W dwudziestoleciu międzywojennym Michał Waszyński był jednym z najpopularniejszych polskich reżyserów, współpracującym z takimi gwiazdami jak Eugeniusz Bodo czy Adolf Dymsza. Po wojnie jako producent filmowy pomógł rozwinąć kariery Audrey Hepburn i Sophii Loren. Chociaż pochodził z niezamożnej żydowskiej rodziny, przez lata z powodzeniem udawał, że jest członkiem bogatego polskiego rodu książęcego.

Reklama

Michał Waszyński: siedem filmów w sezonie

Mosze Waks, bo tak naprawdę nazywał się Michał Waszyński, przyszedł na świat 29 września 1904 r. w Kowlu w rodzinie żydowskiej jako syn kowala Piotra Waks i handlarki drobiem Cecylii z domu Flejsz. Miał najprawdopodobniej kilkoro rodzeństwa, chociaż wiadomo tylko o jednym bracie Arnoldzie, który także związał się z kinematografią jako asystent reżysera i kierownik zdjęć. Już w nastoletnim wieku Mosze zafascynował się aktorstwem i zaczął występować w młodzieżowym teatrze Arlekin w Kijowie, a po przybyciu do Warszawy w 1921 r. zasilił szeregi szkoły kinematograficznej „Kinostudia”.

Na wielkim ekranie Mosze Waks zadebiutował – już jako Michał Waszyński – w 1922 r. rolą nauczyciela monsieur de Boisa w filmie „Zazdrość”, lecz wkrótce odkrył, że jego powołaniem nie jest aktorstwo, a reżyseria filmowa. W celu kształcenia się w reżyserskim fachu wyjechał do Niemiec, gdzie w 1923 r. asystował reżyserowi Johannesowi Guterowi przy filmie „Die Prinzessin Suwarin”. Już rok później wrócił do Warszawy i do końca lat 20. był asystentem czołowych polskich reżyserów, m.in. Wiktora Biegańskiego, Ryszarda Ordyńskiego i Józefa Lejtesa, aż w końcu w 1929 r. samodzielnie zrealizował swój pierwszy film „Pod banderą miłości”.

W latach 30. Michał Waszyński, zwany przez kolegów Miszą, należał do czołówki polskich reżyserów filmowych, a w jego filmach występowały nie tylko najpopularniejsze polskie gwiazdy, jak Eugeniusz Bodo, Adolf Dymsza, Nora Ney czy Ina Benita, ale też słynni artyści z zagranicy, m.in. gwiazda niemieckiego kina niemego Betty Amann, czeski „król komików” Vlasta Burian czy tahitańska piękność Reri (właśc. Anna Chevalier).

Miał przy tym zawrotne tempo pracy – w ciągu jednego sezonu potrafił zrealizować nawet siedem filmów, które w większości odnosiły ogromny sukces komercyjny. Krytycy filmowi bywali jednak bezlitośni wobec pracującego niemal taśmowo reżysera. „Czemu służy sztuka filmowa, jeśli znajdzie się w rękach takiego nieudacznika? Waszyński przynosi wstyd polskiej kinematografii” – oburzała się krytyk sztuki Stefania Zahorska.

Zobacz także

Do najbardziej znanych dzieł w dorobku Waszyńskiego należą „Głos pustyni”, „Jego ekscelencja subiekt”, „Czarna perła”, „Jaśnie pan szofer” czy „Znachor”, choć za najważniejszy film w jego karierze do dziś uznawany jest „Dybuk”, określany mianem arcydzieła żydowskiego kina. John Drake Moore, dekorator Bronston Productions, wspominał po latach: „Z Miszą zawsze był ten sam kłopot. Mówił niewiele i rzadko kiedy prawdę. Pewnego dnia wyznał mi jednak, że najbardziej jest dumny z „Dybuka”. Na nim zależało mu naprawdę, jak na drogocennym klejnocie”. Dziennikarz Mieczysław Sztycer stwierdził zresztą, że „Dybuk” przewyższa „o klasę znakomitą większość nowych filmów europejskich. Jest dziełem prawdziwej, poważnej sztuki [...] która płynie z istoty talentu, z niezafałszowanego natchnienia twórczego”.

Chociaż Misza uwielbiał towarzystwo popularnych polskich artystek filmowych i odpowiadał za rozwój kariery niejednej z nich, jego homoseksualna orientacja była w środowisku aktorskim tajemnicą poliszynela. „Kobiety-gwiazdy to była jego specjalność. Kiedy raz przekonał się do ich możliwości […] wynosił je na piedestał. A przecież naprawdę interesowali go tylko mężczyźni” – mówiła po latach Zofia Wilczyńska w rozmowie z biografem Waszyńskiego, Samuelem Blumenfeldem. W październiku 1934 r. reżyser zaręczył się nawet z Janiną Margulesówną, córką dyrektora generalnego zakładów zbrojeniowych „Pocisk”, lecz ostatecznie nie zdecydował się na małżeństwo, które miało zapewne jedynie przykryć jego prawdziwą orientację.

Czytaj też: Zanim stał się symbolem zdrady, był zięciem Juliana Fałata. Historia miłości Igo Syma i Heleny Fałatówny

Narodowe Archiwum Cyfrowe

Michał Waszyński: wśród żołnierzy Andersa

Wybuch II wojny światowej zastał Michała Waszyńskiego we Lwowie, gdzie pracował nad filmem „Serce batiara”. Jesienią 1939 r. dołączył on do grupy teatralnej skupionej wokół kompozytora Henryka Warsa i scenarzysty Konrada Toma, która występowała na terenie Związku Radzieckiego, lecz już w 1941 r. zespół rozpadł się, a Waszyńskiego aresztowały sowieckie władze.

Po układzie Sikorski–Majski i powstaniu armii generała Władysława Andersa odzyskał wolność i dołączył do polskich żołnierzy w stopniu kaprala. Przeszedł z nimi cały szlak bojowy przez Iran, Irak, Palestynę i Egipt, a w 1942 r. został nawet kierownikiem Sekcji Filmowej Wojskowego Biura Propagandy i Oświaty Armii Polskiej w ZSRR, w ramach której realizował filmy dokumentalne o kolejnych działaniach wojsk.

Na początku 1944 r. Misza znalazł się wraz z polskimi żołnierzami we Włoszech, gdzie uwiecznił m.in. bohaterstwo Polaków pod Monte Cassino. W 1946 r. zrealizował z kolei dwa filmy z udziałem żołnierzy i towarzyszących im na szlaku czołówek teatralnych – „Wielka droga” i „Nieznajomy z San Marino”. Przez pewien czas przebywał w pałacu Carancini Roberti w Recanati, gdzie poznał majętną, starszą od niego o 25 lat wdowę Marię Dolores z Boccich Carancini. Obdarzyła ona Miszę szczególnym sentymentem, a w niektórych publikacjach można nawet znaleźć informację, że w 1948 r. poślubiła Waszyńskiego. Nie jest to jednak prawdą – hrabina Carancini zmarła bowiem 8 września 1946 r. w Recanati i nigdy nie została żoną reżysera.

W czasie pobytu we Włoszech Waszyński wyparł się całkowicie swojego żydowskiego pochodzenia i zaczął opowiadać swoim nowym znajomym, że pochodzi z bajecznie bogatego polskiego rodu książęcego. Przyjaciel reżysera Giorgio Dickmann wspominał w rozmowie z Samuelem Blumenfeldem: „Opowiadał, że miał wspaniałe, szczęśliwe dzieciństwo. Żył w nieprawdopodobnym luksusie. Jego rodzice mieli niezmierzone bogactwa: dom, park z dwunastoma jeziorami i kościół. Gigantyczna posiadłość, odmalowana w opowieści niczym wyzwanie rzucone możliwościom wzroku.

Powiadał tak: »Kiedy się na nią patrzyło, rozciągała się daleko jak okiem sięgnąć. Widzisz horyzont, Giorgio? No właśnie, posiadłość sięgała dalej niż horyzont«”. Dodawał przy tym, że jego ojciec miał zostać zamordowany przez niemieckiego żołnierza, kiedy… bronił lokalnego kościoła przed znieważeniem.

Zobacz także: Clara Bow była gwiazdą kina niemego i pierwszą na świecie „it girl”. Rodzice zgotowali jej piekło

Narodowe Archiwum Cyfrowe

Michał Waszyński: kolekcjoner dzieł sztuki i… młodych mężczyzn

Po zakończeniu II wojny światowej Michał Waszyński zdecydował się zostać we Włoszech na stałe, ponieważ wiedział, że w komunistycznej Polsce nie ma już dla niego miejsca. W kolejnych latach współpracował jako asystent reżysera Orsona Wellesa przy filmie „Otello”, był dyrektorem castingu przy filmie „Bosonoga contessa” Josepha L. Mankiewicza i współpracował z producentem filmowym Samuelem Bronstonem jako producent wykonawczy Samuel Bronston Productions.

Podobno to właśnie dzięki Waszyńskiemu Audrey Hepburn czy Sophia Loren, późniejsze gwiazdy światowego formatu, otrzymały szansę zaistnienia na wielkim ekranie. „Ta dziewczyna może stać się wspaniałą gwiazdą. Podpisze ci kontrakt na jedyne sześćdziesiąt dolarów tygodniowo” – mówił o młodej statystce z filmu „Quo vadis” Sofii Scicolone, późniejszej Sophii Loren, w rozmowie z aktorem Errolem Flynnem.

Aktorka Elżbieta Kryńska i reżyser Michał Waszyński, 1939 r.

Narodowe Archiwum Cyfrowe

We Włoszech Misza nie tylko przestał obawiać się antysemityzmu – udawał wszak katolickiego księcia – ale też coraz mniej krył się ze swoimi kolejnymi homoerotycznymi relacjami. Aktor Jacques Sernas, występujący w wyprodukowanym przez Samuel Bronston Productions filmie „55 dni w Pekinie”, mówił o Waszyńskim, że „kolekcjonował chłopców, lecz nie przywiązywał się do nich”. W jego domu bardzo często można było spotkać młodych, dobrze zbudowanych mężczyzn, lecz żaden z nich nie związał się z Miszą na dłużej – po jednym lub dwóch dniach pojawiał się nowy.

Młodzi aktorzy, którzy występowali w filmach produkcji Waszyńskiego i Bronstona, wiedzieli, że dobiegający sześćdziesiątki „polski książę” lubi zaglądać do szatni i podziwiać ich umięśnione ciała. Funkcjonowało nawet wśród nich powiedzenie: „Uważaj na Waszyńskiego, żeby cię nie porwał na pole”. Jednocześnie jednak wszyscy zgodnie twierdzili, że nigdy nie posunął się o krok za daleko i ograniczał się wyłącznie do podglądania.

Pod koniec lat 50. Michał Waszyński zamieszkał w pałacu na przedmieściach Madrytu, gdzie w niedługim czasie zdobył rozgłos i prestiż wśród zwolenników generała Francisco Franco. John Moore wspominał w rozmowie z Samuelem Blumenfeldem: „Kolekcja dzieł sztuki religijnej Waszyńskiego zapierała dech w piersiach wszystkim jego gościom. Frankistowski establishment czuł się z nim dobrze, a spotkania w jego pałacu dawały mu poczucie, że znajduje się w centrum świata, tak jak dawniej czuł się od świata odcięty”. Oczywiście wszyscy byli święcie przekonani, że mają do czynienia z prawdziwym księciem, ponieważ dzięki swojej elegancji i klasie Misza umiał znakomicie wcielić się w tę rolę.

Michał Waszyński zmarł na atak serca 20 lutego 1965 r. w czasie obiadu z argentyńskim reżyserem Hugonem Fregonesem. John Moore tak skomentował po latach jego nagły zgon: „Umrzeć w madryckim Jockey Clubie! Michael nie mógł sobie wymarzyć piękniejszej śmierci. Było to jakby ukoronowanie jego życia”. Ceniony polski reżyser został pochowany na rzymskim cmentarzu Campo Verano w grobie zaprzyjaźnionej z nim rodziny Dickmannów, a jego pogrzeb dorównywał prestiżem pogrzebom wysokich kościelnych dostojników. „To było nieprawdopodobne. Przybyły wszystkie frankistowskie szychy. Miałem wrażenie, że chowamy świętego lub bohatera narodowego. Czyż oni nie rozumieli, że to był wymyślony książę?” – komentował wydarzenie zaprzyjaźniony z Waszyńskim scenarzysta Philip Yordan.

Zobacz też: Była inspiracją dla Madonny i… Eugeniusza Bodo. Mae West do końca życia epatowała seksapilem

Reklama

Aktorka Betty Amann w towarzystwie: aktora Kazimierza Krukowskiego (1. z lewej), reżysera Michała Waszyńskiego (1. z prawej) i kierownika produkcji Józefa Rosena (2. z prawej), 1930 r.

Narodowe Archiwum Cyfrowe
Reklama
Reklama
Reklama