Jakim ojcem jest Piotr Głowacki? I czy Agnieszka Głowacka żałuje, że rzuciła aktorstwo?
Poznaj ich prywatne sekrety. Parę łączy też wielka pasja do...
Piotra Głowackiego wkrótce będziemy mogli zobaczyć w filmie Detektyw Bruno. Aktor do każdej roli przygotowuje się długo, a po skończonych zdjęciach zapuszcza włosy i brodę odpoczywa. "To nie znaczy, że przerywam pracę. W ten sposób czyszczę matrycę, jak gąbka rozluźniam się i zasysam życie, żeby wcisnąć je w nową formę. Jeśli tego nie zrobię, ciągle będę tym samym, a nie chcę bez przerwy grać tej samej roli", mówi. Agnieszka Głowacka żartuje, że co chwila mieszka z kimś innym, w zależności od tego kogo Piotr gra. Ona sama mówi, że nie zazdrości mu pracy, bo choć jest po szkole aktorskiej, sama już nie gra. O tym, że zrezygnuje z teatru podjęła decyzję, gdy była w ciąży z bliźniakami Idą i Aaronem. I nie żałuje, bo nie wyobraża sobie, że ktoś inny mógłby wkroczyć w jej poukładane życie. Odnalazła swoją drogę we wspinaczce, którą poznała dzięki roli Piotra w filmie "Broad Peak". A jak wychowują dzieci? Czego ich uczą?
Fragment wywiadu z VIVY! z Piotrem i Agnieszką Głowackimi
Ciekawa jestem, gdzie zbierałeś informacje do roli w filmie „Detektyw Bruno”. Grasz tam aktora, delikatnie mówiąc, niezbyt sympatycznego.
Piotr: Grając Bruna, czasami moim zadaniem było po prostu pozwolić sobie przed kamerą na to,
czego we własnym życiu świadomie unikam. Przez chwilę mogłem pobyć rozkapryszoną gwiazdą
(śmiech). To było jedno z narzędzi, których użyłem. Innym była radość, że robię film, który będą oglądać również moje dzieci.
Skoro Piotr tak angażuje się w każdą kolejną rolę, musisz mieć interesujące życie. Co chwila mieszkasz z kimś innym, jak nie kardiochirurg, to bokser, jak nie bokser, to himalaista.
Agnieszka: Chyba najgorzej znosiłam księdza, którego grał w serialu HBO „Bez tajemnic”. Całymi no
cami siedział na balkonie i czytał Pismo Święte. Był wtedy bardzo zamknięty.
Czytaj też: To była miłość od pierwszego wejrzenia? Agnieszka i Piotr Głowaccy zdradzają, jak się poznali
Jak Ty, muzyk ze słuchem absolutnym, zniosłaś więc jego przygotowania do roli w filmie „Disco polo”?
Agnieszka: Muzycznie bywało to dla mnie bolesne (śmiech).
Piotr: To była nasza największa współpraca artystyczna.
Agnieszka: Nauczyłam Piotra grać te kawałki, żeby jego palce wyglądały autentycznie na klawiaturze.
Nauczyłeś się grać na pianinie?
Piotr: Niestety tylko piosenki potrzebne do filmu.
Rozumiem, że fascynacja wspinaczką została Wam po filmie „Broad Peak”, za to po „Disco polo”...
Agnieszka: ...błyszcząca kurtka (śmiech). Nie oglądamy też co wieczór operacji na otwartym sercu na YouTubie, bo Piotrek zagrał w „Bogach” Mariana Zembalę. A wspinaczka stała się naszym sposobem na życie.
Piotr: Początkowo jednak stanęła między nami. Ja przygotowywałem się do zdjęć, wyjeżdżałem, a Agnieszka zostawała w domu z rocznymi dziećmi. Przyjemność płynącą ze wspinania zacząłem usprawiedliwiać pracą, co nie zmieniało, że to na Adze spoczywała cała rodzinna logistyka.
Agnieszka: Nic nie pamiętam, byłam w amoku (uśmiech).
Nie było momentów krytycznych? Agnieszka w domu z dziećmi, a Ty w górach i jeszcze sprawia Ci to przyjemność?
Piotr: Pojawił się moment krytyczny, kiedy zakończyliśmy ostatni planowy dzień zdjęć.
Miałeś wyrzuty sumienia?
Piotr: Musiałem sobie z nimi poradzić, bo przecież to było doświadczeniem himalaistów, zwłaszcza tych z lat 70. czy 80. Każda taka wyprawa to było przynajmniej pół roku wyjęte z rodzinnego życiorysu. Ale tam, gdzie trud, czeka też nagroda. Dzięki temu przedłużeniu dzieci podrosły, miały już dwa i pół roku, przestały się żywić mlekiem mamy, poszły do przedszkola, a Aga trafiła na ściankę.
Co daje Wam wspinaczka?
Agnieszka: Stała się naszym stylem życia. Zajęła, oprócz dzieci i domu, cały mój pozostały czas. A może nawet więcej, bo czasem na dobranoc zamiast bajki Ida i Aaron oglądają ze mną filmy wspinaczkowe.
Piotr: Okazało się, że to, co stało między nami, jest teraz tym, co nas łączy. A to niezwykle
ułatwia życie. Plany wakacyjne czy każda wolna wspólna chwila podyktowane są tym, gdzie
chcemy się wspinać. Wspinamy się wspólnie, ale każde po swojemu. Fascynuje mnie w Adze,
jak podchodzi do tego sportu, z jakim zacięciem, z planem, systematycznością.
Jest perfekcjonistką. A w życiu?
Agnieszka: Coś w tym stylu. Potrafię dopuścić do bałaganu w domu. Ale tylko na jakiś czas.
Piotr: (śmiech) Bardzo ładny eufemizm. Człowiek wspina się tak, jak żyje. Ale to działa też w drugą
stronę. Im więcej się wspinasz, tym bardziej zaczynasz żyć jak wspinacz i stajesz się innym człowiekiem.
Ta bluza, którą masz na sobie...
Piotr: To akurat nadruk obrazu Beksińskiego. Dla mnie wspinaczka ma też wymiar lifestyle’owy. W końcu dostałem społecznie akceptowalną wymówkę, żeby wyglądać tak, jak wyglądałem w młodości – jak człowiek alternatywy. Kiedyś to był wyraz artystycznego, antysystemowego buntu, który dziś osiągam dzięki czystej użytkowości. Noszę to, co jest wygodne na ściankę.
Zobacz też: Piotr Głowacki o roli Tadeusza „Teddy'ego” Pietrzykowskiego: „wolność nie zwalnia nas z odpowiedzialności”
Wciągacie dzieci w ten Wasz wspinaczkowy świat?
Agnieszka: Ida ostatnio wyznała, że chce zostać gimnastyczką, a Aaron ma wiele różnych planów. Wspinają się dla zabawy.
A w aktorski?
Piotr: Staramy się, żeby wszystko przebiegało naturalnie. A dla nich naturalne jest to, że urodziły się w domu aktorskim. Mam przed nimi udawać, że nie jestem aktorem? Nie widzę powodu. Rozmawiam dużo z dziećmi aktorów i aktorek o tym, co dla nich znaczyło wychowywać się w takim domu. Uderzające, że przede wszystkim doskwierał im brak rodziców. To jest to, o czym myślę najwięcej. Nie chodzi też o to, żeby demonizować, bo każda sytuacja ma swoje plusy i minusy, a życie, które wiodę, wybrałem z miłości do tego, co robię, i jestem szczęśliwy. Oczywiste jest też, że kiedy ktoś się urodzi w domu malarza, to będzie dorastał wśród farb, ktoś się urodzi w domu ślusarza, to będzie widział opiłki żelaza. Aktorzy żyją na oczach widzów i pracują wtedy, kiedy inni odpoczywają, a w filmie dzień i noc nie mają ograniczeń. Dla dzieci to jest ich życie, w którym się kształtują i muszą siebie w nim odnaleźć. A ja mogę tylko każdą wspólną chwilę cenić, ile się da, i w ramach moich możliwości pomóc im to zrozumieć.
Agnieszka: I stąd też nasza decyzja. Nie wyobrażam sobie sytuacji,
w której obydwojga nas tak często nie ma w domu.
Piotr: Naszym największym sukcesem jest to, że udaje nam się wieść życie w warunkach, które są zmienne. Czasem lepsze, czasem trudniejsze, ale zawsze w ramach naszego wspólnego wyobrażenia.
Cały wywiad z Agnieszką i Piotrem Głowackimi w najnowszym numerze dwutygodnika VIVA!