Jadwiga Iga Berens była piękną, inteligentną i błyskotliwą kobietą. Była też muzą Jeremiego Przybory. To ona zdopingowała go do stworzenia „Kabaretu Starszych Panów”. Razem napisali scenariusz kultowej komedii „Upał”, wyreżyserowanej przez Kazimierza Kutza. Jej choroba psychiczna dała o sobie znać, kiedy wydawało się, że wszystko świetnie się układa - Jadwiga była szczęśliwa w związku z Jeremim. O Jadwidze Berens do niedawna nie było praktycznie żadnych wiadomości. Materiał o niej zebrała dopiero biografka Przybory, Maria Wilczek-Krupa i zamieściła go w wyczerpującej historii Przybory „Żuan Don. Biografia Jeremiego Przybory”, (wyd. Znak, 2023). Jak wyglądało życie Jadwigi Berens i jej małżeństwo z Jeremim Przyborą?

Reklama

Jeremi Przybora i Jadwiga Iga Berens: historia miłości

Kiedy Jadwiga Berens i Jeremi Przybora poznali się w końcu lat 40., oboje byli po ślubie. Jadwiga była żoną Juliana Berensa (dawniej Berensteina, oboje skrócili sobie po wojnie nazwisko). Jeremi Przybora był mężem Marii Burskiej, śpiewaczki, sopranistki. Mieli córkę Martę. Rozstanie Jeremiego Przybory z Marią Burską wywołało pewien skandal – Przybora zostawił żonę podczas jej zmagań z rakiem. Na szczęście wyszła z choroby, zmarła w 2009 roku. Nowa miłość poety, Jadwiga Berens, była piękną szatynką o szarych oczach, błyskotliwej inteligencji, miała znakomity gust, świetnie się ubierała. Jeremi mówił na nią „Iga” i to zdrobnienie przylgnęło już do niej na całe życie.

Zobacz też: Lucjan Rydel poślubił wiejską, niewykształconą dziewczynę. Ich ślub stał się tematem „Wesela” Wyspiańskiego

Córka Jeremiego - Marta Przybora była piękną dziewczyną, pracowała jako modelka,prezenterka telewizyjna, fot. Materiały Prasowe

Jadwiga, czyli Iga, a właściwie Mira

Tak naprawdę nazywała się Mira Leneman i była córką Adama Lenemana i Pauliny z domu Goldwasser. Urodziła się 7 września 1919 roku, chodziła do dobrej szkoły. Maturę zdała w 1936 roku, a po maturze podjęła studia na wydziale chemii Uniwersytetu Łódzkiego. Po wojnie pracowała jednak jako dziennikarka. W wieku dwudziestu lat wyszła za mąż za bogatego kolegę ze studiów, Juliana Berensteina.

Zmieniła imię na Jadwiga, potem oboje skrócili nazwisko. Podczas wojny Jadwiga, która przybrała nazwisko Adamczyk, przeżyła tułaczkę, drastyczne śmierci bliskich jej ludzi, którzy byli rozstrzeliwani albo publicznie powieszeni. Trafiła do Getta, z którego wyprowadziła męża i kuzynów w 1943 roku. Rodzice zginęli w Powstaniu w Getcie. Po aryjskiej stronie była szantażowana przez szmalcowników.

Zobacz także

Po wojnie zamieszkała z mężem i przybraną córką, osieroconą dziewczynką Joasią, w Sopocie. Ale rodzinne losy nie układały się najlepiej. Joasia przypominała Jadwidze o jej wojennym dramacie, wszystkich okropnościach. Biła dziewczynkę, była daleka, choćby od pozoru dobrej matki, po rozwodzie Joasia czuła się szczęśliwa, że sąd przyznał ją ojcu, Julianowi Berensowi.

Zobacz też: Byli razem ponad 40 lat. Oto historia miłości Wiesława Gołasa i jego żony, Marii Krawczyk-Gołas

Z Jeremim Przyborą poznali się w 1949 roku, gdy Jadwiga pracowała już w Polskim Radio

Jeremi Przybora prowadził w radio teatrzyk „Eterek”. Jadwiga zakochała się bez pamięci w przystojnym koledze. W 1950 roku rozwiodła się z Julianem i - jak pisze Maria Wilczek-Krupa - Jadwiga Berens umarła, a narodziła się Iga – oficjalnie wciąż Berens, ale sercem i duszą Przybora. Uwierająca ją drzazga w postaci wszechobecnej, dosłownie namacalnej przeszłości zniknęła i Mira Leneman miała nadzieję, że uda jej się rozpocząć nowe, pozbawione nieznośnego bólu życie.

Jeremi Przybora wprowadził się do mieszkania Igi – zwanego dziuplą. Był to pokój z obszerną kuchnią. Mieszkanie było na parterze, a jego okna wychodziły wprost na przystanek tramwajowy. Ludzie opierali się o ich parapet i jak pisał Przybora: „Tramwaj zatrzymywał się (jeżeli chodzi o stronę akustyczną pomieszczenia) między nocnym stolikiem a tapczanem”. Ale byli szczęśliwi. Nawet lokalowo mieli szczęście – Przybora dostał dużo większe mieszkanie na ulicy Tamka w Warszawie, na górze, przy Kopernika.

Jan Kot Przybora - syn Jadwigi i Jeremiego, ze swoim synkiem przy pomniku-ławeczce Starszych Panów, fot. Michał Grocholski/Agencja Wyborcza.pl -

Choroba Igi wzięła się może z wojennych przeżyć, które szły za nią przez całe życie

Przez kilka lat żyli, jak para kochanków, bo pierwsza żona Jeremiego Przybory nie zgadzała się na rozwód. W 1956 roku przyszedł na świat ich ukochany syn Kot Przybora. Dwa lata później para mogła wreszcie wziąć ślub. I kiedy wydawało się, że wszystko układa się, jak najlepiej, choroba Igi dała o sobie mocno znać.

Zobacz też: Dekadę temu przeszedł na emeryturę. Dziś Leszek Teleszyński nie kryje rozgoryczenia

W czasie ataków mamy kilkuletni Kot mieszkał u Marii i Jerzego Wasowskich, ale z tych wczesnych przeprowadzek nie zapamiętał nic. Jak pisze Maria Wilczek-Krupa, Iga nigdy nie zaatakowała synka w sposób bezpośredni, ale atmosfera, jaka panowała w domu, była nie do zniesienia. Kiedy następował atak, lądowała najczęściej w szpitalu na Nowowiejskiej. "Te chwile grozy Kot wyparł z pamięci skutecznie, pozostawiając w niej mgliste fantomy. Przerażenie. Panika. Poczucie zagrożenia", wspomina Maria Wilczek-Krupa. Kiedy ataki mijał, i Iga na lekach wracała do siebie, była czułą i fajną mamą, ambitną i inteligentną partnerką dla męża.

Po rozwodzie byli w dobrych relacjach

Jeremi Przybora miał ogromne powodzenie u kobiet i korzystał z tego. Zdradzał Igę z piosenkarką Marią Koterbską, aktorkami Barbarą Wrzesińską i Krystyną Walczak. Podczas małżeństwa z Igą zakochał się bez pamięci w Agnieszce Osieckiej. Jednak po latach pisał, że powodem rozstania z Igą nie była standardowa niewierność. Rozwiedli się w połowie lat 60. Pozostali w dobrych kontaktach.

Reklama

Iga Berens zmarła w 1982 roku na raka jelit. Choroba uchwycona w późnym stadium nie dawała szans na wyleczenie. Jeremi Przybora odwiedzał byłą żonę w szpitalu, patrzył jak mamą opiekuje się z oddaniem ich syn - Kot. Jak wspominała ją Maria Wasowska: „była osobą nieprawdopodobnie inteligentną i to ona mobilizowała dziecko we mgle, jakim był Jeremi, do pracy"

Reklama
Reklama
Reklama