„Nie martw się, jeden pójdzie, drugi przyjdzie”, usłyszała Alicja Borkowska od Roberta Leszczyńskiego po tym, jak ktoś inny złamał jej serce. Niedługo później zostali parą, lecz mało by powiedzieć, że był to burzliwy związek… Pomimo ogromnej radości w postaci ukochanej córki Vensy na ich rodzinę spadło wiele nieszczęść, a największym z nich była nieoczekiwana śmierć dziennikarza…

Reklama

Alicja Borkowska i Robert Leszczyński. Historia miłości

Aktorka cierpiała po nieudanej relacji, kiedy poznała Roberta dzięki wspólnym znajomym. To było nieoczekiwane spotkanie, które równie niespodziewanie zaowocowało głębszym uczuciem i zmienić jej życie raz na zawsze. „Miałam wtedy złamane serce. Przez kogoś już po Wiktorze. Gdy moi znajomi przyprowadzili Roberta do mojego nowego pięknego mieszkania, powiedział – do dziś to pamiętam: „Nie martw się, jeden pójdzie, drugi przyjdzie”. No i został” - wspominała Alicja w wywiadzie dla VIVY! z 2018 roku.

Rezultatem ich miłości było przyjście na świat córki Vensy, dla której rodzice pragnęli stworzyć prawdziwy dom. Jednak próby stabilizacji kończyły się fiaskiem. Robert wcale nie był przychylny małżeństwu, twierdził, że życie bez papierka wcale nie przeczy udanemu związkowi. Ostatecznie wspólne życie okazało się dla pary zbyt dużym wyzwaniem. „Próbowaliśmy nawet razem mieszkać. Ale nie nadawaliśmy się do tego. Oboje. Chwilami myślałam, że go uduszę, a on mnie po prostu nienawidził. Wracał rano, gdy ja wstawałam, a dziecko już nie spało. Przeszkadzało mu zasnąć. Złościł się” - opowiadała w VIVIE! aktorka. Problemy ich przerosły, zdali sobie sprawę, że pomimo obecności dziecka nie dadzą rady stworzyć wzorowej rodziny.

Czytaj także: „Myśmy dojrzewali do miłości, jak jabłka”... Oto miłosna historia Agnieszki i Piotra Głowackich

Baranowski/AKPA
Baranowski/AKPA

Robert Leszczyński, Alicja Borkowska, akcja Mam kota na punkcie mleka, Warszawa, 31.05.2014 rok

Zobacz także

Choć związek nie przetrwał próby czasu, ich drogi nigdy się tak naprawdę nie rozeszły. Jako przyjaciele dogadywali się wyjątkowo dobrze. Jak wspominała Alicja, „po dwóch miesiącach spakowałam jego rzeczy i powiedziałam, żeby się wynosił. I dopiero od tamtej pory zaczęliśmy się przyjaźnić. Udało nam się wrócić do szacunku, przyjaźni i zrozumienia, jakie mieliśmy wcześniej. Wszyscy się dziwili, że pojawiamy się razem na imprezach i tak się lubimy.” Dwa razy zorganizowali wspólny wyjazd z córką nad morze, a sam Robert do samego końca miał doskonały kontakt z mamą aktorki i przychodził do niej na drinki.

Alicja Borkowska, Robert Leszczyński i ich córka Vensa

Po rozstaniu żyli w dobrych stosunkach i wspólnie poświęcali się wychowaniu dorastającej Vensy. Oboje bardzo kochali swoją córkę i starali się zapewnić jej jak najlepsze życie. Dzięki ich miłości nie odczuwała aż tak mocno tego, że rodzice nie są już razem. Umiała nawet odnaleźć w tej sytuacji pewne plusy. „Zaczęłam doceniać, że mam nietypową rodzinę. Jak tata żył, zazdrościłam koleżankom, że ich rodzice są razem, wyjeżdżają wspólnie na wakacje, ale gdy zobaczyłam, jak to u tych normalsów wygląda i jak drą się na siebie w domu, doszłam do wniosku, że ja mam jednak fajnie” - mówiła w VIVIE! w 2018 roku. Nigdy nie zastanawiała się, czy to dobrze czy źle, że jej ojciec nie mieszka z nimi. Pogodziła się z tym, że tak po prostu było.

Piętka Mieszko/AKPA

Robert Leszczyński, Alicja Borkowska, córki, Warszawa, Mleczny piknik rodzinny, 20.04.2013 rok

Rodzice mieli różne podejście co do wychowania córki. Robert chętnie rozpieszczał Vensę. „Tata kupował mi bardzo dużo waty cukrowej i jedliśmy ją na wyścigi. Kupował mi też baloniki z helem, żebym wdychała dobre powietrze i mówiła podwyższonym głosem. A jak wchodziliśmy do zagrody z kozami, dawał mi swoje stare rachunki, żeby kozy je zjadały. One lubią papier” - mówiła jego córka w VIVIE!.

Natomiast Alicja skupiała się na dobrym wychowaniu jej, na rzecz czego opuściła na jakiś czas pracę w teatrze. „Był z Vesny niesamowicie dumny, cokolwiek by nie zrobiła. On naprawdę ją ubóstwiał. A ja oprócz ubóstwiania muszę ją jeszcze wychowywać. Dla niego była ósmym cudem świata. Dla mnie też, ale inaczej. Bo ja, oprócz zachwytu nad nią, muszę jeszcze zadbać o jej przyszłość. Dlatego podjęłam stałą pracę w wytwórni fonograficznej – póki co, oddalając się od teatru” - wyznała była partnerka dziennikarza w tym samym wywiadzie.

Sprawdź również: Majka Jeżowska musiała odwołać ważne wydarzenie, bo trafiła do szpitala. Agentka zabrała głos

Tragiczne życie Alicji Borkowskiej

Rok 2013 przyniósł pasmo nieszczęść w życiu Alicji Borkowskiej. Aktorka wpadła w depresję, pojawiły się problemy finansowe, a na dodatek zmarł jej były mąż Wiktor Kubiak. Te osobiste dramaty spowodowały u zrozpaczonej aktorki udar mózgu. Ponad pół roku spędziła w śpiączce, a opiekę nad Vensą przejął wówczas Robert, który regularnie odwiedzał swoją byłą partnerkę i bardzo martwił się o jej stan zdrowia. Choć lekarze nie dawali Alicji większych nadziei na wyzdrowienie, tak udało się to dzięki wsparciu najbliższych. Artystka doszła do siebie, a nawet udało się jej wrócić na scenę.

Nie zaznała jednak spokoju i szczęścia na długo… 1 kwietnia 2015 roku zetknęła się z kolejną osobistą tragedią, kiedy odszedł Robert Leszczyński. Powodem jego śmierci była niewykryta cukrzyca. Wraz z córką nie były świadome, że mężczyzna jest ciężko chory. Co więcej, on sam nie miał o tym pojęcia. „ Do mojej mamy zadzwoniła siostra Roberta, że on jest w szpitalu i że bardzo źle z nim. Rozzłościłam się, że znowu histeryzuje, że to jakiś wybryk, a za chwilę on z tego szpitala wyjdzie. Niestety, potem zatelefonowała mama Roberta, bardzo płacząc. (...) Przy nim, w szpitalu, były jego mama i siostra, która znalazła go w domu nieprzytomnego” - tak trudne chwile wspominała Alicja w VIVIE!.

Wyjątkową relację tej dwójki doskonale podsumowują słowa ich córki: „Bo tak naprawdę wyście się kochali, tylko trochę inaczej...

PIOTR FOTEK/REPORTER
Reklama

Robert Leszczyński, Alicja Borkowska, pokaz kolekcji firmy Vistula Wólczanka, Warszawa, 21.03.2007 rok

Reklama
Reklama
Reklama