Reklama

Film Zimna wojna Pawła Pawlikowskiego został nominowany do Oscarów w trzech kategoriach – najlepsza reżyseria, najlepszy film nieanglojęzyczny i najlepsze zdjęcia (Łukasz Żal). To jego kolejny sukces po tym, jak został doceniony na festiwalu w Cannes. Od tamtej pory zdobywa wszystkie najważniejsze nagrody krajowe i wiele międzynarodowych. Już za kilka dni dowiemy się, czy Amerykańska Akademia Filmowa nagrodzi polską produkcję. Co o jej szansach na statuetkę sądzi sam reżyser?

Reklama

Paweł Pawlikowski o Oscarze dla „Zimnej wojny”

Paweł Pawlikowski od wielu tygodni zajmuje się promocją swojego filmu za granicą. Samo otrzymanie aż trzech nominacji jest dla twórców niemałym sukcesem. Czy Zimna wojna sięgnie jednak po statuetkę? Mówi się, że największym zagrożeniem dla film Pawła Pawlikowskiego w wyścigu po Oscary jest meksykański film Roma. Reżyser cieszy się, że jego dzieło zostało wyróżnione podczas Festiwalu Filmowego w Cannes, ponieważ on sam ceni tę imprezę bardziej niż Oscary. „Moje ulubione filmy Oscarów nie dostawały, więc tak już miałem w głowie, że to nie jest takie ważne. Ale wiem, że cała nasza cywilizacja jest bardzo oscarocentryczna, więc z tym nie można walczyć”, powiedział w rozmowie z dziennikarzem Faktów TVN, Marcinem Wroną.

Paweł Pawlikowski zapewnia, że kiedy tworzył swój film nie myślał o międzynarodowej publiczności. Z doświadczenia wiedział jednak, że to najlepsze rozwiązanie. „Ten tytuł dobrze działał na moją wyobraźnię i definiował ten film. Nie myślałem o amerykańskim widzu czy szerszym widzu, bo zobaczyłem, że im człowiek mniej myśli o tym abstrakcyjnym szerokim widzu, tym lepiej te filmy wychodzą. Jak ja robię film, staram się wszystko połączyć, żeby i dźwięk, i montaż, i dialog, i muzyka, i obraz, żeby to wszystko było spójną częścią. Staram się tego wszystkiego nie rozsupływać. To jest zawód reżysera, żeby nad wszystkim mieć kontrolę. Na wszystkich spotkaniach z widzami, kiedy każą mi to wszystko rozsupływać, to jest trochę męczące, bo robię wszystko, żeby tych szwów nie było widać”, powiedział.

Reżyser wie, że w wyścigu po Oscara zmaga się z bardzo silną konkurencją. Jak ocenia swoich rywali? „To są wszystko mocne, wielkie filmy. Nie można tak jednoznacznie stwierdzić, że jeden film jest wyraźnie najlepszy, chociaż film Cuarona ostatnio nas totalnie ogrywa. Ale to jest jak porównywanie pomarańczy do jabłka. Są różne filmy, które przemawiają do różnych ludzi. Film Roma bardzo mi się podobał. (…) Wiedziałem, że to jest wielki film. W tej historii jest drugie dno. To jest film, który dystrybuuje Netflix, to jest taki trochę koń trojański, bo oni tym filmem chcą udowodnić, że najlepsze kino artystyczne w tym roku jest streamingowe”, mówił w wywiadzie.

Jak ocenia realne szanse dla siebie i całej ekipy? „Może za zdjęcia Łukasz się przebije, ale nie wiem, cienko to widzę”, wyznał szczerze Marcinowi Wronie. Przyznał jednak, że zaskoczył go brak nominacji dla najlepszej aktorki dla Joanny Kulig. „Fajnie, że ją świat odkrył. Trochę żałuję, że nie ma nominacji, bo była fantastyczna i kompletnie pasowała w tej kategorii, ale też jest problem z filmami nieanglojęzycznymi, że jednak ludzi to trzyma na odległość. Z drugiej strony aktorka z Romy, która też nie mówi po angielsku, dostała nominację, więc cholera wie. To wszystko są spekulacje”, powiedział.

Reklama

Myślicie, że Zimna wojna dostanie Oscara w którejś z kategorii, w której jest nominowana?

ŁUKASZ BĄK
Kino Świat
Reklama
Reklama
Reklama