Krzysztof Jasiński był wielką miłością Maryli Rodowicz i ojcem jej dwójki dzieci
Gdy dowiedział się, że ona jest w ciąży, odszedł od żony
- Konrad Szczęsny
Kiedy Marylka Rodowicz poznała Krzysztofa Jasińskiego, miała za sobą dwa głośne romanse: z Danielem Olbrychskim i Andrzejem Jaroszewiczem, synem ówczesnego premiera. Była bardzo znaną piosenkarką, gwiazdą z pierwszych stron gazet. Ubierała się ekscentrycznie i jeździła czerwonym porsche. Krzysztof Jasiński był człowiekiem z trochę innej rzeczywistości.
Mieszkał w Krakowie, w połowie lat 60. założył teatr STU, którego spektakle były wydarzeniami nie tylko dlatego, że miały wiele politycznych odniesień. Był to jednak teatr dla elitarnego kręgu odbiorców (czasem się mówiło, że dla podziemnej krakowskiej inteligencji). Jasiński był piękny, charyzmatyczny, miał niesamowitą osobowość. W jakich okolicznościach Maryla Rodowicz poznała Krzysztofa Jasińskiego, jak wyglądał ich związek?
Maryla Rodowicz i Krzysztof Jasiński: historia miłości
Krzysztof Jasiński urodził się w 1943 roku. Miał za sobą burzliwe dzieciństwo, był chłopcem osieroconym przez ojca. Mieszkał w internacie, rozrabiał, m.in. włamał się do zbrojowni, skąd ukradł amunicję, za co dostał pierwszy wyrok. Rok później drugi – za zniszczenie popiersia Lenina. Dziewięć miesięcy spędził w poprawczakach, trafiał do różnych szkół. Chodził do szkoły zakonnej o. Salezjanów. W liceum w Łodzi robił maturę, w Poznaniu zapisał się do studium nauczycielskiego. W zakopiańskim sanatorium przechorował gruźlicę i założył kabaret. Wtedy ktoś poradził mu, by zdawał do szkoły aktorskiej. Zdał do krakowskiej Szkoły Teatralnej, którą ukończył w 1968 roku.
Czytaj także: Wojciech Siemion mówił, że to teatr wybrał jego. Aktor ożenił się drugi raz kilka dni przed swoimi 80. urodzinami
Z Marylą Rodowicz poznali się w drugiej połowie lat 70. Byli z tego samego pokolenia, ona jest młodsza od niego o dwa lata. Krzysztof Jasiński robił wtedy jedno ze swoich najsłynniejszych przedstawień – „Szaloną lokomotywę”. To był spektakl, jakiego jeszcze Polska nie widziała, zrealizowany z rozmachem w ogromnym, rozstawianym namiocie (prawdziwa lokomotywa wjeżdżała na scenę z gwizdem i fajerwerkami). Do tekstów Witkacego muzykę napisali Marek Grechuta i Jan Kanty Pawluśkiewicz, obaj już wtedy bardzo znani. Maryla Rodowicz grała w „Lokomotywie” Hildę, kręciła piruety, była demoniczna i śpiewała pięknie solo albo w duecie z Markiem Grechutą. Przyjeżdżała do Krakowa swoim porsche, na próby zabierała gitarę.
Szybko okazało się, że między nią i Krzysztofem Jasińskim coś iskrzy. Po latach w książce „Sławne pary PRL-u” wspominała: „Krzysztof fascynował mnie od samego początku. Tajemniczy, przeszywający szarozielonym spojrzeniem, jednocześnie pełen poczucia humoru i niezwykłej wyobraźni. Byłam pod wrażeniem. Gdy nasze spojrzenia się krzyżowały, czuć było przelatujące iskry”.
Maryla Rodowicz i Krzysztof Jasiński: zostawił dla niej żonę
Romans między nimi zaczął się jeszcze podczas pracy nad spektaklem. „Nie zapaliła mi się czerwona lampka, ostrzegająca o ewentualnym niebezpieczeństwie. Owszem, dochodziły mnie słuchy, że to pożeracz serc, apodyktyczny, ale zauroczenie przecież jest ślepe”, wspominała piosenkarka. Jasiński był już wtedy żonaty.
Jego wybranką była socjolożka, Krystyna Gonet. Absolwentka liceum plastycznego zajmowała się scenografią teatralną. Była także współautorką scenariuszy i scenografii do wielu przedstawień reżyserowanych przez swego męża. Oboje dochowali się córki Magdaleny. Krzysztof Jasiński pracował w teatrze STU niemal na okrągło, miał tam nawet swoje łóżko. W pracy poznał Marylę Rodowicz, a potem swoją drugą żonę Beatę Rybotycką. „Wszystko działo się tak au naturel”, mówił wiele lat później dla programu „Uwagi” w TVN.
Czytaj także: Nie zawsze łączyła je bliska więź... Jak dziś wyglądają relacje Maryli Rodowicz i jej córki?
Maryla Rodowicz czuła wtedy, że jest naprawdę zakochana. Romantyczny Kraków też robił swoje — przejażdżki dorożką, spacery, zabawy do białego rana, atmosfera cyganerii sprawiały, że spotkania wydawały się niezwykłe. Krzysztof Jasiński był częstym gościem u Maryli Rodowicz w hotelu Europejskim, często zostawał na noc. Fakt, że jej ukochany ma żonę, doszedł do Maryli Rodowicz dopiero w Warszawie, podczas przypadkowego spotkania.
„Kiedyś (Krzysztof) zatrzymał się w hotelu Forum, więc postanowiłam go odwiedzić. Wzięłam słoik konfitur z malin, bo był przeziębiony, i pojechałam. Wparowałam do pokoju, a tam w łóżku leży jego żona. I w dodatku to ona zaczęła się tłumaczyć”, mówiła piosenkarka w książce „Wariatka tańczy". Podobno Maryla Rodowicz zrobiła się czerwona i szybko wyszła, zostawiając maliny. Ale wokalistka miała już za sobą związki z żonatymi partnerami. Sama mówiła o sobie, że jest seryjną monogamistką. To znaczy, że owszem, zmienia partnerów, ale jak się zakocha, to kocha do bólu tego jedynego mężczyznę. Tak było z Krzysztofem Jasińskim.
Maryla Rodowicz i Krzysztof Jasiński zostali rodzicami
Gdy okazało się, że ukochana jest w ciąży, Krzysztof Jasiński odszedł od żony. Razem z Marylą pojechali wtedy na wakacje na Mazury. Nie była to niestety wymarzona, romantyczna podróż. „Było zimno, cały czas lało, wszystko mieliśmy mokre. Codziennie pływaliśmy pontonem po wzburzonym jeziorze. Ja z brzuchem, a fale huśtają!”, wspominała piosenkarka.
W 1979 roku urodziło się ich pierwsze dziecko, syn Jasiek. Poród trwał 17 godzin, przyszła mama była umęczona i… samotna. Jej partner pojechał wtedy na festiwal cyrków do Monte Carlo. Potem też nie wszystko układało się świetnie. Codzienność okazała się trudnym egzaminem dla pary artystów. Krzysztof Jasiński nie był przyzwyczajony do pracy w domu. Żył i był w teatrze, Maryla Rodowicz obawiała się, że na dobre utknie w domowych pieleszach i pieluchach.
Czytaj także: Wymodliła go, poderwała i doprowadziła do ślubu: o miłości Aliny Janowskiej i Wojciecha Zabłockiego
Do tego debiutowała jako mama, bała się o wszystko, nie zawsze radziła sobie z dzieckiem. Tak wspominała tamten czas: „bałam się tylko przy pierwszym dziecku. Kiedy rodził się Jasiek, byłam przerażona. Myślałam, że to już koniec kariery, zwłaszcza że zbliżał się stan wojenny, a ja mieszkałam sama na Ursynowie w moim pierwszym mieszkaniu, bez telefonu, bez mebli, a tu maleńkie dziecko. Jasiek poza tym ciągle płakał. Lekarz prawie od nas z domu nie wychodził. Musiałam biec na drugą stronę ulicy, na komendę, skąd wydzwaniałam do pediatry: „Panie doktorze, Jasiek kaszle”. A Krzysztof był wtedy w Krakowie. Myślałam, że już nikt nie zadzwoni, skończą się koncerty, życie estradowe. A ja nic, tylko będę gotowała te pieluchy (wtedy gotowało się pieluchy w mydlinach). Bałam się o swoją przyszłość”.
Bardzo szybko wróciła jednak do pracy. Rolę w swoim telewizyjnym kabarecie zaproponowała jej niedługo po porodzie Olga Lipińska. „Olga, ja nie mogę siedzieć”, powiedziała Rodowicz, słysząc propozycję reżyserki, by zaśpiewała kołysankę. „To nic, będziesz stała", odpowiedziała Lipińska i występ się udał.
Maryla Rodowicz i Krzysztof Jasiński: zamieszkali oddzielnie
Po narodzinach syna Maryla Rodowicz przyjechała do Krakowa, do mieszkania ukochanego przy krakowskim teatrze. On nie chciał przeprowadzić się do Warszawy, ona nie najlepiej czuła się w jego otwartym dla wszystkich znajomych mieszkaniu w Krakowie. Kiedy w 1982 roku urodziła się córka Kasia, wydawało się, że rodzina będzie znowu szczęśliwa. Ale Krzysztof Jasiński bywał w domu coraz rzadziej. Maryla Rodowicz dusiła się z dwojgiem dzieci w ciasnym krakowskim mieszkaniu, tym bardziej że chorowały na zapalenie górnych dróg oddechowych. Czuła, że nie służy im tamtejsze powietrze. W końcu podjęła decyzję o przeprowadzce do Warszawy.
Czytaj także: Izabella Czajka-Stachowicz miała trzy daty urodzenia, trzech mężów, pięć nazwisk. I życiorys jak z filmu…
Krzysztof Jasiński początkowo bardzo regularnie do niej przyjeżdżał, ale po pewnym czasie kontakty między nimi zaczęły się ochładzać. „Kiedy wracałam z koncertów, na których byłam w centrum uwagi i zainteresowania, najbardziej pragnęłam, żeby on objął mnie ramieniem - ten najważniejszy, jedyny człowiek. Było niestety inaczej. Rosnąca obojętność, agresja. Działało to na mnie coraz gorzej. Krzysztof próbował się nawet zmieniać, ale głównie zewnętrznie. Postanawiał na przykład, że od jutra będzie jadł, dajmy na to, tylko małe zwierzątka. I że obcina włosy”, wspominała Maryla Rodowicz.
Maryla Rodowicz i Krzysztof Jasiński: rozstanie
W drugiej połowie lat 80. Maryla Rodowicz poznała przez Agnieszkę Osiecką przedsiębiorcę Krzysztofa Dużyńskiego, w 1987 roku przyszedł na świat ich syn Jędrek. Natomiast Krzysztof Jasiński spotkał młodszą o 21 lat aktorkę Beatę Rybotycką i – jak się okazało – dopiero z nią stworzył szczęśliwy związek. Są małżeństwem od 30 lat, mają córkę Zosię. To dla Beaty Rybotyckiej, gdy ją zapraszał do siebie, napisał przewrotną kartkę „Bądź głupia, przyjedź”.
Można się domyślać, że Maryla Rodowicz bardzo przeżyła rozstanie z Krzysztofem Jasińskim, był na pewno znaczącą postacią w jej życiu, ojcem dwójki dzieci. Była chyba w stanie dużo poświęcić, żeby się dostosować do trybu życia partnera, a jednak ten związek trwał jedynie 7 lat. Po latach piosenkarka powiedziała: „Krzysztof oczywiście jest dla mnie ciągle bardzo ważny, mamy dwoje dzieci i poza tym czuję, że mnie wspiera psychicznie”. Nie spotykają się zbyt często, kontakt mają głównie przez dzieci, ale dla siebie są przyjaciółmi. Krzysztof Jasiński m.in. zapraszał Marylę Rodowicz do swojego domu na Mazurach, które oboje bardzo lubią...
Zobacz też: Miał być artystą, dziś zajmuje się nieruchomościami. Kim jest najmłodszy syn Maryli Rodowicz?