Zdzisława Sośnicka poznała Jerzego Bajera, gdy miała 18 lat. „Mąż mnie ukształtował i nauczył życia”
Jak wygląda jej relacja z mężem?
- Konrad Szczęsny
Zdzisława Sośnicka miała wielką popularność, jeździła z koncertu na koncert, była 27 razy w samych Stanach Zjednoczonych, wydała 10 solowych albumów. I w pewnym momencie poczuła, że nie żyje tak, jakby chciała. Patrzyła w lustro i pytała: kim jest ta Pani, czy to naprawdę ja? Czuła się zmęczona, wypalona. Jadąc na kolejne występy, a bywało, że dawała dwa koncerty dziennie, patrzyła w rozświetlone okna i zazdrościła ludziom rodzinnych chwil spędzonych w domu. Zazdrościła kobietom, które potrafiły połączyć pracę z macierzyństwem, ona odkładała urodziny dziecka na potem i w końcu przegapiła ten czas.
[Ostatnia aktualizacja treści na VUŻ 14.03.2024 r.]
Zdzisława Sośnicka: kariera
W latach 70. i 80. była wielką gwiazdą, uwielbianą tak samo, jak Maryla Rodowicz czy Urszula Sipińska. Wylansowała wiele przebojów, m.in. „Dom, który mam”, „Julia i ja”, „Aleja gwiazd”, czy śpiewaną w duecie ze Zbigniewem Wodeckim piosenkę „Z Tobą chce oglądać świat”. Z niektórymi piosenkami miała przygody, np. piosenki „Julia i ja” z 1979 roku nie chciało grać Polskie Radio. Ktoś uznał, że jest to utwór o lesbijkach. Widocznie to było zakazane czy groźne. „Dzidka”, jak nazywali ją przyjaciele, ma do tej pory wielu wielbicieli. „Pani Zdzisława: królowa”, „piękna kobieta, piękny głos”, „kiedyś to były gwiazdy”, piszą w sieci internauci. „Kobieta wyjątkowa, klasa totalna”, mówiła Kayah, goszcząc piosenkarkę w Meloradiu.
W młodości była trochę egzotyczną brunetką, lubiła jednak się zmieniać, zawsze bardzo dbała o wizerunek. W latach 80. miała postrzępione blond włosy i nosiła sukienki z wypchanymi ramionami. Potem w początku lat 90. usunęła się w cień. Jak dzisiaj wygląda jej życie?
Zobacz też: Maryla Rodowicz i Zbigniew Wodecki zaśpiewali razem tylko raz. Ona wspomina go jako ciepłego człowieka
Zdzisław Sośnicka i Jerzy Bajer: historia miłości
Zdzisława Sośnicka urodziła się w 1945 roku w Kaliszu. Jej ojciec był wojskowym, skończył Szkoły Podchorążych w Wilnie, rodzice byli muzykalni, ale nie kształcili się w tym kierunku, Swoje ambicje przelali więc na córkę. Mama marzyła, że córka będzie pianistką, była zdolna i zdyscyplinowana. Zdzisława dostała nawet stypendium Chopinowskie, ale jak się okazało, to nie fortepian był jej pisany. W Wyższej Szkole Muzycznej w Poznaniu studiowała u Stefana Stuligrosza na wydziale wychowania muzycznego, a potem dyrygentury chóralnej i instrumentalnej. Chodziła na zajęcia z emisji głosu. Pociągała ją estrada, zaczęła na niej próbować swoich sił od początku lat 60.
Prawdziwą karierę zrobiła w 1971 roku, kiedy na Festiwalu w Sopocie zaśpiewała piosenkę „Dom, który mam”. Ta piosenka czekała na nią, podarował ją młodziutkiej Zdzisławie Sośnickiej kompozytor Marek Sewen. Na festiwalu dostała za nią owację. Słychać było, jaką ma siłę i barwę głosu. Sośnicka czuła się zresztą dobrze w każdym repertuarze — od bardzo tradycyjnych kompozycji, przez disco, aż po piosenki musicalowe w stylu „Nie żegnaj mnie Argentyno”.
Męża Jerzego Bajera poznała jako młodziutka dziewczyna, w 1963 roku. Miała 18 lat, wiedziała jednak, że to jest ten jedyny. Wspominała, że dla nich obojga była to miłość od pierwszego wejrzenia. Jerzy studiował technologię drewna. Szybko został jej menedżerem. A ona jako Barbara Bajer, pod pseudonimem, komponowała piosenki. Tak doradził jej Jonasz Kofta, bo w latach 70. nie było przyjęte, żeby wokalistki same sobie pisały utwory.
Zobacz też: Tak wygląda życie Szymona Wydry 22 lata po Idolu. Mimo upływu czasu wciąż oddaje się muzyce!
Mąż zawsze był jej opoką
Kiedy nagrywała piosenkę „Kiedyś”, Romuald Lipko zapytał ją przy mężu: „A Ty masz w ogóle jakiegoś faceta, bo o kim ty właściwie śpiewasz?”. Z Jerzym Bajerem spędzili razem całe życie. Wspólnie rozkręcali jej karierę. Razem żyli i pracowali, co często prowadzi do konfliktów, przenoszenia złych emocji z pracy do domu. Ale w ich wypadku nic takiego się nie stało. Zdzisława Sośnicka mówi, że mąż nigdy jej nie zawiódł. Poza tym niczego jej nie narzucał, nie wymuszał. „Mąż mnie ukształtował i nauczył życia. Nigdy nie narzucał mi swojej woli, lecz delikatnie dawał do zrozumienia, co sądzi na dany temat. Ktoś taki dla wrażliwej artystki to prawdziwy skarb!” (cytuję za interia.pl).
Kariera oznaczała koncerty, trasy, hotele. W pewnym momencie podporządkowali cały świat śpiewaniu. A ona już sto metrów od domu zaczynała tęsknić. „Dotąd byłam wędrowcem. Do żadnego miejsca nie chciałam się przywiązywać, bo wiedziałam, że za chwilę muszę wyjechać. Nawet zaczęłam o sobie źle myśleć. Tak działo się przez ponad dwadzieścia lat. Aż tu nagle taka sytuacja, stałam się domatorką? Wiem, że moi fani mają mi to za złe”, pisała na swojej stronie internetowej. Gdy zbliżyła się do sześćdziesiątki, postanowiła zakończyć karierę i zacząć żyć. Nie na walizkach, nie w trasie. Mieli z mężem dość mieszkania w bloku na warszawskich Stegnach. Postanowili, że stworzą swój azyl pod Warszawą.
Zobacz też: Hanna Skarżanka – zanim została aktorką, pracowała dla wywiadu. Miała burzliwe życie
Zdzisława Sośnicka: nowy etap w życiu
Kupili ziemię w Klarysewie (dzielnica Konstancina k. Warszawy) i zbudowali swoją siedzibę. Kochają zacisze tego domu, ogród. Zdzisława Sośnicka sama wybrała rośliny, pokochała drzewa, które rosły na działce, kilka lat temu sprowadziła nawet ratowników wysokogórskich, aby uratowali jej brzozę! Drzewo chorowało i niezbędne były prace w jego koronie. W domu był też pokój dla dziecka, ale to marzenie nigdy się nie spełniło. Pisała o swoim nowym życiu w Klarysewie:
„Przepełnia mnie spokój, siedzę w ogrodzie i patrzę na sosny, które sięgają nieba. Stoją na skarpie i mają podobno dziewięćdziesiąt – sto lat. Mieszkam tu już od kilku lat, jest to moje ukochane miejsce”. Nie wiesz, jak smakuje życie, dopóki nie zaczniesz naprawdę żyć, mówiła w jednej z rozmów piosenkarka. Uwielbia podróże, więc dwa razy do roku wyjeżdża w świat, odetchnąć innym powietrzem.
Zdzisława Sośnicka: jak dziś wygląda jej życie?
Kiedy Jerzy Bajer przechodził w 2014 roku poważną operację, żona cały czas była przy nim w szpitalu. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze. Oboje wiedzą, że mogą na siebie liczyć i zawsze będą dla siebie wsparciem. Piosenkarka wydała w 2014 roku swoje piosenki w nowej wersji i w 2015 roku nową płytę „Tańcz choćby płonął świat”. Miała wrócić na scenę, ale nie zdecydowała się na to. Nie doszło do promującej nowy album trasy koncertowej. Po udzieleniu kilku wywiadów artystka znowu zaczęła wycofywać się z życia publicznego. Teraz występuje jedynie sporadycznie, na przykład w 2018 roku na koncertach „Tribute to Zbnigniew Wodecki”.
W rozmowie z Tomaszem Raczkiem powiedziała, że jej czas minął i nie wie, czy dzisiaj odnalazłaby się w show-biznesie. Sama w swojej biografii pisała: „Zmieniały się style, muzyka, autorzy, kompozytorzy, ale jedna osoba była przy mnie i jest – menedżer, opiekun, dla mnie człowiek opoka – Jerzy Bajer. Dziękuję… Bardzo”. Zdzisława Sośnicka uważa, że szczęśliwe małżeństwo to jeden z jej życiowych sukcesów