Marina Abramović i Ulay: „Jeśli skaleczyłam się w palec lewej ręki, on kaleczył się w palec prawej”
Przez 12 lat razem tworzyli parę kochanków oraz artystów
- Kamila Geodecka
W 1988 roku Marina Abramović i Ulay przez trzy miesiące przemierzali Wielki Mur Chiński – ona od strony wschodniej, on od zachodniej. Szli do siebie, by spotkać się pośrodku drogi i po 12 latach związku w końcu wziąć ślub. Zamiast ślubu było jednak pożegnanie. Zakończył się wieloletni związek królowej performance’u. Para, która wcześniej była nierozłączna, rozłączyła się na kolejnych 20 lat.
Kim jest Marina Abramović?
W wieku 29 lat Marina Abramović była już rozpoznawalną artystką, której szybko przypięto etykietę „skandalizującej”. Wciąż mieszkała jednak pod jednym dachem z surowymi rodzicami. Ojciec był generałem, matka historyczką sztuki i dyrektorką Muzeum Rewolucji w Belgradzie. Oboje byli zaangażowani politycznie i robili kariery w komunistycznym reżimie Tity. Na miłość i czułość w tym domu nie było miejsca. Abramović była pod ciągłą kontrola matki, która sprawdzała nawet, czy córka odpowiednio śpi. Odpowiednio, czyli na baczność – rozkopywanie pościeli było nie na miejscu.
Żeby wyrwać się spod kontroli apodyktycznej matki, artystka wyszła za mąż za Nešę Paripovicia – kolegę ze studiów. Nie miał on swojego mieszkania i wciąż mieszkał z rodzicami. Marinie nie udało się więc uwolnić – miała 29 lat i wciąż musiała wracać do domu przed 22.
30 listopada 1975 roku, w dniu 29. urodzin, wszystko miało się zmienić. Właśnie wtedy artystka znalazła w skrzynce na listy zaproszenie od holenderskiej galerii sztuki. Przyjęła je i kilka tygodni później wysiadła z samolotu na lotnisku w Amsterdamie. Tam czekał na nią niemiecki artysta – Frank Uwe Laysiepen, chociaż wszyscy mówili do niego Ulay. Miał długie włosy i twarz podzieloną na dwie części – kobiecą i męską. Pudrował tylko jedną stronę twarzy, regulował brwi tylko nad jednym okiem i malował usta po jednej stronie. Drugą część zostawiał naturalną, z zarostem. Pokazywał złożoność swojej natury, a to oczarowało Marinę. Od tego spotkania życie artystki zmieniło się już na zawsze.
Ulay – prawdziwy zbawiciel
W Amsterdamie Abramović wykonała swój performance. Artystka po raz kolejny przekraczała granice bólu. Zjadła miód, wypiła litr wina, kieliszek zgniotła w ręce. Wycięła na brzuchu pięcioramienną gwiazdę. Mocno krwawiła. Zaczęła się biczować, podgrzewać swoje rany i położyła się na krzyżu zbudowanym z lodu. Publiczność zaczęła nie wytrzymywać napięcia i wyniosła artystkę ze sceny. Zdjęli ją z krzyża, uratowali przed nią samą. Wśród tych osób był także Ulay. Wkrótce okaże się, że to on był jej prawdziwym zbawicielem.
Wieczorem poszli razem do restauracji, gdzie spotkali się z innymi artystami. „Powiedziałam w obecności ich wszystkich, jaką przyjemność sprawiło mi otrzymanie zaproszenia akurat w urodziny – że właściwie po raz pierwszy w życiu w tym dniu spotkało mnie coś dobrego” – wspominała artystka.
Ulay i Marina Abramović urodzili się tego samego dnia – 30 listopada. Oboje mięli w zwyczaju wyrywać kartkę z kalendarza z tym dniem. We włosach nosili bambusowe pałeczki. Eksperymentowali ze sztuką i byli bezkompromisowi. „Od początku oddychaliśmy tym samym powietrzem, a nasze serca biły jednym rytmem” – pisała Marina Abramović.
Powrotu nie ma
Po kilku dniach spędzonych z Ulayem w Amsterdamie Abramović wiedziała już, że nie może dalej mieszkać w Belgradzie w domu pełnym chłodu i kontroli. Do ojczyzny wróciła tylko na chwilę – w tym czasie pisała listy ze swoim ukochanym Ulayem, dużo rozmawiała z nim przez telefon, a mężczynzna wszystkie te rozmowy nagrywał. Gdy tylko mogli, spotykali się także pod pretekstem służbowych zleceń. Ona zabezpieczała pamiątki z ich wszystkich wspólnych wyjść – paragony, papierowe menu z restauracji, w których byli. To był nie tylko początek ogromnej miłości, ale także wspólnej drogi artystycznej. Ich związek przejdzie do historii.
W końcu Abramović spakowała walizki. Zamiast ubrań wzięła ze sobą dokumentację swoich performance’ów. Oficjalnie była wtedy jeszcze mężatką. Gdy oznajmiła, że chce rozwodu, Neša Paripović od razu się zgodził. Rozwód dostali na pierwszej rozprawie. Nie mieli nic, czym mogliby się podzielić – nawet łyżeczki czy pościeli. Ich związek od początku był fikcją.
Przed wejściem do pociągu, który miał ją zawieźć do Amsterdamu, poszła jeszcze do znanego w Belgradzie wróża, a ten powiedział jej, że to wszystko skończy się katastrofą, a mężczyzna, do którego jedzie, ją zniszczy. Wtedy nic nie mogło jej jednak zatrzymać. Nie tłumacząc się nikomu, wyjechała do Amsterdamu.
Czytaj także: Gwiazda sztuki współczesnej Marina Abramović publikuje swoje wspomnienia!
Marina Abramović i Ulay: hulaszczy tryb życia
Gdy Abramović zamieszkała w Holandii wraz ze swoim ukochanym, szybko zorientowała się, że Ulay uwielbia hulaszczy tryb życia. Pierwszą żonę zostawił z dzieckiem w Niemczech, drugie dziecko miał w Amsterdamie. Nie był ojcem dla żadnego z nich. Uwielbiał romansować z kobietami, zwłaszcza tymi wpływowymi, które miały pieniądze na finansowanie jego projektów. Dzięki nim mógł także mieszkać w ekskluzywnych apartamentach.
Wspólnie chodzili od baru do baru, gdzie Ulay zalewał się alkoholem i zatracał się w używkach. Artystka wiedziała, że musi na niego wpłynąć, ponieważ w innym wypadku straci go na zawsze. Udało się. Ulay zrezygnował z romansów i swoją uwagę zaczął przekierowywać na tworzenie sztuki.
Wkrótce kupili starego vana i rozpoczęli niekończącą się podróż po Europie. Wydali manifest „Art Vital”, który głosił, że artysta powinien być wiecznie w drodze i nigdy nie mieć miejsca stałego zamieszkania. Założenie manifestu zrealizowali – przez 5 lat jeździli po całej Europie. W tym czasie ich domem stał się karbowany Citroen, który pomalowali czarną farbą. Swój artystyczny duet nazwali „The Other”.
„Jedno z nas kończyło zdanie rozpoczęte przez drugie, bo dokładnie wiedzieliśmy, co mamy na myśli. Nasze rozmowy toczyły się nawet we śnie czy półśnie, by mieć swój dalszy ciąg po przebudzeniu. Jeśli skaleczyłam się w palec lewej ręki, on kaleczył się w palec prawej. Ten mężczyzna był wszystkim, czego pragnęłam i wiedziałam, że on czuje to samo wobec mnie” – wspominała artystka. Czasami nawet, zupełnie jak bliźniaki, ubierali się tak samo, chcąc całkowicie zgubić swoją pojedynczość.
Wspólnie stworzyli dziesiątki performance’ów. Związywali się ze sobą włosami na 16 godzin, wbiegali w siebie z impetem, stawali nago w wejściu do galerii i kazali zwiedzającym przeciskać się przez ich ciała. „Ryzykowaliśmy, nasze prace oparte były na ryzyku, ale też totalnym zaufaniu. Jak ta, w której on wymierza w moje serce strzałę w napiętym łuku. Ulay trzyma cięciwę, ja przeciwległą część. Tylko zwolnienie i wyjście z tego napięcia w tej samej chwili, z zachowaniem zimnej krwi, uchroniło mnie przed śmiercią, a jego przed zabójstwem. To spektakularny przykład tego, co nas łączyło” – powiedziała artystka w wywiadzie dla „Urody Życia”. „Ponieważ sztuka performance’u nie sprzedawała się, postanowiliśmy żyć tak, żeby nie płacić rachunków, wydawać jak najmniej pieniędzy. I muszę powiedzieć, że przeżyłam wtedy piękne chwile” – dodała.
Czytaj także: Prowokatorka, artystka, muza. Znacie historię Mariny Abramović?
The Lovers: The Great Wall Walk, czyli spacer kochanków
Na początku lat 80. para zafascynowała się Azją oraz buddyzmem. Marina i Ulay poszukiwali nowej, innej duchowości. Dużo medytowali, a w czasie jednej z podróży poznali nawet Dalajlamę. Zdecydowali wtedy, że chcą stworzyć performance, który polegałby na tym, że będą szli z dwóch końców Wielkiego Muru Chińskiego, następnie spotkają się w połowie i wezmą ślub. Niestety wkrótce nadszedł kryzys w ich związku.
Ulay stracił matkę i to doświadczenie bardzo nim wstrząsnęło. Nagle zapragnął rodziny i kolejnego dziecka. Marina się na to jednak nie zgodziła. Zaczęli się zdradzać, szukali bliskości w ramionach innych osób. Ona przyznała się do zdrad, on nie. Artystka zdecydowała się nawet na udział w miłosnym trójkącie z nową kochanką Ulaya. „Musiałam to zrobić. Musiałam znaleźć się w tej sytuacji i zafundować sobie tyle bólu, by w końcu się z tego wyplątać, by uwolnić się od niego. Udało mi się, choć ogromnym kosztem” – powiedziała po latach.
W 1988 roku, po wielu latach starań, udało im się dostać pozwolenie na wykonanie performance’u na Wielkim Murze Chińskim. Szli do siebie przez 3 miesiące i spotkali się pośrodku drogi. Ślubu jednak nie było, było gorzkie pożegnanie. „Udało nam się spotkać pośrodku i powiedzieć »żegnaj«. Nasz związek się zakończył” – opowiadała artystka. Wkrótce okazało się, że tłumaczka, która towarzyszyła Ulayowi w podróży przez Wielki Mur Chiński, była z nim w ciąży.
„Mój przyjaciel Willem Dafoe żartuje do dziś: »Nie mogliście po prostu, jak przeciętna współczesna para, rozstać się przez telefon?«. Przyznaję, prostsze rozwiązanie niż wyruszyć na spotkanie z partnerem z pustyni Gobi albo znad Morza Żółtego, a potem iść trzy miesiące, żeby podać sobie dłonie na do widzenia. To było jedno z najtrudniejszych doświadczeń w moim życiu” – wspominała w wywiadzie Marina Abramović.
Zobacz: Straciła troje dzieci, amputowano jej nogę. Złamane życie Fridy Kahlo
Marina Abramović i Ulay: spotkanie po latach
W 2010 roku w Nowym Jorku odbył się performance Mariny Abramović o nazwie „Artystka obecna”. Abramović siedziała przy stole, a każdy, kto chciał, mógł usiąść naprzeciwko niej i spojrzeć jej w oczy. Nie można było jej ani dotykać, ani z nią rozmawiać. W kolejce stało ponad 750 osób, w tym największe gwiazdy ze świata sztuki i show-biznesu. Każdy chciał chociaż na parę sekund spojrzeć jej w oczy.
Na koniec wyczerpującego dnia zjawił się gość, który sprawił, że Marina Abramović złamała swoje zasady performance’u. „To był wstrząsający moment. W jednej chwili przebiegło mi przez głowę dwanaście lat życia. Dla mnie Ulay był kimś więcej niż tylko kolejnym gościem. A więc gdy usiadł przede mną, wyjątkowo złamałam zasadę: położyłam dłonie na jego dłoniach. Potem spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy i zanim się zorientowałam, co się dzieje, oboje płakaliśmy” – mówiła.
To był symboliczny i wzruszający gest pojednania wypełniony szczerymi emocjami. Ale rzeczywistość wcale nie wyglądała tak pięknie. Przez kolejne lata była para kłóciła się i pozywała do sądu. Ulay miał dość tego, że Marina czerpie ogromne zyski z ich wspólnej twórczości. W końcu wygrał sprawę, Abramović musiała wypłacić byłemu partnerowi 250 tys. euro zaległych tantiem.
Pożegnanie
Ulay zmarł w marcu 2020 roku w Lublanie. Miał 76 lat, wcześniej chorował na raka. Marina Abramović napisała wtedy: „Z wielkim smutkiem przyjęłam informację, że mój przyjaciel i były partner Ulay dzisiaj zmarł. Był wyjątkowym artystą i człowiekiem, którego będzie bardzo brakować. Pocieszające jest to, że jego sztuka i dziedzictwo przetrwają”.
Związek Mariny Abramović i Ulaya był pełen wzlotów i upadków. Przez 12 lat razem tworzyli parę kochanków oraz artystów. Byli bezkompromisowi w swojej sztuce i nigdy nie bali się przekraczać granic. Ich wspólna twórczość znacząco wpłynęła na rozwój performance’u.