Reklama

Jan Brzechwa był znany nie tylko jako autor wierszy dla dzieci. Był wziętym adwokatem, jednym z pierwszych w Europie specjalistów od prawa autorskiego. Wygrywał przed wojną procesy, o których inni nie mieli pojęcia, np. dotyczące praw do filmu. Pisał wiersze, tworzył piosenki i skecze do kabaretów, był znanym warszawskim playboyem. „Jaki on piękny”, wzdychała na jego widok młodziutka Stefania Grodzieńska. Był wysoki, nosił się jak dandys, miał urok. Jest taka legenda, że wiersze dla dzieci zaczął pisać, gdy… zakochał się w przedszkolance. Jak wyglądało życie autora „Pana Kleksa”? Historię poety przypominamy w 58. rocznicę jego śmierci.

Reklama

[Ostatnia publikacja na VUŻ-u 02.07.2024 r.]

Jan Brzechwa - dorastanie, początki kariery pisarskiej

Jan Brzechwa, właściwie Jan Wiktor Lesman, urodził się 15 sierpnia 1898 w Żmerynce, na terenie dzisiejszej Ukrainy. Był kuzynem słynnego poety Bolesława Leśmiana. Miał na jego punkcie kompleks, tym bardziej że zawsze chciał być postrzegany jako poważny poeta, a nie autor „galanterii dla dzieci”. Pochodził z rodziny spolonizowanych Żydów, bardzo dobrej. Śmiał się, że w jego rodzinie byli „sami artyści, żadnego lichwiarza, od którego można by pożyczyć pieniędzy”. Pisał od dziecka, mając „zgubną skłonność do rymowania”. Jako chłopiec pisał paszkwile na zacne ciotki, a rodzice płacili mu, by tego nie czytał.

Do szkoły chodził w Kijowie, maturę zdał w Petersburgu, studia medyczne zaczął w Kazaniu. W Warszawie studiował prawo i tu pozostał. Brzechwa to pseudonim – oznacza w rzeczywistości opierzoną część strzały. Wymyślił go sławny kuzyn Bolesław Leśmian, który chyba nie chciał, by ich obu mylono. Pierwszy tom poetycki „Oblicza zmyślone” Jan Brzechwa wydał w 1926 roku, był wtedy 28-letnim prawnikiem. Ale sławę przyniosły mu wiersze dla dzieci. Zaczął je publikować pod koniec lat 30: „Na straganie”, „Samochwała”, "Ptasie plotki" i wiele innych.

Zobacz też: Po śmierci męża rodzina miała ubezwłasnowolnić Igę Cembrzyńską. Prawda jest skomplikowana...

Jan Brzechwa ze swoją żoną Janiną Serocką, 1958 rok, fot. Andrzej Szypowski/East News

Jan Brzechwa pisał wiersze dla dzieci, ale dzieci nie lubił

Nie wszystkim te wiersze się podobały. Były inne niż tradycyjne utwory dla dzieci, niektórzy krytycy uważali, że są za trudne, zbyt abstrakcyjne, za dużo w nich absurdalnego humor typu „panie sumie, w sumie pan niewiele umie". Nie kończyły się morałem i jasną wskazówką co jest dobre, a co złe. Przedwojenni endecy uważali wręcz, że Brzechwa gorszy dzieci. Na przykład wiersz „Nie pieprz Pietrze” miał zwracać uwagę na słowo pieprzyć. Oskarżano go o „deprawowanie dzieci i przemycanie pod pozorem niewinnych wierszyków pornografii”. Obawy budził m.in. domniemany rym do słowa zupa („Na co wasze swary głupie, wnet i tak zginiemy w zupie…”).

Zobacz też: Po rozwodzie z Krzysztofem Kolbergerem Anna Romantowska wpadła w ramiona reżysera Jacka Bromskiego. Jaki był ich związek?

Krystyna Brzechwa znana malarka i ilustratorka książek swojego ojca Jana Brzechwy, zdjęcie z lat 90. fot. Cezary Słomiński

Główny zarzut polegał jednak na tym, że jak na wiersze dla dzieci ich bohaterowie są zbyt niejednoznaczni moralnie, taka Pchła Szachrajka czy Lis Witalis, co o nich myśleć? Ale Jan Brzechwa jako autor literatury dziecięcej zdobył ogromną popularność. Sam był zdziwiony, że prawdziwe uznanie zyskała jego twórczość dla dzieciaków. Dziećmi ani się nie interesował, ani za nimi nie przepadał. Miał jedno dziecko, córkę Krystynę, którą poznał, dopiero gdy miała 9 lat. Spotkali się na rodzinnym pogrzebie Bolesława Leśmiana. "Wiem, że w środowisku naszych kolegów jestem uważany za coś pośredniego między półinteligentem a producentem galanterii dziecięcej”, żalił się do swojego przyjaciela, pisarza Mariana Brandysa.

Miłości Jana Brzechwy

W stolicy zamieszkał w pracowni kuzynki Celiny Sunderland, malarki, w domu przy ulicy Marszałkowskiej. Piętro niżej mieszkała Teodora (Dora) Lebenthal, wielka miłość Bolesława Leśmiana, bohaterka i adresatka erotyków „W malinowym chruśniaku”. Brzechwa stał się powiernikiem kochanków, być może miał także romans z Dorą i Cecylią. Chociaż był już wtedy po słowie z jeszcze inną panną – Marią Sunderland. Zawsze był hulaką, lubił romanse, uwielbiał kobiety, pisał dla nich wiersze. Jeden z nich „Wyznanie” zaczyna się od zawołania „Piersiom twoim hosanna”. Nawet już po wojnie, w donosach na Jana Brzechwę napisano, że „towarzystwo kobiet go nie męczy”.

W 1925 roku Jan Brzechwa poślubił Mari Sunderland – wnuczkę siostry ojca. W 1928 roku urodziła im się córka Krystyna, po wojnie znana malarka. Małżeństwo nie przetrwało długo, bo jeszcze w czasie tego związku, Brzechwa zaczął romans z Karoliną Lentową, która została jego drugą żoną. Jej bogaty ojciec kupił nowożeńcom piękne mieszkanie na Wspólnej, w centrum Warszawy. Ale i ten związek długo nie przetrwał, bo Brzechwa zakochał się w tancerce Wicie Niedzielskiej.

Jan Brzechwa, zdjęcie z 1945 roku, fot. MUZEUM LITERATURY/EAST NEWS

Jan Brzechwa: losy podczas II wojny światowej

Podczas wojny Jan Brzechwa był na liście ludzi kultury pochodzenia żydowskiego, w każdej chwili groziła mu śmierć. Schronił się w Mianocicach koło Krakowa, w majątku Heleny Oskierko-Haller. Spotkał się tam z Oscarem Schindlerem, który uprzedził, że w jego towarzystwie nic Brzechwie nie grozi. Potem pracował w gospodarstwie rolnym, pod nosem Niemców. Uniknął getta, ale szmalcownicy wydali go Gestapo. Historia wojenna Brzechwy jest jak filmowa opowieść. W 1940 roku poeta zakochał się bez pamięci we fryzjerce Janinie Serockiej. Podobno była bardzo piękna. Miała jednak męża, z którym nie zamierzała się rozwodzić. Jan Brzechwa chodził, jak błędny, mówił: „Okupacja? Mnie nie dotyczy. Jestem zakochany”. Ale zamartwiał się, że ukochana go odrzuca. Nie jadł, przez co wyostrzyły się jego rysy.

Pewnego dnia szmalcownicy rozpoznali w nim Żyda i doprowadzili na Gestapo w Aleje Szucha w Warszawie. Tam od razu przyznał się, że jest Żydem i poprosił: „Rozstrzelajcie mnie, nie mam po co żyć, kobieta, którą kocham, mnie nie chce”. Gestapowcy byli tak zaskoczeni, że… wybuchnęli śmiechem. Zaczęli krzyczeć „raus” – wynoś się, z czego poeta skwapliwie skorzystał. W drodze do domu przypominał sobie jednak, że na gestapo zostawił kupiony wcześniej torcik mocca. Postanowił po niego wrócić, co z kolei było taką brawurą, że nawet nikt się nie odezwał.

Zobacz też: Miał opinię kobieciarza, opowiadał o sześciu żonach. Oto tajemnice Leona Niemczyka

haną padł na kolana i zemdlał

Swojej ukochanej nie widział przed dwa lata. Zobaczył ją nieoczekiwanie w 1943 roku, w barze na Nowym świecie. Padł przed nią na kolana i zemdlał. Janina wzruszyła się jego uczuciem. Zaczęli się spotykać, randkowali w Ogrodzie Saskim. Długo błagał ją o rękę. Można by powiedzieć, że miał na jej temat obsesję. Pisał do niej listy na kilkadziesiąt stron, spacerował tak, by na nią trafić. Szalał na jej punkcie 6 lat. Wreszcie pobrali się w 1946 roku i byli razem aż do śmierci poety w 1966 roku. Okazało się jednak, że swoją wymarzoną żonę też zdradzał, miał wiele romansów i miłostek.

Zobacz też: Jan Lubomirski-Lanckoroński ma dorosłego syna. 20-letni Jeremi bardzo poważnie traktuje rodzinne obowiązki

Jan Brzechwa: choroba, śmierć

Po wojnie Brzechwom nie żyło się źle. Poeta nie był typem buntownika, ani kontestatora. Raczej układał się z władzą, niż z nią walczył, ale nie robił świństw. Do śmierci mieszkał z żoną przy ulicy Opoczyńskiej na warszawskim Mokotowie. Ich pasją był brydż, w którego potrafili grać do białego rana. Był strasznym palaczem, wypalał więcej niż paczkę dziennie ekskluzywnych i bardzo mocnych papierosów „Gauleoises”. Umarł na serce w 1966 roku w wieku 68 lat. Jego grób znajduje się na Powązkach Wojskowych, w Alei Zasłużonych, w Warszawie

Reklama

Korzystałam z książki Mariusza Urbanka „Brzechwa nie dla dzieci", wyd. Iskry, 2013

Reklama
Reklama
Reklama