W małżeństwie musiała prosić o miłość. Gdy Hanna Dunowska pokonała chorobę, rozwiodła się bez żalu
„Nie ma we mnie zgody, że nie jestem kochana. Ja chcę być kochana”, mówiła
Dała się poznać widzom jako wspaniała aktorka. Pod koniec życia spełniała się także w drugim zawodzie – była terapeutką i pomagała tym, którzy próbują wydostać się z kryzysu. Hanna Dunowska miała to za sobą. Wierzyła, że należy ufać intuicji i powtarzała, że trudne momenty nie zdarzają się w naszym życiu bez przyczyny. Są jedynie etapem przejściowym, a czasem przygotowawczym, do tego, co czeka na nas w przyszłości. W jej życiu prywatnym nie brakowało trudnych momentów. Dwukrotnie wychodziła za mąż, dwukrotnie się rozwodziła. Miała poczucie niespełnienia jako żona i matka, a także aktorka. W jednym z wywiadów opowiedziała o kulisach drugiego małżeństwa.
Hanna Dunowska – historia drugiego małżeństwa aktorki
Cieszyła się niesłabnącą sympatią widzów. W latach 90. u boku Krzysztofa Ibisza poprowadziła hit „Czar par”. Zagrała w popularnych polskich produkcjach. Jednak w życiu prywatnym przeżyła kilka trudnych momentów, które wszystko przewartościowały. Hanna Dunowska odnalazła w sobie siłę, dzieliła się nią z tymi, którzy najbardziej tego potrzebowali.
Hanna Dunowska dwukrotnie stawała na ślubnym kobiercu. Z pierwszym mężem aktorka doczekała się córki, Joanny. Była wtedy na studiach. Z perspektywy czasu uważała, że nie była gotowa na macierzyństwo, nie potrafiła czerpać z niego takiej radości. „Kiedy na to patrzę, żal mnie ogarnia, że straciłam coś, co jest bezpowrotne - radość z pojawienia się i opiekowania własnym dzieckiem. Nie byłam, niestety, wewnętrznie dojrzała na macierzyństwo, miałam w głowie budowanie mojej kariery zawodowej”, opowiadała. Małżeństwo Hanny Dunowksiej i pierwszego partnera nie miało przyszłości. Wkrótce ich relacja przeszła do historii.
Czytaj też: Chciała wierzyć, że miłość przezwycięży zło. By ocalić siebie, Aleksandra Konieczna musiała odejść
Hanna Dunowska, Polska 1983
Hanna Dunowska o rozwodzie
W życiu aktorki znów pojawiła się miłość. "Pierwsze małżeństwo nie wyszło, więc w drugim byłam zaprogramowana na to, by nie popełnić błędów", mówiła w jednym z wywiadów. Gwiazda serialu „07 zgłoś się” związała się ze starszym o osiem lat operatorem dźwięku, Pawłem Łuczycem-Wyhowskim. Połączyła ich wspólna praca i pasja do kina. Wydawało się, że to będzie związek na całe życie. Wspólnie doczekali się synka, Juliana. Wtedy nadszedł kryzys.
Hanna Dunowska poświęciła się dzieciom, zajmowała się domem. Macierzyństwo już jej nie wystarczało. Chciała wyjść i wrócić do pracy, zacząć działać. Tymczasem w jej życiu nadszedł czas, w którym zabrakło ofert zawodowych, a w małżeństwie przestało się układać. Aktorka inaczej wyobrażała sobie wspólne życie z ukochanym. „Los był twardy i nie dość, że już byłam w tym domu tak bardziej z obowiązku niż z serca, to jeszcze byłam w nim ciągle sama. […] Jestem mamą, jestem żoną, ale inaczej to wszystko sobie wyobrażałam, myślałam, że będziemy razem nasz dom tworzyć, wspólnie to nasze życie prowadzić. A tu okazało się, że dom na mojej głowie, dziecko na mojej głowie, że muszę sama wszystkiemu podołać, bo mąż w pracy, a jak wraca, jest zmęczony”, opowiadała w rozmowie z Ewą Raczyńską dla Ohme.pl.
Aktorka czuła się samotna, jej samopoczucie się pogarszało. Chodziła na castingi, próbowała przerwać zawodową ciszę, ale nic się nie układało. Przez prawie sześć lat była bezrobotna. W tym czasie nad jej małżeństwem zawisły czarne chmury. Wciąż mijała się z mężem, pojawiły się pretensje, nieporozumienia. Hannę Dunowską zawsze była niezależna, stanowiła o sobie samej. Przytłaczał fakt, że nie zarabiała, czuła się niespełniona w roli matki i żony. „Do tego doszły coraz większe pretensje mojego męża, większe poczucie niespełniania się w roli żony. […] Zaczęłam wątpić w swoje umiejętności, w swoje możliwości. Myślałam: przecież gdybym byłą dobrą aktorką, to by mnie chcieli. Gdybym była dobrą żoną, on by mnie kochał…”, wspominała na łamach Ohme.pl.
I choć trudno sobie to wyobrazić, wtedy przyszedł jeszcze większy cios. Kiedy mąż wyjechał na plan zdjęciowy do kolejnego filmu, Hanna Dunowska postanowiła, że pójdzie na badania kontrolne. Nigdy nie skarżyła się zdrowie, nic jej nie dolegało. Tymczasem lekarze zdiagnozowali u niej nowotwór piersi. Nie poddała się, bo obiecała sobie, że wygra. I tak też się stało. „Od pewnych mądrych ludzi usłyszałam, że choroba, która mnie dotknęła, to jest rak mojej duszy, że strasznie dużo w moim życiu było smutku, cierpienia, samotności. Postanowiłam to zmienić, bo nie chciałam już tak żyć. Chciałam więcej radości, więcej zaufania”, opowiadała w rozmowie z Ohme.pl.
Hanna Dunowska o zawodzie terapeutki
Psychoterapią zainteresowała się przypadkowo. Leżała w szpitalu, wtedy zauważyła reklamę Letniej Szkoły Psychologii Procesu. Poczuła, że powinna się tam wybrać. Ale wtedy na swojej drodze napotkała opór męża, który próbował ją zniechęcić do tego pomysłu. „Mój mąż powiedział, że nie stać nas na to, pytał, co będzie z Julkiem, jak sobie to wyobrażam. A ja nigdy w życiu nie miałam takiego autentycznego przekonania, że ja tam muszę być”, opowiadała. I postawiła na swoim. W każdej sytuacji potrafiła znaleźć pozytywy. Hanna Dunowska uważała, że choroba, sześcioletnia cisza zawodowa zdarzyły się po coś. „Uważam, że nie należy zamykać się, ale zaakceptować, że coś się musi w nas wyciszyć, aby coś mogło się otworzyć na nowe, które ma przyjść. Kryzysy nie zdarzają się tak po prostu, bez przyczyny, chcą nas do czegoś przygotować albo od czegoś oderwać, albo po prostu przestawić zwrotnicę na naszym torze”, mówiła w rozmowie z Ewą Raczyńską dla Ohme.pl.
Sprawdź też: Przed laty była gwiazdą TVP. Tak Jolanta Fajkowska wspomina pracę w telewizji
Hanna Dunowska, Barwy Szczescia, 2011 rok
Hanna Dunowska skupiła się na sobie, zaczęła wsłuchiwać się w swoje myśli, pragnienia, ustawiała kolejne cele. W końcu znalazła w sobie wewnętrzną siłę i podjęła decyzję o rozwodzie. Miała za sobą już pierwszy rok studiów w Dwuletnim Studium Psychologii Procesu przy Instytucie Psychologii Procesu. Dzięki terapii w końcu potrafiła nazwać emocje, które towarzyszyły je na co dzień, mówiła głośno o swoich odczuciach. To sprawiło, że inaczej patrzyła na swoje małżeństwo. „Nie czułam się taka strasznie słaba, zaczęłam wreszcie oddzielać to, co mówi mój mąż do mnie. Dotarło do mnie, że to, co on mówi, jest w jego głowie, on tak myśli, ale to nie jest wcale prawda o mnie. Kiedy zdałam sobie z tego sprawę, jego słowa przestały mnie ranić. Przestałam wrzucać to w siebie i powtarzać, że pewnie jestem taka, jak on mówi”, zwierzała się Ewie Raczyńskiej w Ohme.pl. Nie było w niej zgody na to, by tkwić w relacji. Chciała być kochana. „To było dla mnie bardzo ważny moment, bo będąc już w takim miejscu mogłam powiedzieć: „Paweł, chyba najlepiej będzie, jak się rozstaniemy”. Straszne trudno jest to powiedzieć. „Źle się w tym czuję, jest to dla mnie koszmarne, a jeśli ja tak czuję, to tobie też musi być źle”, opowiadała w Ohme.pl.
Małżonkowie sprzedali dom, rozwiedli się. Hanna Dunowska znalazła wtedy swoje miejsce na ziemi w Milanówku, gdzie stworzyła dom. Miała za sobą wygraną walkę z chorobą. Wszystko wskazywało na to, że w jej życiu w końcu zaczęło się układać. Zaczęła pracę jako terapeutka, grała w kolejnych produkcjach.
Odeszła przedwcześnie, 1 sierpnia 2019 roku.
Źródło: Ohme.pl Pomponik.pl, Kobieta Onet
Hanna Dunowska, Warszawa. 05.12.2013 rok