Reklama

W maju odbędzie się premiera filmu Jana Kidawy-Błońskiego pod tytułem ”Gwiazdy”, który będzie opowiadał o śląskim piłkarzu Janie Banasiu. Kibice już szykują się na ucztę duchową, a fani Grażyny Torbickiej na jej epizod, w którym zagrała swoją mamę - Krystynę Loskę, najpopularniejszą w latach 70-tych spikerkę telewizyjną, do dziś ikonę tego zawodu. Przy okazji więc zapytałam Grażynę Torbicką o to nowe dla niej doświadczenie, zaraz po poprowadzeniu przez nią wieczoru promocyjnego książki Krystyny Cierniak - Morgenstern. Była oblegana, ale nie poddałam się.

Reklama

Grażyna Torbicka o wcieleniu się w postać mamy, Krystyny Loski

Grażyna Torbicka: Kryśka, nie ucieknie się przed tobą. Ja tu pracuję. Wcale nie miałam zamiaru udzielać dzisiaj jakiegoś wywiadu. Ale dobrze, tylko usiądźmy gdzieś na uboczu.

Krystyna Pytlakowska: Grażynko, ale sama mnie kiedyś uczyłaś, żeby nie odpuszczać. Zgodziłaś się zagrać swoją mamę. Jesteś zadowolona ze swojego „występu”? Przeanalizowałaś siebie na ekranie?

Grażyna Torbicka: Jestem bardzo zadowolona , bo 100% tego, co zostało zarejestrowane na planie, weszło do filmu, czyli całe 8 sekund (śmiech).

Krystyna Pytlakowska: Nie żartuj, 8 sekund to dużo jak na powrót do przeszłości. Często oglądałaś Krystynę Loską na małym ekranie?

Grażyna Torbicka: Jako dziecko zawsze oglądałam moją mamę, gdy zapraszała wszystkie dzieci na „Dobranockę”…

Krystyna Pytlakowska: Pamiętasz ten czas, o którym opowiada film „Gwiazdy” Jana Kidawy -Błońskiego?

Grażyna Torbicka: Bardzo dobrze, bo mój tata Henryk Loska był wtedy blisko związany z Górnikiem Zabrze jako kierownik sekcji. Znałam wszystkich piłkarzy: Lubańskiego, Oślizłę, Kostkę. Byłyśmy z mamą na każdym prawie meczu Górnika. To była znakomita drużyna, bardzo lubiana przez całą Polskę. Wojciech Młynarski napisał o niej piosenkę „Górnik Górą”, Andrzej Zieliński napisał muzykę, a Skaldowie zaśpiewali. Pamiętam też Jana Banasia i jego czerwonego Mustanga. Gdy jechał przez Katowice, to wszyscy go podziwiali!

Krystyna Pytlakowska: Prowadzisz festiwale, recenzujesz kino, zrobiłaś setki rozmów z jego twórcami. I nagle wróciłaś do czasów, kiedy miałaś zaledwie kilkanaście lat, a twoja mama nie mogła swobodnie przejść ulicą. Miałaś tremę? Podglądałaś stare nagrania mamy, żeby wypaść jak ona?

Grażyna Torbicka: Nie miałam tremy tylko wielką radość i zabawę z całej sytuacji.

Krystyna Pytlakowska: Twojego taty nie ma w tym filmie. Szkoda?

Grażyna Torbicka: Jest, po pierwsze dlatego, że był częścią tej historii, a po drugie widać tatę na ławce obok trenera w materiałach archiwalnych. To dla mnie taka podróż sentymentalna.

Krystyna Pytlakowska: Może teraz zmienisz zawód i zaczniesz grać w filmach?

Grażyna Torbicka: Muszę to przemyśleć…

Polecamy też: „Co robiłeś na redakcyjnej kanapie?” Piotr Najsztub i Krystyna Pytlakowska rozmawiają o VIVIE!

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama