Na scenie Cleo „wie jak użyć mowy ciała”. A w naszej sesji w bardziej romantycznej odsłonie
- JG
1 z 5
Na scenie drapieżna, pewna siebie, wprost ocieka seksapilem. Jak mówią słowa jej piosenki, „wie, jak użyć mowy ciała”. A jaka jest prywatnie? Czy odbiega od swojego scenicznego wizerunku? Zobaczcie piękne zdjęcia Cleo z nowej sesji do VIVY!
O Donatanie i ich współpracy powiedziała już wiele. A co mówi o sobie?
2 z 5
Cleo odpowiada na - czasami trudne, czasami niewygodne - pytania Piotra Najsztuba w najnowszej VIVIE! Opowiada o mężczyznach, miłości, zdradzie i życiowych doświadczeniach oraz narodzinach gwiazdy.
- Pani Cleo, czy pseudonim to szansa na narodziny nowej kobiety, różnej od Asi?
Chyba nie. To raczej moje alter ego sceniczne, dzięki temu Asia na scenie jest bardziej drapieżna, bardziej pewna siebie. Bo ja w życiu nie zawsze jestem pewna siebie.
3 z 5
Cleo w rozmowie z Piotrem Najsztubem.
– Gdybym Pani powiedział, że jest „normalną kobietą”, toby się Pani obraziła?
Potraktowałabym to jako komplement.
– A nie trzeba by czasem trochę – na użytek kariery – parę szalonych rzeczy zrobić? Publika czeka. Choćby romansik z partnerem w „Tańcu z gwiazdami”.
Jaki romansik?! Absolutnie nie! Nawet sugerowałam specjalnie, że chcę partnera, który jest profesjonalistą i żadnych afer. I mam bardzo fajnego partnera Jana Klimenta, który zresztą ma narzeczoną, z którą się uwielbiamy, więc tworzymy takie trio.
– To już brzmi dobrze. Trójkąt…
Brzmi dobrze, ale w tę stronę nie pójdziemy.
4 z 5
Cleo w rozmowie z Piotrem Najsztubem.
– O miłości Pani mało pisze. Nic Pani o niej jeszcze nie wie?
Może się jej uczę? Może tej miłości miałam przesyt, bo to był okres, kiedy się rozstałam z partnerem? Pisanie to ja. Cieszę się, że mogę sama dla siebie pisać. Jest masa wokalistek, które mają przygotowane już teksty, a mnie się wydaje, że człowiek jest najbardziej autentyczny, jeżeli może coś powiedzieć od siebie.
5 z 5
Cleo o mężczyznach i zdradzie oraz o robieniu facetom na złość w rozmowie z Piotrem Najsztubem.
– A jakie spojrzenie ma mężczyzna, kiedy kobieta wpada mu w oko? Ja znam taki wzrok kobiet, Polek przynajmniej – pojawił się mniej więcej 15, 17 lat temu – to spojrzenie pod tytułem: „To możliwe…”.
Tak?! To możliwe.
– Wcześniej tego nie było. A jak mężczyźni komunikują to wzrokiem?
To się chyba czuje po prostu.
– Jak?
Nie wytłumaczę, bo to jest dziwne, mężczyźni zawsze bali się do mnie podejść i zagadać. To się czuje. Nigdy nie byłam też typem kokietki, miałam koleżanki kokietki. I one obracały facetów tak, wokół palca. Zawsze pytałam: „Jak wy to robicie?”.
– To jak Pani „wyrywa”?
Jak mi się ktoś podobał, to tak jakoś subtelnie zagadywałam, starałam się porozmawiać, ale nigdy w taki ordynarny sposób nie pokazywałam, że ktoś mi wpada w oko.
– Nie tak, że za krawat, do najbliższej windy i opowiedzmy sobie swoje życie?
Absolutnie nie. Zawsze subtelnie, zawsze tak po cichutku. Tak to jest, a później właśnie facetom tego brakuje, tego pazura, i zdradzają.
– Jest ta gorycz, cały czas…
Jest, jest, ale co zrobić, ja się nie zmienię.
– Wylizać do końca, popić słodkim winem.
Dokładnie. Nie ma co, już się nie zmienię, kokietką nie będę i na złość nie będę facetom robić.