Reklama

Rodzina, przyjaciele i fani są dla niego siłą w walce z chorobą,. Niedawno Tomasz Jakubiak wyznał, że walczy z rzadkim nowotworem. Nie należy do osób, które się poddają, ale stawia czoła przeciwnikowi. W tym starciu najważniejsze są osoby, które trwają u jego boku i nie pozwalają na chwile zwątpienia. Ukochana żona, Anastazja i czteroletni synek są dla Tomasza Jakubiaka źródłem inspiracji i mocy, z którego czerpie energię.

Reklama

Tomasz Jakubiak walczy z chorobą. Od rodziny, przyjaciół i wiernychfanów dostaje moc życzeń

Wiadomosć o chorobie Tomasza Jakubiaka jakiś czas temu zelektryzwała wszystkich. Kucharz, juror MasterChefa mierzy się z poważnymi problemami zdrowotnymi. U ulubieńca widzów zdiagnozowano rzadką odmianę nowotworu. W ostatnich miesiącach jego wygląd bardzo się zmienił, nie chciał dłużej udawać, że wszystko jest w porządku. Nie mówił o swojej sytiuacji ze względu na bliskich, czuł wstyd związany z diagnozą. W końcu poczuł, że nadszedł czas, by powiedzieć prawdę i podzielić się swoją historią. „Nie mówiłem o tym, bo było mi wstyd, jak dziecku się przyznać do tego, że jestem chory. Ale stwierdziłem, że nie, muszę o tym powiedzie”, mówił. Wyznanie Tomasza Jakubiaka poruszyło wiele serc. Codziennie otrzymuje wiele ciepłych komentarzy, pięknych wiadomości. „Energia, którą mi wysłaliście, tak mnie dopełnia, daje mi takiego kopa, że czuję się, jakbym się na nowo narodził. Nie sądziłem, że tak wiele osób napisze tak czułe słowa. Jeszcze raz Wam dziękuję”, podkreślił na początku października.

Sam kucharz z nadzieją patrzy w przyszłość, rozpoczął walkę z chorobą, przyjmuje chemioterapię. Podkreślał, że każda walka rozpoczyna się w głowie, dlatego nie zamierza się poddawać. Wierzy, że bardzo ważne jest to pozytywne nastawienie. „Uważam, że to jest jakaś część walki ze sobą (...) Choroba mnie zatrzymała, otworzyła mi oczy. Zacząłem doceniać wszystko, cieszyć się z najmniejszych rzeczy, pieniądze przestały mieć znaczenie. Lekcja, którą przeszedłem pod kątem choroby, jeżeli z niej wyjdę, to jej podziękuję z całego serca...”, mówił Dorocie Wellman.

Bliscy troszczą się o Tomasza Jakubiaka. Ogrom miłości i wsparcia otrzymuje od czteroletniego synka, który jest jego największą motywacją. „Tak, rozmawiałem ze swoim synem o chorobie, mimo że ma cztery lata, to nie ukrywamy przed nim, że jeżdżę do szpitala. Anastazja też bardzo szybko znalazła książeczki dla dzieci, które opowiadają o raku”, wspominał kucharz w rozmowie z Dorotą Wellman.

Ulubieniec widzów wyznał, że zbiera fundusze na leczenie. Zachęcił fanów do kupienia jego książki, z której cały dochód zostanie przeznaczony na ten cel. „Pisząc "Ugotuj mi tato" nie myślałem, że życie zgotuje mi taki scenariusz. Wtedy nie byłem jeszcze tatą, a to najważniejsza rola, jaką dostałem. Dziś wiem, że ta książka nie tylko łączy rodziny przy stole i we wspólnym spędzaniu czasu, ale też... pomaga mi i mojej rodzinie w walce o zdrowie. Nigdy bym nie pomyślał, że dochód z jej sprzedaży przeznaczymy na coś tak poważnego jak moje leczenie”, wyznał. Internauci w jednej chwili odpowiedzieli na apel kucharza. Wsparcie jest ogromne, a w serwery w pewnym momencie przestały działać.

To wiele znaczy dla Tomasza Jakubiaka i jego bliskich. Rok temu kucharz wraz z żoną i synkiem pojawił się na łamach VIVY. Co mówili nam o swojej miłości, historii poznania i przeszkodach, które mają już za sobą?

Czytaj też: Magda Gessler zwróciła się do chorego przyjaciela ze stacji. Padły poruszające słowa

Tomasz i Anastazja Jakubiak w wywiadzie VIVY! z 2023 roku

Przypominamy wywiad Katarzyny Piątkowskiej, którego Tomasz Jakubiak udzielał wraz z ukochaną żoną, Anastazją w grudniu 2023 roku (numer 23/2023).

Ich związek zaczął się od… ciąży. „Nawet najbliżsi uważali, że nie uda nam się zbudować prawdziwej relacji”, mówią Anastazja i Tomek Jakubiak. A oni udowodnili, że nie ma rzeczy niemożliwych i są różne scenariusze na znalezienie wielkiej miłości. Katarzynie Piątkowskiej opowiedzieli o swojej trudnej drodze, wypadku Anastazji, chorobie Tomka, cudownym synku i szczęśliwych zrządzeniach losu.

Słyszałam, że w kuchni jesteś bardzo kategoryczny. Znika miły i roześmiany Tomek, jakiego znamy z telewizji.

Tomek: W telewizji też nie zawsze taki jestem. Bardzo szanuję zawód kucharza i dla mnie kitel jest jak mundur. Ale jeśli ktoś nie szanuje, albo jeszcze gorzej, marnuje jedzenie, momentalnie odpala się we mnie granat. Nic mnie tak nie wnerwia, jak brak szacunku do ludzi i do jedzenia.
Anastazja: Oraz poprzestawiane rzeczy w kuchni (śmiech). Gdy wprowadzam w kuchni swoje rządy, co zaburza jego porządek, wybucha trzecia wojna światowa.
Tomek: Dopiero od niedawna praktykujemy wspólne gotowanie. Nasz psycholog twierdzi, że to dla nas może być świetna forma terapii, bo jak się w kuchni ze sobą dogadamy, to poza nią też nam się uda. Odkąd razem gotujemy, mniej się kłócimy przy innych czynnościach. Okazało się jednak, że jeśli chodzi o kuchnię, nikt nie ma mnie w nosie tak, jak moja żona. Najgorsze jest to, że ona mi wszystko przestawia. Trudno mi to wytrzymać, bo jako szef kuchni jestem przyzwyczajony, że wszystko ma swoje miejsce. A Anastazja gotuje świetnie, ale jednak jest kucharką domową.
Anastazja: Po prostu gotuję finezyjnie i zajmuję całą dostępną przestrzeń. Są miejsca, których nie wolno tknąć. Szafki z produktami, z przyprawami i lodówka…
Tomek: Bo to są miejsca święte. Nawet jeśli nie ma mnie w domu miesiąc, wracam i od razu wiem, gdzie i co zostało przestawione.

Gdybyś miał zastanowić się nad najtrudniejszymi momentami w Waszej codzienności?

Tomek: To są powroty do domu po długiej nieobecności. W tym roku byłem w dziewięciu krajach. Gdy wracam, musimy dotrzeć się na nowo.
Anastazja: Tomkowi trudno jest wyjść z tego rytmu, w jakim żyje, kręcąc program. A ja mam z Bąbelkiem poukładane życie tu, na miejscu. On wraca i wciąż jest nakręcony, żyje tempem telewizyjnym i burzy nasz porządek. Ale rozumiem, że ciężko mu przestawić się na normalne funkcjonowanie.
Tomek: Na ostatnie dwie godziny w pociągu albo w samolocie zawsze mam tę samą mantrę: Zrozum. Dom to nie jest muzeum. Oni tam mieszkają. Oni tam żyją. Twoja żona tam żyje. Twoje dziecko tam żyje. Będzie poprzestawiane, bo musi być poprzestawiane. Zamiast się czepiać, ciesz się, że mimo twojej nieobecności wszystko działa.

Anastazja Jakubiak, Viva! 23/2023, Tomasz Jakubiak, Viva! 23/2023
Anastazja Jakubiak, Viva! 23/2023, Tomasz Jakubiak, Viva! 23/2023 OLGA MAJROWSKA

Wyglądasz na człowieka, któremu raczej wszystko pasuje, niż nie pasuje.

Tomek: Sam siebie podziwiam, że udało mi się taki obraz siebie zbudować. Faktycznie jestem bezproblemowy, ale okazuje się, że poza domem. Dopiero niedawno zacząłem w domu funkcjonować podobnie.
Anastazja: Ciężko nad tym pracowaliśmy.

Nauczyliście się chodzić na kompromis?

Tomek: Bardzo nie lubię tego słowa, bo nie chodzi o to, żeby jedno ustępowało drugiemu.
Anastazja: Nie chcemy całkiem rezygnować z siebie nawet dla ukochanej osoby, dlatego wprowadziliśmy regułę wzajemności. Skoro dla Tomka tak ważny jest porządek w jego buteleczkach, staram się go utrzymywać. I to działa w obie strony. Chociaż on zawsze i tak ma jakieś „ale”.
Tomek: Doceniam, chociaż nie zawsze umiem to pokazać. Ważne jest, żeby w pełni akceptować osobę, z którą jest się w związku. My na początku popełnialiśmy błąd, że chcieliśmy ofertę uszyć pod siebie. Próbowaliśmy tę drugą osobę ulepić na swoją modłę. A poza tym próbowaliśmy też pokazać sobie nawzajem, jacy to nie jesteśmy wspaniali, a tak naprawdę udawaliśmy kogoś, kim nie byliśmy.

Jak więc Wam się udało w ogóle przetrwać tyle czasu?
Tomek: Dzięki terapii.
Anastazja: Po prostu postanowiliśmy, że się nie poddamy.
Tomek: I jestem nam obojgu za to bardzo wdzięczny. Poszliśmy na terapię z założeniem, żeby nie napinać się na bycie parą, ale na to, żebyśmy nauczyli się być przyjaciółmi i w pełnej odpowiedzialności razem wychowywali syna.
Anastazja: Poszliśmy do psychologa nie po to, żeby pomógł nam się w sobie zakochać, tylko po to, żebyśmy nauczyli się, jak wychować dziecko w takich okolicznościach. Wiesz, uwielbiam wyzwania. Mam fioła na tym punkcie. A sytuacja, w jakiej się oboje znaleźliśmy, gdy na pierwszej randce zaszłam w ciążę, stała się dla mnie właśnie wyzwaniem. Najpierw bardzo bałam się zostać samotną matką. Codziennie płakałam. Nie potrafiłam sobie tego wszystkiego poukładać. I skreśliłam Tomka. Gdy odezwał się do mnie po trzech miesiącach, że może byśmy spróbowali uporządkować nasze życie, pomyślałam: dlaczego nie? Nic nie tracę, a mogę tylko zyskać ojca dla swojego syna.

Początki nie były łatwe, bo jeszcze dodatkowo spadła na Was fala hejtu.
Tomek: Tak, mówiono, że Anastazja jest zła, bo rozbiła mój związek. A prawda jest taka, że gdy się spotkaliśmy, oboje byliśmy wolni. Hejt to był duży, choć nie nasz największy problem. Jednocześnie, gdy okazało się, że Anastazja jest w ciąży, straciłem źródło dochodu, bo mój inwestor zrobił mnie w balona. Miesiąc później zaczęła się pandemia, więc nie miałem szans na zarobek. Zresztą z pieniędzmi zawsze byłem na bakier, bo nie ma co ukrywać, jestem lekkoduchem. Ale wtedy naprawdę nie mieliśmy nic. Co prawda Anastazja miała mieszkanie, ale ono było w stanie deweloperskim. Nie mieliśmy pieniędzy na wózek i na fotelik dla dziecka, a co dopiero na wykończenie mieszkania. Pomieszkiwaliśmy kątem u przyjaciół i rodziny.
Anastazja: Na Jarmarku Dominikańskim Jakubiak z telewizji z dwutygodniowym niemowlakiem na ręku sprzedawał bagietki, żeby mieć na życie.

Czytaj też: Tak syn Tomasza Jakubiaka zareagował na chorobę ojca. Słowa 4-latka chwytają za serce

Anastazja Jakubiak, Viva! 23/2023, Tomasz Jakubiak, Viva! 23/2023
OLGA MAJROWSKA

Niejeden by się poddał.
Tomek: To możliwe. Wydaje mi się, że punktem zwrotnym w naszym życiu był wypadek samochodowy Anastazji, jakiemu uległa w piątym miesiącu ciąży. Walczyła o życie swoje i naszego synka. Wtedy zrozumiałem, że chcę, żebyśmy stworzyli rodzinę. Wcześniej, może nie to, że byliśmy emocjonalnie niedojrzali, ale trudno nam było mówić o swoich emocjach, wyrażać potrzeby.
Anastazja: Dotarło do mnie, że dziecko jest dla mnie najważniejsze i tylko ono się liczy.

Myślałam, że jesteście przykładem na to, że jest jak w piosence Seweryna Krajewskiego „Wielka miłość nie wybiera, czy jej chcemy, nie pyta nas wcale”.
Tomek: Od początku był między nami pociąg seksualny, ale miłości pomogliśmy. Dokładnie pamiętam moment, kiedy wiedziałem już, że zakochałem się w Anastazji. To było po roku znajomości, gdy pojechaliśmy do Toskanii. Raczej jesteśmy przykładem na to, że nie ma żadnej reguły na znalezienie miłości. My najpierw zrobiliśmy dziecko, a potem nastąpiło wszystko inne.
Anastazja: Najpierw się zaprzyjaźniliśmy.

Musieliście nauczyć się być nie tylko rodzicami, ale też partnerami.
Anastazja: Nawet nasi bliscy mówili, że na pewno nam się nie uda i jesteśmy skazani na porażkę.
Tomek: Całe życie obawiałem się silnych kobiet. Anastazja jest pierwszą, którą tak blisko dopuściłem do siebie. To był chyba klucz do sukcesu. Potrzebowałem takiej kobiety jak ona, ale nie potrafiłem sobie wyobrazić, jak bardzo jest mi to potrzebne. Nazywam naszą rodzinę „gangiem”, bo my jesteśmy jak taki podwórkowy gang. Byliśmy jak chłopaki, które się ciągają za włosy, a przeszliśmy w naprawdę fajną relację. Uważam, że Anastazja mnie uratowała.

Przed czym?
Tomek: Prawdopodobnie przed kataklizmem, który nadciągał. To był zły moment, bo zostałem bez knajpy i bez pracy. Ale dobry, żeby robić głupie rzeczy. Byłem trudnym gościem i miałem ostry zakręt w życiu. Anastazja i ciąża okazały się dla mnie zbawieniem i największą motywacją, żeby zmienić życie.
Anastazja: Dla mnie zresztą też. Zostaliśmy wyrwani z letargu. Z ciężkiego snu, w którym tkwiliśmy bez możliwości obudzenia się.
Tomek: Może czasem z takiej głębokiej d… lepiej wychodzi się we dwoje?

Byłeś osiedlowym niegrzecznym chłopcem?
Tomek: Podwórkowym, bo mieszkałem na rogu Pięknej i Mokotowskiej. Nie stroniłem od używek i romansów. Chodziłem z chłopakami na ustawki. Żyłem na podwórku od 16. roku życia. Mama robiła karierę, tata jeździł na taksówce, a ja bardzo chciałem, żeby mnie dostrzegli. Dlatego zwiewałem z domu, robiłem różne głupoty, byłem niezłym zadziorem.

Zanim to nastąpiło…
Tomek: Byłem przez mamę chowany pod kloszem, a przez tatę uczony życia. Szkoda, że nie zdążyłem sobie z nim pewnych spraw wyjaśnić. Jego śmierć spadła na nas razem ze wszystkimi nieszczęściami, o których ci opowiadaliśmy.

Tata był dla Ciebie dobrym ojcem?
Tomek: Bardzo, dopóki w pewnym momencie się nie poróżniliśmy. Tata był alkoholikiem, a ja nie rozumiałem, że to nie jest jego wybór, tylko choroba. Nie mogłem mu wybaczyć, że ciągnie na dno nie tylko siebie samego, ale też bliskich, moją mamę, siostrę. Gdy w końcu zrozumiałem, że on jest po prostu chorym człowiekiem, pojechałem do niego z Bąblem. Niestety, nie zdążyłem. Odszedł pięć minut przed naszym przyjazdem.

Kiedy zrozumiałeś, że tata jest chory?
Tomek: Kiedy sam zachorowałem. Ale ja, w przeciwieństwie do niego, powiedziałem sobie: „Basta!”. Gdy z Anastazją zawieźliśmy go do szpitala, po trzech minutach od naszego odjazdu uciekł tylnymi drzwiami. Nie chciałem popełnić tego samego błędu co on.

Anastazja Jakubiak, Viva! 23/2023, Tomasz Jakubiak, Viva! 23/2023
OLGA MAJROWSKA

Długa droga wiodła Was do momentu, w którym się znaleźliście.
Tomek: Bardzo długa.
Anastazja: Spotkaliśmy się dzięki zrządzeniu losu.
Tomek: Najwyraźniej ktoś na górze stwierdził, że szkoda by było, żeby takie wybitne jednostki jak my marnowały się na tym świecie oddzielnie (śmiech).

I postanowiliście się pobrać.
Tomek: Z tym też był niezły cyrk. Chciałem brać ślub w Toskanii. A Anastazja marzyła o Bali.
Anastazja: Długo nad tym myślał, jak ma odpuścić te setki znajomych, których chciał zaprosić. Tomek wymarzył sobie ślub z pompą, jakby co najmniej kończył życie. Bardzo hucznie chciał się żegnać ze sobą i swoją wolnością (śmiech). Dlatego daliśmy sobie trochę czasu na przemyślenia.
Tomek: No i tu akurat poszliśmy na kompromis (śmiech), czyli ja ustąpiłem.
Anastazja: Szczerze mówiąc, myślałam, że ślub weźmiemy w Toskanii, a w podróż poślubną pojedziemy na Bali. Ale Tomek zdecydował inaczej. Powiedział, że bierze na siebie całą organizację, więc ja się z tego wyłączyłam. Poszłam sobie tylko zamówić sukienkę.

A mówiłeś mi kiedyś, że nie chcesz zostać wedding plannerem.
Tomek: Ale chyba zostałem. Miałem też najlepszy wieczór kawalerski na świecie. Byłaś kiedyś na walkach karłów? A ja byłem (śmiech). I mieliśmy dwa śluby, jeden balijski, gdzie wystąpiliśmy w strojach królewskich.

Zaufałaś mu w kwestii organizacji tego wyjątkowego dnia?
Anastazja: Wiesz, ja w ogóle musiałam nauczyć się mu ufać. Znałam jego historię, wiedziałam o jego doświadczeniach życiowych.
Tomek: Mam taką historię, jaką mam. Wiem, że Anastazja ma w sobie lęk, ale ma w sobie też dużo siły.
Anastazja: W końcu zrozumiałam, że zamęczanie samej siebie wizjami, co może się wydarzyć, nic nie da. Na szczęście, choć oboje mamy za sobą burzliwe momenty, udało nam się odnaleźć siebie w tłumie. Choć na początku, jak mówiliśmy, chcieliśmy tylko razem wychować dziecko, zakochaliśmy się w sobie. W sumie jest tak jak w tej piosence Seweryna Krajewskiego: „Wielka miłość, wielka siła, zostajemy jej wierni na zawsze”. My naprawdę bardzo się kochamy i stoimy za sobą murem. Wbrew przewidywaniom niektórych osób udało nam się stworzyć świetny związek oparty na przyjaźni i miłości.

Sprawdź też: Ich miłość zaczęła się od ciąży. Tomasz Jakubiak i jego żona świata poza sobą nie widzą

Anastazja Jakubiak, Viva! 23/2023, Tomasz Jakubiak, Viva! 23/2023
OLGA MAJROWSKA

Teraz macie wszystko, ale przede wszystkim siebie.
Tomek: Jestem szczęśliwy i z nikim bym się nie zamienił. Nie oddałbym żadnego, nawet najgorszego etapu w swoim życiu, bo one mnie ukształtowały.
Anastazja: To jest świadome szczęście. Nie dostaliśmy go przypadkiem. Konsekwentnie dążyliśmy do tego, by być tu, gdzie jesteśmy.
Tomek: Jest jednak coś, co na pewno w naszym życiu się zmieni. Planujemy mieć gromadkę dzieci.
Anastazja: ?! Tylko dwoje.
Tomek: Nauczyliśmy się być fajnymi rodzicami. Szkoda, żebyśmy się marnowali.
Anastazja: Nauczyliśmy się też być tu i teraz i poświęcać czas sobie i Bąbelkowi.
Tomek: Muszę jeszcze tylko nauczyć się, jak wysiadać z tego cholernego pociągu czy samolotu bez pretensji i oczekiwań.

Reklama

Może musisz trochę zwolnić?
Tomek: Wiem, że moje zawodowe życie pędzi jak szalone. Jak TGV albo nawet shinkansen. Chcę to wykorzystać, bo praca w telewizji nie jest najpewniejszym zajęciem na świecie. Jeśli jednak okaże się, że przesadzam, wyhamuję albo przesiądę się do czegoś, co pędzi mniej niż 400 kilometrów na godzinę. Praca nie jest aż tak ważna, jak pełen miłości i szacunku dom, jaki udało nam się razem z Anastazją stworzyć. A wszystkim, którzy w nas wątpili… życzymy wesołych świąt!

Anastazja Jakubiak, Viva! 23/2023, Tomasz Jakubiak, Viva! 23/2023
OLGA MAJROWSKA
Reklama
Reklama
Reklama