Cudem uniknął śmierci, mógł stracić lewą rękę. Wypadek Roberta Kubicy w 2011 roku zelektryzował cały kraj...
Kibice z zapartym tchem śledzili informacje o stanie zdrowia kierowcy
Przed laty podbił serca polskich kibiców i niemal każdy z zapartym tchem śledził jego kolejne osiągnięcia. I choć piął się po szczeblach kariery, nagle wszystko się zmieniło. W 2011 roku Robert Kubica miał groźny wypadek na trasie rajdu Ronde di Andora w północnych Włoszech. Samochód, który wówczas prowadził, nagle wbił się w metalową barierę, która przecięła auto jak piła. Robert Kubica omal nie stracił lewej ręki, a o dalszej karierze nie było wówczas mowy.
Robert Kubica — kariera
Robert Kubica był idolem i autorytetem dla wszystkich fanów szybkiej jazdy. Przypomnijmy, że pochodzący z Krakowa sportowiec był pierwszym, a zarazem jedynym Polakiem, który wystartował w zawodach Formuły 1.
Był świetny i niezastąpiony w swoim fachu. W pierwszym sezonie stanął na podium w barwach BMW Sauber. Co więcej, podczas Grand Prix Włoch na torze Monza zajął trzecie miejsce. Od tamtego czasu zaczął zdobywać kolejne nagrody. Przypomnijmy, że od 2006 do 2011 roku ulubieniec kibiców stanął na podium aż 12 razy.
Każdy wróżył mu wielką i świetlaną przyszłość. Wszystko wskazywało na to, że nic i nikt nie jest w stanie go zatrzymać.
CZYTAJ TEŻ: Agnieszka Chylińska diametralnie zmieniła swoje podejście do wiary. Czy wpływ na to miał Szymon Hołownia?
Robert Kubica, 2007 rok
Robert Kubica — wypadek
Od początku lubił adrenalinę i szybką jazdę. Robert Kubica, który świecił triumfy, nie spodziewał się, że nagle jego kariera będzie wisieć na włosku. 6 lutego 2011 roku kierowca Formuły 1 i Jakub Gerber wystartowali w rajdzie Ronde di Andora w północnych Włoszech.
Sportowiec był wówczas na szycie i zależało mu na kolejnym prestiżowym tytule. Podczas tamtych zawodów chciał być najlepszy, lecz nie wszystko poszło zgodnie z jego planem. Na jednym z zakrętów, prowadzona przez niego Skoda uderzyła w metalową barierę, która przecięła samochód jak piła. Siła uderzenia była tak duża, że barierka przygniotła Robertowi Kubicy nogę i rękę. By wyciągnąć go z samochodu, konieczne było rozcięcie karoserii.
Następnie sportowiec został przetransportowany śmigłowcem do szpitala (podczas lotu był inkubowany), gdzie został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej. Robert Kubica był operowany przez 7 godzin, a zajęli się nim najlepsi specjaliści. "Przechodziłem rehabilitację, sytuacja się poprawiała. Przez miesiące nie mogłem ruszać palcami, ale praca przyniosła efekty i w końcu mogłem palcami poruszać. W tym momencie poddałem się operacji, która miała jeszcze polepszyć mój stan, a w konsekwencji cofnąłem się w rehabilitacji o siedem miesięcy. Znów nie ruszałem palcami. Coś, co napędzało mnie do dalszej pracy, nagle uleciało", zwierzał się. "Nie wiem, czy ktokolwiek o tym wie, ale już sześć miesięcy po wypadku wyjeżdżałem o szóstej rano na tor. O takiej porze, bo wiedziałem, że nikt mnie nie zobaczy. To był mały krok. Później stawiałem coraz większe", kontynuował.
Tamtego dnia wszyscy kibice zamarli i z przerażeniem śledzili kolejne informacje o stanie zdrowia sportowca. Przypomnijmy, że idol Polek i Polaków odniósł poważne obrażenia. Stwierdzono wówczas u niego liczne złamania. Na szczęście życie Roberta Kubicy nie było zagrożone, jednak musiał przejść długą drogę, by wrócić do pełnej sprawności. Wiele osób straciło nadzieje, że ich ulubieniec ponownie poprowadzi samochód. Sportowiec usunął się w cień i zawalczył o swoje zdrowie. "Nie odmienił tylko mojego ciała. Nie sprawił tylko, że mam ograniczenia. Jest bardzo prawdopodobne, że już do końca życia tamte chwile będą miały na mnie wpływ. Nagle, w jednej chwili, straciłem to, co było niemal całym moim życiem. Nie mam sobie za złe. To była moja decyzja. Bardzo możliwe, że gdybym miał to zrobić jeszcze raz, to albo bym tego nie robił, albo podszedłbym do tego zupełnie inaczej", wspominał.
Dość szybko, bo pod koniec 2011 roku w mediach pojawiły się informacje o możliwym powrocie kierowcy do Formuły 1. Jego start przewidziano na początek 2012 roku. Niestety, wszystkie wcześniejsze założenia się nie spełniły, ponieważ Robert Kubica doznał kolejnej kontuzji. Przypomnijmy, że w tamtym czasie złamał sobie piszczel.
Półtora roku od wypadku powrócił do swojego ukochanego sportu. Zaczął wówczas od mniejszych rajdów, gdzie odnosił sukcesy. Robert Kubica czuł, że rajdy są dla niego formą rehabilitacji. Krakowianin realizował się jeszcze w wielu zawodach, jednak jego przygoda z Formułą 1 oficjalnie dobiegła końca początkiem tego roku. Dzisiaj ulubieniec kibiców skończył 39 lat.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Nowa miłość Katarzyny Bosackiej pozostanie tajemnicą. Dziennikarka obiecała sobie jedno...
Robert Kubica, 2018 rok