"Ona była niedojrzałą osóbką, a on egocentrycznym dzieckiem". Tak wyglądało pierwsze małżeństwo Jacka Kaczmarskiego
Artysta poślubił swoją pierwszą żonę, Inkę, po kilku miesiącach znajomości
Odszedł w kwietniu 2004 roku. W pamięci Polaków zapisał się jako wybitny tekściarz, kompozytor, prozaik i poeta, sławny wykonawca piosenki-symbolu pt. „Mury”, którą wyśpiewywano w sierpniu 1980 roku podczas strajku w Stoczni Gdańskiej. Pierwsze małżeństwo Jacka Kaczmarskiego było porywem serca i chęcią uniezależnienia się od rodziców. Oboje z Inką byli jeszcze dziećmi spragnionymi wzajemnej opieki. Ona szukała w nim męskiego oparcia, a on w niej kobiecej troski, jaką w dzieciństwie dostał od babci. Ich związek trwał dziesięć lat.
Jacek Kaczmarski: dzieciństwo
Urodził się 22 marca 1957 roku w Warszawie. Był synem artystów plastyków. Ojciec, Janusz Kaczmarski, był wieloletnim prezesem Zarządu Głównego Związku Polskich Artystów Plastyków, matka, Anna Trojanowska-Kaczmarska, była malarką. Jak relacjonowała córka wokalisty, Patrycja Volny, jej ojca od najmłodszych lat wychowywali dziadkowie. "Matka była chora na schizofrenię paranoidalną, co pewnie było następstwem jej wojennych doświadczeń, a ojciec uznawał tylko twardy chów: był suchy i bezwzględny", mówiła w wywiadzie dla Gazety Wyborczej córka artysty. Wszyscy w rodzinie Kaczmarskich nie mieli wątpliwości, że lepiej i wygodniej będzie Jackowi u dziadków, chociaż rodzice-artyści "bez wątpienia bardzo kochali swojego jedynaka", jak wspominał w swoim materiale Jarosław Lindenberg, przyjaciel Jacka Kaczmarskiego z dzieciństwa.
"Ojciec (typ silnego, opanowanego i odpowiedzialnego mężczyzny) był dla Jacka wielkim autorytetem we wszystkich sprawach. Jacek lubił cytować mi krótkie i celne opinie (czasem dosadne) oraz komentarze Ojca odnoszące się do życia, a także do rzeczywistości politycznej. Natomiast Matkę (zapamiętałem ją jako bardzo piękną, wrażliwą i emocjonalną kobietę) traktował – miałem takie wrażenie – z jakąś czułą pobłażliwością", opisywał w swoim tekście Jarosław Lindenberg.
Z kolei babcia otoczyła swojego wnuka niepohamowaną wręcz opieką i czułością, a on nie miał przeciwko temu żadnych zastrzeżeń. Obierała i kroiła mu jabłka w ćwiartki, donosiła drugie śniadania do szkoły, gdy zapomniał, a kiedy zrywała się wichura, biegła mu powiedzieć, żeby uważał na swoją czapkę, bo jak mu ją porwie wiatr, to nie daj Boże, pobiegnie za nią i jeszcze wpadnie pod samochód. On słuchał tego wszystkiego z dużą wyrozumiałością i najpewniej wdzięcznością, że ktoś jest wobec niego tak bardzo opiekuńczy. Czasami obdarzył ją pobłażliwym uśmiechem, ale lubił dawać się rozpieszczać. Tego rodzaju kobiecej troski i opieki będzie potem szukał w swoich związkach, co okaże się bardzo zgubne.
Zobacz także: „Zobaczyłam, jak leje mamę...’’. Córka Jacka Kaczmarskiego zapamiętała ojca w przykry sposób
Jacek Kaczmarski i Inka Kardyś: historia miłości
Na kierunek studiów wybrał polonistykę na Uniwersytecie Warszawskim. Zakładał, że studiowanie kierunku tak bliskiego jego zainteresowaniom, na pewno będzie czymś ekscytującym, ale podobno nie ukrywał rozczarowania, kiedy tylko poznał poziom zajęć i swoich kolegów na roku. Chciał nawet rzucić studia i znaleźć pracę w przemyśle jako robotnik, ale wyperswadował mu to dziadek, a jego zdanie Jacek traktował niezwykle poważnie. Okres studiów bardzo szybko zamienił się dla młodego artysty w towarzyski czas beztroski, wypełniony zabawą i śpiewem do rana. Przy tym zdobywanie wysokich wyników w nauce przychodziło młodemu Kaczmarskiemu z łatwością i zamiast tego skupiał się na pisaniu i komponowaniu pierwszych utworów. Nie był artystą, który pisze do szuflady — brał udział w festiwalach i zdobywał pierwsze nagrody. Najważniejszą z nich była ta na krakowskim festiwalu za utwór "Obława".
Już w czasach studenckich jego muzyka sprawiła, że skupiał wokół siebie sporo uwagi, zwłaszcza dziewcząt, często jeszcze licealistek. Przybywały tłumnie do mieszkania jego rodziców na ul. Wiejskiej i słuchały zapatrzone w niego kolejnych utworów. W ten sposób w życiu artysty pojawiła się Inka Kardyś.
"Na jesieni 1979 r. pojawiło się tam kolejne młode dziewczę, z czarną, ładnie przyciętą fryzurką, delikatną buzią, w której odznaczały się zwłaszcza wielkie, ciemne i dość naiwne oczy oraz usta rozkapryszonego dziecka. Przypominała mi z wyglądu francuską nastoletnią aktorkę, wówczas debiutującą w filmie, późniejszą żonę Andrzeja Żuławskiego – Sophie Marceau", opisywał ją przyjaciel Jacka Kaczmarskiego.
Wyglądała wtedy na bardzo młodziutką, ale ona w tym czasie była już absolwentką szkoły średniej, chociaż wciąż kilka lat młodszą od Jacka. Bardzo szybko przeszli od bycia parą młodych i zakochanych do oświadczyn, ślubu i snucia poważnych planów na przyszłość. Pobrali się w tzw. Pałacu Ślubów na Starym Mieście wiosną 1980 roku. Po ceremonii był tylko toast za zdrowie pary młodej, bez wesela.
Dlaczego zdecydowali się pobrać zaledwie po kilku miesiącach znajomości? Można uznać to za poryw serca i wielką miłość, ale z drugiej strony Jacek Kaczmarski pragnął uniezależnić się od swoich rodziców, a to małżeństwo mogło mu taką przepustkę do wolności zapewnić. Jego teść miał możliwość zorganizowania im mieszkania, na które zazwyczaj oczekiwało się wiele lat w kolejce, a przy tym oferował im finansowe wsparcie.
Już za kilka miesięcy, w sierpniu, piosenka Kaczmarskiego "Mury", którą napisał dwa lata wcześniej, będzie wyśpiewywana podczas strajku w Stoczni Gdańskiej, jej refren pojawi się w Radiu „Solidarność” jako przerywnik, a internowanym tekst „Murów” będzie przynosił nadzieję. Nazwisko Jacka Kaczmarskiego będzie wtedy na ustach całej Polski. "Z mało znanego piosenkarza studenckiego stał się bardem 10-milionowego ruchu społecznego. Jak on sobie z tą nagłą zmianą roli dawał radę – nie wiem", pisał o przyjacielu Jarosław Lindenberg.
W grudniu 1981 roku Jacek Kaczmarski wyjeżdża do Francji, dostał zaproszenie, czeka go tam trasa koncertowa. W tym czasie w Polsce wprowadzono stan wojenny, Kaczmarski nie wraca do kraju, jak jego koledzy. Zostaje i "bieduje" w Paryżu. Wspiera Polonię, koncertuje i rzuca się w wir burzliwego życia towarzyskiego. Przy tym wszystkim artysta kombinuje, jak sprowadzić do kraju żonę. Nie było łatwo, trzeba było się ubiec do oszustwa - ostatecznie Inka dotarła, pokazując sfałszowane zaświadczenie lekarskie męża, w którym podano, że ma raka jąder.
Czytaj także: Historia jednej piosenki: „Mury” prześladowały Jacka Kaczmarskiego. Polacy nie zrozumieli przesłania
1981 rok, kadr z filmu "Przypadek" w reżyserii Krzysztofa Kieślowskiego
Życie na emigracji
Pierwsze prace zarobkowe młodego małżeństwa we Francji polegały m.in. na zbieraniu ziemniaków na wielkiej farmie. "Była to okropna robota – upał, ciężkie płachty, pył pokrywający całego człowieka i wciskający się w płuca”, miał wspominać Kaczmarski. “Kiedy go zobaczyłam, wracającego z pola, był tak brudny i przysypany ziemią, że go w pierwszej chwili nie poznałam”, wspominała z kolei Inka.
W 1984 roku polski artysta został członkiem Redakcji Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa w Monachium, otrzymał do realizacji własny program pt. „Kwadrans Jacka Kaczmarskiego” i cały czas tworzył nowe zbiory poezji, które były świeżym komentarzem do wydarzeń, które wówczas rozgrywały się w Polsce. Sytuacja materialna małżeństwa się poprawia, ale nie na długo.
Wkrótce na świat przychodzi syn Inki i Jacka Kaczmarskich - Kosma, którego rodzice będą nazywać żartobliwie "Kosmatym". W 1985 roku urodziła im się także córka Dominika, niestety dziewczynka bardzo szybko zmarła. Te wydarzenia położyły się wielkim cieniem na małżeństwie artysty, którego stan i tak był już wówczas mocno nadwyrężony.
Jacek Kaczmarski: uzależnienie od alkoholu, długi
Kaczmarski żył w swoim świecie i zdawał się go nie opuszczać, nawet jeśli chodziło o byt jego rodziny. Względem żony pozostawał czułym mężem, odnosił się do niej z szacunkiem, ale w domu był raczej gościem. Nie pomagał przy synu, szybko okazało się, że nie ma w sobie ojcowskiego instynktu. Żył obok Inki, która na równi z opieką nad dzieckiem, studiowała grafikę w Akademii Sztuk Pięknych i nie miała żadnego czasu dla siebie. To, co jednak martwiło żonę artysty najbardziej, było jego pogłębiające się uzależnienie od alkoholu i popadanie w długi. W tamtym czasie już nawet w Polsce zaczęto plotkować, że wielki bard nieustannie pije, a jego małżeństwo się rozpada i nie było to wcale kłamstwem...
Kaczmarski pił od czasów studenckich, jego koledzy wspominali, że potrafił pić dużo, ale nigdy się nie upijał. Przez lata wyrobił sobie na alkohol dużą tolerancję. Z butelką miał się podobno nie rozstawać i w późniejszym życiu. "Otwarta butelka nieustannie towarzyszyła Jackowi od wczesnych godzin rannych, kiedy wstawał i siadał do pracy – do późnego wieczora, niezależnie od tego, czy był sam, czy ze znajomymi", pisał Jarosław Lindenberg.
Kiedy cytowany wyżej przyjaciel z czasów szkolnych odwiedził Jacka Kaczmarskiego w jego domu we Francji w 1985 roku, dostrzegł wszystkie te problemy artysty. "Wyobrażałem sobie, po tylu latach, że nie zmieni się fizycznie, natomiast zmieni psychicznie – dojrzeje i przestanie być beztroskim, zabawowym studentem. Tymczasem stało się na odwrót: fizycznie utył, ale pod względem duchowym nie widzę żadnej zmiany poza tym, że jeszcze więcej pije", opisywał po latach.
Pięć lat później małżeństwo Inki i Jacka Kaczmarskich się rozpadło. W 1994 roku artysta poślubił Ewę Volny, swoją ówczesną koleżankę z Radia Wolna Europa. "Kędzierzawa, apetyczna blondynka około trzydziestki", opisywał ją Jarosław Lindenberg, któremu Kaczmarski przedstawił Ewę jeszcze w czasie jego pobytu we Francji w 1985 roku. Po latach przyjaciel dowiedział się, że para już wtedy miała ze sobą romans. "Była przeciwieństwem Inki nie tylko z wyglądu, lecz i charakteru. Wyczuwało się, że jest to silna osobowość, praktyczna realistka twardo stąpająca po ziemi i doskonale wiedząca, czego chce", dodał.
Czytaj także: Kiedy się poznali, zakochała się na zabój. Kim była Mary Ellen Fox, ostatnia żona Leopolda Tyrmanda?
Korzystałam z: kaczmarski.art.pl, wyborcza.pl, polskatimes.pl