Reklama

Alicja Jachiewicz od ponad 30 lat mieszka we wsi Nadrzecze na Lubelszczyźnie. Na początku nie była pewna, czy chce się tam przenosić z Warszawy. Ale któregoś dnia jej mąż Stefan Szmidt przywiózł dla niej ze wsi misę kaczeńców. Była wiosna, poczuła, ze może warto spróbować powrotu do natury. Nie zrywając do końca z Warszawą, zaczęli budować swoje drugie "wiejskie" życie. Stworzyli własny świat. I własny teatr. Grali w plenerze, w scenografii Pana Boga, jak mówił ich przyjaciel, słynny malarz Jerzy Duda-Gracz. Sprawdzili się też jako para. Jakie były losy aktorki, jak ułożyło się małżeństwo Alicji Jachiewicz?

Reklama

Alicj Jachiewicz i Leszek Teleszyński, razem na ekranie, ale już nie w życiu, film Opowieści Harleya, 1988 rok, fot. INPLUS/East News

Alicja Jachiewicz: dzieciństwo, dorastanie

Alicja Jachiewicz urodziła się w Olsztynie w 1948 roku, jej rodzina pochodziła z Wilna. Nie było to chyba szczególnie szczęśliwe dzieciństwo, bo Alicja Jachiewicz nigdy nie lubiła do niego wracać. Często się przenosili. Rodzice, repatrianci żyli na walizkach, nie mogli nigdzie zagrzać miejsca. Alicja mieszkała w Bielsku-Białej, w Świdnicy Śląskiej, w Lublinie. Ojciec żył we własnym świecie. Alicję i jej brata Krzysztofa wychowywała mama. Dzieci pomagały, Alicja była od dziecka odpowiedzialna i nauczona obowiązków. Ale zdarzyło się nieszczęście, mama aktorki zmarła nagle w wieku 46 lat i to podczas podróży do swojego ukochanego, rodzinnego Wilna. Alicja Jachiewicz była wtedy studentką szkoły teatralnej, nie miała niczego, nawet jej mieszkanie przepadło.

Zobacz też: Dla Izabeli Trojanowskiej rozpad jej małżeństwa był szokiem. Marka poznała jako nastolatka, był opoką

Alicja Jachiewicz i Leszek Teleszyński: historia miłości

W krakowskiej Szkole Teatralnej poznała Leszka Teleszyńskiego. Pocieszał ją po stracie mamy, zatrzymał, gdy chciała porzucić szkołę i wrócić do rodzinnego Olsztyna. Była wtedy naprawdę w złym stanie. Przy życiu trzymała ją miłość Leszka. Oboje bardzo się podobali, uchodzili za piękną parę. Szybko zresztą zrobili kariery: Leszek Teleszyński ma na swoim koncie takie role jak Ordynat Michorowski w „Trędowatej”, książę Bogusław w „Potopie”, czy Michał w „Trzeciej części nocy”.

Alicja Jachiewicz jeszcze na studiach zagrała przejmująco warszawiankę Niteczkę w popularnym serialu „Kolumbowie”, grała w „Jak daleko stąd, jak blisko” Tadeusza Konwickiego, w serialach „Rodzina Połanieckich”, „Królowa Bona”. Z Leszkiem Teleszyńskim mieli się pobrać, ślub odłożyli ze względu na Alicję i jej żałobę po mamie. A potem ich związek… rozpadł się. Leszek Teleszyński zerwał zaręczyny, być może chodziła mu już po głowie inna miłość. Zakochał się w aktorce Irenie Szczurowskiej, i to z nią wziął ślub, by po paru latach się rozwieść. A może na to zerwanie wpłynęli jego rodzice, którzy nie chcieli, by wiązał się z Alicją?

Zobacz też: Grażyna i Adam Torbiccy są małżeństwem już od 42 lat. Taka miłość się nie zdarza...

Z Tadeuszem Borowskim w filmie " Gdzie woda czysta itrawa zielona", 1977 rok, fot. INPLUS/East News

Alicja Jachiewicz i Stefan Szmidt: historia relacji

Alicja Jachiewicz wyszła za mąż za innego aktora, Jacka Strama, wyjechali do Koszalina, pracowali razem w tamtejszym teatrze. Ale i ten związek nie przetrwał. Stram miał dosyć Koszalina i wrócił do Krakowa. Aktorka miała poczucie, że miłość znowu ją zawiodła, gdy poznała Stefana Szmidta. Już wcześniej parę razy mieli okazję się poznać, ale jakoś zawsze się mijali. A jednak to on okazał się mężczyzną jej życia. Stefan Szmidt wspomina to tak: „Moje pierwsze małżeństwo było bez przyszłości, Alicja też tkwiła w nieudanym związku. Znaliśmy się ze słyszenia przez panią profesor, jej ciocię, i z widzenia, bo miała na koncie kilka znaczących ról, które dały jej popularność. Pretendowała m.in. do roli Oleńki w „Potopie”, ale nigdy osobiście jej nie poznałem. Pamiętam ten moment do dziś. Hall Teatru Bagatela w Krakowie i ona. Pomyślałem sobie, że jest piękną, młodą kobietą. Olśniła mnie swoją urodą”, opowiada wciąż zakochany w żonie Stefan Szmidt.

Zobacz też: Mówiono na nią Lena, Lenuszka. W teatrze była potworem, ale wszystko jej wybaczano. Historia Ireny Eichlerówny

Z kolei Alicja Jachiewicz mówiła: „U mnie zakochanie objawia się tak, że mam miękkie kolana. Wtedy dokładnie coś takiego poczułam. Gdy poznałam Stefana bliżej, zobaczyłam w nim mojego ukochanego dziadka. Dał mi poczucie bezpieczeństwa, to nie była szalona miłość, dla której traci się głowę, ale takie bardzo głębokie i prawdziwe uczucie. Zobaczyłam w Stefanie człowieka, któremu mogę zaufać”, wspominała na łamach „Super ekspresu”. Podobała jej się jego postura szlachcica, wąsy, konkretna brew, spojrzenie. Potem było tak, że w filmie „Zofia” z 1976 roku zagrali męża i żonę. I tak już im zostało.

Alicja Jachiewicz i Stefan Szmidt: nowe życie na wsi

Pobrali się, zamieszkali na Ursynowie w Warszawie. W 1977 roku urodziła się ich córka Dominika. Wszystko dobrze się układało do czasu stanu wojennego. Wtedy nie bardzo mieli co robić, nie chcieli grać w reżimowej telewizji, którą większość aktorów bojkotowała. Zaczęli myśleć, jak wziąć sprawy w swoje ręce, żeby uniezależnić się od zewnętrznych okoliczności. Kupili skrawek ziemi na Lubelszczyźnie, niedaleko Biłgoraja. Dookoła były „piaski, laski i karaski” – te ostatnie z rzeki Biała łada.

Wyremontowali 100-letnią chałupę. Zaczęli powoli wchodzić w środowisko miejscowych ludzi, którym podobało się, że nowi z Warszawy nie zamykali się przed nimi, nie zaczęli od grodzenia działki. Mieli dwa konie i kozę, z koziego mleka ser, do którego hodowali zioła w ogrodzie. Przyjeżdżali do nich przyjaciele, m.in. Wiesław Ochman kręcili głowami – „z torbami pójdziecie”. Bo nie wstawili krat, nie zamykali drzwi. Ale nic się nie stało (cytuję za kobieta.pl).

Alicja Jachiewicz i Zdzisław Wardejn, ona w epizodycznej roli w filmie "Bo oszalałem dla niej", 1980 rok INPLUS/East News

Od wielu lat oboje są instytucją

Stefan Szmidt jest nie tylko aktorem, ale też aktywistą, regionalistą. To on zaraził żonę pasją popularyzowania i pielęgnowania kultury. W 1997 roku wraz z córką romanistką Dominiką Szmidt--Monsuy założyli Fundację Kresy 2000 (pełna nazwa Kresy 2000 Dom Służebny Polskiej Sztuce Słowa, Muzyki i Obrazu w Nadrzeczu koło Biłgoraja). Samo Nadrzecze szybko stało się artystycznym ośrodkiem znanym w całym kraju. Alicja Jachiewicz i Jacek Szmidt wystawiali u siebie na wsi plenerowe spektakle m.in. Klątwę Wyspiańskiego, „Drzewo” Wiesława Myśliwskiego. Malarz Andrzej Duda-Gracz mówił, że grają w naturalnej scenografii, scenografii Pana Boga. Na małej scenie pod dachem wystawili sztukę inspirowana opowiadaniem „Ostatni demon" Isaaca Singera.

Grali u nich Teresa Budzisz krzyżanowska, Olgierd Łukaszewicz, Joanna Szczepkowska. Grał na łące Janusz Olejniczak, swoje prace pokazywał ich przyjaciel, wybitny malarz Jerzy Duda-Gracza. Zbudowali zresztą dla niego domek „dudówkę”. Przyjeżdża wielu artystów, dla wielu ludzi z tych okolic ich spektakle organizowane przez Alicję Jachiewicz i Stefana Szmidta, to był pierwszy kontakt z żywym teatrem. . Dla wielu młodych okazja do nauczenia się aktorstwa, popatrzenia na mistrzów, a nawet zagrania z nimi.

Alicja Jachiewicz i Stefan Szmidt organizowali m.in. warsztaty artystyczne dla dzieci z Ukrainy. Dla dzieciaków utalentowanych plastycznie robili już lata temu warsztaty "Dzieci Europy", które odbywały się w wielu miejscach na Roztoczu. „Uzmysłowiliśmy sobie też szybko ogromny walor tej ziemi, jakim jest tradycja jej wielokulturowości. Zdecydowaliśmy, że trzeba próbować udowadniać, iż "prowincjonalność" to nie kompleks, tylko to, co ludzie mają w głowach. Bo prowincja jest barwna, piękna, twórcza, choć bywa trudna do codziennego życia”, mówiła Alicja Jachiewicz.

Alicja Jachiewicz z mężem Stefanem Szmidtem i zwierzakami, fot. MICHAL KULAKOWSKI/REPORTER -
Reklama

Alicja Jachiewicz była aktorką Teatru Polskiego w Warszawie, zrobiło jej się przykro, gdy w początku 2.0 dowiedziała się, że dyrektor nie ma jej w planach. Ale miała już wtedy swój świat w Nadrzeczu. Koledzy przyjeżdżali do niej. Działalność Fundacji zatrzymała na dwa lata pandemia, ale w tym roku w maju znowu ruszyli ze spektaklem, koncertem, wystawą. Ich córka mieszka we Francji, wnuk Aleksander jest już dorosłym człowiekiem. Alicja Jachiewicz nie wycofała się z grania, można ją było zobaczyć m.in. w „Generale Nilu” w reż. Ryszarda Bugajskiego w "Mowie ptaków" w reż. Xawerego Żuławskiego. Czasem brakuje jej teatralnej codzienności. Ale wszystko ma swoją cenę. Dzisiaj Alicja Jachiewicz świętuje 75. urodziny, jej mąż niedawno skończył 80. - wciąż się kochają i mają siłę i entuzjazm dla swoich pasji

Reklama
Reklama
Reklama