Historia chorej na mukowiscydozę Anny Tomczak. Ma dla kogo walczyć
Wzięła ślub w szpitalnej izolatce
Historia pani Anny poruszyła całą Polskę. Wyniszczona ciężką chorobą nie poddaje się i każdego dnia żyje nadzieją na lepsze jutro. Niedawno została matką i urodziła synka Mateusza. Ma w sobie siłę i determinację, aby walczyć o normalne i szczęśliwe życie. Przedstawiamy historię Anny Tomczak - dzielnej kobiety z niesamowitą wolą walki.
Anna Tomczak walczy - ma dla kogo
Anna Tomczak pochodzi z województwa łódzkiego i od najmłodszych lat cierpi na mukowiscydozę. Ta wyniszczająca choroba przewlekła powoduje śmierć większości chorych - w miarę jej postępowania następuje dysfunkcja kolejnych narządów wewnętrznych. Osoby z mukowiscydozą zazwyczaj dożywają maksymalnie 20 lat.
„Nieustanne inhalacje, tony leków i ból to moja codzienność. Jednak mimo tak wielu ciężkich chwil, nigdy się nie poddałam. Zawsze miałam w sobie siłę i determinację, by walczyć o normalne, szczęśliwe życie” - opisuje pani Anna na portalu siepomaga.pl. Obecnie leży w szpitalu, niedawno urodziła synka Mateusza.
Kobieta ma dopiero 30 lat, została mamą w grudniu 2021 roku. Nie żałuje zajścia w ciążę, chociaż musiała przez to przerwać leczenie na całe dziewięć miesięcy. Choroba się zaostrzyła, teraz mukowiscydoza daje o sobie nieustannie znać - Annie wykonywanie wszystkich czynności sprawia wielką trudność. Zwłaszcza w ostatnim czasie jej stan zdrowia uległ znacznemu pogorszeniu. Musi leżeć w szpitalnej izolatce, jest niewydolna oddechowo, wychudzona i osłabiona, poddawana wysokoprzepływowej tlenoterapii.
Jednak dzielna Anna Tomczak ma w sobie dużo woli walki, by nie poddać się wyniszczającej chorobie. „Mam dla kogo. Marzę, że wrócę do domu i będę mogła po prostu być mamą” - wyznała w Łódź Wyborcza. Nie jest w swojej walce sama. Ma przy sobie kochających bliskich.
Na oddziale miało miejsce ostatnio wzruszające wydarzenie - ślub Anny z jej wybrankiem oraz chrzest nowo narodzonego synka pary, Mateusza. „Podjęliśmy tę decyzję, ponieważ nie wiedzieliśmy i nadal nie wiemy, co przyniesie jutro... Nie tak wyobrażałam sobie wejście w macierzyństwo. Poświęciłam wszystkie swoje siły, by urodzić Mateuszka. Dziś muszę te siły poświęcić na to, by moja choroba nie rozdzieliła nas na zawsze…” - opowiadała w serwisie Łódź „Super Express”. Lekarze szpitala użyczyli pannie młodej sukni ślubnej, a dziecku ubranka do chrztu po swoich pociechach.
Czytaj także: Bao, czyli polski „cudowny chłopak”. Historia małego Karola niczym z filmu!
Kosztowne leczenie pani Anny
Jedyną i najskuteczniejszą szansą na powrót do zdrowia chorej kobiety jest terapia dwoma innowacyjnymi lekami. Niestety, nie są one refundowane. Roczne koszta wynoszą ok. 1 mln zł, co stanowi ogromną barierę dla większości chorych. Jednak podanie odpowiednich leków ma szansę znacznie poprawić samopoczucie pani Anny. W jej obecnym stanie nawet przeszczep płuc jest obarczony ogromnym ryzykiem, chociaż pacjentka jest wpisana na tzw. pilną listę.
Dr Jerzy Marczak z Kliniki Pulmonologii UM w Szpitalu im. Barlickiego w Łodzi opowiedział w Łódź Wyborcza o metodzie, która ma szansę dać Pani Annie nowe życie:
„To jest tzw. terapia modulacyjna, czyli farmakoterapia polegająca na podawaniu modulatorów genu i białka kodującego gen odpowiedzialny za chorobę. Stan pacjentów poprawia się wręcz niewiarygodnie. Miałem pod opieką młodą kobietę, która miała tak zniszczone płuca, że z trudnością chodziła. Jedynym rozwiązaniem wydawał się przeszczep i namawiałem ją, aby została w szpitalu, żebyśmy przeprowadzili kwalifikację do przeszczepu. Dostała modulatory. Po trzech miesiącach ledwo ją poznałem. Ona nie tylko chodzi, wróciła do biegania. Żyje pełnią życia.”
Czytaj także: Wypadek zmienił jego życie. Dziś jest szczęśliwym mężem i ojcem. Niezwykła historia Jaśka Meli
Zbiórka na leczenie Anny Tomczak
Historia pani Anna dotarła do wielu osób, które okazały jej dużo wsparcia. M.in Wojciech Mann na swoim Facebooku wyraził frustrację wobec polskiego rządu, a swoim wpisem przyczynił się do nagłośnienia sprawy.
W pomoc bardzo zaangażowała się również Agata Młynarska - dziennikarka opublikowała zdjęcie kobiety i poprosiła swoich obserwujących na swoim Instagramie o pomoc. „Jeśli każda ze 150 tys.osób, które mnie tu obserwują wpłaciłyby 10 zł, byłoby to 1mln 500tys!!! To jak? Damy radę do północy???” - napisała Młynarska.
Na stronie siepomaga.pl powstała zbiórka pieniędzy na leczenie chorej na mukowiscydozę kobiety. Udało się uzbierać już kwotę na roczne leczenie pani Anny, jednak terapia będzie trwała wiele lat. Trzymamy mocno kciuki i życzymy dużo zdrowia!