Reklama

W poniedziałek, 17 września, w Gdyni zaczyna się 43 Festiwal Polskich Filmów Fabularnych. Jakie filmy poruszą emocje widzów? Co będziemy oglądać jesienią w kinach? Stawka jest wysoka, walczą znakomite nazwiska. Starzy mistrzowie: Filip Bajon, Marek Koterski i Janusz Kondratiuk oraz młoda gwardia: Małgorzata Szumowska, Agnieszka Smoczyńska, Jagoda Szelc. Kto wygra? O zdanie zapytaliśmy znanych krytyków filmowych: Karolinę Korwin Piotrowską i Tomasza Raczka.

Reklama

Karolina Korwin Piotrowska:

Jadę do Gdyni głównie po to, żeby obejrzeć Kler Wojtka Smarzowskiego. O filmie zrobiła się głośno zanim ktokolwiek go obejrzał. Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski zadał pytanie o to, kto sfinansował Kler, który według niego jest filmem o pedofilii. Ocenia film, którego nie widział. A pedofilia jest jednym z czterech wątków. To wiem na pewno od aktora, który tam grał. Smarzowski nie poszedł w tabloid. Ale już rozlegają się głosy oburzenia: „Kto to finansował?”, „Film jest antypolski!”. Na pewno będziemy o nim dużo i gorąco dyskutować.

Na festiwalu zapowiada się pojedynek gigant kontra reszta świata. Tym gigantem jest Zimna wojna Pawła Pawlikowskiego. Ten film ma szansę nie tylko w Gdyni. Amazon w grudniu rzuci wszystkie siły do promowania Zimnej wojny w Stanach Zjednoczonych. W prasie amerykańskiej już teraz pojawiają się artykuły, że nominacja do Oscara za reżyserię, scenariusz i rolę żeńską jest w zasięgu Polaków. Żaden polski film nie miała takiej trampoliny. Więc jeżeli nawet film Pawlikowskiego nie dostanie w Gdyni Złotych Lwów to on i tak już jest wygrany.

Ważna jest też Twarz Małgorzaty Szumowskiej. To drugi polski film, który na świecie robi szum. Szumowska mocno zaczęła jego promocję w Berlinie. Świetnie zagrał u niej Mateusz Kościukiewicz, dobry jest drugi plan. To mocny kandydat.

Swój pazur pokażą na pewno starzy mistrzowie. Jestem bardzo ciekawa „Kamerdynera” Filipa Bajona, uwielbiam jego barokowe kino. Będzie też nowy film Marka Koterskiego „7 uczuć”. I Jak pies z kotem Janusza Kondratiuka. Jestem spokojna o polskie kino.

Nie widziałam Fugi Agnieszki Smoczyńskiej, która miała świetne recenzje w Cannes. Jestem ciekawa jej i Ewy Bukowskiej z jej 53 wojnami. Mam nadzieję, że będą świetne. Oglądałam za to Monument Jagody Szelc, który startuje w konkursie Inne Spojrzenie. Takiego filmu w polskiej kinematografii jeszcze nie było. Takiego ćwiczenie intelektualno-emocjonalnego jeszcze nikt z Polaków nie wykonał. Już po pierwszym filmie Szelc, Wieża. Jasny dzień, wiedziałam, że ta dziewczyna dostanie Oscara. Teraz tylko czekam, żeby to wydarzyło się jak najprędzej!

Oczywiście wszystko zależy od jury festiwalu. W tym roku są w nim profesjonaliści ceniący dobre rzemiosło. I trochę szaleni, jak Jadwiga Jankowska-Cieślak. Aśka Kulig z Zimnej wojny ze swoją kreacją odartą ze sztuczności, ze złych nawyków aktorskich powinna przypaść jej do gustu. W jury siedzą ludzie, jak Dorota Kobiela, którzy liznęli świata, wiedzą, jaki powinien być ten międzynarodowy język filmowy. Wiedzą, że polskie kino nie ma się czego wstydzić. Że wyzbyło się kompleksu, który nam zawsze szkodził. Z kompleksu robimy atut. Zimna wojna jest z gruntu polskim filmem, ale też międzynarodowym. Tomasz Kot mówił mi, że dziennikarze po tym filmie mówią mu i Aśce Kulig, że teraz rozumieją nasz kraj. Kraj sprzeczności, połamany, który kocha się i nienawidzi. Jak głowni bohaterowie, którzy nie mogą bez siebie żyć, a jednocześnie strasznie się ranią.

Bartek Wieczorek/LAF AM

Tomasz Raczek:

To będzie pojedynek dwóch gigantów. Pawlikowski kontra Smarzowski.

Zimna wojna Pawła Pawlikowskiego to znakomity film. Życzę mu jak najlepiej, zarówno w Gdyni, jak i walce o Oscary. Twórczość Pawlikowskiego przyjmowana jest jak kiedyś filmy Krzysztofa Kieślowskiego. Jako uniwersalne opowieści zrozumiałe dla wszystkich. Kieślowski był traktowany jako uniwersalny reżyser opowiadający nie o Polsce tylko o ludziach. Z Pawlikowskim jest bardzo podobnie. Życzę mu nagród.

Kler trzeba obejrzeć. Nie wyobrażam, żeby mieszkać w Polsce i nie obejrzeć tego filmu

Ale najbardziej czekam na film Wojtka Smarzowskiego Kler. Obok Pawlikowskiego Smarzowski jest najwybitniejszym polskim reżyserem z obecni działających. Dwóch gigantów. Na Kler czekam, jak czekałem na Wołyń. Z duszą na ramieniu. Uważam, że temat jest jeszcze trudniejszy. Nie można popaść w przesadę, nie można popaść w łatwą groteskę. Ale przecież Pawlikowski to poważny facet, który nie robi filmów po to, żeby zarobić pieniądze, tylko po to, żeby spełnić rodzaj posłannictwa. Jeżeli uda mu się zrobić wielki film na temat kleru, to chyba zrobię fikołka z radości. Na pewno trzeba Kler obejrzeć. Nie wyobrażam sobie, żeby mieszkać w Polsce i nie obejrzeć tego filmu.

Jestem też bardzo ciekaw historii Janusza Kondratiuka o braciach Jak pies z kotem. Czekam również na film Marka Koterskiego 7 uczuć. Dawno nie było takiej komedii. Potrzebujemy wiwisekcji zrobionej przez tego reżysera, żeby ktoś mądrze nazwał, co się z nami dzieje. Zapowiada się festiwal ważnych filmów. Wracają duże nazwiska, a jednocześnie odbywa się zmiana pokoleniowa twórców. Ci nowi, którzy wchodzą, widać to było już rok temu, są świetni. Jak debiutantka Jagoda Szelc, której Monument jest naprawdę mistrzowski.

Szymon Szcześniak/LAF AM
Reklama

Razem z profesjonalnymi recenzentami filmów czekamy na głośne premiery i wielkie nagrody 43 Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Movie must go on!

Reklama
Reklama
Reklama