Reklama

Jedna z najbardziej znanych influencerek. Prowadzi bloga „What Anna Wears”, założyła markę i sklep internetowy Nusa Store, a jej profil na Instagramie obserwuje ponad 400 tysięcy fanów. Od wielu miesięcy żyje na Bali, gdzie poukładała życie na nowo. Anna Skura opowiedziała Beacie Nowickiej między innymi o rozwodzie z Markiem Warmuzem, który był u boku blogerki pięć lat.

Reklama

Co w Annie Skurze zmieniło rozstanie? Przeczytaj fragment wywiadu, który pochodzi z najnowszej VIVY!. Numer już od jutra – 17 czerwca – w kioskach.

Anna Skura o rozwodzie, terapii i przejściu COVID-19

Mąż oświadczył się Pani na szczycie Kilimandżaro, ślub odbył się na Zanzibarze, który nazywa Pani „końcem świata”. Brzmi jak bajka o… raju. A jednak nie wystarczyło, żeby wasza miłość, małżeństwo przetrwały.

Myślę, że wystarczyło, i to w pełni. Nigdy nie rozpatrywałabym tego w takich kategoriach. Absolutnie niczego nie żałuję, miałam cudowne zaręczyny, ślub i małżeństwo. Przeżyłam fantastyczną przygodę, mieliśmy naprawdę szalone życie, podróże, które można by opisać w książce przygodowej. Ale czasem jest tak, że coś dobre jest na dany etap w naszym życiu. Ja mam do niego szacunek i bardzo dużą wdzięczność za wszystko, co razem przeżyliśmy. A wszystkie trudne momenty tylko ukształtowały mnie jako kobietę. Przez cztery i pół roku małżeństwo bardzo nam służyło, potem już nie, nasze drogi się rozeszły. Stwierdziliśmy, że rozstanie jest nieuniknione i jest najlepszym możliwym rozwiązaniem. Ale nie postrzegam rozwodu jako porażki.

Cieszę się, że mamy owoc tej miłości, czyli naszą córeczkę Melody. Jeszcze tyle w życiu nas oboje czeka. Pokazuję to moim obserwatorkom, które często uważają, że rozwód jest końcem świata. A tam, gdzie coś się kończy, zaczyna się nowe. Jeśli związek nie daje szczęścia i nam nie służy, warto mu się przyjrzeć, wyciągnąć wnioski i iść dalej. Dziś wiem, że to nie tędy droga, by szukać braku w drugim człowieku i obwiniać go, jeśli coś nie wyszło. Jak będziemy szukać miłości na zewnątrz, nie znajdziemy jej, bo przede wszystkim powinniśmy ją odnaleźć w sobie. Wszystkie złe emocje, całą negatywną energię przekształciłam we wdzięczność. Dziś traktuję te wszystkie trudne doświadczenia z zaufaniem, jako moje najważniejsze życiowe lekcje. Czasem musimy zamknąć drzwi, by otworzyć wrota. Boimy się tego, co nieznane, to naturalne. Ale, wiem, że warto. Czasem dojrzewamy do tego przez kilka lat.

CZYTAJ TEŻ: Poruszające wyznanie Filipa Chajzera. „Spadłem na dno ludzkiej psychiki”

Kuba Koniewicz

No właśnie…

Trzeba podjąć wiele bardzo trudnych decyzji, ale warto. Nasze rozstanie z mężem, śmierć taty… musiałam to przetrwać i nauczyć się żyć w nowej rzeczywistości. Uczę się przeżywać wszystkie emocje, te radosne i te trudne.

Komu Pani zawdzięcza to przetrwanie?

Sobie. Popełniłam ogromny wysiłek, żeby zawalczyć o siebie, żeby znaleźć się w tym miejscu, w którym jestem. I poczuć się tak, jak się czuję. Teraz nie boję się mówić, jak bardzo było mi źle, choć wtedy próbowałam to ukryć. Zagłuszałam te emocje, czym tylko się dało, by nie musieć się mierzyć z całym tym dyskomfortem, a gdy nagle musiałam zostać na 14 dni sama, mając covid, one przyszły ze zdwojoną siłą. Przez kilka miesięcy chodziłam na terapię, poznałam różne leki. Terapia była kluczowa w mojej pracy nad sobą.

Dobrze, że Pani o tym mówi, bo to wciąż temat tabu. Wstydliwa sprawa.

I ten wstyd nas niszczy. Gdy ja słyszę, że ktoś chodzi na psychoterapię, uważam to za powód do dumy. Tak, potrzebuję pomocy i mam odwagę o nią poprosić. Gdzie tu jest powód do wstydu? […] Nie poradziłabym sobie sama.

_____

Całą rozmowę z Anną Skurą przeczytasz w najnowszej VIVIE!. W numerze także szczere wywiady z muzycznym objawieniem – duetem Kwiat Jabłoni oraz rozmowa z Filipem Chajzerem o nadziei, hejcie i depresji. Zapraszamy od czwartku do kiosków.

Reklama

CZYTAJ TEŻ: Kim jest były partner Anny Skury? Połączyły ich podróże

Zuza Krajewska
Reklama
Reklama
Reklama