Reklama

Kiedy się poznali oboje byli początkującymi, obiecującymi aktorami. Keanu Reeves i River Phoenix razem wystąpili w melodramacie „Moje własne Idaho”, a kreacja w tym filmie była uważana za najlepszą rolę drugiego z nich. Szybko połączyła ich silna przyjaźń. Niestety, została przerwana przez tragiczną śmierć Rivera w 1993 roku...

Reklama

Keanu Reeves i River Phoenix: połączyła ich przyjaźń

Według jednych źródeł Keanu Reeves i River Phoenix poznali się przez wspólnych znajomych na jednym z koncertów. Według innych: za kulisami filmu „Spokojnie, tatuśku” w 1989 roku. Oboje byli wówczas u szczytu popularności, ich kariery prężnie się rozwijały, a młodzi aktorzy chętnie spędzali razem czas. Keanu Reeves był już znany między innymi jako Ted ze „Wspaniałej przygody Billa i Teda”, a River Phoenix z fenomenalnej roli w produkcji „Stań przy mnie”. Wspólnie wystąpili w melodramacie „Moje własne Idaho”.

Co ciekawe, początkowo River Phoenix nie chciał wystąpić w tej produkcji. Do zmiany decyzji przekonał go właśnie Keanu Reeves, który przejechał ponad tysiąc kilometrów na motorze, by namówić kolegę do zmiany zdania. Aktor zgodził się dopiero wówczas, gdy przyjaciel obiecał, że także zagra w filmie. Obojgu wróżono wspaniałą karierę i o ile Keanu Reeves rzeczywiście ją zrobił, to niestety przyszłość jego przyjaciela została przekreślona pewnej tragicznej nocy...

Czytaj też: Rafał Maślak wprowadził ojca w świat modelingu. Są ze sobą blisko, lecz nigdy nie usłyszał od niego słów „kocham cię”

ddp images / Forum

Keanu Reeves, River Phoenix, „Moje własne Idaho”

Keanu Reeves do dziś nie pogodził się ze śmiercią przyjaciela

River Phoenix wpadł w uzależnienie od narkotyków. W nocy z 30 na 31 października 1993 roku bawił się wraz z dziewczyną, Samanthą Mathis, oraz bratem, Joaquinem Phoenixem, w klubie Viper's Room, którego współwłaścicielem był Johnny Depp. Ta noc skończyła się dla niego tragicznie... River przedawkował narkotyki i konał na chodniku przed klubem, na rękach młodszego brata. Mimo prób sprowadzenia pomocy, młodego aktora nie dało się uratować... Miał zaledwie 23 lata.

Śmierć Rivera Phoenixa wstrząsnęła całym Hollywood. Pod drzwiami klubu ustawiono znicze, wspominano go w prasie. Stratę przyjaciela bardzo głęboko przeżył również Keanu Reeves. Pracująca z nim wówczas na planie filmu „Speed: Niebezpieczna prędkość” Sandra Bullock zdradziła, jak radził sobie z żałobą. „Widziałam, jak Keanu przeżywał żałobę. Och, jak on opłakiwał swojego przyjaciela. Jest bardzo skryty, ale tego nie mógł ukryć. Pamiętam, że pomyślałam: Boże, to jest tylko wierzchołek góry lodowej tego, co w sobie skrywa”, wyznała.

Mimo, że od tragicznej nocy minęły już trzy dekady, Keanu Reeves nadal nie pogodził się całkowicie ze stratą przyjaciela. Jakiś czas temu w rozmowie z Esquire został zapytany o Rivera Phoenixa. „Trudno mi mówić o nim w czasie przeszłym. Nienawidzę opowiadać o nim, jakby pozostał w przeszłości. Zawsze muszę mówić o nim w czasie teraźniejszym, aby nieustannie o nim pamiętać. To naprawdę wyjątkowa osoba. Oryginalna, mądra, utalentowana i piekielnie kreatywna. Odważna i śmieszna. I mroczna. To był zaszczyt go znać. Naprawdę za nim tęsknię”, wyznał wówczas aktor. Dziś River Phoenix obchodziłby urodziny...

Zobacz także: Podbiła serca fanów jako zbuntowana, bezkompromisowa artystka. Agnieszka Chylińska przeszła krętą drogę

ddp images / Forum
Reklama

Keanu Reeves, River Phoenix, „Moje własne Idaho”

Reklama
Reklama
Reklama