Przyjaźnił się z jej mężem, o ich romansie huczała cała Polska. Po latach Gąssowski ujawnił prawdę o relacji. Zaskakujące wyznanie!
Romans Kaliny Jędrusik i Wojciecha Gąssowskiego wciąż rozbudza emocje, zwłaszcza po premierze filmu „Bo we mnie jest seks”, w którym ukazano ich płomienną relację. Jak na filmową wersję wydarzeń zareagował sam Gąssowski?

- Redakcja VIVA!
Ona była wielką aktorką, on piosenkarzem, który budował swoją karierę. Przed laty Wojciecha Gąssowskiego i Kalinę Jędrusik łączył gorący romans. W jednym z ostatnich wywiadów artysta wspomniał o filmie „Bo we mnie jest seks”, który opowiada o legendzie polskiej popkultury. Co zdradził? Zaskakujące wyznanie!
Romans Gąssowskiego i Jędrusik – historia romansu
To był jeden z tych romansów, które rozpalają wyobraźnię. Był rok 1968. Kalina Jędrusik, już wtedy ikona polskiej sceny, uwielbiana aktorka i wokalistka, otoczona aurą zmysłowości i tajemnicy. Wojciech Gąssowski - młody, utalentowany muzyk, u progu wielkiej kariery. Między nimi szybko pojawiła się chemia, której nie sposób było zignorować. Kalina, żyjąca z pisarzem Stanisławem Dygatem w związku, który wymykał się konwenansom, nie ukrywała fascynacji Gąssowskim. Ich relacja rozkwitła błyskawicznie – a jeszcze bardziej niezwykłe było to, że z czasem... kochanek i mąż zostali przyjaciółmi.
„Kalina szybko mi to wytłumaczyła: że każdy z nich ma swoje życie, są małżeństwem, nie są rozwiedzeni, mieszkają ze sobą. Staś ma swoje sprawy sercowe, Kalina swoje, i jedno nie miesza się w sprawy drugiego”, mówił w jednym z archiwalnych wywiadów Wojciech Gąssowski. Mówiło się, że Kalina była wielką miłością artysty. „Czy związek z Kaliną był szaleństwem? Takich szaleństw miałem kilka w swoim życiu. Ale nie nazwałbym tego w ten sposób. To normalna rzecz w życiu mężczyzny i kobiety”, mówił, gdy wypytywano go o romans [cytat za pomponik.pl]
W filmie „Bo we mnie jest seks”, który opowiada historię życia Kaliny Jędrusik, pokazano wątek, który opowiada o ich relacji.
Czytaj też: Przeżyli gorący romans w Jastrzębiej Górze, a potem zamieszkali razem z mężem Kaliny Jędrusik


Wojciech Gąssowski o filmie o Kalinie Jędrusik
Niedawno Wojciech Gąssowski pojawił się na scenie Sopot Polsat Hit Festiwal na koncercie „Gdzie się podziały tamte prywatki”. Przy okazji rozmowy z mediami, artysta uchylił rąbka tajemnicy na temat swojego życia prywatnego. W rozmowie z dziennikarzem odniósł się do tematu filmu „Bo we mnie jest seks” o historii Kaliny Jędrusik. W produkcji z 2021 roku, która zyskała ogromny rozgłos, w rolę artystki wcieliła się Maria Dębska, natomiast postać inspirowaną Wojciechem Gąssowskim zagrał Krzysztof Zalewski. Na ekranie ukazano kontrowersyjne momenty z życia Jędrusik, w tym płomienny romans z młodym artystą.
Wojciech Gąssowski rzadko komentuje osobiste sprawy, ale tym razem – w rozmowie z dziennikarzem Plotka – pozwolił sobie na odrobinę szczerości. Zapytany o film „Bo we mnie jest seks” i rolę Krzysztofa Zalewskiego, który wcielił się w postać inspirowaną jego osobą, pozostał jednak powściągliwy. „Ja nie jestem recenzentem. Widziałem ten film, ale nie potrafię recenzować filmów. Zwłaszcza jakieś indywidualne role, nie znam się kompletnie na tym”, odparł. Dziennikarz nie poprzestał jednak na pytaniach o film. Zapytał, czy ich relacja rzeczywiście wyglądała tak, jak przedstawiono ją na ekranie. „Prawda tak, ale było trochę rzeczy nieprawdziwych”, dodawał na łamach Plotka.
Z kolei pod koniec 2024 roku Wojciech Gąssowski zdradził, że nie był tylko biernym widzem filmu. Jak sam przyznał wówczas w rozmowie z Plejadą.pl, służył twórcom cennymi informacjami o Kalinie Jędrusik i jej mężu, Stanisławie Dygacie. Docenił również aktorskie umiejętności Marii Dębskiej, podkreślając, że jej interpretacja Kaliny była wręcz genialna. Jednak – jak zauważył – inne postacie wyobrażał sobie zupełnie inaczej. Patrzył na całość z wyjątkowej perspektywy – jako ktoś, kto znał bohaterów osobiście. To doświadczenie sprawiło, że w niektórych momentach odczuwał niedosyt. Uznał, że pewne osoby i sytuacje można było przedstawić inaczej, bardziej wiernie. Choć zastrzegł, że być może to tylko jego subiektywne odczucie. „Mam pewien niedosyt. Uważam, że niektóre osoby czy sytuacje można było pokazać w inny sposób. Ale może tylko tak mi się wydaje? Może z mojego punktu widzenia wyglądało to inaczej, a z czyjegoś – jeszcze inaczej?” – zastanawiał się. Bo przecież trudno być obiektywnym, zwłaszcza gdy ekranowe życie zahacza o osobiste wspomnienia. W wymienionym wywiadzie wspominał też, że nie widział w postaci granej przez Krzysztofa Zalewskiego siebie.
Źródło: Plotek, Plejada
