Tomasz Lis wspomina małżeństwo z Kingą Rusin. ''Przez 7 lat życia obiady jadałem w stołówce''
Powiedział również kilka zdań o Hannie Lis
Tomasz Lis był niedawno gościem podcastu Żurnalisty, w którym opowiedział o wielu ścieżkach swojego życia. Nie zabrakło kilku pikantnych wspomnień jego dwóch małżeństw, w Kingą Rusin oraz Hanną Lis. Co powiedział były redaktor naczelny „Newsweeka”?
Jak wygląda życie Tomasza Lisa?
Dziennikarz, który został oskarżony o mobbing w redakcji „Newsweeka”, miał niedawno sporo problemów zdrowotnych. Aż cztery razy przeszedł udar. Na ten moment jego życie wróciło do normy, nie tylko zdrowotnie. Otworzył własne wydawnictwo, a na rynku już niebawem ukaże się jego książka. Jest również ponownie zakochany w niejakiej Monice. Niewiele mówi jednak obecnie o swoim życiu prywatnym.
Tomasz Lis o byłych żonach w podcaście Żurnalisty
Żurnalista w swoim wywiadzie zapytał dziennikarza o to, czy zawsze wybierał w życiu silne kobiety. W tym momencie Lis odniósł się do swoich dwóch byłych żon, Kingi Rusin i Hanny Lis.
Nie chciałem mieć nigdy żony od obiadów i nakładania kapci, dla której treścią życia byłoby oczekiwanie, aż mąż wróci z pracy. W związku z tym żonami moimi były kobiety silniejszej indywidualności. Uważam, że osoby wybitne – mówił.
Żurnalista brnął jednak dalej, nawiązując do książki Kingi Rusin „Co z tym życiem?”, którą wydała po rozstaniu z Lisem. Mówiła w niej wówczas o tym, czego nie chce w związku. Opisała siebie również jako osobę, która w relacji nie czuła się „wystarczająco dobrą matką, żoną, kochanką”.
Zobacz także
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Kinga Rusin i Tomasz Lis przez 12 lat tworzyli zgrany duet. Dlaczego ich związek nie przetrwał próby czasu?
Byłoby błędem taktycznym i strategicznym, gdybym publicznie wchodził z Kingą w polemiki, ale nie mogę nie zauważyć, że jednak przez siedem lat życia obiady jadłem zawsze w stołówce, poza weekendami. A w weekendy jedliśmy razem w restauracjach – mówił.
Tomasz Lis o rzymskim ślubie z Hanną Lis
W 2007 roku Tomasz Lis poślubił Hannę Smoktunowicz, dawną przyjaciółkę swojej pierwszej żony, Kingi Rusin. Z uwagi na przecieki z konsulatu w Rzymie, zaczęli wydzwaniać do nich dziennikarze, dlatego postanowili publicznie ogłosić decyzję o zmianie stanu cywilnego w stolicy Włoch. Zrobili to w wyjątkowy sposób – sms’em do jednego z tabloidów.
Nie mieliśmy życia, telefon dzwonił co pół minuty (...). To nie był komunikat dla świata, tylko dla świętego spokoju, na odczepnego. Potwierdzenie tego, co i tak już wiedzieli - wspominał.
Na pytanie Żurnalisty, czy związki Lisa były dla niego kiedyś ważniejsze niż praca zawodowa, doczekał się ciekawej odpowiedzi…
Nie wydaje mi się, żeby to była alternatywa wykluczająca. Praca była zawsze super ważna, ale myślę, że można było to pogodzić. Jeśli były jakieś błędy czy problemy, to nie dlatego, że pracowałem. Praca była rozwiązaniem problemów, gwarantowała komfortowe życie, którego oczekiwały obie strony - stwierdził.