Reklama

Śmiało można powiedzieć, że jest legendą polskiego kolarstwa, w którym odnosił niesamowite sukcesy. Niestety w życiu prywatnym Ryszarda Szurkowskiego nie brakowało tragedii... Uległ poważnemu wypadkowi, po którym długo wracał do sprawności, rozpadły się jego dwa małżeństwa i mierzył się z chorobą nowotworową. Największym ciosem dla kolarza była jednak śmierć jego synów... Jeden z nich zginął w ataku na World Trade Center 11 września 2001 roku. Okazuje się, że tej tragedii można było uniknąć, a Norbert Szurkowski mógł w ogóle nie pojawić się w budynku...

Reklama

Ryszard Szurkowski stracił dwóch synów. Norbert Szurkowski zginął w World Trade Center

Dwukrotny wicemistrz olimpijski, czterokrotny medalista Mistrzostw Świata. Dwanaście razy zdobył tytuł Mistrza Polski, wiele lat z rzędu wygrywał Wyścig Pokoju... Ryszard Szurkowski w sporcie osiągnął wiele i dzisiaj śmiało można powiedzieć, że jest legendą kolarstwa. Niestety jego życie prywatne dalekie było od ideału, a on sam przeżył niejedną tragedię... Dwukrotnie się żenił, a oba jego małżeństwa zakończyły się rozwodem. Podczas jednego z wyścigów kolarskich doznał poważnego wypadku, co skutkowało czterokończynowym porażeniem i zmiażdżeniem rdzenia kręgowego.

„Trafiłem na stół, najpierw 2 operacje kręgosłupa, a po tygodniu, operacja twarzy, która trwała siedem godzin. Górna szczęka rozpadła się na trzy części, oczy wisiały w zasadzie na sznurkach, miałem zmiażdżony nos i wyrwaną dolną wargę. W tym miejscu miałem dziurę i cały czas zęby na wierzchu. Cholera, nie wiem jak to zrobili, ale po zdjęciu opatrunku, znowu miałem usta. Wszystko wygląda tak, jak powinno. Przecięli mi też kark”, zwierzył się Ryszard Szurkowski w Przeglądzie Sportowym. Największym ciosem dla mistrza była jednak śmierć synów... Doczekał się dwóch: Norberta i Wiktora i obydwu zmuszony był pochować. Ten dramat na zawsze go odmienił...

11 września 2001 roku to bez wątpienia jeden z najczarniejszych dni we współczesnej historii świata, który był przyczyną tragedii wielu rodzin. Jedną z nich była właśnie rodzina Ryszarda Szurkowskiego. Tego dnia w ataku na World Trade Center zginął jego starszy syn. Przez wiele lat kolarz nie chciał w ogóle mówić o tym wydarzeniu. Zrobił to tylko raz, w książce „Ryszard Szurkowski. Wyścig. Autobiografia”, którą napisał z pomocą dziennikarzy: Krzysztofa Wyrzykowskiego i Kamila Wolnickiego. Okazuje się, że feralnego dnia był na zebraniu Polskiego Komitetu Olimpijskiego i właśnie wtedy spadła na niego tragiczna wiadomość, która na zawsze odmieniła jego życie.

Czytaj też: Od ponad 20 lat jest wdową po Grzegorzu Ciechowwskim. Anna Skrobiszewska opiekuje się spuścizną męża

Jan Rozmarynowski / Forum

Ryszard Szurkowski, syn Norbert Szurkowski, Wyścig Dookoła Polski, 1984 rok

Syn Ryszarda Szurkowskiego zginął w World Trade Center. Kolarz długo nie chciał o tym mówić

„Dowiedziałem się o tym przy okazji zebrania PKOl na Kruczej w Warszawie (…) Wszedłem, a sekretarka mówi, żebyśmy byli cicho, bo patrzy w telewizor. „A ty co za horror oglądasz?!” – spytałem, zerkając na ekran. Powiedziała, że to leci na żywo z Ameryki, ale ja nawet nie skojarzyłem, że Norbert tam poszedł. Chwilę później zadzwoniła jednak żona syna i powiedziała, że Norbert był w jednej z wież w trakcie ataku, gdzieś koło setnego piętra. Dokładnie w tym czasie kolejny samolot uderzył w drugą wieżę, więc nawet już nie pytałem, w której jest mój syn. Rozłączyłem się i zacząłem dzwonić bezpośrednio do niego”, relacjonował Ryszard Szurkowski.

„”Leave the message (zostaw wiadomość – przyp. red.) – słyszałem raz za razem. Znowu więc połączyłem się z synową, ale była już w rozpaczy i nie mogła mówić”, czytamy w autobiografii Ryszarda Szurkowskiego. Po tej tragedii kolarz nigdy więcej nie odwiedził Nowego Jorku, choć wcześniej często tam bywał. Tuż przed atakiem spędził sporo czasu z ukochanym synem, kiedy ten przyleciał do Polski. „Przed tą tragedią syn był w Polsce. Trwał akurat Tour de Pologne, ale przyjechałem do niego dzień przed wylotem z Zielonej Góry. To był chyba piątek. Wziąłem mocniejszy samochód i ruszyłem do Warszawy. Następnego dnia syn wyjeżdżał. Przegadaliśmy we dwóch całą noc, siedzieliśmy do samego rana”, relacjonował.

Jeden z samolotów wbił się w 104. piętro jednej z wież, a to właśnie tam najprawdopodobniej przebywał Norbert Szurkowski. W budynku pojawił się przed ósmą rano, miał dokonać kilku remontowych poprawek, czym sobie dorabiał. O dziewiątej miał stawić się w warsztacie samochodowym, w którym pracował na etacie... Do pracy nie dotarł. Nie poznał także swojej córeczki, Klaudii... W chwili zamachu jego żona, Urszula, była w zaawansowanej ciąży. Okazuje się, że tragedii można było uniknąć. Syn Ryszarda Szurkowskiego miał iść do World Trade Center w poniedziałek 10 września, po przylocie, jednak przełożył to na wtorek.

Tego dnia zdarzyła się jeszcze jedna sytuacja, która mogła wpłynąć na bieg wydarzeń. „Norbert miał iść do metra, a synowa akurat odwoziła ich córkę do przedszkola. Syn zamknął za żoną garaż, ona ruszyła w prawo, on wyszedł na chodnik i wtedy się zorientował, że nie ma karty z chipem do wejścia do World Trade Center. Odwrócił się i zobaczył, że żonę zatrzymało czerwone światło na skrzyżowaniu. Gdyby jakieś auto stanęło za nią, to by go nie zauważyła. Albo gdyby synowa nie trafiła na czerwone… No ale zdążył, wziął kartę i poszedł do pracy”, opowiadał Ryszard Szurkowski w książce „Ryszard Szurkowski. Wyścig. Autobiografia”.

Zobacz także: Sebastian Riedel po śmierci taty został jedyną mężczyzną w domu. Jedna piosenka przypomina mu o mamie...

KFP/REPORTER

Ryszard Szurkowski z synem i Dariuszem Michalczewskim, Jubileusz 50-lecia Ośrodka Przygotowań Olimpijskich w Cetniewie, 21.07.2002

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama