Małgorzata Rozenek-Majdan: „Nawet na najlepszych wakacjach z moją rodziną nie regeneruję się tak, jak w domu”
Te wnętrza zachwycają!
- Beata Nowicka
Małgorzata Rozenek-Majdan zaprosiła nas do swojego azylu. Panuje tu wyjątkowa atmosfera. Dom gwiazdy jest wypełniony miłością i harmonią. Tutaj wspólnie z najbliższymi celebruje każdą wolną chwilę i ładuje akumulatory. "Jest miejscem, do którego wracam odpocząć. Nawet na najlepszych wakacjach z moją rodziną nie regeneruję się tak, jak w domu", mówi Małgorzata Rozenek-Majdan.
Małgorzata Rozenek-Majdan o domu
Swój dom zbudowałaś według wzorca, w którym wyrosłaś?
Im jestem starsza, tym bardziej doceniam wiano, które dostałam od rodziców. Wyszłam z domu wzmocniona. Mama i tato stworzyli silną, szczęśliwą kobietę. Chciałabym, żeby moje dzieci wyszły w świat z taką samą siłą i wiarą w siebie. Żeby się zrealizowały, bo to je uczyni szczęśliwymi. Co więcej, mój dom był bardzo podobny do domu Radzia, nasi rodzice są rówieśnikami. Klasyczny wzorzec: ojciec – głowa rodziny, który realizuje się zawodowo. Mój tata był ekonomistą, tata Radzia – dalekomorskim marynarzem. I mamy, które również pracowały, ale ich głównym zajęciem było prowadzenie domu. Tam się spełniały. Oboje z Radziem przeżywaliśmy to samo dzieciństwo, mimo że wychowaliśmy się w różnych miastach. Mamy te same kody kulturowe: Misia Uszatka, Winnetou czy Robin Hooda, oczywiście poza literaturą dziewczęcą, którą ja namiętnie pochłaniałam (śmiech). Te same rzeczy nas bawiły, słuchaliśmy tych samych piosenek Kate Bush, oglądaliśmy „Top Gun”, wciąż pamiętamy tamte emocje. To nas połączyło. Nie musieliśmy tłumaczyć sobie rzeczywistości, posługiwaliśmy się tym samym językiem. Byliśmy bratnimi duszami. Jesteśmy nimi bez zmian.
To ogromna siła. Zastanawiam się, gdzie teraz ładujesz akumulatory?
W domu, który stworzyliśmy z Radziem. Jest miejscem, do którego wracam odpocząć. Nawet na najlepszych wakacjach z moją rodziną nie regeneruję się tak, jak w domu. Kocham moje łóżko. Z najnowszych badań wynika, że w ciągu dnia najczęściej zaglądamy do swojego telefonu. Niezależnie od płci, wieku, zawodu, wykształcenia czy pochodzenia. Psychologowie radzą, żeby na tapecie ustawić kojący obraz, więc często wstawiamy zdjęcia partnerów, dzieci. Zapominamy, że są to zdjęcia „naładowane” emocjonalnie, wzbudzają miłość, ale są też źródłem stresu. Przeczytałam, że warto zamieścić tam zdjęcie miejsca, które kojarzy nam się z totalnym relaksem. Postanowiłam zrobić eksperyment, wstawiłam zdjęcie mojego łóżka w sypialni.
Czytaj też: Paulina Smaszcz-Kurzajewska sprzedaje mieszkanie!
I…?
Naprawdę działa! Za każdym razem, kiedy na nie patrzę, ogarnia mnie spokój. Mój mózg dostaje sygnał: czas na wyciszenie. W łóżku wyłącznie śpię, bez podtekstów… Bardzo tego pilnuję, bo przestrzegam zasad higieny psychicznej i higieny snu. To ważne. Z Radziem nie jemy w łóżku, nie oglądamy filmów, nie przesiadujemy godzinami, rozmawiając. To zaburza rytm snu. Przy tej ilości obowiązków, projektów i planów – wiele z nich wciąż nie ujrzało światła dziennego, pojawią się w kolejnych miesiącach – zobowiązałam samą siebie do rygorystycznej dyscypliny. Sen jest najważniejszą premią dla organizmu. Więc wieczorem kąpiemy Henryka i kładziemy się spać.
Wyobrażałam sobie Ciebie obłożoną notatkami na tym wielkim łożu… To gdzie jest Twoje centrum pracy?
W gabinecie, przy biurku… mojego męża. Kiedy mam coś do zrobienia, pożyczam sobie kącik po lewej stronie. W „moim” kąciku królują mazaki, pióra, zakreślacze, karteczki… Wszystko – oczywiście – poukładane w ładnych pudełeczkach. Na biurku Radzia królują nasze zdjęcia i stos starych „Przeglądów Sportowych”. Wiele razy mu tłumaczyłam, że numer sprzed pół roku jest nieaktualny i na pewno nie wróci do lektury, ale mój Radosław – niezwykle ciepły, czuły, wpierający i miły – jest bardzo asertywny. Jak coś mu się nie podoba, odpowiada krótko i zdecydowanie. Usłyszałam: „Moje »Przeglądy…« proszę zostawić w spokoju”. Więc odpuściłam.
Lubisz się krzątać po swoim domu?
Uwielbiam! Tu coś przestawię, tam poprawię, przysiądę na kanapie, wyprostuję poduszki, wstanę, coś dosypię do garnka, przesunę wazon, pokroję chleb… Ja odpoczywam w ruchu. Nie ruszam się tylko, kiedy śpię (śmiech). Mam swój rytm dnia, swoje zajęcia, nieustannie coś się dzieje. Ostatnio obydwoje bardzo dużo pracujemy, wrzesień zaczął się z przytupem. Działamy na najwyższych obrotach. Śmialiśmy się, że w związku z tym nie możemy się nagadać. Lubimy każdą rzecz przemyśleć, przedyskutować i podsumować.
Cały wywiad w nowym numerze VIVY! Magazyn dostępny w punktach sprzedaży od 13 października.
Zobacz też: Małgorzata Rozenek-Majdan: Tato był i jest opoką. Dla mnie i mojego brata był wzorem”
1 z 5
2 z 5
3 z 5
4 z 5
5 z 5