Nowy tom „Arabskiej sagi” jest już w księgarniach!
Marysia Salimi powraca i odkrywa rodzinny sekret, który odmieni jej życie...
Wielbicielki serii już czekają na kolejny tom opowieści o krajach Bliskiego Wschodu widzianych oczami Polki. Po raz kolejny Tanya Valko idealnie pokazuje nam realia miejsc, które są dla nas egzotyczne, niebezpieczne i fascynujące zarazem.
"Arabska Żydówka" - o czym jest?
Marysia Salimi, pół-Polka, pół-Libijka już po rozwodzie z saudyjskim milionerem staje przed wyborem: załamać się i żyć w cieniu dawnego luksusu czy wziąć sprawy we własne ręce i zawalczyć o swoją przyszłość. „Arabska Żydówka” jest fascynującą historią poszukiwania drogi do siebie. Nowa powieść Tanyi Valko wciąga już od pierwszej strony
W poszukiwaniu odpowiedzi na swoje pytania, Marysia Salimi trafia do Polski. Tu dopiero poznaje swoją polską babkę, która odkrywa przed nią nieznany wątek rodzinnej historii. Marysia staje przed koniecznością wypełnienia jej ostatniej woli. W tym celu musi pojechać do Izraela i Autonomii Palestyńskiej. Tam staje twarzą w twarz z blaskami i cieniami tej części Bliskiego Wschodu. Z determinacją jednak podąża tropem skrywanych tajemnic, trafiając w niebezpieczne miejsca i poznając kontrowersyjnych ludzi. Nieodmiennie jednak ciąży nad nią przeszłość, z którą sama musi sobie poradzić. Razem z Marysią udajemy się w ten nowy, nieznany i arcyciekawy świat.
„Arabska Żydówka” to nowa powieść Tanyi Valko, kolejna w głośnej serii książek obyczajowych – „Arabska Saga”. Jest kontynuacją bestsellerowych powieści pod znanymi tytułami: „Arabska żona”, „Arabska córka”, „Arabska krew”, „Arabska księżniczka”, „Okruchy raju”, „Miłość na Bali”, „Arabska krucjata”, „Arabski mąż”, „Arabski syn”, „Arabski raj”, „Arabski książę” i „Arabska wendeta”.
W „Arabskiej Żydówce” znajdziemy dalsze losy Marysi Salimi i innych znanych i lubianych bohaterów serii.
Skąd fenomen „Arabskiej sagi”? Opowiada sama autorka:
– W 2010 roku, kiedy pojawiła się „Arabska żona”, była ona pierwszą powieścią mówiącą o związku mieszanym Polki i Araba i ukazywała życie w kraju arabskim bez żadnych osłonek, choć też bez schematyzmu i rasistowskiego nacechowania – wyjaśnia Tanya Valko. – Zawsze kreowałam postaci złych, ale też dobrych Arabów, dlatego moich wrażliwych czytelniczek nie dręczył fakt piętnowania jakiejś nacji. Krytykuję i potępiam złe czyny i podłe postępowanie, a nie wyznawców innej religii czy ludzi o odmiennym kolorze skóry. Moje fanki mają za każdym razem rozdarte serca, tak samo jak zakochane w Arabach Polki. Kochać czy nienawidzić? - oto jest pytanie.
Czym tym razem autorka zaskoczy czytelniczki?
– Wiele elementów „Arabskiej Żydówki” będzie szokujących, zarówno bohaterowie, wydarzenia, jak i podejście do tematu – mówi Tanya Valko. – Mam nadzieję, że nikogo nie urażę, bo zawsze staram się przedstawić dwie strony medalu, być obiektywna, nie generalizować i nie trzymać się narzuconych schematów i kryteriów. Izraelsko-palestyńskie problemy polityczne wydają się nie do rozwiązania przez tęgie głowy i wytrawnych polityków, więc nie będę podawała żadnego złotego środka, lecz będąc pacyfistką, zawsze twardo stoję za pokojowym rozwiązaniem konfliktów i wszelkich animozji. W powieści jest mnóstwo zwrotów akcji i występują nowe postaci, także jedno mogę moim Czytelnikom zagwarantować – na pewno nie będą się nudzić.
Prawdziwe imię i nazwisko pisarki nie jest znane szerokiej publiczności. Tanya Valko to jej pseudonim literacki. Wiemy o niej tyle, ile sama chce ujawnić.
„Arabska Żydówka”, Tanya Valko. Fragment:
„Jeszcze będąc w Polsce, zdecydowała się na rezerwację w ekskluzywnym hotelu Rothschild 22. Wprawdzie na początku chciała zatrzymać się w niedużym i niezbyt drogim, jak na warunki izraelskie, hoteliku, lecz doszła do wniosku, że widok z okien na bulwar i niedalekie morze jest wart każdych pieniędzy, dlatego zarezerwowała drogi jak jasny gwint apartament o podwyższonym standardzie. Jej lokum ma ponad trzydzieści metrów kwadratowych i wyodrębnioną część wypoczynkową. To ją satysfakcjonuje. Ciężko będzie odzwyczaić się od luksusów, podsumowuje. W końcu ostatnie dwadzieścia lat się w nich pławiłam. Póki mnie na to stać, nie będę oszczędzać. Kiedy znajduje dobre wytłumaczenie swej rozrzutności, piorunem pierzchają wszelkie wątpliwości.
Po zameldowaniu w wielkim hotelu, ulokowanym w wieżowcu ze szkła i stali, turystka rusza na miasto. Jakże wszystko ją ciekawi! Znów pragnie nurzać się w orientalnym świecie. W Polsce było super, ale przecież już dawno temu się przekonała, że to nie są jej klimaty. Nie wie, gdzie najpierw się udać. Na szuk Karmel, gdzie można poczuć specyficzną atmosferę tego kraju i gdzie znajdują się nie tylko stragany i sklepy ze wszystkim, co jest potrzebne do codziennego życia, ale też dobre i tanie restauracyjki? Czy może pomaszerować na plac Ziny Dizengoff, nazwany tak na cześć żony pierwszego burmistrza Tel Awiwu Meira Dizengoffa, imienniczki prababci Marysi, znane miejsce spotkań mieszkańców stolicy? Czy dla totalnego relaksu iść na jedną z plaż, wzdłuż których ciągnie się ścieżka rowerowa i do joggingu oraz ulokowanych jest wiele nadmorskich restauracji i barów. Marysia dosłownie traci głowę, kiedy stoi przed wejściem do hotelu i rozgląda się na boki, wciągając w nozdrza pachnące powietrze i chłonąc niesamowitą atmosferę tego miejsca. Ostatecznie postanawia najpierw zaliczyć plażę i zbadać teren na poranny jogging, potem coś przekąsić na szuku, a na koniec, gdy zapadnie zmrok, udać się na plac Dizengoffa. Kiedy ustala plan, od razu czuje się lepiej. Rusza żwawym krokiem przed siebie. Jest zdziwiona różnorodnością typów ludzkich w stolicy Izraela. Każdy przechodzień jest inny, nie ma dominującej regionalnej urody czy podobnego stylu ubierania, o nikim nie da się powiedzieć „typowy Izraelczyk”. Mimo to wszyscy – dosłownie wszyscy są na totalnym luzie. Kobieta nie zauważa żadnej przemocy, nie ma wybuchających nad głową rakiet, których najbardziej się obawiała po lekturze artykułów w internecie i zobaczeniu paru reporterskich relacji. Bardzo jej się tutaj podoba także ze względu na to, że klimat jest podobny jak w Libii, Jemenie czy Arabii Saudyjskiej, ale przede wszystkim cieszy ją, że nie ma tu ortodoksyjnego islamu. Zauważa paru konserwatywnych Żydów spieszących przed siebie, ale oni na nią zupełnie nie zwracają uwagi. To nie to, co muzułmanie, którzy zaraz patrzyliby spode łba na jej gołe ramiona i odkryte kolana, wrzeszczeliby, że ma zasłaniać włosy i indagowali o mahrama. Tutejsza, żydowska ortodoksja jej pasuje, bowiem nikogo się do niej nie zmusza, w każdym razie nie innowierców czy obcych przybyszy. Na nadmorskiej promenadzie Marysia baranieje, widząc biegaczki rozebrane prawie do rosołu, mające na sobie tylko adidasy, sportowe biustonosze i kuse, obcisłe szorty. Faceci uprawiający sporty też niczym się nie przejmują i ściągają koszulki, świecąc spoconą, umięśnioną klatą. Całkiem skołowana idzie do pierwszego napotkanego baru. Z jego tarasu planuje obejrzeć zachód słońca, które tak jak we wszystkich krajach północnej Afryki i Bliskiego Wschodu bardzo szybko chowa się tutaj za horyzont. Ściskając w dłoni oszronioną szklankę z drinkiem na bazie lokalnego araku, rozgląda się za wolnym miejscem.”
„Arabska Żydówka” ukazała się właśnie nakładem Wydawnictwa Prószyński.
Materiał powstał z udziałem Wydawnictwa Prószyński