Reklama

Była jedną z najbardziej cenionych aktorek charakterystycznych. Nazywano ją mistrzynią drugiego planu, bo zwykle grywała epizody. Ogromną popularność przyniosła jej rola babki Rozalii w serialu „Świat według Kiepskich”. Na pierwszą główną rolę filmową czekała niemal całe życie. Tytułową rolę Nikifora w filmie Krzysztofa Krauzego zagrała, mając 88 lat! Została za nią obsypana nagrodami, m.in. na festiwalu w Gdyni i w Karlovych Varach. Mówiła, że to był najszczęśliwszy czas w jej życiu. Mieszkała i grała w Poznaniu, dzisiaj ma tu swój mural i ławeczkę. Jak wyglądało życie Krystyny Feldman, kim był jej ukochany?

Reklama

[Ostatnia aktualizacja tekstu na VUŻ: 20.08.2024 rok]

Krystyna Feldman: dzieciństwo, początki kariery

Krystyna Feldman urodziła się w 1916 roku we Lwowie, pochodziła z niezwykłej polsko-żydowskiej rodziny. Jej ojciec Ferdynand Feldman był cenionym aktorem szekspirowskim, mama – Katarzyna, śpiewaczką operową, mezzosopranistką. Miała starszego brata Jurka. Ojciec zmarł, gdy Krystyna była jeszcze dzieckiem. Był dla niej „(…) jedynie dziwnym panem z wielkich fotografii, które wisiały na ścianach w naszym domu” (za rozmową z Łukaszem Maciejewskim z książki „Aktorki. Spotkania” (wyd. Świat książki, 2012). Rodzina chciała, by dziewczynka zdobyła konkretny zawód, posłano ją więc do szkoły handlowej i do bursy. Ale nienawidziła tej szkoły i uciekła z niej. Sprzedała podręczniki, za zarobione pieniądze wróciła do domu.

Początkowo znajomi odradzali jej bycie aktorką, m.in. ze względu na pamięć o wielkim ojcu. Ale uparła się, po lwowskich kursach zdała eksternistyczny egzamin w Państwowym Instytucie Teatralnym w Warszawie. Jeszcze przed wojną zadebiutowała rolą chłopca w „Kwiecie paproci”, w teatrze we Lwowie. Na początku trochę się buntowała przeciwko tej roli, nawet usiłowała namówić mamę, by w jej sprawie porozmawiała z dyrektorem teatru. Ale mama powiedziała: „Siedź cicho, smarkaczu, i graj, co ci dają” (cytuję za tygodnikiem „Polityka”). Jej filmowy debiut to produkcyjniak Jerzego Kawalerowicza „Celuloza” z 1953 roku.

Zobacz też: Ludzie widzieli w nim superbohatera, a on przeżywał rodzinne dramaty. Historia Stanisława Mikulskiego

img1QB6MB-2c2b24f
Wielka miłość Krystyny Feldman, reżyser i aktor Stanisław Bryliński, fot: Narodowe Archiwum Cyfrowe

Krystyna Feldman w czasie wojny

W 1939 roku, po zajęciu Lwowa przez Sowietów, odeszła z teatru mówiąc, że nie będzie w zespole, który jest wiernopoddańczy wobec bandyty Stalina. Pracowała jako pomoc domowa – sprzątała, pieliła grządki, a nawet rąbała drewno na opał. Bolszewicy wydali jednak nakaz powrotu do wyuczonych zawodów, Krystyna Feldman założyła więc pod Lwowem, gdzie mieszkała z rodziną, zespół teatralny – zagrała m.in. w „Zemście" i „Moralności pani Dulskiej”.

W czasie wojny, w 1942 roku, została zaprzysiężona do Armii Krajowej, była łączniczką, przenosiła nie tylko meldunki, także broń, co groziło wywózką, torturami, rozstrzelaniem. Raz uratował jej życie przypadkowy przechodzień. Nastolatek, który krzyknął: „Hej! Paniusia! Coś tam wypadło z torby!". Wtedy Krystyna zauważyła leżący na chodniku pistolet. Chwilę później minął ją niemiecki patrol. Ledwo doszła do najbliższej restauracji i choć nie piła, wychyliła kieliszek wódki. Dotarło do niej, że mogła zginąć.

Głęboko wierząca, ale nie dewotka

Przez całe życie miała swoje nieugięte przekonanie. Była wielbicielką Józefa Piłsudskiego, w jej mieszkaniu wisiał jego portret, przy którym paliła świeczki na urodziny i imieniny marszałka. Drugim jej bohaterem był Jan Paweł II, sama była osobą głęboko wierzącą. Jak wspominała Daniela Popławska, która grała z Krystyną Feldman w poznańskim Teatrze Nowym: „(Krystyna) Głośno wyrażała swoje poglądy, głęboko wierzyła w Boga i mówiła, że wie, że on nad nią czuwa. Ale też nie przesadzała z tym, nie była religijną dewotką. Wiem to, bo dyskutowałyśmy o Kościele w garderobie i ona pozwalała mi wypowiadać moje zdanie - dość krytyczne zresztą. Sama wierzyła konsekwentnie i pięknie. I Bóg naprawdę jej pomagał. Jak się na nią patrzyło, to też się chciało tak wierzyć”.

Zobacz też: Barbara Krafftówna pochowała dwóch mężów i straciła jedyne dziecko. Los nie był dla niej łaskawy

PHOTO: EAST NEWS/POLFILM KADR Z FILMU - PRZERWANY LOT
Z Mieczysławem Voitem w filmie „Przerwany lot", z 1964 roku, fot: EAST NEWS

W 1979 roku Krystyna Feldman podpisała list protestacyjny w obronie autonomii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicz w Poznaniu. Na teren uczelni wkroczyła wtedy milicja, zakłócając jeden z wykładów. Protest przez Jacka Kuronia trafił do zakazanego w PRL-u Radia Wolna Europa, gdzie został odczytany z listą sygnatariuszy. Aktorka kolportowała też wydawaną w tzw. drugim obiegu prasę i książki. Organizowała msze niepodległościowe. Wszystko to sprawiło, że zainteresowała się nią Służba Bezpieczeństwa.

Założono jej sprawę operacyjną o kryptonimie „Aranżerka” – jako osobie niebezpiecznej dla ustroju. Krystyna Feldman miała w domu rewizje, wzywano ją na przesłuchania, była śledzona przez służby. Może nie były to jakieś straszne prześladowania - ubek, który przyszedł zrobić rewizję, poprawił nawet świece przy marszałku, żeby niczego nie naruszyć. Ale w tamtych czasach takich represji można się było bać. A jednak Krystyna Feldman nigdy nie poszła na współpracę, nie złamała się, choć była drobną, samotną kobietą, w gruncie rzeczy bezbronną.

Zobacz też: Był mistrzem drugiego planu, a prywatnie bał się kobiet. Tajemnicza śmierć Leszka Herdegena do dzisiaj nie została wyjaśniona

Po wprowadzeniu stanu wojennego, w obawie przed internowaniem, ukrywała się u swoich przyjaciół. Po rozpoczęciu nowego sezonu teatralnego nie została już obsadzona w repertuarze Teatru Polskiego, w którym wtedy grała. Feldman odeszła stamtąd, przyjęła ją inna poznańska scena – Teatr Nowy. Służbom nie udało się zniszczyć jej kariery. Nie tylko występowała w teatrze, ale w 1984 roku zagrała w popularnym filmie Radosława Piwowarskiego „Yesterday”, potem w „Pociągu do Hollywood”. Największe sukcesy były jeszcze przed nią.

PHOTO: EAST NEWS/INPLUS KADR Z FILMU - GLOS Z TAMTEGO SWIATA
W filmie „Głos z tamtego świata" z 1962 roku. Na zdjęciu z Wandą Łuczycką, fot: INPLUS/East News

Krystyna Feldman: życie prywatne, historia miłości ze Stanisławem Brylińskim

„Miałam duże powodzenie wśród chłopaków. Nie wiem dlaczego, ale panowie zawsze chodzili za mną sznurem. Jednak mnie interesowali tylko starsi mężczyźni”, wspominała w jednym z wywiadów. Sama zakochała się na zabój dwa lata po wojnie. W 1947 roku w Teatrze Miejskim w Jeleniej Górze poznała reżysera Stanisława Brylińskiego, ona miała wtedy 31, on 57 lat. Bardzo jej to odpowiadało, bo w mężczyznach szukała ojca, dlatego nie interesowały jej randki z młodymi kolegami, choć – jak mówiła – smalili cholewki.

Oboje ze Stanisławem Brylińskim pochodzili z Kresów – on urodził się w Kamieńcu Podolskim, oboje mieli za sobą epizod szkoły handlowej. Stanisław Bryliński był jeszcze w trupie teatralnej Gabrieli Zapolskiej, znał osobiście Stefana Żeromskiego. Kiedy poznali się z Krystyną, był – przynajmniej formalnie – mężem aktorki Heleny Górskiej, z którą rozwiódł się dopiero w 1947 roku. Ale Krystyna Feldman była tak zakochana, że w ogóle jej to nie przeszkadzało. O jego małżeństwie mówiła po latach: „Ten związek już znacznie wcześniej się rozpadł. W tym czasie, kiedy się poznaliśmy, Stanisław był już z inną kobietą. Od kiedy mnie zobaczył, latał za mną. A ja na początku bardzo go nie lubiłam. Jednak dużo rozmawialiśmy i w końcu mnie do siebie przekonał”.

Jej mama była przeciwna temu związkowi

„Była przeciwna ze względów religijnych. Miała niezłomne zasady. Mówiła, że powinnam wybrać innego mężczyznę, który jest młodszy i nieżonaty. Ale nic nie wskórała, bo jestem uparta i jak się zatnę, to nikt mnie nie przekona”, opowiadała Krystyna Feldman. Jak wspominała, żyli na kocią łapę, ale wszyscy brali ich za małżeństwo. Jak jest naprawdę, wiedziała tylko mama aktorki.

Krystyna Feldman i Stanisław Bryliński byli ze sobą tylko 6 lat. W 1953 roku ukochany aktorki nagle zachorował. „Zdążył jeszcze radośnie przeżyć śmierć Stalina. Zabroniłam mu wtedy wychodzić z domu, bo powiedział, że będzie szedł po Piotrkowskiej, głównej ulicy w Łodzi i śpiewał. Wkrótce dostał zapalenia opon mózgowych”, wspominała ze smutkiem. Robiła wszystko, by go uratować.

„Na czarnym rynku kupowałam neomycynę, bo wtedy inaczej nie można jej było zdobyć”, opowiadała Krystyna Feldman. Ale Stanisława Brylińskiego nie udało się uratować. „Najpiękniejsze było to, że do końca byliśmy w sobie cudownie zakochani. Nie widziałam poza nim świata”, wspominała. (cytuję za pomponik.pl).

Czytaj także: On szanował jej zdanie, a ona była przy nim w trudnych chwilach. Tajemnice rodziny Gierków

Warszawa, 01.06.2004. Plan filmu "Moj Nikifor", n/z rezyser filmu Krzysztof Krauze i odtworczyni glownej roli Krystyna Feldman.,Image: 428142834, License: Rights-managed, Restrictions: , Model Release: no, Credit line: Michal Sadowski / Forum
To Krzysztof Krauze ( na zdjęciu) sprawił, że doczekała sie na rolę swojego życia - na planie filmu „Nikifor", 2004 rok. Fot: Michał Sadowski/Forum

Już nigdy nikogo nie pokochała

Po śmierci Stanisława Brylińskiego z nikim się już nie związała. Nikogo nie potrafiła tak pokochać. Jak wspominała Daniela Popławska, zawsze była adorowana. „Na przykład do samego końca uwielbiali ją młodzi mężczyźni. Do naszej garderoby ciągle wpadał jakiś chłopak i ściskał ją w uwielbieniu. Powtarzałam: . A ona fukała po swojemu radośnie i mruczała . Miała nieprawdopodobne poczucie humoru”. Często zmieniała teatry, zjeździła niemal całą Polskę. W 1976 roku trafiła do Poznania. Na początku niespecjalnie się tam odnajdowała, nie miała swojego kąta, mieszkała w hotelach, jej jedynym dobytkiem był rower. Ale z czasem polubiła to miasto.

Można ja było spotkać w barze, w tramwaju

Nigdy nie interesowało jej prowadzenie domu. Słynęła z tego że nie miała lodówki, pralki, telewizora. Kupowała rzeczy na jeden dzień, zimą wystawiała jedzenie za okno. Ale można ją było spotkać w stołówce Collegium Historicum na Uniwersytecie, gdzie jadała obiady. Albo w tramwaju, którym zawsze o określonej porze dojeżdżała do teatru.

Zagrała wiele epizodów, ale zawsze była w nich pamiętana. Mówiła, że nie dzieli ról na pierwszo i drugoplanowe. „Wszystko jest ważne. Drugi plan pracuje na pierwszy. Nawet mając do powiedzenia trzy linijki tekstu, trzeba zrobić to dobrze. Czyli: prawdziwie. Niczego nie udawać, nie odbębniać, nie czekać, aż rola spadnie z nieba. Ja zawsze ciężko pracowałam. Każdego bohatera szukałam w sobie”, tłumaczyła w rozmowie z Łukaszem Maciejewskim.

O roli w serialu „Świat według Kiepskich”, który przyniósł jej taką popularność, mówiła: „Poza nieco zbyt dużą ilością wulgaryzmów nie znalazłam tam nic takiego, co mogłoby obrażać moje uczucia i moje zasady. Ot, siedzi stara babcia i wysila całą swoją inteligencję, żeby obronić swoją rentę. Ten serial był pomyślany przez jego twórców jako ostry satyryczny obraz polskiej rodziny. Nie na darmo filmową familię nazwano Kiepscy, a nie Potoccy” (cytuję za se.pl).

Czytaj także: Bogumił Kobiela był jednym z najwybitniejszych aktorów powojennego pokolenia. Zginął tragicznie w wieku 38 lat

PRAPREMIERA FILMU "MOJ NIKIFOR" I BENEFIS AKTORKI GRAJACEJ GLOWNA ROLE W TYM FILMIE KRYSTYNY FELDMAN ODBYLY SIE 19.09.204 W TEATRZE NOWYM IM. TADEUSZA LOMNICKIEGO W POZNANIU. NA ZDJECIU KRYSTYNA FELDMAN Z DYREKTOREM TEATRU NOWEGO JANUSZEM WISNIEWSKIM WCHODZA NA PREMIERE I BENEFIS PRZED TEATREM NOWYM .FOTO:MAREK LAPIS PRAPREMIERA FILMU "MOJ NIKIFOR" I BENEFIS AKTORKI GRAJACEJ GLOWNA ROLE W TYM FILMIE KRYSTYNY FELDMAN ODBYLY SIE 19.09.204 W TEATRZE NOWYM IM. TADEUSZA LOMNICKIEGO W POZNANIU. NA ZDJECIU KRYSTYNA FELDMAN Z DYREKTOREM TEATRU NOWEGO JANUSZEM WISNIEWSKIM WCHODZA NA PREMIERE I BENEFIS PRZED TEATREM NOWYM .FOTO:MAREK LAPIS,Image: 428339376, License: Rights-managed, Restrictions: , Model Release: no, Credit line: Marek Lapis MAREK LAPIS/FORUM / Forum
Krystna Feldman podczas prapremiery filmu „Nikifor" , Poznan, 2004 rok. FOT. MAREK LAPIS/Forum

Napad, sukces, ostatnie lata aktorki

W 2004 roku Krystyna Feldman została napadnięta przez trzech nastolatków, szła przez osiedle z kuzynką, kiedy przewrócili ją, wyrwali torebkę. Aktorka miała w niej różaniec, a w portfelu tysiąc złotych. Jeden z chuliganów kupił sobie za skradzione pieniądze buty. Stało się to w Jeleniej Górze, do której Krystyna Feldman przyjechała do rodziny, na Wielkanoc. To był brutalny napad, aktorka została uderzona w tył głowy, upadła, złamała kość udową. Nigdy nie wróciła do pełnej formy, chodziła o lasce, ale to i tak było szczęście, bo groził jej wózek inwalidzki.

Reklama

Po operacji najszybciej jak mogła, wróciła na plan filmowy „Nikifora". Prapremiera filmu odbyła się we wrześniu 2004 roku w Teatrze Nowym w Poznaniu, połączono ją z benefisem aktorki. W Teatrze Nowym zagrała też w jednym ze swoim ostatnich spektakli, przejmującej autobiograficznej sztuce „I to mi zostało..." Kiedy dowiedziała się, że ma raka płuc – przez całe życie paliła mnóstwo papierosów – zrezygnowała z chemioterapii. Zmarła 24 stycznia 2007 roku, jej ciało znaleźli koledzy z teatru, którzy zaniepokojeni nieobecnością Krystyny Feldman weszli do jej mieszkania. Swojego ukochanego przeżyła o 54 lata. Na osiedlu Rataje, gdzie mieszkała, jest dzisiaj poświęcony aktorce mural.

Reklama
Reklama
Reklama