Ryszard i Małgorzata Riedlowie byli ze sobą prawie „od zawsze”. Ta wielka miłość zakończyła się tragicznie
Kiedy odszedł, nie chciała się z nikim wiązać, choć była młodą kobietą
- Konrad Szczęsny
Ryszard „Rysiek” Riedel zmarł w wieku zaledwie 38 lat. Swoim śpiewem porywał tłumy, był wielkim idolem a jednocześnie ofiarą nałogu. Zabiły go narkotyki, nawet na odwyku ktoś szmuglował mu heroinę. Na kilka godzin przed śmiercią chciał jeszcze uciec ze szpitala. Dla jego żony ta śmierć była szokiem. Nie potrafiła się już więcej z nikim związać. Poznali się jako nastolatkowie, byli ze sobą prawie „od zawsze”. Małgorzata, zwana przez przyjaciół Golą, mówiła, że nie mogłaby być z nikim, bo czuje, że Rysiek wciąż „na nią patrzy”. Był uwielbiany, ale i niełatwy w relacjach. Jak to się stało, że ta wielka miłość tak tragicznie się skończyła?
[Ostatnie odświeżenie na VIVA.PL: 03.08.2024 rok]
Ryszard Riedel i Małgorzata Pol: historia miłości
Pamiętacie film „Skazany na bluesa?” To właśnie w roli Ryszarda Riedla po raz pierwszy serca widzów zdobył Tomasz Kot. Riedel był zjawiskiem, legendą polskiego bluesa, uwielbianym przez fanów wokalistą, frontmanem „Dżemu”. Śpiewał zawsze z serca, prawdziwie, nawet kiedy był gwiazdą nie dał z siebie zrobić jakiegoś estradowego produktu. Każdy koncert zaczynał pamiętnym: „Sie macie ludzie!” Jego piosenki śpiewają pokolenia: „Sen o Victorii”, „Czerwony jak cegła”, „Naiwne pytania” ze słowami „w życiu piękne są tylko chwile”, „Modlitwa”, „Wehikuł czasu ”, „Słodka”, „Whisky”.
Urodził się w 1956 roku w Tychach, na Śląsku. W tym mieście ma dzisiaj swój mural i można chodzić jego śladami. Nie był dobrym uczniem, nawet z muzyki. Nigdy się jej zresztą nie uczył, był wielkim samorodnym talentem. Na obozach harcerskich śpiewał na ogniskach a'capella piosenki Beatlesów udawanym angielskim. Edukację zakończył na siódmej klasie szkoły podstawowej. Dobre oceny miał tylko z zachowania i plastyki. W dzieciństwie fascynował się Indianami, uwielbiał westerny i takich bohaterów, jak Winettou. Potrafił obejrzeć parę seansów dziennie.
Był introwertyczny, osobny, mówiono o nim „ten hippis” – miał długie włosy, nosił na szyi koraliki. A przy boku trzymał gitarę. Imał się różnych zajęć, pracował jako murarz, zaganiacz byków. Jego przyjaciele z młodości mówią, że żyli wtedy jak niebieskie ptaki, a ludzie patrzyli kosym okiem, skąd mają pieniądze na piwo...
Małgorzata Pol była wielką miłością Ryszarda Riedla
Z Małgorzatą Pol, czyli Golą, poznali się jeszcze jako 15-latkowie, w początku lat 70. To była młodzież ze śląskich blokowisk, wtedy szarych, biednych. Spotkali się po raz pierwszy w wesołym miasteczku, które rozlokowało się na łąkach pomiędzy tyskim stadionem GKS-u i Technikum Budowlanym. Zapamiętała go jako niepozornego chłopca, z włosami na jeżyka. Na koszulce miał własnoręcznie namalowanego Jimiego Hendrixa. Należała do tej samej co on grupy młodych ludzi, którzy chodzili w dżinsach i flanelowych koszulach. Ona uczyła się w wieczorowym liceum, on próbował eksternistycznie skończyć podstawówkę, co się nie udało.
Kiedy przychodził po nią do szkoły zapamiętała, że w plecaku miał zawsze jeden zeszyt (do wszystkiego), kapcie i… butelkę piwa, które wypijał w ciągu dnia. Wstydził się zapytać wprost, czy zostanie jego dziewczyną. A kiedy wreszcie się odważył i usłyszał, że tak, z radości wziął ją za rękę i pobiegli przez park. Rysiek śpiewał na cały głos „I’m going home” słynnej brytyjskiej grupy bluesowej „Ten Years After”. Razem też chodzili na próby „Dżemu” do Domu Kultury „Górnik”. Gdy Riedel po raz pierwszy tam się pojawił, miał 17 lat i koledzy patrzyli na niego trochę protekcjonalnie. Ale gdy zaśpiewał, zrobił kolosalne wrażenie.
Małgorzata i Rysiek Riedel: ciąża i ślub
W 1977 roku Małgorzata zaszła w ciążę. W jednej z rozmów wspominała: „nigdy mi się nie oświadczył, nie było pierścionka zaręczynowego. A ja akurat w jego urodziny, 7. września, byłam u lekarza, no i przyniosłam mu prezent. Chyba pierwszy raz czekał na mnie w domu i nie wyszedł do kumpli. Jak przyszłam, zadał tylko jedno pytanie: . A ja: . Wtedy on: . Bynajmniej nie był szczęśliwy z tego powodu”. Mama Ryśka powiedział: „to musisz się żenić”. Zaczęło się ustalanie terminów, zapraszanie gości. A gdy wszystko było już gotowe, przyszły pan młody… zniknął na miesiąc. Oblewał z kolegami kawalerskie życie. „Rano w dniu ślubu poszłam do fryzjera, a po drodze wstąpiłam do jego domu. Nie było go jeszcze. Pomyślałam, że jak nie przyjdzie, to przynajmniej będę miała fryzurę zrobioną”, opowiadała Gola.
Marek Hanke, jeden z przyjaciół Ryśka z młodości i pierwszy menedżer „Dżemu” wspominał, jak Riedel obudził się i zaczął nerwowo pytać, jaki jest dzień. Gdy dowiedział się, że sobota, krzyknął: „K…przecież ja mam dzisiaj ślub”. I poleciał, Marek Hanke jeszcze na schodach wołał: „Riedel, przecież mamy jechać do Kołobrzegu”. W odpowiedzi usłyszał: „Dobra, ożenię się i zaraz wracam”. Bo planował wtedy z kumplami, że pojadą do Kołobrzegu albo w Bieszczady na wyręb lasu.
Małgorzata Riedel: ślub z włóczęgą
Wspominała, że na ślubie on wyglądał jak siedem nieszczęść, zasłaniał twarz włosami. Nie było jasne, czy się podpisał na akcie małżeńskim, w każdym razie urzędniczka poprosiła, by podpisał się „jeszcze raz”. Po dwóch tygodniach brali ślub kościelny i w tym czasie Riedel zdążył mieć już stan przedzawałowy, dostać zakaz picia alkoholu, zawieruszyć się na dwa tygodnie, i wrócić bez obrączki, którą Małgorzata wykupiła potem w jednej z knajp. Na pewno nie był łatwym partnerem, miał naturę włóczęgi, introwertyka, outsidera.
Ryszard i Małgorzata Riedlowie: jakimi byli rodzicami?
A przy tym wszystkim okazało się, że potrafią być dobrą, kochającą się rodziną. Mieli dwoje dzieci: Sebastiana (urodzonego w 1978 roku ) dzisiaj muzyka, lidera zespołu „Cree” i o dwa lata młodszą córkę Karolinę. Riedel – gdy bywał w domu – sprzątał, robił zakupy, czasem nawet gotował – rodzina śmiała się, że najlepiej wychodzi mu budyń. Spędzali ze sobą dużo czasu. Jego córka Karolina zapamiętała, że przed jedną z Wigilii wziął Biblię i zaczął czytać, aż Małgorzata się zdziwiła: „co ty taki święty jesteś?”. On wszystkich pobłogosławił i dopiero wtedy siedli do stołu.
Był dobrym, ciepłym ojcem. Karolina wspominała, jak wspólnie ubierali choinkę na święta, jak ojciec przejmował się wigilią, szykował makówki. Z synem chodzili na długie spacery na Paprocany, dzielnicę, gdzie jest jezioro, zieleń. Dużo rozmawiali. O muzyce, dziewczynach, i… narkotykach, przed którymi Riedel przestrzegał syna. „Tłumaczył mi, że są złe, że to choroba, z którą on walczy. Powiedział mi kiedyś, że gdyby przyłapał mnie na braniu, to chyba by mnie zabił”, wspominał Sebastian Riedel.
Czasem zabierał syna w trasę Dżemu. „Kiedyś na Rawę Blues do Katowic, której był gwiazdą, pojechał zwykłym autobusem. Na miejscu zespół kwaterował w jakimś hotelu lub akademiku, a tata zabierał mnie na pobliskie pole namiotowe i mówił: „chodź, będzie fajnie nad jeziorkiem”. Podczas jednego z występów Dżemu jako dzieciak wyszedłem na scenę i chciałem zaśpiewać. Nie bałem się, bo dzięki tacie ze sceną byłem oswojony. Chcieli mnie wygonić, ale publiczność nie pozwoliła. Spojrzałem na tatę, a on powiedział: „to śpiewaj” i zaśpiewaliśmy razem”.
Czytaj także: Sebastian Riedel po śmierci taty został jedyną mężczyzną w domu. Jedna piosenka przypomina mu o mamie...
Ryszard Riedel walczył z nałogiem. Gola przez jakiś czas też
Jak wielu wybitnie utalentowanych, nadwrażliwych ludzi pchał się w zabójcze sytuacje. Tak było z narkotykami. Gola długo nie domyślała się, co się dzieje. Na początku wydawało się , że Rysiek jest bardziej rozmowny, weselszy, wzięła to za dobrą monetę sądząc, że zaczyna się zmieniać na lepsze. Zorientowała się dopiero wtedy, gdy dostał zapaści. Brać tak na dobre zaczął po urodzeniu dzieci. Był znany, jeździł na koncerty, całe tygodnie spędzał poza domem. Nie wiedziała, co ma robić, o mały włos sama nie wpadła w nałóg.
Pojechała z nim razem w trasę, źle się czuła, Rysiek zapytał, czy chciałaby spróbować. Nałóg wciągnął ją na kilka lat, w końcu trafiła na odwyk. Nie wiadomo, co by się stało, gdyby nie dzieci, które jej pomogły, uratowały ją. Wiedziała, że dla nich warto żyć. Potem przez wiele lat była wolontariuszką szpitala w Chorzowie, gdzie pomagała uzależnionym.
Dlaczego Riedel brał? Jak wspominał jego przyjaciel Zygmunt „Pudel” Pydych na początku z głupoty, z ciekawości. Pierwszy „kompot” wzięli jeszcze na tyskich Paprocanach. Od 1979 roku Ryszard Riedel miał już grupę znajomych, z którymi regularnie ćpali. Zdawał sobie sprawę z konsekwencji. Trafiał wiele razy na odwyk, próbował pokonać nałóg, ale nigdy nie wyszedł z uzależnienia.
Pod koniec życia widać było, że chudnie, nie mógł jeść, nie poznawał ludzi. Ale cały czas koncertował. Martwił się, że niektórzy zaczęli traktować go z przesadnym namaszczeniem. „Jak Bóg wie kogo, jak jakiegoś idola, niemal z czcią. Przeszkadza mi i dziwi takie zachowanie. Kiedyś tego nie było”, mówił w wywiadzie dla „Rock’N”Rolla”. Ostrzegał młodych ludzi, by nie brali używek, bo „te zabawki raczej źle się kończą".
Czytaj także: Ubierał z nią choinkę, była jego oczkiem w głowie. Córka Ryszarda Riedla wciąż ma przy sobie cenną pamiątkę po ojcu
Ryszard Riedel: przyczyna śmierci
Zmarł 30 lipca 1994 roku. Gola czekała na powrót dzieci z wakacji. Gdy przyjechały, zadzwoniła do Chorzowa. I wtedy lekarz powiedział, że jej mąż nie żyje… „Oficjalnie powodem śmierci była niewydolność serca. Na jego pogrzeb przyjechały tysiące ludzi, ktoś powiedział, że w tym dniu na cmentarzu było więcej żywych niż umarłych. Małgorzata, dzieci, mama Ryśka płakali. Sebastian wraz z kwiatami na trumnie położył harmonijkę ojca. Ludzie śpiewali przeboje Dżemu: „Wehikuł czasu”, „Whisky” i „Sen o Victorii”. „Nigdy od tego czasu nie pomyślałam o sobie w tym sensie, że jestem wdową. Raczej że jestem sama”, tłumaczyła we wspomnieniach Małgorzata Riedel. Nie chciała się już z nikim wiązać. Mówiła, że „Rysiek patrzy”. Cieszyła się dziećmi, wnukami, i tym, że wiedzą, kim był dziadek Rysio.
„Myślę, że dzisiaj też wyszłabym za Ryśka, choć parę rzeczy bym zmieniła. Czasami ludzie mówią: „Gosia, tyle lat minęło, a ty ciągle sama”. Ale nie umiałabym inaczej. Są tacy, którzy myślą, że ja bazuję teraz na jego legendzie. Tak mówią ci, którzy nie znają mnie, ani Ryśka nie znali”, opowiadała. Na grobie Ryśka widnieje cytat „W życiu piękne są tylko chwile”. Kiedy w 2007 roku po ciężkiej chorobie zmarła Małgorzata Riedel i została pochowana razem z mężem, na płycie nagrobnej pojawiła się sentencja „Tylko ty i ja” - „Poprzez las, chmury zbrodni/Poprzez łzy Twoich modlitw/ ja jeszcze kocham/ja jeszcze kocham/ Ty i ja musimy dalej trwać". To miłosna ballada „Dżemu", której tekst Rysiek napisał dla żony.
Zobacz też: Przed śmiercią ważył mniej niż 40 kg, brał nawet na odwyku. Ryszard Riedel zmarł trzydzieści lat temu