Susan Sarandon gwiazda kultowego filmu „Thelma i Louise” odbierała Oscara i siedziała w więzieniu
Aktorka obchodzi dziś 77. urodziny
Susan Sarandon jest aktorką, wielką gwiazdą i aktywistką. Kilka razy była aresztowana, m.in. za udział w proteście przeciwko brutalności amerykańskiej policji. Gdy przeciwstawiała się wojnie w Iraku, w 2003 roku oskarżano ją o brak patriotyzmu, wypominano jej, że nie czuje amerykańskiego ducha. Dostawała wiele gróźb. Jej znakiem rozpoznawczym była przez lata burza rudych loków. Zrobiła karierę dzięki wielu popularnym filmom takim jak „Thelma i Louise”, „Czarownice z Eastwick”, „Przed egzekucją”, „Mamuśka”.
Zawsze zabiera głos jako mądra, dojrzała kobieta. Nie dotyczy to jednak jej wyborów miłosnych. „Popełniłam wiele błędów, a życiowe lekcje były jak uderzenie kamieniem w głowę” mówi aktorka. Miała wiele związków i wszystkie się rozpadły. Jak dzisiaj żyje Susan Sarandon, dlaczego jest sama?
Susan Sarandon: dorastanie
Sudan Sarandon urodziła się 4 października 1946 roku w Queens, w Nowym Jorku. Naprawdę nazywa się Susan Abigail Tomalin, w jej żyłach płynie angielska, irlandzka i włoska krew. Była najstarsza z 9-ciorga rodzeństwa, które jak mówi sama wychowała. Nie był to biedny dom, tata zajmował się reklamą w jednej ze stacji telewizyjnych, mama miała ambicje artystyczne, ale na poziomie tancerki nocnych klubów. Jej kariera szybko się zresztą skończyła i sprowadziła do zajmowania domem.
Susan uczyła się w katolickich szkołach. Zawsze miała społeczną wrażliwość, więc już w gimnazjum dołączyła do grupy tanecznej, która dawała przedstawienia dla chorych dzieci, m.in. w Polio Hospital. Po ukończeniu collegu studiowała na Katolickim Uniwersytecie w Waszyngtonie, gdzie zrobiła licencjat ze sztuki dramatu. Żeby dorobić, pracowała w zakładzie fryzjerskim, sprzątała domy.
Zobacz też: Leon Niemczyk kochał aktorstwo i kobiety. W wywiadach opowiadał, że miał sześć żon
Susan Sarandon: droga do sławy
Jako aktorka próbowała swoich sił krok po kroku. Popularność przyniósł jej komediowy film „The Rocky Horror Picture”. A kilka lat później wielki hit „Czarownice z Eastwick” z 1987 roku, w którym zagrała u boku Jacka Nicholsona, Cher i Michelle Pfeiffer. Do historii przeszła jej rola w filmie „Thelma i Louise” z 1991 roku. Film łamał schematy, był pierwszym kobiecym kinem drogi – wcześniej historie ze szlaku były zarezerowane dla męskiego kina typu Easy Rider. Opowiadał historię dwóch przyjaciółek, z których jedna była zahukaną gospodynią domową (Gina Davies), a druga niezależną silną kobietą (Susan Sarandon). Obie ruszyły w podróż, która nieoczekiwanie zmieniła się w ucieczkę, były gotowe zrobić dla siebie wszystko. Chciały żyć i umrzeć na własnych warunkach.
Susan Sarandon wydawała się wymarzona do takiego buntowniczego filmu i roli. Ale początkowo nikt o niej nie myślał, jako duet brano pod uwagę Michel Pfeiffer i Jodie Foster, a potem Goldie Hawn i Meryl Streep, które jednak uciekły do komedii „Ze śmiercią jej do twarzy”. Nie było też wielu chętnych do nakręcenia historii o „dwóch laskach w samochodzie”. A jednak film okazał się gigantycznym sukcesem, obie aktorki zaczęto postrzegać jako orędowniczki kobiecych spraw. Susan Sarandon opowiadała, że przychodziło do niej mnóstwo listów od kobiet, chociaż nie tylko od nich, opowiadających swoje historie.
Zobacz też: Irena Dziedzic i Ignacy Gogolewski: aktor zostawił dla prezenterki rodzinę. Ich romans wywołał skandal
Susan Sarandon: „Thelma i Louise”
Sama Susan tak mówiła o filmie: „Na początku myślałam, że to film kowbojski z kobietami i ciężarówkami i że będzie to świetna zabawa. Zupełnie nie doceniłam, że wchodzimy na terytorium zajmowane przez białych heteroseksualnych mężczyzn. Obrazili się i oskarżyli nas o gloryfikację morderstwa, samobójstwa i dziecinadę. Nie wydawało się to wielką sprawą, ale wydawało się niezwykłe, że w filmie pojawi się kobieta, z którą można się zaprzyjaźnić. Normalnie, jeśli w filmie były dwie kobiety, to z jakiegoś powodu musiały się nienawidzić” (cytuję za naekranie.pl).
Od czasu „Thelmy i Louisy” wszystkie jej filmy cieszyły się powodzeniem, grała też wiele ról, w których jako bohaterka miała jakąś misję. Tak było w „Oleju Lorenza”, filmie „Przed egzekucją”, czy dramacie „Klient”. Ale była też pełna uroku i ciepła w komediach romantycznych, takich jak choćby ,, Zatańcz ze mną” u boku Richarda Gere.
Susan Sarandon: historia miłości
Aktorce zawsze zależało, by jej życie prywatne toczyło się z dala od fleszy. Swojego pierwszego i jedynego męża Chrisa Sarandona poznała na Uniwersytecie. Był synem zamożnego greckiego restauratora. Studiował reżyserię, był zafascynowany Sue, jak do niej mówiono. W studenckich spektaklach, które reżyserował obsadzał ją w roli królowych i heroin. Ponieważ szkoła była katolicka, za seks bez ślubu groziło wydalenie. A oni chodzili ze sobą i romansowali, kiedy stało się o tym głośno. W 1967 roku postanowili wziąć ślub. Nie byli jednak pewni tego związku i obiecali sobie, że będą co roku odnawiać swój związek.
Susan Sarandon wspominała: „Zaczęliśmy randkować. (Chris) był moim pierwszym seksualnym partnerem, przeżyłam z nim moje pierwsze doświadczenia i byłam tak wdzięczna, że zdecydowałam się wziąć ślub. Inaczej wyrzuciliby nas ze szkoły”. Wytrzymali razem siedem lat, wydawało się że to Chris zrobi większą karierę, zagrał w głośnym dramacie „Pieskie popołudnie” Sydney’a Lumeta, dostał za to nominację do Oscara.
Susan i Chris Sarandon
Zobacz też: Nie wiedziały o sobie wielu rzeczy. Jak wyglądała przyjaźń Agnieszki Osieckiej i Krystyny Jandy?
W 1976 roku porzucił Susan i związał się z aktorką Lisą Cooper, z która założył rodzinę. Rozwiedli się w 1979 roku, ale Susan zostawiła sobie nazwisko męża i rozsławiła je, bo jak się okazało, to ona zdobyła aktorskie szczyty i sławę. Po latach mówiła, że biorąc ślub, była bardzo młoda, miała 21 lat, w takim wieku trudno deklarować, że będzie się z kimś na zawsze. Apelowała też do kobiet, by nie tkwiły w związkach opartych na doświadczeniu pierwszego seksu, tylko miały odwagę odejść, gdy czują że uczucie się wypaliło.
Związki Susan Sarandon
Na planie filmu „Zagadka nieśmiertelności” romansowała z Davidem Bowie, po latach powiedziała że „był tego wart”. Krótko była z aktorem Seanem Pennem. A w latach 80. z włoskim filmowcem Franco Amurin z którym ma córkę Evę (urodzoną w 1985 roku). W końcu lat 80. zakochała się w amerykańskim aktorze Timie Robbinsie, wydawało się, że będą bardzo udaną parą. Poznali się na planie filmu o baseballu „Bull Durham”. To on powiedział jej, żeby jeszcze nie zapominała o wielkiej miłości, i że różnica wieku między nimi nic nie znaczy. Ona miała wtedy 42 lata, on 30. Wydawali się jednak idealną parą, Susan urodziła dwóch synów Johna (w 1988 roku) i Milesa (1992). Nie pobrali się, ale byli ze sobą 21 lat. „Oczywiście, po pewnym czasie, jeśli masz w związku gromadkę dzieci, nieruchomości i jesteście razem przez 20 lat, trudno nie brać siebie nawzajem za pewnik”, powiedziała w jednej z rozmów.
Przyznała też, że nigdy nie była zainteresowana małżeństwem i nie wierzy w nie. Mówiła: „W moim przekonaniu małżeństwo uprzedmiotowia człowieka. „Ja” i „Ty” zamienia się w „My”. Dla mnie ważne jest poczucie, że Tim jest ze mną dla mnie, a nie dlatego, że podpisał jakiś papier, który go do tego zobowiązuje. Jesteśmy razem już siedemnaście lat. Jak na hollywoodzkie standardy to naprawdę dużo, jakbyśmy byli parą dinozaurów.“
Susan Sarandon: wybiera młodszych partnerów
Właściwie nie wiadomo dlaczego ich związek się rozpadł, nieoficjalnie mówi się, że Susan zaczęła w pewnym momencie romansować z młodszym od niej o 30 lat scenarzystą Jonathanem Bricklinem. Rozstanie z Timem Robbinsem było szokiem. Zresztą sama aktorka wspominała, że podchodzili do niej ludzie na ulicy i mówili: „Płakałam gdy to usłyszałam.” Pytana dlaczego wiąże się z dużo młodszymi mężczyznami, odpowiedziała, że miała problem z odnalezieniem partnera w swoim przedziale wiekowym. Wielu z nich nie było gotowych na poważny związek, woleli uprawiać seks na boku nie ryzykując drogich i trudnych rozwodów. Ale związek z Bricklinem rozpadł się w 2015 roku, podobno z powodu jego zazdrości o relacje aktorki z jej synami i to że miała poświęcać im więcej czasu niż jemu. W podcaście „Divorced Not Dead" mówiła, że jest w związkach nadopiekuńcza, za bardzo matkuje swoim partnerom. „Za dużo robię! A kto chce pieprzyć swoją matkę? Nie, muszę się nauczyć, jak się cofać i nie robić wszystkiego”.
Susan Sarandon: jak dziś wygląda jej życie?
Dzisiaj jest sama i otwarta na każdy rodzaj związku, tak z mężczyzną, jak i z kobietą. Choć jak podkreśla, ta osoba musi być zaszczepiona przeciwko „koronie". Mówi, że przyzwyczaiła się do samotności, chociaż fajnie byłoby przeżyć jeszcze życiową przygodę. Chodzi o to, by związać się z kimś pełnym pasji i ciekawości życia. Jak tłumaczy aktorka jest „pełna nadziei, ale nie nie zdesperowana”. Susan, jeśli tylko mogła podtrzymywała relację głównie ze swoimi dziećmi: 38-letnią dzisiaj aktorką Evą Amuri oraz 34-letnim Jackiem, który jest reżyserem i 31-letnim muzykiem Milesem Robbinsami. Mówiła: „Żałuję, że przede wszystkim nie zrozumiałam, że jestem piękna. I żałuję, że po prostu… musiałam zostać uderzona w głowę, zanim, rozumiałam kolejną lekcję".
Susan Sarandon jest nie tylko aktorką, ale też aktywistką. W sprawy społeczne angażowała się niemal od zawsze. Chociaż została wychowana w bardzo katolickiej rodzinie, nie czuje się związana z żadną zinstutycjonalizowaną formą religii. Uważa, że prowadzi ona do wykluczania ludzi. Angażuje się w sprawy ekologii i w politykę. Wyliczono jej, że wspierała Partię Demokratyczną kwotą może nie oszałamiającą (wydała 70 tysięcy dolarów), ale bardzo konsekwentnie. Wspierała oczywiście Baracka Obamę, a potem Hilary Clinton, ale wycofała się z tego mówiąc, że nie będzie „głosować waginą”. Nie zagłosuje „na płeć”. W wyborach 2016 ostatecznie poparła kandydatkę Partii Zielonych – Jill Stein. Brała udział w wielu manifestacjach antywojennych i antyprzemocowych.
Walczyła o prawa środowiska LGBT, w 2015 roku wyprodukowała dokument „Deep run”, o transseksualnej nastolatce, którą odrzuca rodzina, kościół i miejscowa społeczność. „Staram się nie przymykać oczu na niesprawiedliwość i potrzeby innych. Swoim dzieciom przekazuję szacunek do drugiego człowieka, chciałabym, żeby w każdym widzieli tę wyjątkowość i pamiętali, że przywileje to również odpowiedzialność”, mówiła w wywiadzie dla dwutygodnika VIVA!. Popularyzuje też wiedzę o endometriozie, chorobie która jej samej mocno utrudniła życie. „Cierpienie nie może definiować kobiet! To, że jesteście mężczyznami, wcale was nie wyłącza! Musicie pomagać kobietom, usuwać tabu i samotność dookoła tej choroby, okazywać empatię, nie oskarżać ich o bycie nadwrażliwymi, zbyt dramatycznymi czy delikatnymi”, mówiła.