Reklama

Genialny aktor, reżyser, dyrektor Teatru Polskiego w Warszawie. Artysta kompletny, ale ciągle otwarty na to, co go „wzbogaci i przyczyni się do jego rozwoju”. Autorytet, który… nie chce być autorytetem. Kochający mąż i ojciec. Mówi: „Czerpię z życia garściami”. Andrzej Seweryn w rozmowie z Krystyną Pytlakowską o sztuce, rodzinie, życiowych rolach i porażkach. Niedawno odbyła się premiera najnowszego filmu z jego udziałem „Niebezpieczni dżentelmeni”.

Reklama

Andrzej Seweryn o rodzinie i miłości

Jak to się robi, Panie dyrektorze?

To znaczy co?

Jak się czerpie z życia pełnymi garściami mimo upływu czasu?

Myślę, że do tego, by brać garściami z życia – używam tu pani sformułowania – trzeba swego rodzaju naiwności, niedojrzałości. Czerpanie pełnymi garściami z życia oznacza, że czegoś mi brakuje. I że to, co będę brał w garść, ma sens, wzbogaci mnie i przyczyni do mojego rozwoju, że jeszcze się czegoś nauczę.

[...]

Ale kim Pan tak naprawdę jest? Pełni Pan tyle ról.

W tej chwili czuję się aktorem, z którym rozmawia dziennikarka.

I zadaje niemądre pytania?

Nie, nie. Głupie są zazwyczaj odpowiedzi. Ale pół godziny temu byłem dyrektorem teatru, który rozmawiał z ekipą na temat jego przyszłości i jego codzienności.

A pięć godzin temu był Pan mężem i pił z żoną herbatę.

Pięć godzin temu nie wiem, kim byłem, bo jeszcze spałem. A później byłem kochającym mężem, który przygotował dla żony śniadanie, jednocześnie będąc obywatelem oglądającym wiadomości, które potwierdziły jego spostrzeżenia na temat życia. I jednocześnie byłem tym naiwnym młodzieńcem, który dowiaduje się ciekawych rzeczy i „czerpie z życia garściami”. Tak zmieniają się nasze gęby, jak mówił Gombrowicz. W każdej z tych ról staram się być jak najbardziej autentyczny i wypełniać je jak najlepiej. Czasami te gęby są nam narzucane przez świat, jesteśmy zmuszeni grać inne role, a czasami są zbliżone do naszej natury i do naszego charakteru.

Czytaj też: Najmłodszy syn Andrzeja Seweryna robi karierę w Polsce i za granicą. Kim jest Maximilien Seweryn?

Bartek Wieczorek/Visual Crafters

Nie można jednak odgrywać dwóch ról jednocześnie, chociaż Pan twierdzi inaczej. A jeżeli kochający mąż kłamie?

No to niech spada. Ale ja teraz nie kłamię.

Ale kłamał Pan?

W życiu czy w ogóle? Ale jeśli mówi pani o kobietach, o żonach, to ja nie mam ochoty się o nich wypowiadać. Na pewno kłamałem. To naturalne. Człowiek w życiu kłamie wiele razy, czasami dla dobra osoby, z którą się rozmawia, a czasami ze złych instynktów. W każdym są pokłady jakiegoś zła oczywiście.

No i przeszliśmy do interesującego tematu, bo Pana pięć żon o czymś świadczy.

Dopiero ta piąta żona okazała się właściwa, mam nadzieję.

Poznaliście się na wakacjach.

Poznaliśmy się w Maroku, na festiwalu filmów polskich, gdzie zostałem zaproszony, a Kasia ten festiwal organizowała. Zakochaliśmy się w sobie.

Bo człowiek może się zakochać w każdym wieku?

Obawiam się, że jestem tego dobrym przykładem. Ale czy ta późniejsza miłość jest inna? Pewnie tak. W każdym razie w moim przypadku była inna, jak widać. Zawsze mówiłem moim synom, żeby wiązali się z kobietami, które mają poczucie humoru. No i tak się stało z ich ojcem, czyli mną.

[...]

Jest Pan wielbicielem psów i kobiet.

Wielbiciel kobiet – bardzo mi odpowiada takie określenie. W tej chwili jestem wielbicielem jednej kobiety. I to od 12 lat.

Kawał czasu. Można się albo bardziej zakochać, albo znudzić.

Ja się nie nudzę.

To jest Pan szczytnym wyjątkiem.

A może moja żona jest wyjątkowa?

Fakt, że się spotkaliście, dodał Panu energii. Na całe nasze życie wpływa to, z kim jesteśmy.

Absolutnie się z panią zgadzam. Na przykład nigdy bym sobie nie kupił takich skarpetek, jakie dziś noszę. Każda w innym wzorze i kolorze. Chociaż te skarpetki to chyba moja wnuczka mi podarowała. A widzi pani te dżinsy? Też bym sobie nie kupił takich wąskich. Koszulę też mi Kasia kupiła.

To ona pomaga zatrzymać Panu w sobie młodzieńca.

Absolutnie tak!

Przychodzi na Pana premiery?

Tak, przychodzi. Jest surowym sędzią. To bardzo dobrze mi robi.

Sprawdź też: Lenka Klimentova o narodzinach synka: „Dla nas obojga jest to przeżycie, jakiego dotąd nie doświadczyliśmy”

VIPHOTO/East News

Katarzyna Kubacka-Seweryn, Andrzej Seweryn, Premiera filmu Niebezpieczni dżentelmeni, 19 stycznia 2023

Tak? A myślałam, że Pan jest przeczulony na swoim punkcie. Bo każdy aktor jest trochę narcyzem.

Oczywiście, że jesteśmy wrażliwi na nasze słabości i wolimy, żeby nas chwalono, ale tylko idiota wierzy wszystkim, którzy go chwalą. Jest taki świetny tekst Gombrowicza, w którym pisze, że wszyscy kłamią: krytyk kłamie, kochanka kłamie, żona kłamie, wydawca kłamie, przyjaciel kłamie. A odkłamanie kultury to bardzo poważne zadanie. Ale mam na myśli to, że prawda zawsze jest pośrodku i że bardzo zła opinia albo bardzo pochwalna nie są prawdziwe. Zresztą co znaczy prawda w sztuce? Nic nie znaczy. Chodzi o to, żeby ludzie byli szczerzy, to jest najważniejsze. I żeby widz był szczery, a nie żeby mi pochlebiał z jakichś tam powodów. Ale jak jest naprawdę, to diabli wiedzą. Aktor wykonuje pracę, stara się robić to jak najlepiej, a potem żyje swoim życiem. Widz jest dla niego najwyższym sędzią, bo przecież robimy wszystko, żeby to on mógł sądzić.

A Pan, poza widzem, liczy się głównie ze zdaniem Katarzyny?

Tak, bo ona jest szczera.

A z krytyką córki Marysi się Pan liczy?

Oj, bardzo.

A inne dzieci?

Mam jeszcze dwóch synów: Jana i Maksymiliana. Jan jest operatorem filmowym, a Maksymilian aktorem. Obaj mieszkają w Paryżu.

Obaj idą Pana filmową drogą.

Tak, sztuka ich porwała.
Cały wywiad w nowym numerze VIVY!. Magazyn w punktach sprzedaży w całej Polsce od 26 stycznia

Reklama

Krzysztof Opaliński
Reklama
Reklama
Reklama