Swoim osobliwym wyglądem, będącym efektem rzadkiej choroby genetycznej, zaskarbił sobie sympatię setek tysięcy ludzi na całym świecie. Stefan Bibrowski został sprzedany do cyrku, mając zaledwie cztery latka. Jako członek trupy przyjął nowe, pasujące do niego imię — Lionel. Gdy stał na scenie, człowiek o lwiej twarzy szokował, wzbudzał zachwyt i wprawiał w osłupienie. Prywatnie jednak marzył o zupełnie innym życiu…

Reklama

Stefan Bibrowski. Dziecko wychowane w cyrku

Na świat przyszedł pewnego grudniowego dnia, w 1890 roku. Gdy miał zaledwie cztery lata, został zauważony przez niemieckiego przedsiębiorcę, Sedelmayera. Niczego nieświadomy Stefan przykuł uwagę showmana niezwykłym wyglądem. Całe jego ciało było bowiem pokryte włosami w kolorze piasku. Jak wspominała matka chłopca, owłosienie już u noworodka sięgało nawet 2,5 cm, a z wiekiem stawały się coraz dłuższe. Jedynie wewnętrzne części dłoni i stóp były ich pozbawione.

Za przekazanie mu Stefana mężczyzna miał zaproponować matce młyn oraz spory kawałek pola. Kobieta bez wahania przekazała mu pod opiekę 4-latka, który od tamtej pory stał się człowiekiem o lwiej twarzy. Tak nazywał go Sedelmayer. Jakiś czas później niezwykłe dziecko dołączyło do cyrkowej trupy, która organizowała pokazy w całej Europie. Do Stefana już na stałe przylgnął nadany mu pseudonim artystyczny — Lionel.

CZYTAJ TAKŻE: Tytuł Miss Polonia dał Zuzannie Cembrowskiej szansę na nowe życie. W Ameryce spotkała ją ogromna tragedia

Dzieciństwo tego niezwykłego chłopca nie wyglądało tak, jak w przypadku jego rówieśników. Stefan dorastał i wychowywał się pod okiem Sedelmayera, z dala od matki i rodzeństwa. Przedsiębiorca jednak troszczył się o niego jak o własnego syna — zapewnił mu edukację, umożliwił wyznawanie religii i zawsze znajdował czas na wspólną zabawę. Później z kolei to on był tym, który przyczynił się do niesamowitego rozwoju światowej kariery chłopca lwa. Gdy jego wychowanek miał 12 lat, Sedelmayer zawarł w jego imieniu kontrakt na pięć lat z amerykańskim cyrkiem Barnuma i Baileya.

Zobacz także

Stefan Bibrowski, człowiek o lwiej twarzy, 19.06.1914

adoc-photos/Corbis/GettyImages

Stefan Bibrowski — człowiek o lwiej twarzy

Lionel na stałe dołączył do trupy, nie chcąc rezygnować ze swojej zawrotnej kariery. Specjalizował się w akrobatyce i był jedną z głównych atrakcji. Jego występy za każdym razem przyciągały tysiące osób, chcących zobaczyć legendarnego człowieka lwa. Praca w cyrku była opłacalna i zapewniła mu społeczny awans jako osobie chorej. Odejście wiązałoby się z ostracyzmem i całkowitym wykluczeniem z życia publicznego. Stefan Bibrowski żył głównie ku uciesze ludzi.

Jednak pewien incydent omal nie położył się cieniem na jego karierze. Gdy 22-letni Lionel wyszedł na papierosa, omal nie zginął w płomieniach. Część włosów na jego ciele zajęła się ogniem, a mężczyzna doznał poważnych oparzeń, które na wiele miesięcy wykluczyły go ze spektakli.

East News

Stefan Bibrowski. Człowiek lew prywatnie

Nie brakowało mu ambicji. Był niezwykle inteligentny. Skrycie marzył o pracy jako dentysta oraz znał pięć języków obcych. Elokwencją i ugodowym charakterem zjednywał sobie ludzi, którzy opisywali go jako ujmującą osobę w ciele bestii. Jego spokojny głos i sposób wypowiadania się całkowicie odstawały od wyglądu. Nie mógł również narzekać na brak zainteresowania kobiet, a także… malarzy, którzy chętnie portretowali jego pokryte włosami ciało.

SPRAWDŹ RÓWNIEŻ: Bohdan Smoleń rozśmieszał ludzi do łez, ale sam miał tragiczne życie

Część źródeł mówi, że pod koniec swojego życia Stefan Bibrowski osiedlił się na stałe we Włoszech, inne z kolei wskazują na Berlin. Legendarny cyrkowiec Lionel zmarł w wieku 41 lat z powodu zawału serca.

A skąd dokładnie ten niecodzienny wygląd człowieka o lwiej twarzy? Dziś już wiadomo, że Lionel cierpiał na hipertrichozę, nazywaną też syndromem wilkołaka. Jest to efekt mutacji genetycznej, odpowiedzialnej za nadmierne owłosienie.

Źródło: Ciekawostkihistoryczne.pl

Reklama

Mary Evans Picture Librar / Forum

Reklama
Reklama
Reklama