Reklama

Nazywano go objawieniem w polskim balecie. Miał talent, urodę, charyzmę i... ogromne grono fanów. Dla Gerarda Wilka głowę traciły zarówno kobiety, jak i mężczyźni. Jednym z nich był początkujący wówczas aktor, Marek Barbasiewicz. Niestety artysta zmarł przedwcześnie z powodu powikłań związanych z AIDS... Przed śmiercią związany był z Jean-Jacquesem Le Corre. To właśnie on wypełnił jego ostatnią wolę.

Reklama

Gerard Wilk: był objawieniem, rozkochiwał w sobie kobiety i mężczyzn

Był objawieniem polskiego baletu w latach 60. i 70. Gerard Wilk miał ogromne grono wiernych fanów, przyciągał spojrzenia wielu kobiet, a także mężczyzn. Jego urokowi nie oparł się również początkujący wówczas aktor, Marek Barbasiewicz. „Był młody, wolny, bardzo seksowny. Rzucił się w wir życia towarzyskiego, którego częścią były także przygody erotyczne. Lubił się bawić, tańczyć, atrakcyjnych mężczyzn można było spotkać wszędzie”, pisała o nim Zofia Rudnicka w książce „Gerard Wilk. Tancerz”.

Gerard Wilk robił oszałamiającą karierę. Tańczył w Teatrze Wielkim, pojawił się również razem z Krystyną Mazurówną w teledysku do piosenki „Kochać” Piotra Szczepanika, filmach Stanisława Barei, a nawet bywał fotomodelem Barbary Hoff. Tancerz przyciągał spojrzenia, był idolem kobiet i obiektem westchnień gejów, a jego słabość do przystojnych mężczyzn nie była wtedy zresztą żadną tajemnicą. U szczytu popularności zdecydował się jednak wyjechać z Polski, by dołączyć do zespołu Maurice'a Béjarta.

Czytaj też: Sekret Jerzego Połomskiego ujrzał światło dzienne po latach. Przyjaciółka artysty zaskakuje wyznaniem

Gerard Wilk i Jean-Jacques Le Corre: rozdzieliła ich śmierć

Artysta przyjaźnił się z dziewczętami, a nawet miał próbować z niektórymi się wiązać, ale na próźno. Mówi się, że swój pierwszy raz z mężczyzną przeżył w słynnej łaźni Pod Messalką na Krakowskim Przedmieściu. Nieliczni jednak wiedzieli o namiętnym romansie Gerarda Wilka z młodym aktorem, Markiem Barbasiewiczem. Panowie związali się ze sobą zanim tancerz wyjechał do Paryża, jednak sekret tej relacji wyszedł na jaw dopiero po latach.

W 1981 roku Gerard Wilk zdecydował się rozstać z baletem na zawsze. Mówiło się, że dopiero w wieku 37 lat zaczął normalne życie, jak dorosły człowiek. Przeprowadził się do Paryża i związał się z malarzem Jean-Jacquesem Le Corre. Jesienią 1994 roku przyjechał wraz z nim do Polski. Artysta został zaproszony, by wyreżyserować operę „Werther” w Teatrze Wielkim. Ukochany tancerza zrobił wówczas scenografię.

Niestety z czasem okazało się, że było to swego rodzaju pożegnanie artysty... Gerard Wilk zmarł 28 sierpnia 1995 roku w wyniku powikłań związanych z AIDS. Nawet jego bliscy znajomi nie wiedzieli, ze od kilku lat był zakażony wirusem HIV, co w tamtych czasach było wyrokiem śmierci. Wybitnego tancerza pożegnano na cmentarzu Père-Lachaise, jednak bez pochówku. Urnę z prochami Gerarda Wilka zabrał jego ukochany, Jean-Jacques Le Corre, a prochy rozsypał wokół posiadłości, w której wspólnie mieszkali. Takie miało być życzenie zmarłego. Na tej stronie można zobaczyć, jak wyglądał partner artysty w 2016 roku.

Zobacz także: Wszyscy zazdrościli mu kariery, sukcesów i urody. Andrzej Badeński zapracował na sławę sportowego playboya

Narodowe Archiwum Cyfrowe

Gerard Wilk

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama