Reklama

Polki i Polacy podbijają świat! A szczególnie ten filmowy. Jednak tym razem nie mamy na myśli aktorów czy reżyserów, a utalentowaną pisarkę Katarzynę Berenikę Miszczuk. Platforma streamingowa Netflix odkupiła od niej prawa do książki „Druga Szansa” i na jej podstawie stworzyła serial „Otwórz oczy”. To historia cierpiącej na amnezję nastolatki, która próbuje odzyskać swoje życie w klinice zaburzeń pamięci. Jednak z czasem zaczyna nabierać podejrzeń co do niekonwencjonalnych metod leczenia. Premiera serialu odbyła się 25 sierpnia, a widzowie są nim zachwyceni!

Reklama

Z Katarzyną Bereniką Miszczuk mieliśmy szansę porozmawiać o jej współpracy z Netflixem, byciu lekarką i pisarką równocześnie oraz o nowych wyzwaniach.

Jakie to uczucie, gdy Netflix postanawia odkupić od Pani prawa do powieści „Druga szansa” i zrealizować na jej podstawie serial?

To mieszanka wielu odczuć: głównie radości, ekscytacji, ale także niedowierzania. Jednym z moich największych marzeń w karierze zawodowej było zobaczenie postaci, które stworzyłam na ekranie kina lub telewizora. Wiele lat temu był już pomysł, by zrobić film na podstawie moich książek z serii diabelsko-anielskiej. Niestety projekt w końcu nie wystartował. Z tego powodu, kiedy pierwszy raz usłyszałam, że Netflix jest zainteresowany moją powieścią, radość była wymieszana z dużą dozą pesymizmu. Uwierzyłam w to tak naprawdę dopiero w momencie, kiedy zobaczyłam umowę.

Mat.prasowe

Czy miała Pani jakieś wątpliwości lub obawy przed przyjęciem oferty od Netflixa?

Wątpliwości nie miałam żadnych. To dla mnie olbrzymia szansa jako pisarki, by wypromować swoją twórczość nie tylko w Polsce. Serial „Otwórz oczy” na podstawie „Drugiej Szansy” pojawi się w tym samym momencie na ekranach telewizorów w około 190 krajach. Co do obaw, to oczywiście je miałam. Umowa zakładała pełną dowolność producentów co do zawartości serialu. Musiałam się więc liczyć z tym, że finalny obraz może całkiem różnić się od książki i mojej wizji.

Jak wyglądała współpraca ze słynną platformą streamingową? Czy miała Pani wpływ na wybór obsady lub scenariusz?

Niestety na nic nie miałam wpływu. Wydaje mi się, że wynikało to ze specyfiki międzynarodowej platformy, jaką jest Netflix. To naprawdę olbrzymia korporacja. Ciężko więc powiedzieć o współpracy. Rozmawiałam kilka razy z producentami oraz jedną ze scenarzystek, jednak nie miałam wpływu na przykład na scenariusz.

Czy jest Pani zadowolona z finalnego efektu?

Ogromnie! Mediabrigade oraz Netflix stworzyli bardzo dobry serial. Nie jest to oczywiście ekranizacja, a adaptacja, w związku z czym serial różni się od książki. Uważam jednak, że to dobrze, bo dzięki temu widzowie i czytelnicy zyskują dwie historie zamiast jednej. Ja jestem oczarowana.

Mat.prasowe

Akcja „Drugiej Szansy” rozgrywa się w specjalnym ośrodku dla pacjentów cierpiących na amnezję. Jest Pani również lekarką. Czy pomysł na fabułę narodził się w Pani głowie czy czerpała Pani inspirację z pracy?

Pierwszy szkic powieści stworzyłam będąc jeszcze w liceum. Następnie odłożyłam go do przysłowiowej szuflady i skupiłam się na maturze oraz na studiach. Później do głowy przyszedł mi pomysł na serię diabelsko-anielską. Dopiero po ich ukazaniu się wróciłam do „Drugiej Szansy”. Cieszę się, że tak zrobiłam. Pod koniec studiów medycznych byłam już bogatsza o wiedzę z zakresu neurologii i psychiatrii. Dzięki temu powieść stała się o wiele bardziej prawdopodobna. Można więc powiedzieć, że czerpałam inspirację z zajęć klinicznych oraz opisów najciekawszych przypadków, którymi dzielili się z nami nasi mentorzy na studiach.

Jak doświadczenie z pracy lekarki wpływało na tworzenie „Drugiej Szansy” oraz cyklu „W lekarskim fartuchu”?

Doświadczenie z pracy sprawiło, że pisanie stało się dużo prostsze. Zwłaszcza przy tworzeniu serii „W lekarskim fartuchu”, którą napisałam będąc już pełnoprawną lekarką. Główna bohaterka tej serii, lekarka Joanna Skoczek, pracuje jako psychiatra. Na co dzień styka się z najróżniejszymi przypadkami. Pewnego dnia na jej drodze staje dość przerażający tajemniczy wielbiciel o morderczych skłonnościach. Razem z Markiem Zadrożnym, lekarzem medycyny sądowej, stara się odkryć tożsamość stalkera i uniknąć śmierci. Można powiedzieć, że czerpałam garściami z doświadczeń zdobytych podczas stażu na oddziale psychiatrii czy zajęć w prosektorium. Wiedziałam w jakich książkach szukać dokładniejszych informacji. Nieoceniona była także pomoc moich przyjaciół, którzy pracują obecnie m.in. w specjalizacjach, które mieli moi bohaterowie. Przy „Drugiej Szansie” było mi o tyle trudniej, że wciąż jeszcze byłam studentką i większość czasu spędziłam w podręcznikach, starając się dowiedzieć, co jest prawdopodobne, a co nie.

Czy zdarza się, że pacjenci rozpoznają Panią i proszą o podpisanie książki?

Zdarzyło mi się to do tej pory tylko kilkukrotnie. Książki wydaję pod nazwiskiem panieńskim. Z kolei w przychodni pracuję pod nazwiskiem, które przyjęłam od męża. Można więc powiedzieć, że w fartuchu i okularach na nosie jestem incognito.

Mat.prasowe

Napisała Pani powieści grozy, thrillery, komedie, a niedługo zostanie wydana również Pani książka dla dzieci. Skąd się bierze ta ogromna wszechstronność? Czy w każdym temacie czuje się Pani równie swobodnie?

Dawno temu przysięgłam sobie, że spróbuję napisać utwór z każdego gatunku, dzięki czemu dowiem się w czym jestem dobra i czego tworzenie sprawia mi największą przyjemność. Teraz po latach już wiem, że najbardziej lubię mieszać gatunki. Dzięki temu w większości moich powieści można znaleźć, chociażby elementy komedii. Dobrym przykładem jest „Obsesja” i „Paranoja”, wchodzące w skład serii „W lekarskim fartuchu”. Są to thrillery, ale umieściłam tam dużo humoru oraz wątek romansowy. Mój debiut jako pisarki dla dzieci, to kolejny krok rozwoju, a w każdym razie ja tak to traktuję. Odkąd sama zostałam mamą, zaczęłam zwracać uwagę na to, co jest dostępne na rynku dla najmłodszych, ale także dla trochę starszych dzieci. Zauważyłam, że praktycznie nie ma typu powieści, w których sama zaczytywałam się jako młoda nastolatka: czyli książek z elementami grozy. Z tego powodu postanowiłam stworzyć powieść „Tajemnica domu w Bielinach”. Jeśli książka dobrze się przyjmie, chciałabym napisać kolejne tomy, na które mam już pomysły. Oprócz poruszania w niej ważnych tematów takich jak rozwód rodziców, czy choroba Alzheimera spróbowałam stworzyć emocjonującą historię z elementami grozy, gdy bohaterowie spotykają słowiańskie demony.

Co Pani bardziej kocha – pisać czy pracować w szpitalu?

To trudne pytanie. Mam wrażenie, że w przeciągu ostatnich lat wielokrotnie zmieniałam w tej kwestii zdanie. Obecnie mogę ze stuprocentową pewnością odpowiedzieć, że bardziej kocham pisanie. A co będzie za rok, dwa, dziesięć? Czas pokaże.

Reklama

Materiał powstał z udziałem Wydawnictwa Foksal

Reklama
Reklama
Reklama