Ewa Woydyłło-Osiatyńska o lęku, wojnie, pandemii i pomaganiu
„Musimy się z tym zmierzyć, nie ma innego wyjścia”, podkreśla
- Beata Nowicka
Doktor psychologii i terapeutka uzależnień. Specjalistka od rozwiązywania problemów i szukania drogi wyjścia z kryzysów. Ewa Woydyłło-Osiatyńska w rozmowie z Beatą Nowicką opowiada o sprężystości emocjonalnej, wojnie, strachu, pomaganiu, wstydzie, Kainie i Ablu, a przede wszystkim o sile kobiet!
Beata Nowicka: Wisława Szymborska pisała: „Nie ma pytań pilniejszych od pytań naiwnych”. Więc pytam: jak żyć?
„Jak żyć?” jest bardzo ważnym pytaniem. Każdy powinien je sobie zadać i niektórzy to robią. Odpowiedź brzmi: „Dobrze”. A jak dobrze żyć? Zacznę od przypowiastki. Pewnego razu wydawnictwo, z którym współpracuję od lat, przysłało mi pocztą egzemplarze mojej nowej książki. Rozpakowałam paczkę zachwycona, patrzę na piękną okładkę, tytuł i… konsternacja: „Woydyłło, ściągnęłaś to z czegoś”. Mówię do męża, który siedział obok mnie: „Z czego ja wzięłam ten tytuł?”.
A mąż na to: „Dopiero teraz się zorientowałaś? Przecież ty już raz napisałaś taką książkę”. Byłam zdumiona. Okazało się, że 15 lat wcześniej w Instytucie Psychiatrii, gdzie byłam terapeutką uzależnień na oddziale odwykowym, nasz dział wydawniczy publikował moje małe książeczki, które pisałam dla pacjentów, ich rodzin i innych terapeutów. Tytuł mojej nowej książki brzmiał: „W zgodzie ze sobą”, a poprzedniej „Zgoda na siebie”. Nie był to przypadek. I teraz wracam do pytania – jak dobrze żyć?
W zgodzie ze sobą?
Właśnie! Oczywiście to jest wytrych. Do bardziej skomplikowanych ludzkich systemów nie będzie pasował, ale ten wytrych ma uniwersalne znaczenie. Masz być w zgodzie ze sobą, a jednocześnie tak postępować, aby nikt przez ciebie nie płakał. Wtedy człowiek żyje dobrze i jest szczęśliwy. Przykładem jest pani Henia, która pomaga mi w domu. Jej osobowość, rodzina, praca, jej stosunek do świata jest pełen ciepła i optymizmu. Nie chodzi o to, że ona jest codziennie w euforii czy ekstazie.
Ona nawet nie chodzi do kościoła, więc to nie jest też kwestia życia duchowego. Po prostu tchnie od niej pogoda ducha. Jest superbabą, która stoi na dwóch mocnych nogach na ziemi i… czyni dobro. A jak się pomyli, to mówi przepraszam i dwa razy posprząta bez zapłaty. Umie wybrnąć z trudnych sytuacji. To się nazywa mądrość, dojrzałość, pogoda ducha i jest dostępne dla każdego. Nie ma na świecie istoty, która nie mogłaby tego urzeczywistnić.
Czytaj także: Doktor Tomasz Rożek o groźbie wybuchu wojny atomowej i katastrofie klimatycznej
Ewa Woydyłło-Osiatyńska w sesji dla „VIVY!”, kwiecień 2022
To ważne słowa, szczególnie teraz. Za nami dwa lata pandemii, wojna…
Bądźmy realistami, my jeszcze nie wiemy, czy pandemia się skończyła. Epidemiolodzy i wirusolodzy mówią, że odrodzi się w innej formie, bo wirus skorzysta z tego, że takie kraje jak Polska odpuściły całkowicie. Wczoraj byłam w teatrze, jechałam metrem, wchodziłam do sklepów, nikt nie przestrzega żadnych rygorów, bo rząd je zniósł, ale ludzie kaszlą, kichają i nawet między sobą mówią: „Tak źle się czuję, że jutro chyba nie pójdę do pracy”. Testów nikt nie robi. Polak jest cwany, nie pójdzie przetestować się na własny koszt, jak nie musi, a nawet jak musiał, to nie szedł. A wirus sobie myśli: „Oni odpuścili, to ja się rozwinę i wypróbuję kilka nowych wariantów”. No więc mamy pandemię, do tego wybuchła wojna, żyjemy w nowej, upiornej rzeczywistości…
…i płaczemy za światem, który w jakimś sensie się skończył.
Niektórzy porównują to z 1939 rokiem. Pierwszą rzeczą, którą ludzie czują, jest przerażenie. To zupełnie normalne. Całą naszą wyobraźnię wypełniają wojenne obrazy znane z filmów. To, co dzieje się teraz, zdarza się po raz pierwszy w życiu trzech pokoleń. Poza tym jeszcze nie wiemy, w którą stronę rozwinie się sytuacja. Nikt tego nie wie. To też budzi lęk. Ale w ’39 było inaczej, Polska była sama. Już to mówiłam, ale powtórzę: jakie to niesamowite szczęście w tym potwornym nieszczęściu, że Putin napadł na Ukrainę w lutym. Gdyby poczekał 4–6 miesięcy, być może Polski nie byłoby już w Unii ani w NATO. A tu nagle ten sam rząd został przyjacielem Unii i prezydenta Bidena. Geografii nie zmieniliśmy, ale mamy sojuszników. To jest ważne.
Czytaj także: Anja Rubik: „Okrucieństwo i brak człowieczeństwa są nie do opisania słowami. Świat powinien stanąć”
Ewa Woydyłło-Osiatyńska w sesji dla „VIVY!”, kwiecień 2022
Mimo wszystko większość z nas czuje lęk i strach. W terminologii psychologicznej to dwa odmienne stany emocjonalne.
Lęk ma nieokreśloną przyczynę, to stan, który nie wskazuje palcem zagrożenia. Strach jest gwałtowną reakcją na bezpośrednie niebezpieczeństwo. Strach jest ucieleśniony, lęk rozproszony. Taka jest definicja psychiatryczna. Ja z kolei jestem lingwistką z pasji, mówię obrazowo i używam wymiennie: obawa, trwoga, terror, strach, przerażenie, lęk, niepokój. Musimy się z tym zmierzyć, nie ma innego wyjścia. To od nas zależy, czy te myśli dopuścimy, czy powiemy: „Przepraszam, pomyłka”. Wczoraj zadzwoniła do mnie jakaś pani z prośbą o wywiad.
Zapytałam, o czym, i usłyszałam: „Jak kobiety mają przetrwać ten straszny czas i w ogóle o tym nie myśleć”. Zaniemówiłam. I odmówiłam, bo to jest najgorsza rzecz, jaką można zrobić. Filozofia strusia, czyli robienia wszystkiego, żeby nie widzieć, co się dokoła dzieje. Nie! Trzeba się interesować, codziennie oglądać wiadomości, kupować gazety, czytać. Ja oglądam CNN, TVN24, BBC i rosyjskie Nowosti. Chcę wiedzieć. Wolę być oświecona niż nieoświecona! To, że widzisz i rozumiesz, nie znaczy, że musisz czuć się bardziej zgnębiony.
Bo chłodny ogląd pozwala oswoić lęk?
Oczywiście. Nie ma lepszego sposobu, jak posługiwać się rozumem, umysłem, szarymi komórkami. Ale każdy z nas ma swoją „sprężystość emocjonalną”, czyli rezyliencję. To jest termin, który pochodzi z fizyki ciał stałych i dotyczy wytrzymałości na odgięcie. Jak weźmiesz piłkę i rzucisz ją na ziemię, to jedna odbije się i wróci do ciebie, a druga klapnie i tam zostanie. Rezyliencja, czyli zdolność odbicia się od uderzenia, ciosu, ataku. To już widać u dzieci. Od czego zależy? Tu kłania się ludzka natura, wychowanie, doświadczenia, wcześniejsze ciężkie przeżycia. Jeden człowiek w pandemii przesłuchał wszystkie płyty, jakie zgromadził w domu, bo wcześniej nie miał na to czasu.
Po 20 razy puszczał „Miłość ci wszystko wybaczy” czy V symfonię Mahlera i się zachwycał. Drugi natomiast siedział przy oknie, gryzł paznokcie i rozpaczał, że nie może wyjść z domu. Na lęk i strach można głaskać, przytulać, kupić pół litra i w ogóle przestać myśleć. Można najeść się słodyczy i rozluźnić się, a potem wymiotować, to też zajmuje uwagę i przestajesz martwić się tym, co za oknem. Ale można też uruchomić płaty czołowe i skroniowe. Nie jesteś amebą. Reagujesz. Gdy wybuchła wojna, wielu pomknęło na granicę i zaczęło wozić uchodźców po całej Polsce, szukać im mieszkań, lekarstw, jedzenia. Dobrze jest być gotowym na jakąś formę poświęcenia, bo to skutecznie osłoni nas przed strachem. Podobno Ikea przez 20 lat nie sprzedała tyle piętrowych łóżek, ile w ciągu ostatniego miesiąca. Polska popędziła na ratunek.
Pełny wywiad z Ewą Woydyłło-Osiatyńską przeczytasz w najnowszym numerze magazynu „VIVA!”, dostępnym na rynku od czwartku 21 kwietnia 2022 roku
Czytaj także: Anna Dereszowska ma ekologiczny dom na Mazurach! Pokazała nam wnętrza