski został sam z dwojgiem dzieci – 14-letnim Jackiem i 10-letnią Magdą. Przekładał wywiad dwa razy, bo syn Jacek miał klasówkę, a córeczka Magda – występ artystyczny. Ojcem teraz jest przede wszystkim. I ta rola jest dla niego najważniejsza. Jacek Borkowski w poruszającej rozmowie z Krystyną Pytlakowską opowiedział o samotnym rodzicielstwie.

Reklama

Jacek Borkowski: Gdy usłyszałem diagnozę, grunt usunął mi się spod nóg. Ale musiałem go odnaleźć bardzo szybko, bo przecież są dzieci. Realne, konkretne, wymagające ode mnie myślenia i działania. Nie miałem czasu na płacz, nie mogłem sobie na niego pozwolić. Kiedy mnie ta wiadomość dopadła, musiałem szybko ogarnąć sytuację. Wróciłem do domu, przygotowałem kolację. Zawołałem córkę i syna: „Chodźcie jeść”. Zapytałem, co było w szkole. Obejrzeliśmy telewizję, położyłem dzieci spać. Wszystko było na pozór normalnie, chociaż w środku rozpadłem się na tysiąc kawałków.


Jacek Borkowski - jakim jest tatą?

– Od razu poczułeś się samotnym ojcem?
Jacek Borkowski:
Czy ja wiem? Ojcem po prostu. Zresztą czułem się nim zawsze, pod tym względem nic się nie zmieniło.

– Ale dwoje rodziców dzieli odpowiedzialność na pół, gdy zostaje jedno – dźwiga podwójny ciężar. Nie ma nawet z kim się posprzeczać, jaką dziecko ma wybrać dalszą drogę.
Jacek Borkowski:
U nas nigdy czegoś takiego nie było. Nigdy też nie obciążaliśmy siebie wzajemnie, gdy nasze dziecko popełniło jakiś błąd. Graliśmy do jednej bramki.

– Magda nie powiedziała Ci, że gdyby jej zabrakło, to powinieneś kierować się konkretnymi zasadami, dokonać takiego czy innego wyboru?
Jacek Borkowski:
Wręcz przeciwnie, to ja ją zawsze straszyłem swoim odejściem, bo przecież byłem starszy, i powtarzałem: „Masz mi później opowiedzieć, na jakich ludzi wyszły nasze dzieci”. Oczywiście, gdy się już spotkamy w zaświatach.

Polecamy także: „Nie mogłem się załamać, miałem jeszcze dwoje dzieci” - Jacek Borkowski w rozmowie o chorobie i śmierci żony Magdy.

Artur Wesołowski

Jacek Borkowski - jak sobie radzi samotny ojciec

Jacek Borkowski: Niektórzy nie rozumieją, że ja musiałem się tak zachować choćby dlatego, że nie jestem amatorem i mam konkretny zawód – aktor, którym muszę być w każdej sytuacji. Ale teraz w każdej sytuacji muszę być i ojcem.

– Wcześniej nie byłeś?
Jacek Borkowski:
Jeżeli ktoś ma wątpliwości, niech przyjrzy się mojej najstarszej córce Karolinie, jak jest wychowana, na jaką świetną kobietę wyrosła i jaka jest bliskość między nami. Ojcem byłem zawsze, tylko teraz życie wymaga ode mnie przeorganizowania różnych zajęć. Gdy Magda żyła, też rano wstawałem, odwoziłem dzieci do szkoły, często robiłem im śniadania. Pod tym względem nic się więc nie zmieniło. Mam tylko problem z tym, że gdy jadę na koncert czy do pracy, muszę kogoś poprosić, żeby został w domu z dzieciakami. Nie można ich jeszcze zostawiać samopas. Jacek ma niecałe 14 lat, a Magda – 10.

– Jacek wszedł w okres dojrzewania.
Jacek Borkowski:
Tak, to trudny moment, ale ja się nie skarżę. To też mój rodzaj samoobrony przed światem zewnętrznym. Zakładam pancerz, żyjąc tak, jakby się nic nie stało. Dla dzieci nie ma wielkiej zmiany. Odrabiają lekcje, chodzą do szkoły i na dodatkowe zajęcia, sprawdzam im prace domowe. Czytam im bajki na dobranoc albo opowiadam. Ja lubię być ojcem. Gdyby tak nie było, nie miałbym dzieci po prostu. Przedtem wspólnie z dzieciakami rozmawialiśmy. Oboje byliśmy ich konfesjonałem. Teraz zostałem sam. Ale nie ma różnicy w tych rozmowach pomiędzy mną a nimi.

– Przytulasz je?
Jacek Borkowski:
Przytulam.

– Dajesz im czułość?
Jacek Borkowski:
Staram się, chociaż przecież nie jestem kobietą i to czułość w męskim wydaniu. Dzieciom może brakować trochę tego ciepła, jakie ma w sobie tylko kobieta, matka. Ojcowie mają inną konstrukcję emocjonalną.

– Jak wychowujesz córkę i syna?
Jacek Borkowski:
Określam ich obowiązki, ale nie stawiam przed nimi wygórowanych wyzwań. Za bardzo moje dzieci kocham, żeby im sprawiać kłopoty. Poza tym nie robię niczego nadzwyczajnego ani też z niczego dla nich nie zrezygnowałem.

– Jak wygląda teraz Twój dzień.
Jacek Borkowski:
Normalnie, o szóstej rano pobudka, sprawdzenie plecaków, czy dzieciaki wszystko spakowały do szkoły. Potem śniadanie i kanapki. A wcześniej jeszcze zakupy i świeże bułki. Gdy wracam po odwiezieniu ich do szkoły, golę się, przebieram, robię zakupy, bo trzeba ugotować obiad.

– Nie masz nikogo do pomocy?
Jacek Borkowski:
Nie chcę, żeby mi się ktoś kręcił po domu. Obrać ziemniaki czy wsadzić brudne rzeczy do pralki potrafię sam.

– A co gotujesz?
Jacek Borkowski:
Wszystko, włącznie z naleśnikami i pierogami. Powiedz mi tylko, dlaczego pierwszy naleśnik zawsze mi się nie udaje?

Co jeszcze powiedział o małżeństwie z Magdą? Cała rozmowa z Jackiem Borkowskim w najnowszej VIVIE!, Od 14 lipca w kioskach.

Mateusz Stankiewicz/AF PHOTO

Reklama

Polecamy też: „Nie umiem sobie bez nich wyobrazić dnia”. Jacek Borkowski z dziećmi pierwszy raz w filmowym wywiadzie.

Reklama
Reklama
Reklama