Reklama

Zmagał się z uzależnieniem przez wiele lat swojego życia. I choć był bliski zrujnowania go, udało mu się wygrać z wyniszczającym nałogiem. Od dwunastu lat żyje w trzeźwości, czym dumnie podzielił się ze swoimi obserwatorami w mediach społecznościowych.

Reklama

Peja: trudne życie rapera. Wyszedł z alkoholizmu, pokonał demony

Wywodzę się z nieciekawej okolicy, miałem nieciekawe towarzystwo i nieciekawe życie” - mówił Peja w wywiadzie dla VIVY w 2018 roku. Problemy z alkoholem były tego następstwem. „Jeśli przestajesz kierować swoim życiem z powodu alkoholu lub narkotyków, na końcu są tylko trzy drogi: psychiatryk, więzienie lub cmentarz. Szczęśliwie udało mi się tego uniknąć. Paradoksalnie zacząłem się obawiać o życie i zdrowie dopiero, jak przestałem chlać. Wcześniej byłem niezniszczalny, tak mi się przynajmniej wydawało”, zwierzał się Aleksandrze Kwaśniewskiej.

I dodawał, że sam do dziś do końca nie wierzy, że udało mu się zerwać z nałogiem. „Nie jestem osobą mocno wierzącą, ale to, że mi się udało, postrzegam w kategorii cudu. Bo ja sam siebie spisałem na straty, nazywając degrengoladę hedonizmem. A to było zezwierzęcenie. Byle zrobić sobie dobrze w każdy, najbardziej prymitywny sposób. Myślę też, że ktoś nade mną czuwa. Wierzę, że moim aniołem stróżem jest moja matka. To nie jest przypadek, że nie piję, że od nowa zdążyłem wszystko poukładać. To, że mam wspaniałą żonę, zdrowe dzieci i sam jestem zdrowy. Miałem dużo szczęścia. Za dużo czasu straciłem na gorzałę, na bylejakość. Nie wiem, ile pożyję, ale ważne, żeby w momencie pożegnania być trzeźwym”, podkreślał.

Wyznał również, jak bardzo zależało mu na porzuceniu wizerunku bad boya polskiej sceny muzycznej. Zapracował sobie na niego za młodu. Demony przeszłości ciągnęły się za nim przez długi czas.

Chciałem pokazać, że Rychu Peja również po czterdziestce ma coś do zaoferowania. Coś więcej niż tylko „k…” i „p…”. Chodziło o to, żeby się „sprzedać” w wymiarze ludzkim. Że to jest gość, z którym można normalnie pogadać, można z nim zrobić biznes, on nie da w mordę, wychowuje dzieci, jest odpowiedzialny, żyje w związku z żoną już 10. rok, nie łajdaczy się, rzucił alkohol, nie używa narkotyków ani sterydów, co też czynił przez lata. Jest fajnym człowiekiem, który przeszedł długą drogę i może stanowić przykład na faktyczną dobrą zmianę”, podkreślał Peja.

Czytaj także: Robił rzeczy, których dziś się wstydzi. Poruszające wyznanie Peji...

Bartek Wieczorek/LAF AM

Ryszard Andrzejewski „Peja” dla VIVY!, 2018 rok

Peja jest znany głównie z działalności w hip-hopowej grupie Slums Attack. Jest jednym z najbardziej znanych i zasłużonych artystów na scenie polskiego rapu. W 2014 został nagrodzony statuetką Złotej Felgi za całokształt twórczości w polskim hip-hopie, a rok później jego album „Książę aka. Slumilioner” otrzymał nominację do statuetki Fryderyka w kategorii album roku hip-hop.

Prywatnie raper ułożył sobie życie i jest szczęśliwy - dziesięć lat temu ożenił się po raz drugi ze swoją menadżerką, Pauliną Stefańską. To ona pomogła mu przewartościować swoje życie oraz wrócić na właściwe tory. Ma z nią dwójkę dzieci - córkę Lilię oraz syna Hugo.

Peja dzieli się z fanami ważną rocznicą

W mediach społecznościowych pojawił się wpis, w którym raper poinformował o kolejnej rocznicy wyjścia z nałogu. Ostatnio minęło już dwanaście lat, od kiedy muzyk po raz ostatni wziął alkohol do ust - stało się to niedługo po zaręczynach z obecną żoną.

Reklama

„12 lat temu definitywnie wykluczyłem alkohol z mojego życia zanim on zdołał definitywnie wykluczyć mnie

Reklama
Reklama
Reklama