Reklama

Wykłada na uniwersytecie prawo, a po pracy pisze powieści, które penetrują ludzką naturę i związki. Napisała serię książek Pokolenie końca świata. I zdradziła przy tym sekrety mieszkańców Warszawy, uzależnionych od sukcesu i komfortu. Katarzyna Błeszyńska autorka książki Życie szczęśliwe znów zaskoczyła swoją najnowszą powieścią! Czy w jej lekturze odnajdziemy receptę na spokój w pędzącym świecie? Przeczytajcie, co zdradziła w rozmowie z nami.

Reklama

Wykładowczyni, radca prawny, pisarka, piosenkarka, a przez moment nawet modelka. Z kim dzisiaj przyszło mi rozmawiać?

Oczywiście z pisarką, choć z zawodu jestem prawnikiem, pracuję w kancelarii i na uniwersytecie. Po drodze miałam wiele przygód zawodowych, a jako młoda dziewczyna pisałam teksty czy śpiewałam nawet w Opolu. Młody człowiek na początku życia nie ma zawodu i wykształcenia, więc przed studiami faktycznie dorabiałam jako modelka. Potem pracowałam w telewizji i w firmach wydających płyty. I teraz mam o czym pisać! (śmiech) Myślę, że życie po kolei wskazuje nam różne wyjścia, które są możliwe w danym momencie. A prawo było tą dziedziną, w której chciałam się wyedukować, zrobiłam aplikację i doktorat. Bo kobieta w dzisiejszych czasach musi myśleć o wykształceniu i dobrym zawodzie, aby nie miała takich rozterek jak Marta w Życiu szczęśliwym.

Zanim rozpoczniemy rozmowę o książce, skąd pomysł na bycie pisarką?

Chyba są dwa powody: pierwszy - żeby coś wyrazić, co siedzi w głowie i drugi - żeby uciec. Ja bardzo silnie wszystko odbieram, czasem aż boleśnie, gdy coś się zdarzy, przeżywam i nie śpię w nocy. Pisanie mi pomaga, bo mogę uciec w inny świat i zamienić się nawet w… mężczyznę (śmiech). To, co opisuję to prawda w odniesieniu do emocji i przeżyć. Dodałam do tego fikcję zdarzeń, ale uczucia są czyste i prawdziwe.

Do kogo skierowana jest pierwsza część serii: „Życie szczęśliwe”?

Cała seria „Pokolenie końca świata” mówi o problemach współczesnego człowieka. Bohaterami są ludzie, którzy urodzili się w XX w., a w dorosłość wchodzili w XXI w., na przełomie dziejów. Od dziecka słyszałam, że w roku 2000 świat się skończy, a tymczasem świat trwał i bardzo się zmienił. Weszliśmy w cyfrowy świat Internetu i mediów społecznościowych, gdzie telefon komórkowy zawładnął człowiekiem i dzisiaj nie rozmawiamy ze sobą. To wpłynęło na relacje. I o tym jak pogodzić miłość, związek, pracę i dzieci piszę. Adresuję wszystkie trzy powieści do kobiet i mężczyzn, którzy żyją tu i teraz, są ambitni i chcą wiedzieć, jak żyją i czują inni.

Dlaczego Pani bohaterowie mają polskie imiona, a nie zagraniczne takie jak John, Kate czy Alice? Mamy przecież pogoń za sukcesem, amerykanizację…

Moi bohaterowie to Polacy, więc imiona są polskie, a przynajmniej takie, jakie spotykamy wokół nas. Czy Murakami daje swojej bohaterce na imię Basia albo Barbra? Nie, ona ma na imię Sumire. Jeśli to ma być szczere i prawdziwe, to ludzie muszą być tacy jacy są. Moją bohaterką jest idealna żona, która wiedzie normalne życie i ma popularne imię - Marta. Do tego Paweł i Ewa - z krwi i kości jakich znam.

Marta przedstawiona jest jako „kobieta domowa”. Odnoszę wrażenie, że Pani krytykuje poświęcanie się dla domu, rodziny i rezygnację z siebie?

Dobrze, że Pani dodała, że krytykuję postawę rezygnacji z siebie, bo na pewno nie neguję życia rodzinnego, a wręcz przeciwnie! Chciałam, aby z tej powieści płynęła refleksja, by docenić w porę to, co się ma. Moja bohaterka zrezygnowała z siebie, a stało się to tuż po tym, gdy podczas studiów urodziła dziecko. Próbowała pogodzić naukę z macierzyństwem, pojawiło się kolejne dziecko i poświęciła się rodzinie. Taki model życia jej nawet odpowiadał do pewnego momentu. Aż pewnego dnia znajduje w szafie męża kosztowny prezent, którego nie dostaje. Nic nie jest takie jak się pozornie wydaje i jej życie zmienia się nagle w kryminalną historię.

Marta poświęciła się rodzinie i zrezygnowała z siebie, a to przecież nie o to chodzi. Jak znaleźć złoty środek i się nie zatracić?

Trudne pytanie. Myślę, że w życiu powinniśmy być mądrymi egoistami. Mądry egoista to taki, który myśli o sobie, ale własne ego nie zasłania mu innych ludzi, bo umie wczuć się w ich uczucia. To takie proste: patrzę na ciebie, widzę siebie - co ja bym czuła na twoim miejscu. Nie możemy nastawiać się wyłącznie na siebie. To niszczy związki i relacje. Dzisiejszemu człowiekowi wmówiono, że ma rozwijać siebie i walczyć o swoje szczęście, że zasługuje na najlepsze. Bohaterowie mojej powieści są egoistami i dlatego przegrywają. Każdy z nich ma rację, ale to ich własna racja, która nie widzi szerszej perspektywy drugiego człowieka.

Poświęcenie Marty też jest podszyte egoizmem?

Ona kurczowo trzyma się mężczyzny, który ją zawiódł. Marta, kończąc związek z mężem straciłaby wszystko, bo całe swoje życie poświęciła rodzinie. Jej egoizm jest więc podszyty lękiem. Nie rozmawia z nim otwarcie, ale zaczyna prowadzić niebezpieczną grę. Jej poświęcenie zamknęło ją w szponach strachu i stało się obciążeniem dla partnera. I jest w tym egoizm. Dlatego my kobiety musimy być niezależne.

Szczęśliwe życie bohaterów zmienia się nagle w kryminalną historię, a wszystkiemu winna zdrada. Czy po przeczytaniu książki ma nam się zapalić w głowie „czerwona lampka” i powinniśmy uważniej sprawdzać partnera?

Czerwona lampka ostrzegawcza! (śmiech) Nie! Powiem tak: wszyscy pragniemy szczęścia. I nie da się ukryć, że stan zakochania, daje poczucie największej euforii. Według psychologów namiętność w związku trwa średnio 5 lat, a zatem w związkach wieloletnich jest jej mniej, albo nie ma wcale. I wtedy może zdarzyć się pokusa, która nie zawsze jest warta poświęcenia poprzedniego związku. Bohater powieści Paweł nie zatrzymał się na żółtym świetle i pojechał na spotkanie ze „szczęściem”. Ale nie pomyślał, co może stracić. Poza tym romans, to nie jest tylko rozterka tego, kto zdradza, ale i tej trzeciej osoby. Może w książce nie mówię, jakich mężczyzn wybierać, ale na pewno od jakich trzymać się z daleka! (śmiech)

W książce widoczna jest inspiracja Szekspirem czy Dostojewskim. Walka dobra ze złem jest tutaj bardzo czytelna, a tytuł przekorny.

Tak! Dobrze to Pani odczytała. Chciałam we współczesnej historii ująć klasyczną walkę dobrych i złych namiętności, które się ścierają. Marta jest tą dobrą siłą, a Ewa, wyzwolona pianistka to kobieta fatalna. Tyle, że na skutek niespodziewanych zdarzeń ich role się zamieniają. Dobro przechodzi na złą stronę. Historia, w pewnym momencie przemienia się w kryminał, ponieważ chciałam pokazać zwykłego człowieka w skrajnie niezwykłej sytuacji. A tytuł faktycznie jest przekorny, bo życie bohaterów mogłoby być szczęśliwe, gdyby oni sami go sobie nie skomplikowali.

Bezgraniczne poświęcenie rodzinie Marty kontra pogoń za sławą Ewy. Jak nie zatracić się w jednym lub drugim?

Wydaje mi się, że w życiu nigdy nie można iść jedną ścieżką i nie powinniśmy kierować się tylko emocjami i pożądaniem. Należy szukać dla siebie przyjaciela na życie. Partnera, który będzie miał na względzie zarówno swoje dobro, jak i nasze. Tak jak wspomniałam z bezgranicznego poświęcenia nic dobrego nie wyjdzie. Pani pytanie jest trudne, bo szczęście dla każdego oznacza, co innego. Najczęściej doceniamy je wtedy, gdy nagle je stracimy. Z wyjątkiem fatum, czyli przypadku, możemy kształtować swoje życie i nadawać mu bieg. A przynajmniej w to wierzyć, bo wtedy łatwiej żyć!

„Pokolenie końca świata” to trylogia. Czego możemy spodziewać się w kolejnej części?

W ramach tej serii mamy trzy odrębne historie: Życie szczęśliwe, Mężczyzna idealny i Kobiecy raj, a bohaterowie kolejnych części pojawiają się w epizodach każdej powieści. Mężczyzna idealny, to historia mężczyzny wcale nie idealnego, który kobiety zmienia częściej, niż krawaty i ma o sobie wielkie mniemanie. To Tomasz Wolski, prezes firmy komputerowej, którego poznajemy w epilogu pierwszej części. Przejdzie ciekawą drogę, zanim zrozumie, czym dzisiaj jest męskość. I my, kobiety też chcemy to wiedzieć, prawda? (śmiech) Będzie tu trochę głębszych refleksji, ale też dużo śmiesznej ironii. A poza wszystkim innym: śmiech, to przecież najlepszy sposób na życie szczęśliwe!

* szczęście – powodzenie w jakichś przedsięwzięciach, sytuacjach życiowych, uczucie zadowolenia, radości, jak i wszystko, co wywołuje ten stan, zbieg pomyślnych okoliczności (SJP)

Reklama

** szczęście wg Katarzyny Błeszyńskiej - doceniamy najczęściej, gdy przeminie. Żyjąc w pędzie nie zauważamy jak wiele mamy i dopiero po latach jesteśmy w stanie powiedzieć, że „to było szczęście”. Stan zakochania daje poczucie euforii i szczęścia, i dlatego ulegamy pokusie zdrady. Warto jednak zastanowić się nad tym, co jest w życiu ważne i ważniejsze, odnosząc do siebie refleksje z Życia szczęśliwego.

Larissa Baldovin
Larissa Baldovin
Reklama
Reklama
Reklama