Juliusz Słowacki miał wokół siebie wiele kobiet, ale żadna nie rozpaliła jego serca tak, jak Krasiński
Panie porzucał bez wielkiego żalu
Wszyscy znamy ckliwą historię nieszczęśliwej miłości Juliusza Słowackiego do Ludwiki Śniadeckiej i pisany z myślą o niej piękny fragment poematu „Beniowski”: Kłębami dymu niechaj się otoczę/Niech o młodości pomarzę pół senny”. Ale czy wieszcz naprawdę kochał Ludwikę? Całe życie miał wokół siebie wiele kobiet, które czasem nazywał „podpórkami”, czasem cynicznie je uwodził i zwodził. Porzucał bez wielkiego żalu.
Łatwo przychodziło mu pisanie dla nich wierszy, ale z żadną nie nawiązał głębokiego, prawdziwego związku. Nigdy się nie ożenił, nie marzył o potomku. Do żadnej kobiety nie pisał listów tak mocnych, jak do Zygmunta Krasińskiego, żadnej nie prosił by „wszponiła się w niego jak orzeł i jak lew roztargała”. Spotkanie poetów w rzymskiej „willi róż” było pełne takiego napięcia, jakby grom z jasnego nieba spadł na obydwu. To dla Zygmunta zaczął znikać nocami, to on obudził go do życia. Czy Słowacki był gejem, a może był biseksualny? Jak wyglądało życie i związki poety?
Juliusz Słowacki: wieszcz z Krzemieńca, dandys, gracz
Juliusza Słowackiego znamy wszyscy, choćby ze szkoły, jego dramat „Kordian” to żelazna lektura licealna. Wizerunek Słowackiego popsuł trochę Witold Gombrowicz używając go do prześmiewczej sceny w „Ferdydurke”. To tam profesor Bladaczka wmawia uczniom, że Słowacki wielkim poetą był i musi zachwycać. O życiu prywatnym poety wiadomo niewiele, na przykład o tym, że nie utrzymywał się z pisania, a z gry na giełdzie, do czego miał dobre wyczucie. Inwestował m.in. w koleje lyońskie. Ktoś nazwał go nawet wieszczem hossy i bessy. Był dandysem, bardzo dbał o swój wygląd, ubrania szył na miarę, lubił je komponować. Pomady do włosów sprowadzał z Londynu.
„Dziś właśnie udała mi się moja rola w ogrodzie Tuilleries: pierwszy raz ubiorem zwróciłem oczy dam – bo miałem białe szarawarki, kamizelkę białą kaszmirową, w ogromne różnokolorowe kwiaty, tak jak dawne suknie damskie, i kołnierz od koszuli odłożony – do tego dodajcie laseczkę z pozłacaną główką i glansowane rękawiczki, a będziecie mieli Julka”, pisał do wujostwa. Robił wrażenie. Był przystojny, błyskotliwy, świetnie tańczył, znany był z tego w towarzystwie. Z czasem urodę zabrała mu choroba - gruźlica. Sprawiał wrażenie zapadniętego w sobie, wychudzonego, tylko oczy żarzyły mu się jak węgle. Dużo podróżował, uwielbiał to. Trochę przy tym uciekał od nudy, zobowiązań, zakorzenienia w jednym miejscu. Z żadnym nie czuł się na dobre związany.
Był bardzo zżyty z matką Salomeą Bécu, uchodził nawet za maminsynka. Ale uciekał w podróże również przed nią i jej toksyczną, zaborczą miłością - zawsze chciała po swojemu urządzać mu życie. Pisał: „wychowany między kobietami, chciałem się z ich rąk wyrwać - i być samotnym”. Matkę nazywał Najdroższą Sally i Aniołem Stróżem, a jednak nie widzieli się przez 20 lat. Salomea znała syna z jego listów i opowieści znajomych. Marta J. Nowicka, autorka głośnej książki „Słowacki. Wychodzenie z szafy”, mówiła, że spotkanie matki i syna po latach, w Dreźnie, musiało być dla obojga potężnych szokiem.
Zobacz też: Alibabki: w sądzie dochodziły prawa do używania nazwy, połączyła je przyjaźń na całe życie
Kobiety Juliusza Słowackiego
Pierwszą wielką miłością Juliusza Słowackiego miała być wspomniana już Ludwika Śniadecka, ale czy naprawdę tak było? Słowacki był wtedy nastolatkiem, Ludwika - starsza od niego o 6 lat - nawet nie brała pod uwagę jego amorów. W tamtym czasie dużo ważniejsza była przyjaźń Juliusza z Ludwikiem Spitznaglem i samobójcza śmierć przyjaciela. Ludwik - prawdopodobnie z powodu nieszczęśliwej miłości strzelił sobie prosto w serce. Na Słowackim wywarło to ogromne wrażenie, do postaci Ludwika wracał w „Kordianie”, w „Godzinie myśli”, poświęcił mu też osobny wiersz.
Potem, już jako dorosły mężczyzna miał wiele miłości, czy raczej miłostek? W Paryżu uwodził córkę wydawcy, 16-letnią Korę Pinard. W liście do przyjaciela Edwarda Odyńca pisał: „Jak Szatan obłąkiwam młodą szesnastoletnią panienkę, która już od dwóch dni ma gorączkę z maligną. Otóż to jest diament do moich wspomnień – braknie tylko żeby zwariowała(…)”. Czy mieli romans? Być może, na pewno nie była to znajomość bezinteresowna. Słowacki zaprzyjaźniony z rodziną Kory dostawał lepsze warunki dla druku swoich książek (lepsze nawet niż Mickiewicz!). Poza tym dosyć cynicznie bawił się Korą i jej uczuciami. A gdy zerwał z nią napisał: „ma lat 16 i ładna, więc zapomni”. Ona przez wiele lat nosiła kwiaty na jego grób. A potem w testamencie nakazała to swoim dzieciom.
Czytaj również: Była jego największą szkolną miłością, nagle się rozstali. Michała Żebrowskiego i Monikę Pęcikiewicz połączyło wyjątkowe uczucie
Juliusz Słowacki i sześć panienek z Florencji
Lubił, gdy kobiety robiły pierwszy krok, lubił być podziwiany, przeglądać się w ich oczach. Ale kiedy poczuł się osaczony, uciekał. Tak było w Genewie, podczas znajomości z Eglantyną Pattey, o której pisał, że „ładna być dawniej musiała”. To ją nazywał „podpórką”. Była dla niego – jak wiele innych kobiet „tym czymś, co go kocha”. Dużo rozmawiali, chodzili na spacery, pozwalała mu lepiej znosić samotność. Marzyła o ślubie, a jej rodzina robiła, co mogła, by stworzyć Juliuszowi ciepły dom. Ale on zaczął się nudzić i męczyć tym gniazdem rodzinnym. I mimo rozpaczy Eglantyny, wyjechał. We Florencji zaprosił do siebie sześć znajomych, młodych Włoszek, by pochwalić się urządzeniem mieszkania. (Panienki) „dziwiły się widząc moje eleganckie mebelki, mój fortepian, moją posadzkę, wybitą dywanem”, pisał do matki. Gdy jedna z nich oświadczyła mu się, był oburzony. „Żadnej delikatności uczuć nie znają tutaj”, komentował w liście.
Na wyliczanie znajomych Słowackiego zabrakło by miejsca. Bo była przecież jeszcze malarka Maria Wodzińska, do której napisał słynny wiersz „Rozłączeni - choć jedno o drugim pamięta”. Doceniał jej „niepojęty czar”, a jednocześnie pisał chłodno „dorosła już panna, ale bardzo brzydka – gra ślicznie na fortepianie”. Podobno nie doszło do małżeństwa przez zbyt duże oczekiwania rodziców Marii. Trudno jednak powiedzieć, by po tym rozstaniu poeta rozpaczał. Marta J. Nowicka uważa, że Juliusz Słowacki uwielbiał konwersacje z kobietami, szukał w nich wsparcia, a zarazem był niezdolny do wchodzenia w jakiekolwiek związki. Miał poczucie rozedrgania, niedopasowania, tułaczki.
Zobacz też: Osierocona przez ojca, matka oddała ją do domu dziecka. Trudne dzieciństwo Elżbiety Czyżewskiej
Juliusz Słowacki i Zygmunt Krasiński: co ich łączyło?
Z Zygmuntem Krasińskim poznali się w 1836 roku w Rzymie. Wiele ich łączyło. Byli nie tylko wybitnymi poetami. Obaj mieli toksycznych rodziców, Juliusz Słowacki – matkę, Zygmunt Krasiński – ojca, generała Wincentego Krasińskiego, który chciał, by syn żył podług jego wzorów. Zmusił go nawet do wzięcia ślubu z Elizą Branicką, której Zygmunt nie kochał i chyba ją unieszczęśliwił, wiecznie zdradzając. Obaj byli genialnymi dziećmi, od których wiele oczekiwano.
Do tego Zygmunt Krasiński przypominał Juliuszowi Słowackiemu przyjaciela z lat młodości – Ludwika Spitznagla. W liście do matki napisanym po spotkaniu poetów w rzymskiej Willi róż, Juliusz dużo opowiada o Zygmuncie. Zwierza się, że powietrze włoskie dziwnie działa na jego zmysły; że czuje teraz „tysiąc zachceń, tysiąc wielkich podlotów do nieba”. Spacerują z Krasińskim po rzymskich parkach i uliczkach. Słowacki coraz później wraca w nocy albo i nie wraca. Psują się jego relacje z wujem, u którego mieszka. W końcu się wyprowadza.
Słowacki i Krasiński mówią o sobie, że są „dwoma szaleńcami". Rozumieją się bez słów. Słowacki czuje się wydobyty przez tę relację z wewnętrznej martwoty. Obudzony i uratowany. W wierszu „Do Zygmunta" napisze: „Żegnaj, o żegnaj, archaniele wiary!/ Coś przyszedł robić z moim sercem czary,/ Coś w łzy zamienił jego krew czerwoną,/ Wyrwał je z piersi, wziął we własne łono,/ Ogrzał, oświetlił, by nie poszło w trumnę".
Romantyczne listy Zygmunta do Juliusza
To Zygmunt Krasiński poinformował Juliusza Słowackiego o aresztowaniu jego matki, za akcję agitacyjną - Salomea przyniosła wiersze poety na spotkanie. Zbliżyli się wtedy jeszcze bardziej, matka długo nie odpowiadała na listy, Słowacki szukał bliskości, którą dawała mu korespondencja z Salomeą. Odnalazł tę bliskość u Krasińskiego, z którym miał „absolutne porozumienie”. Z korespondencji Słowackiego i Krasińskiego zachowało się „trzynaście listów Zygmunta i siedem Juliusza do Zygmunta; pozostałe w dyspozycji Słowackiego zniszczono zgodnie z jego ostatnią wolą. Miały charakter tak intymny, że kiedy po śmierci syna Salomea opublikuje niektóre z nich, Krasiński uznał to za niegodziwość.
W listach widać, że poeci są sobie bliscy. Krasiński pisze w 1841 roku: „Chciałbym na godzinę, godzin dwie byśmy Ty i ja - stali się starcami, chciałbym by nas sześćdziesięcioletnich znów ta sama willa róż otoczyła”. Czasem, jak przystało na kochanków czynią sobie wyrzuty, że druga strona nie kocha dość mocno ani nie odpowiada dość prędko. „Już nie czujesz serca mego - czemu to? Przecież przez wszystkie te lata je czułeś - i w nim nic odmiennego, ono zawsze Twoim tak, jak w willi róż”, pisze Zygmunt Krasiński. Namiętny styl ich relacji daleki jest od „kulturalnego koleżeństwa Zana czy Mickiewicza". Słowacki pisze: „Powinieneś [mnie] jak centaur stratować, jak orzeł wszponić, jak lew roztargać, a ja powinienem Ci się oprzeć”.
"Trudno oprzeć się wrażeniu, że jest to obrazowanie, które odnosi się do erotycznych fantazji i zwierzęcego popędu. „Nigdy zresztą i w listach do nikogo innego frazy Słowackiego nie brzmią z taką mocą", twierdzi Marta J. Nowicka. W taki sposób mówią niekiedy tylko postaci z jego utworów.
Słowacki pisze z Paryża w 1843 roku, że potrzeba mu listu od Zygmunta, bo kocha go nie tylko duchem, ale też po ludzku. Czy uprawiali seks? Podobno przynajmniej raz, właśnie w willi róż, która była dla nich tak ważna.
Kochający się, niewierni
Zygmunt Krasiński był mistrzem w ukrywaniu swojego życia. Był też romansowy i niewierny. Nie mówił Słowackiemu, że romansuje z Delfiną Potocką, jej nazwisko nie pada ani razu w listach do poety. Z kolei Juliusz Słowacki podczas romansu z Krasiński nawiązuje znajomość z Joanną Bobrową, kiedyś kochanką Zygmunta. Spotykają się we troje. Chodzą po Rzymie. Z czasem Krasiński przestrzega Słowackiego przed miłością do Joanny. Zaklina, ostrzega by nie wdawał się w przyziemne i niegodne jego nieśmiertelności uczucie do Rubensowej madonny. W końcu Słowacki sam rezygnuje z uczucia, na rzecz „podpórki”, przyjaźni która będzie ważna i będzie trwała do końca życia poety.
Zygmunt Krasiński nie był jedynym ważnym mężczyzną w życiu Juliusza Słowackiego, było ich kilku, warto na pewno wymienić Michała Rolę Skibickiego. Poznali się jeszcze na Wołyniu, spotkali ponownie w Paryżu, gdzie Michał przyjechał z Ameryki Południowej. To była burzliwa, intensywna znajomość, zakończona skandalem - Skibicki trafił do więzienia za defraudacje. To Skibicki w 1834 roku odwiódł go od pomysłu pojedynku z Adamem Mickiewiczem, którego Słowacki nie znosił i z którym chciał walczyć. Słowacki tęsknił za nim, wspominał go, poświęcił mu dwie powieści „Mnich” i „Arab”.
Czytaj również: Ewa Pokas i Maciej Zembaty - ich małżeństwo zabiła zazdrość i awantury
Juliusz Słowacki: ostatnie lata
Juliusz Słowacki zmarł wiosną 1849 roku w wieku 40 lat na postępującą gruźlicę. Nie było przy nim Zygmunta Krasińskiego, z którym poróżniły go poglądy i wartości. Słowacki szedł w mistycyzm i marzył o rewolucji, Krasiński był coraz bardziej konserwatywny, coraz mocniej czuł i podkreślał swoją przynależność do kościoła. Zaczęli też krytykować siebie jako poeci. Słowackim opiekował się do końca jego przyjaciel, malarz Charles Pétiniaud-Dubos.
Życie Juliusza Słowackiego można interpretować w różny sposób, wielu biografów poety widziało w nim Casanowę. Faktem jest jednak, że już Tadeusz Boy-Żeleński dostrzegał konwencjonalność niektórych liryk Słowackiego adresowanych do kobiet, np. poematu „W Szwajcarii”. Poeta nie potrafił (nie chciał) wejść z prawdziwy związek z żadną z kobiet. Marta J. Nowicka w książce „Słowacki. Wychodzenie z szafy” uważa, że do naszego drugiego wieszcza najbardziej pasuje wizerunek queer, który nie może odnaleźć się w erotyczno-obyczajowej normie swoich czasów. Juliusz Słowacki miał w sobie kobiece cechy, co widział w nim Krasiński. Lubił zachwycać sobą kobiety, robić wrażenie, ale nie znosił, gdy kazały mu się deklarować.
Zygmunt Krasiński przeżył swojego przyjaciela o 10 lat, zmarł w 1859 roku w Paryżu, zostawił żonę i czwórkę dzieci
Korzystałam z książki Marty Justyny Nowickiej „Słowacki. Wychodzenie z szafy", Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa, 2021.