Na scenie wcielał się w postać "warszawskiego cwaniaka". Życie i kariera Jaremy Stępowskiego
Widzom kojarzy się jako zbieracz „suchego chleba dla konia” w serialu "Wojna domowa"
Nigdy nie spodziewał się, że jego utwory będą kiedykolwiek słuchane poza stolicą, tymczasem nucono je nawet poza granicami kraju. "Ballada o jednej Wiśniewskiej", "Kto na Pragie!", "Chłopak z Woli" i "Gorąca miłość na Chłodnej" zyskały ogromnych zwolenników wśród polskich słuchaczy. Jarema Stępowski swoje serce oddał scenie, ale zasłynął również jako świetny aktor. Telewidzowie na pewno kojarzą go jako domokrążcę, który zbierał "suchy chleb dla konia" w serialu "Wojna domowa".
Jarema Stępowski: czasy wojny
Jarema Junosza-Stępowski, warszawiak z urodzenia, przyszedł na świat 15 stycznia 1925 roku. Miał za stryja popularnego aktora międzywojnia, Kazimierza Junoszę-Stępowskiego, ale sam nigdy nie planował podobnej kariery. Gustaw Holoubek, który stał się w przyszłości jego dobrym kolegą, komentował, że nie można się nazywać Stępowski i nie być aktorem. Jarema chciał jednak zostać lekarzem, ale na drodze do zrealizowania tych planów stanął wybuch II wojny światowej.
Podczas okupacji skupił się na handlu. Wtedy planem B stało się dla młodego Jaremy otworzenie w Warszawie na Wroniej "Składu butelek, szmat i starego żelastwa". Kiedy któregoś razu zajrzała tam jego ciotka, arystokratka, w reakcji na kolegów-pracowników, którzy popijali bimber, oburzona zapytała się siostrzeńca po francusku: "Kim są ci okropni ludzie?". W tym samym języku odpowiedział jej jeden z przebywających tam pijących, Jan Gałecki, który był także przewodniczącym paryskiego związku zawodowego gałganiarzy: "To jest społeczeństwo, madame!". Ciotka była w szoku, a Jarema rozbawiony.
To właśnie w tamtym okresie drobnego handlu Stępowski zauroczył się w folklorze stolicy, który poznał przez regularnie składane wizyt na lokalnych targowiskach takich, jak "Kercelak" i plac Kazimierza Wielkiego. Później wykorzystywał poznany tam klimat Warszawy w swoich piosenkach.
"Nawet dzisiaj, gdy idę na bazar Różyckiego, to zaraz przechodzę na gwarę warszawską. Jak tylko tam wchodzę, to już ktoś krzyczy "Jarek przyszedł" i przylatuje do mnie stara Maniowa z porcją pyz i ze słowami: "Panie Jarku, Pan jest taki chudy". A kolesie wyciągają spod lady flachę. I trudno, trzeba wznieść toast", wspominał (cytat za polskieradio24.pl).
Jarema Stępowski, Warszawa, 1968 r.
Jarema Stępowski: droga do aktorstwa
Po wojnie zmagał się z gruźlicą, którą leczył w zakopiańskim sanatorium, podobnie jak Gustaw Holoubek. Obaj panowie dzielili wówczas ten sam pokój i od tego zaczęła się ich znajomość.
"Mieszkaliśmy w jednym sanatorium, można powiedzieć "prycza w pryczę". Gucio akurat przygotowywał się do egzaminów końcowych w szkole aktorskiej i musiałem ciągle wysłuchiwać, jak deklamuje wszystkie te wiersze. Początkowo mnie nudził, ale z czasem zorientowałem się, że interesuje mnie nawet to, jak czyta na głos gazetę. I zacząłem mu zazdrościć, że potrafi tak pięknie mówić. Wtedy Gucio zasugerował mi, że sam powinienem spróbować swoich sił i zdać do szkoły aktorskiej", opowiadał Jarema Stępowski w 1993 roku na antenie Polskiego Radia.
Z kolei Gustaw Holoubek tak wspominał kolegę w 1998 r. w "Rzeczpospolitej": "Jarema miał fantastyczne poczucie humoru i właśnie aktorską wyobraźnię. Cieszę się, że go przekonałem. Czas pokazał, że miałem rację".
W 1947 roku przyszły aktor stanął przed Aleksandrem Zelwerowiczem w Państwowej Szkole Teatralnej i przedstawiając się: "Jarema Junosza Stępowski", w odpowiedzi usłyszał: "Był już taki jeden!". Za namową nauczyciela skrócił swoje nazwisko, aby nie porównywano go ze sławnym niegdyś wujem. Przez kolejne dwa lata rektor Akademii Teatralnej był dla Jaremy wielkim autorytetem, mentorem i wsparciem.
Stępowski wspominał, że dbał on o swoich studentów jak o swoje dzieci. Kiedy młody aktor wrócił do szkoły ze złamaną nogą, Zelwerowicz wezwał go do swojego gabinetu i po chwili milczenia zapytał: "Gdzie delikwent złamał nogę?". "O tutaj panie profesorze", odpowiedział Jarema, wskazując na gips pod kolanem. "Idiota! Nie pytam, gdzie złamał nogę, tylko gdzie złamał nogę?", zirytował się rektor, na co Jarema szybko uzupełnił informację, że w Zakopanem (cytuję za dzieje.pl). Po tej informacji Zelwerowicz westchnął i zapytał jeszcze: "Długów dużo narobił?", po czym sięgnął do swojego portfela. Na tę reakcję Stępowski aż się wzruszył. "Złapałem go za rękę, chyba chciałem go w nią pocałować. Wyrwał mi ją. ", wspominał tę sytuację aktor.
Zobacz także: Grażyna Staniszewska: kultowa rola Danusi w "Krzyżakach" zmieniła jej los na zawsze
Jarema Stępowski na VI Krajowym Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu, 06.1968 r.
Na scenie wcielał się w postać "warszawskiego cwaniaka"
Po dwóch latach nauki w szkole teatralnej Jarema Stępowski zadebiutował w Państwowym Teatrze w Świdnicy. Swoje powołanie i dar do komedii odkrył w połowie lat 50., kiedy zaczął pracę w łódzkim Teatrze Satyryków. To tam aktorka Jadwiga Andrzejewska otworzyła przed nim sztukę estradową i wszelkie tajniki z nią związane.
Jarema Stępowski wykorzystał je kilka lat później, kiedy zaczął śpiewać warszawskie piosenki uliczne. Na początku nie był do śpiewania przekonany, twierdząc, że zwyczajnie nie umie tego robić, ale przekonał się do tego za namową Stanisława Grzesiuka, tzw. barda z Czerniakowa, z którym na początku miał otworzyć Kabaret Starej Warszawy. Po przedwczesnej śmierci kolegi postanowił śpiewać sam i tak powstała sceniczna persona Stępowskiego, jako "warszawskiego cwaniaka". Traktował to zajęcie bardzo amatorsko, nie czuł się profesjonalistą, ale dla jego widowni nie miało to absolutnie żadnego znaczenia.
Pokochali jego wyśpiewywane lokalną gwarą utwory jak "Ruda Mańka", "Taksówkarz warszawski", "Statek do Młocin", czy "Odrażający drab". Sam artysta doczekał się dwóch Złotych Płyt, co w tamtym okresie równało się ze sprzedażą przynajmniej 125 tys. albumów.
Czytaj też: Mówi, że mężem jest do kitu. Mało kto wie, z kim związany jest Krzysztof Hanke
Utworów wyśpiewywanych przez sympatycznego warszawskiego cwaniaka słuchano nie tylko w samej stolicy, ale także poza jej granicami. Artysta wspominał, jak po jego występie w Londynie podszedł do niego starszy pan, marynarz na emigracji i powiedział: "Musi pan przyjść do mojego pubu. Tam co prawda siedzą sami Anglicy, ale oni w kółko słuchają pańskiej Rudej Mańki, którą mam w szafie grającej. Musiałem im ją przetłumaczyć... Jak się dziś dowiedzieli, że pan jest w Londynie, kazali mi nie wracać bez pana".
Jarema Stępowski na ekranie
Ci, którzy nie zapamiętali go jako ulicznego piosenkarza, z pewnością kojarzą go z popularnego w PRL-u serialu "Wojna domowa" w reżyserii Jerzego Gruzy, w którym Stępowski zagrał domokrążcę zbierającego suchy chleb dla konia. Choć był to niewielki epizod, okazał się dla aktora kultowym. Wiesław Michnikowski przysłał mu z tej okazji 20-kilogramową paczkę. "W środku suchy chleb", wspominał z uśmiechem Jarema Stępowski.
Kadr z serialu "Wojna domowa", 1965 r. Jarema Stępowski i Alina Janowska
Choć bycie aktorem filmowym nie pociągało go tak bardzo, jak występy na estradzie, wystąpił jeszcze w kilku produkcjach, m.in. w "Pożegnaniach", "Godzinach nadziei", "Deszczowym lipcu", gdzie pokazał się widzom od tej bardziej poważnej strony.
Jarema Stępowski do końca życia powtarzał, że aktor ma być dla publiczności, a nie odwrotnie. W ostatnich latach jego stan zdrowia nie pozwolił mu już na regularne występowanie, artysta zmarł 11 stycznia 2001 r. w Warszawie.
Źródła: dzieje.pl, polskieradio24.pl