Ojciec miał zmusić ją do ślubu, ale to ona podjęła decyzję. Nieznana prawda o pierwszym małżeństwie Violetty Villas [fragment książki]
Kim był pierwszy mąż wybitnej gwiazdy?

- Dorota Falkowska
- , Iza Michalewicz, Jerzy Danilewicz
Pierwsze małżeństwo Violetty Villas przez lata owiane było tajemnicą, a sama artystka przedstawiała je jako dramatyczny epizod swojego życia. W biograficznej książce „VILLAS”, autorzy Iza Michalewicz i Jerzy Danilewicz docierają do nieznanych dotąd faktów i relacji bliskich. Jak naprawdę wyglądał związek młodziutkiej Czesławy Gospodarek z Piotrem Gospodarkiem? Czy rzeczywiście było to małżeństwo z przymusu, czy raczej wybór, którego Villas nie chciała pamiętać? Oto fragment książki wydanej przez W.A.B., który rzuca nowe światło na tę historię.
Ostatnia publikacja na FB 19.10.2025 r.
Kim był pierwszy mąż Violetty Villas? Na temat tego małżeństwa powstało wiele kłamstw
"– Janka, wiesz co, te dziewczyny to nas do grobu wpędzą – mawiała Janina Cieślak, matka Czesi, do Janki Chabrowej, matki Krysi. Bo ich córki robiły zbytki. Umawiały się z kilkoma chłopcami naraz, tego samego dnia, w tym samym miejscu i o tej samej godzinie. I nie przychodziły na spotkanie. A potem z ukrycia podglądały miny niedoszłych amantów.
Ale tamten miał na pagonach dwie gwiazdki, włosy blond zaczesane urokliwie do góry i bardzo zmysłowe usta. Do tego jeździł konno, nosił bryczesy, uśmiechał się nieśmiało, wzbudzając zachwyt kobiet pod każdą szerokością Kotliny Kłodzkiej. Piotr Gospodarek, lat wówczas około dwudziestu, syn pułku. Sierota. Spokojny, niepijący. Przystojny jak ułan. Tak mówią dziś lewinianki. Krystyna Poloczkowa zapamięta go w każdym szczególe. – Najbardziej mi się podobał, jak chodził w galowym mundurze, z lampasami i w oficerkach. Jak on mu, ten mundur, pasował! Dobry był z niego kąsek. Myśmy się nawet z Violetką o tego Piotrka pobiły. A było tak.
Zabawy w Lewinie gromadziły mnóstwo panien na wydaniu, w których mogło przebierać stacjonujące nieopodal w Kotle liczne wojsko pogranicza. Cześka, świetnie tańcząca, uczyła inne dziewczyny, jak się poruszać. Któregoś razu podeszła do Krysi i podstawiła jej nogę.
– Nie mogła znieść, że mi się ten Gospodarek podoba, bo ona wyraźnie go sobie upatrzyła.
Kryśka runęła na parkiet. Ale wstała i niewiele się namyślając – trach! – Cześkę za włosy. A było za co łapać. Czesia upadła jakoś tak nieszczęśliwie, że wybiła sobie dwa zęby.
– A mnie się tylko ruszały – powie Krystyna po latach. – Musiałyśmy się potem przeprosić, całować. Rodzice kazali. (...)
Wszystko przez to, że starszy brat Krysi wcześniej przyprowadził młodego podporucznika do domu. Czesia też z nimi była. I nie dało się ukryć, że chłopak cholernie się Krysi spodobał.
Poloczkowa (z wyraźnym żalem): – Ale ona prędzej umiała go rozkochać, bo później został jej mężem. Zazdrosna byłam.
Maria Skrzypczyk, która przyjaźniła się z Wandą, potwierdza, że Czesia nie wyszła za mąż z przymusu: – On jej się po prostu podobał. I był w nią wpatrzony. To na pewno była miłość. Ale Cześka całe życie lubiła mówić niepotrzebne rzeczy i na tym dużo straciła.
ZOBACZ TEŻ: Chciał zapomnieć o matce i wszystkim, co z nią związane. Taka była relacja Violetty Villas z synem
Podobnie uważa żona Jurka, Maria Cieślak. I dodaje:
– Niedługo po ślubie, może kilka miesięcy, Piotrek Gospodarek przejeżdżał konno koło mojego domu. I powiedział: Szkoda, że to nie my jesteśmy razem. Bardzo się na Cześce zawiodłem.
Nie wiadomo, dlaczego Czesia przez wiele późniejszych lat, kiedy już stanie się popularną i sławną Villas, będzie chciała zakłamać swoją młodość. A właściwie to Violetta wypchnie Czesię poza nawias własnego życiorysu. Zapytana wiele lat później przez dziennikarzy Programu 2 Telewizji Polskiej o młodzieńcze uczucia i pierwszą miłość odpowie: „Nie takie to było, jak pani sobie wyobraża. Bardzo skromniutkie”. A czy pamięta pierwsze łzy z powodu miłości? „Ja nigdy nie płakałam z tego powodu. Umiałam to sobie szybko wytłumaczyć. A jeśli płakałam, to w nocy, kiedy nikt nie widział. Do poduszki”.
Drugi mąż Wandy, Jan Mulawa, powtarza wersję Violetty. Ale zna ją tylko z relacji swojej żony.
– Zakochana była? A skąd! Ojciec ją na chama wydał za mąż. Nie będziesz tu się włóczyć, mówił, po świecie, bo jeszcze dziecko przyniesiesz. Bolesław Cieślak poza tym, że był despotą, to jeszcze lubił kobiety. I zdradzał swoją żonę. Bał się, że jego córki spotka podobny los – czyichś kochanek. Wandę też zmusił do pierwszego małżeństwa. I też z wojskowym. A po latach, na krótko przed śmiercią, szedł do księdza, żeby ślub unieważnić. I przyznał, że stało się tak z jego winy.
Najbliższa rodzina wiele szczegółów z życia artystki będzie się starała trzymać w tajemnicy. Aby ją chronić, a może – aby chronić siebie przed jej gniewem. A ten potrafił być bezgraniczny. Wandzie ojciec faktycznie zrujnował życie, wydając ją za człowieka, którego nie kochała i który po paru miesiącach stał się jej oprawcą. Podtrzymywała jednak wersję siostry, choć tak naprawdę był to jej własny los. (...) Zachowało się też kilka zdjęć ze ślubnego przyjęcia, które Bolesław Cieślak (podobnie jak pozostałym swoim dzieciom) wydał w domu. Czesia widnieje na nich już z porucznikiem Gospodarkiem. Uśmiechnięta. Nie wygląda na nieszczęśliwą.

Jednak do dziś istnieje w mediach rozpowszechniana przez Villas, jak mantra, historia „zmuszonej do małżeństwa”. Był to z pewnością łatwiejszy sposób na budowanie legendy. Przez te wszystkie lata każdy, kto zetknie się z artystką, powie, że kochała wymyślać. Mity, jakie tworzyła, nigdy przez nikogo nieweryfikowane, krążą po świecie prasy, telewizji i Internetu do dnia dzisiejszego. Po stokroć klonowane i wygodne dla VV, jak jej długie rękawiczki, zakładane przed występem.
Dla programu Krzysztofa Ibisza Ibisekcja, 1999 rok:
– Miałam piętnaście lat, tu mi urosło, tam mi urosło, i miałam takie długie włosy… Mój ojciec był prostym człowiekiem, bardzo się o mnie bał. Dlatego doszło do tego nieszczęsnego małżeństwa, bo uważał, że trzeba mi wybić szkołę z głowy. Że z tymi kształtami to jest tylko niebezpiecznie […]. Lepiej jest mnie wydać za mąż, będzie spokój. I ojciec to zrobił przymusem.
– Czyli to nie było małżeństwo z miłości?
– Nie, nie. Byłam małoletnia, sąd musiał dać zezwolenie. Ale ja powiedziałam: jak skończę osiemnaście lat, to i tak cię zostawię. I tak się stało.
Dla „Faktu”, 2007 rok:
Mój ojciec […], który był prostym, skromnym człowiekiem […], uznał, że dla mojego dobra najlepsze jest, bym szybko wyszła za mąż i miała dom. Gdy miałam piętnaście lat, byłam już bardzo rozwinięta, wyglądałam co najmniej na siedemnaście. Upodobał mnie sobie wtedy pewien porucznik po szkole oficerskiej na służbie WOP-u w Kudowie. Miał dwadzieścia siedem lat. Wpadłam mu w oko. Ale ja nie chciałam wychodzić za mąż […]. Pragnęłam zostać piosenkarką. Ojciec jednak nie chciał się na to zgodzić […]. I zmusił mnie do małżeństwa z tym porucznikiem. Buntowałam się. Nie chciałam go. Ale ojciec przekonywał, że z czasem go pokocham. Że przyzwyczaję się do niego. Dopiął swego i za pozwoleniem sądu, bo byłam nieletnia, wydał mnie za mąż w wieku szesnastu lat. Wzięliśmy ślub cywilny i zamieszkaliśmy z moimi rodzicami w Lewinie. W dniu ceremonii przyrzekłam sobie, że jak tylko skończę osiemnaście lat, to ucieknę od porucznika Gospodarka, zostawię go. W międzyczasie urodził się nasz syn Krzysztof. Ale ja rozpaczałam. Stale płakałam i modliłam się w kościele, żeby Bóg pozwolił mi zostać śpiewaczką i uciec od męża. Jak postanowiłam, tak zrobiłam.
Chcesz zobaczyć tę treść?
Aby wyświetlić tę treść, potrzebujemy Twojej zgody, aby YouTube i jego niezbędne cele mogły załadować treści na tej stronie.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Violetta Villas była w nim obsesyjnie zakochana. Uciekł od niej i wrócił do żony, która czekała na niego 10 lat
Piotr Gospodarek urodził się 10 maja 1934 roku *. W chwili ślubu z Violettą nie miał więc jeszcze skończonych dwudziestu jeden lat. Czyli: między młodymi różnica wieku wynosiła cztery lata, a nie – jak chciała Violetta – dwanaście. Być może to „postarzanie” męża miało podkreślić jej dramat – ojciec wydał ją wbrew jej woli, i to w dodatku za „starego” mężczyznę (w tamtych czasach dla nastolatki był takim niewątpliwie).
Ze związku Czesi i Piotra 8 stycznia 1956 roku przychodzi na świat Krzysztof. Rodzi go, mając niespełna osiemnaście lat. Cofając zegar o dziewięć miesięcy, wnioskujemy, że w ciążę musiała zajść w kwietniu 1955 roku. Miała wtedy, bez dwóch miesięcy, lat prawie siedemnaście. Na jednym ze zdjęć z archiwum rodzinnego Marii Cieślak, przedstawiającym Czesię i Piotra, przytulonych do siebie jak świeżo upieczone małżeństwo, jest data 21 lutego 1955 roku. Jak zapamiętała Maria, Gospodarkowie pobiorą się zimą. Czesia nie pójdzie do ślubu, bo zmusi ją do tego niechciana ciąża. Ale na zdjęciu wyraz jej oczu będzie już nieodgadniony.
A Piotr? Delikatnie, błogo uśmiechnięty. Z jego twarzy przebija autentyczne szczęście. Co było powodem tak wczesnego zamążpójścia Czesi? Młodzi mogli być tak zakochani, a Czesia wyglądała nad wyraz dojrzale, że zapobiegliwy Bolesław postanowił czym prędzej wydać córkę za mąż. Być może chciał oszczędzić sobie nerwowego myślenia: a co będzie, jeśli moje ukochane dziecko zajdzie w nieślubną ciążę? Albo po prostu miał nadzieję, że miłość i małżeństwo faktycznie zatrzymają w Lewinie rozgorączkowaną marzeniami o sławie dziewczynę?
Chcesz zobaczyć tę treść?
Aby wyświetlić tę treść, potrzebujemy Twojej zgody, aby YouTube i jego niezbędne cele mogły załadować treści na tej stronie.
Czesia (jeśli wierzyć Violetcie) nie będzie chciała się wiązać. Małżeństwo tylko krępowałoby jej ruchy. Chęć robienia kariery będzie silniejsza od ślubnego flirtu z porucznikiem. Jak się później okaże, wpłynie także na wiele innych życiowych decyzji, które podejmie.
– Dla tej kariery się odkochała – skwituje szkolna koleżanka Maria Skrzypczyk.
Villas po latach faktycznie wstydziła się fascynacji Piotrem Gospodarkiem. I nie przyznawała się do niej. Tak jak nigdy nie powiedziała publicznie, że jeden z wojskowych notabli zachęcał ją do kształcenia głosu:
W Kłodzku na balu WOP zaśpiewała jakąś piosenkę. Podobno był tam dyrektor wojskowego zespołu „Granica”. Zachwycił się jej głosem, przysiadł do niej i namówił do pójścia do szkoły muzycznej *.
Kiedy spełni się jej amerykański sen, Czesia – już jako Violetta – odwiedzi matkę Krysi Poloczek.
(...)
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Violetta Villas nazywała zwierzęta braćmi mniejszymi, były jej bliższe niż ludzie. Każdemu ofiarowała ciepły kąt

Zobacz też:
Maria Cieślak zachowała z tej uroczystości dwa zdjęcia Czesi i Piotra. On w galowym mundurze, ona – w sukience z falbankami. Na szyi sznur pereł. Włosy (mocno kręcone, gęste, wyraźnie krótsze) zaczesane z przedziałkiem na lewą stronę. We włosach kwiat, jak w piosence Dla ciebie miły. Jej pierwszym wielkim przeboju.
– Sukienka miała kolor błękitny – opowiada Maria Cieślak. – Po ślubie dała ją w prezencie mojej siostrze Zosi, z którą na wzgórzach robiła mostki. Ale potem, nie wiedzieć czemu, kazała ją sobie oddać. Cała Cześka.
Po ślubie młodzi zamieszkają w domu na wzgórzu. Na zdjęciach ze ślubnego przyjęcia Wandy w styczniu 1956 roku, jeśli wierzyć pamięci drugiego jej męża – Jana Mulawy, Czesia będzie już po porodzie:
Gdy urodził się mój syn, miałam siedemnaście lat. Byłam niepełnoletnia. W szpitalu tak się o niego bałam, że jak go siostra niosła i nosek miał przykryty poduszką, to strasznie krzyczałam, że go zaraz uduszą! […] Gdy Krzyś się urodził, mieszkałam z rodzicami i ja się nim przeważnie opiekowałam. Wszystko chciałam robić sama i chyba wychodziło mi to dobrze, bo wyrósł na zdrowego chłopca. Mama oczywiście dawała mi rady i trochę uczyła opieki *.
Ale wbrew temu, co opowiada, już po kilku miesiącach 1956 roku Czesia zostawi dziecko, pobiegnie na stację i wsiądzie do pociągu. (...)
Najpierw pojedzie do Szczecina. Zamieszka u Wandy, która z mężem przeprowadzi się do tego miasta szukać lepszego życia. Jej wojskowy zostanie tam milicjantem.
Poszłam na żywioł. Miałam ostatnią pensję mojego męża, dostałam stypendium w szkole, w Szczecinie, tam pojechałam, żeby nikt mnie nie znalazł. I tam zdałam egzamin do średniej szkoły muzycznej. Byłam bardzo szczęśliwa. Mieszkałam na strychu. Mój mąż mnie odnalazł w tej szkole i poszedł do dyrektora na skargę, że moje miejsce jest w domu. A pan Antoni Huebner powiedział: Ona nie jest dla pana, a pan dla niej. Od czasu wojny nie było tu takiego talentu. Pożegnaliśmy się. I wtedy dyrektor napisał list do mojego ojca […]. Że jestem wielkim talentem, mam się uczyć itd. I jak mój ojciec przeczytał ten list, bardzo żałował, że zrobił taką rzecz swojemu dziecku. Nie mógł sobie miejsca znaleźć *.
Piotr został więc w domu z synem i rodzicami Czesi. I czekał.
– Był sierotą, chciał mieć rodzinę. A ona go tak potraktowała – zżyma się Maria Skrzypczyk.
A Krystyna Poloczek zapamiętała, jak młody porucznik wychodził po żonę na stację („Tak było, bo jak po nią szedł, tośmy go z koleżankami śledziły”).
Zawsze z kwiatami. I bywało, że nikt nie wysiadał z pociągu.
– Zaglądał do każdego wagonu, z tym bukietem, w mundurze. A tu nikogo. Nie przyjechała. On naprawdę ją kochał, a ona zwyczajnie złamała mu serce.
W końcu pewnego dnia na zabawie pokłóci się kilku chłopaków. Może któryś z nich będzie natrząsał się z Piotrka, zawiedzionego, że zostawiła go młoda żona. Nie wiadomo, co tak naprawdę się wydarzyło. Ale po Lewinie pójdzie fama, że porucznik nie wytrzymał. Wyjął pistolet i zaczął strzelać. Próbował go rozbroić Tadeusz Chaber, brat Krysi. Kula świsnęła mu tuż koło ucha. Nikomu nic się nie stało. Tylko straż wojskowa zareagowała błyskawicznie.
Piotr Gospodarek nigdy już do wojska nie wróci. Do Lewina też nie. Jeszcze przez jakiś czas będzie odwiedzał Krzysia. Potem zamieszka we Wrocławiu. Ożeni się powtórnie, będzie dobrym mężem i ojcem dla dwojga swoich dzieci. Sąsiedzi zapamiętają, że nigdy nie powie ani słowa na temat małżeństwa z Violettą. Usunie się z jej życia bezboleśnie, jak sen.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Violetta Villas i Ted Kowalczyk: „To była miłość gwałtowna, namiętna i w jakimś sensie piękna”. Ich związek trwał niecały rok...
