Reklama

Jej zdjęcia otoczone aureolą stawiano na ołtarzach, Argentyńczycy traktowali ją jak świętą i modlili się do niej jeszcze za jej życia. Ten hołd trwa do dzisiaj. Ludzie tłumnie odwiedzają grób Evity, na cmentarzu La Recoleta w Buenos Aires, m.in w rocznicę jej urodzin – 7 maja. Jako żona prezydenta i pierwsza dama Argentyny mówiła, że czuje się towarzyszem każdego człowieka pracy. Uwielbiali ją robotnicy i argentyńska biedota, zwana descamisado (dosłownie: bez koszuli). Ale Evita Peron to nie tylko polityka. Była fenomenalna jako kobieta - wychowana w nędzy wspięła się na sam szczyt, została żoną prezydenta Argentyny, szarą eminencją, jedną z najpotężniejszych kobietą w historii tego kraju. Jej życie stało się inspiracją dla głośnego musicalu „Evita” z 1995 roku. Zagrała ją, nieźle, skandalistka Madonna. I to ona wyśpiewała słynny przebój „Don’t Cry for me Argentina” - Nie żegnaj mnie Argentyno, bo przecież wciąż jestem blisko.

Reklama

ZOBACZ TEŻ: Marlene Dietrich otwarcie mówiła o biseksualności, umierała w samotności... Jaka była naprawdę?

Evita Peron: dzieciństwo

Maria Eva Duarte urodziła się 7 maja 1919 roku w miasteczku Los Toldos na argentyńskiej Pampie. Jej ojciec był bogatym rolnikiem, ale dla Evity nie miało to żadnego znaczenia. Przyszła na świat jako piąte dziecko kochanki ojca, szwaczki Juany Ibarguren. Duarte nie ukrywał, że miał dwie rodziny i przez jakiś czas dzielił swój czas między nimi. Szybko jednak porzucił Juanę, młodo umarł, a właściwie zginął tragicznie w wypadku samochodowym. Evita i jej rodzeństwo byli wyszydzani, obrzucani kamieniami, krzyczano na nich „bękarty”. Nastoletnia Evita wiedziała, że musi wyrwać się z Los Toldos, gdzie nie czekało na nią nic, poza dorywczymi pracami. Jej siostry miały jedno marzenie, wyjść za mąż. Dla niej to było mało. Miała charakter matki, przeciwieństwa jej nie załamywały, chciała walczyć o siebie. Jako nastolatka pojechała do oddalonej o 300 kilometrów stolicy. Trudno dzisiaj uwierzyć, że 14-latka mogła wybrać się sama w taką podróż, ale zrobiła to, bo opowieści, jakoby towarzyszył jej zaprzyjaźniony muzyk, okazały się nieprawdą.

Evita Peron: kariera

Na pewno bardzo się podobała. Drobna, kobieca, miała alabastrową cerę i piękne, gęste blond włosy. Jako nastolatka ruszyła do Buenos Aires licząc na łut szczęścia, marzyła o karierze aktorskiej. Nawet zagrała jakieś rólki, które jednak nie przyniosły jej uznania ani sławy. Dużo statystowała. Występowała w podrzędnych kabaretach. Jak wiele dziewczyn, które kusiło wielkie Buenos gnieździła się w małym, dusznym pokoiku na przedmieściach miasta. Miała jedną sukienkę, którą codziennie prała, życie z stolicy było drogie, z trudem mogła sobie poradzić. Przemieszkiwała w jakichś hotelikach, które były pewnie także domami schadzek.

Czy proponowano jej rolę za seks, łóżko za karierę? Pewnie tak. Podobno podczas jednej z randek została też zgwałcona, co zaważyło na jej zdrowiu. Całe życie bała się raka, i niestety choroba dopadła ją w młodym wieku, tuż po trzydziestce. Nie zrobiła kariery w filmie, ale znalazła pracę w radio i szybko się tam odnalazła. Wiele lat później sama powiedziała, że w teatrze była fatalna, w filmach jakoś dawała radę, ale w radiu była naprawdę dobra. W początku lat 40. ubiegłego wieku zaczęła nieźle zarabiać, wynajęła mieszkanie, miała swoje audycje.

Evita Peron podczas wizyty w Madrycie, w 1947 roku. Uczesana jeszcze z charakterystycznym dla siebie lokiem, który kazał jej zmienić Christian Dior. Fot. EFE/Forum

W wieku 20 lat podpisała kontrakt z aktorską trupą specjalizującą się w teatrze radiowym. Scenarzyści zaczęli pisać role specjalnie dla niej, dziewczyny zachwycały się kreowanymi przez nią postaciami, jej zdjęcia trafiały do popularnych magazynów. W 1941 roku była sławna, a w każdym razie sławny był jej głos. Trzeba pamiętać, że tamte lata to była epoka radia.

Pułkownika Juana Peróna poznała dzięki swojemu bogatemu kochankowi, politykowi, oraz dzięki …trzęsieniu ziemi. Kataklizm nawiedził Argentynę w 1944 roku, zginęło 10 tysięcy ludzi. Juan Perez, wtedy minister pracy koordynowął akcje pomocy poszkodowanym. Na stadionie „Luna Park” w Buenos Aires odbywała się uroczysta zbiórka pieniędzy. Oboje się tam pojawili. Ona miała 25 lat,on 48. Zrobiła na nim wielkie wrażenie, nie tylko jako kobieta. Dobrze się rozumieli. Peron pochodził ze slumsów, był ambitny, podobnie jak Evita. Poszedł do wojska bo tylko tak mógł się wyrwać z nędzy. Zamieszkali razem, zostali kochankami. Kochanka ministra, a jeszcze do tego dużo młodsza? To się nie podobało, pachniało skandalem. W październiku 1945 roku zdecydowali się więc na ślub. Cichy, tylko dla rodziny. Nigdy nie mieli dzieci, Evita o nich marzyła, ale zawsze miała kłopoty ze zdrowiem. Do Juana pisała trzy lata po ślubie: „(…)Kocham Ci tak bardzo, że graniczy to z bałwochwalstwem. (…) Dużo musiałam w życiu walczyć, aby stać się kimś. Wiele wycierpiałam, ale wtedy pojawiłeś się Ty i uszczęśliwiłeś mnie tak, że do dziś wydaje mi się, że to sen”.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Historia miłości Amal i George’a Clooneyów to gotowy scenariusz na romantyczny film...

Jestem jedną z was

Oboje czuli, że razem mogą dużo zrobić. Zawojować Argentynę, wziąć ją szturmem! Mieli podobne poglądy, złośliwi twierdzą, że sprowadzały się one do hasła „zabrać pieniądze bogatym i rozdać biednym”. Ale to nie tak. Ludzie w Argentynie żyli w wielkiej biedzie, czekali na kogoś, kto uczyni ich podmiotem swojej polityki. Zrobił to Juan Peron i stojąca u jego boku Eva. Oficjalnie występowała pod takim imieniem, to ludzie mówili o niej czule Evita. W gruncie rzeczy to ona wygrała mężowi fotel prezydenta w 1946 i ponownie 1952 roku. Towarzyszyła mu wszędzie w kampanii, miała fantastyczny kontakt z ludźmi. „Jestem jedną z was!” krzyczała do robotników i była w tym wiarygodna. Jej mąż nie miał charyzmy, nie potrafił porywać tłumów. Ona to umiała. Mówiła, że jest cieniem męża, ale nie była to prawda. Potrafiła rozmawiać z ludźmi, których wcześniej nikt nie chciał słuchać („królowa populizmu”, mówili jej krytycy i wrogowie). W radio miała program „Ku lepszej przyszłości”, w którym wcielała się w rolę robotnicy, opowiadała o swoim ciężkim życiu i pragnieniu zmiany.

W przerwie leciała wojskowa muzyka i przemówienia jej ukochanego Juana Perona, nie mogła mu lepiej pomóc. W 1948 roku założyła Fundacje Marii Evity Duarte de Peron, która budowała szpitale, domy dziecka, szkoły dla biednych. Rozdawała pieniądze, sprzęty, jedzenie. Pielęgniarki nazywały ją "pierwszą samarytanką Argentyny". Kochali ją robotnicy, biedacy, kobiety. Wywalczyła dla nich prawa wyborcze. Zrównała status dzieci urodzonych w małżeństwie i nieślubnych. Organizowała wakacje dla dzieciaków z biednych rodzin, dawała stypendia kobietom, które chciały się kształcić. Budowała domy opieki dla starszych ludzi. Dzięki niej powstało wiele tanich osiedli (jedno z nich, istniejące do ten pory nazwano Ciudad Evita, robotnicza dzielnica Buenos Aires, została zbudowana na planie profilu Evity, z jej charakterystycznym związanym z tyłu kokiem). W 1949 roku założyła kobiecą partię peronistyczną zwaną Partido Feminino, której przewodniczyła. Gdziekolwiek jechała brała ze sobą torbę, do której ludzie wrzucali swoje prośby. Czy można jej było nie kochać?

Madonna w głośnym musicalu „Evita" zaśpiewała wielki przebój „Don't cry for me Argentina". Fot. Mary Evans Picture Library

Kobieca słabość do Diora

Sława Evity szybko dotarła do Europy. Odwiedzała ją kilka razy. Zawsze z przesłaniem: „Walczymy o mniej bogatych i mniej biednych ludzi. Powinieneś zrobić to samo”. Wszędzie witały ją tłumy, była szanowana, a jej działalność charytatywna w Argentynie budziła podziw. Co nie znaczy, że żyła jak myszka. Lubiła luksus i pieniądze. Wydawała dużo na siebie. Ubierał ją sam Christian Dior. To on zaproponował jej taki krój sukienek i garsonek, by ukryć zbyt wydatny biust. Poradził także, by zmieniła uczesanie. Zamiast archaicznego loka nad czołem, gładko zaczesane włosy spięte w kok. Dla Evity kok symbolizował pięść wymierzoną w oligarchów. Chętnie na to przystała. Zawsze przywoziła z europejskich podróży walizki pełne modowych nowinek: butów, torebek, kapeluszy. Ale nie tylko. W czasie jednej z podróży spotkała biskupa Angelo Giuseppe Roncalli, który później został papieżem Janem XXIII. Napisał do niej list, zawsze miała go przy sobie. Były tam słowa: „Señora, kontynuuj walkę o ubogich, ale pamiętaj, że walka ta, prowadzona na serio, kończy się na krzyżu”.

Evita Peron: choroba

Była i szczytu swoich możliwości i sławy, gdy w 1951 roku wykryto u niej nowotwór macicy. Choroba szybko ją wyniszczała. Ból powodował agresję i nieracjonalne zachowania, przez co część Argentyńczyków, szczególnie jej wrogów zaczęła wyśmiewać ją i uważać za wariatkę. Jej przemówienia z tego czasu pełne są uwag o „wrogach ludu, niewrażliwych i odrażających”, o „kretynach”, którzy wzywają do rozwagi zamiast nakazać narodowi walkę z bogaczami. Podobno za plecami męża szykowała przewrót, chciała uzbroić robotnicze bojówki, kupowała broń. Z drugiej strony była tak słaba, że gdy towarzyszyła Peronowi w podróżach, zbudowano specjalnie dla niej stojak, by mogła utrzymać się na nogach. Ważyła 36 kilogramów. „Wrócę i będę z Wami!" wołała do ludzi. A jej przeciwnicy pisali na murach „Niech żyje rak!”.
Po latach, w 2011 roku chirurg z Yale University Daniel Nijensohn odkrył, że na dwa tygodnie przed śmiercią Evita Peron została poddana zabiegowi lobotomii. Nie tylko po to, aby zmniejszyć odczucie bólu, ale też uspokoić ją emocjonalnie i wyciszyć. Zrobiono to na pewno za zgodą jej męża. Być może Juan Peron rzeczywiście chciał by nie czuła bólu. A być może jej nie do końca kontrolowane zachowanie stało się dla niego kłopotem. Zazdrościł jej sławy i uwielbienia, już w 1951 roku mówił, że nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo ludzie ją kochają.

CZYTAJ TEŻ: Marlene Dietrich otwarcie mówiła o biseksualności, umierała w samotności... Jaka była naprawdę?

Reklama

Na pogrzeb Evity przyszło 3 miliony ludzi. Argentyńczycy pisałi do papieża, by uczynił ją świętą. Fot. Universal Images Group/Forum

Pogrzeb królowej

Zmarła 26 lipca 1952 roku wieku zaledwie 33 lat. Pogrzeb miała królewski. Kondukt żałobny szedł ulicami Buenos Aires godzinami. Ceremonia zgromadziła 3 miliony ludzi, którzy wcześniej czekali w kolejce po 16 godzin, żeby tylko dotknąć trumny. To, co stało się potem ze zwłokami Evity jest jakąś straszną tragifarsą. Najpierw Juan Peron trzymał je zabalsamowane w domu, Evita miała być pochowana w wielkim mauzoleum. Tyle, że zanim je wybudowano, Peron stracił władzę. Ciało Evity zniknęło i odnalazło się dopiero po 16 latach w… Mediolanie, przeleżała tam w krypcie, pod zmienionym nazwiskiem. W 1971 roku Juan Peron znowu odzyskał władzę, i za namową nowej żony Izabeli, sprowadził Evitę z powrotem do Argentyny. Dzisiaj Evita Peron, obok piłkarza Maradony, papieża Franciszka i rewolucjonisty Che Guevary jest najbardziej znaną Argentynką. Jej podobizna widnieje na breloczkach, kubeczkach, monetach. W swojej autobiografii „Sens życia" pisała, że po śmierci zadowoli ją notka kończąca się słowami: „O tej kobiecie wiemy tyle, że lud nazywał ją czule Evitą".

Reklama
Reklama
Reklama