Zasłabnięcie, zatrucie... Zaręczyny Roberta i Moniki Janowskich aż dwa razy się nie udały. Co się stało?
Po trzech próbach oświadczyn zakochani mieli też kilka ślubów
Mieli na swoich kontach nieudane związki i niewiele nadziei, że można poznać miłość idealną. Los sprawił jednak, że drogi Roberta Janowskiego i Moniki Janowskiej połączyły się 11 lat temu. I to przez internet. Muzyk i prezenter wypatrzył obecną ukochaną w sieci, napisał do niej i… mimo wielu problemów po drodze doprowadził do ślubu…
Pierwsze randki Roberta i Moniki Janowskich
Zajęty pracą w telewizji i wychowaniem córek Robert Janowski ponad dekadę temu poznał tajemniczą piękność o imieniu Monika i nazwisku Głodek. Gwiazdor zaprosił ją przez internet na randkę, ale ostatecznie… sam się na niej nie zjawił! Partnerka wybaczyła mu to jednak, bo powodem nieobecności muzyka miała być konieczność udziału w jednym z finałów Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
Gdy w końcu parze udało się spotkać na śniadanie, prowadzący program Jaka to melodia nie zrobił na wybrance dobrego wrażenie. Jak opowiadali w programie Izy Janachowskiej, w ogóle nie dawał Monice dojść do słowa. To nie bardzo się jej podobało, ale Robert Janowski tłumaczył swoje zachowanie stresem. „Im dłużej jesteśmy małżeństwem, tym role bardziej się odwracają", twierdzą dziś zakochani…
Czytaj także: Monika Janowska poruszająco wyznaje: „Nienawiść mnie zniszczyła”
Robert i Monika Janowscy - trzykrotne zaręczyny
Zanim jednak doszło do ślubu, należało się oświadczyć. I to aż trzy razy. Dwie pierwsze próby okazały się bowiem katastrofą. „Za pierwszym razem był taki stres, że koleżka mi zasłabł i ciągnęłam go do szpitala”, przyznała w nowym wywiadzie Monika Janowska, której mąż cierpiał na arytmię.
Gdy udało się uspokoić jego zdrowie, przyszedł czas na próbę numer dwa. Ale i ta okazała się niepowodzeniem, bo zakochani zatruli się podczas kolacji. W ten sposób znów wylądowali w szpitalu.
Ale jak mówi popularne przysłowie - do trzech razy sztuka… „Trzecie z zaręczyny odbyły się pierwszego stycznia, w Nowy Rok, znaczy o dwunastej w sylwestra, czyli w rocznicę. Ten pierwszy klik komputerowy też był pierwszego stycznia”, przyznała Monika Janowska Izabeli Janachowskiej.
Co ciekawe, ślub gwiazd odbył się na środku jeziora bez gości! Przynajmniej ten pierwszy, nieoficjalny. „Wziąłem łódkę, spodenki, a tych spodenkach miałem ukryte obrączki. Wypłynęliśmy na środek jeziora i mówię: kochanie, przed Bogiem, naturą, czy chcesz zostać moją żoną. Ona mówi, że chce, to ja z tych gaci pierścionki. Wzięliśmy ślub sami, przed wszechświatem, a później ten administracyjny i kościelny”, opowiadał Robert Janowski, który pamięta, że uroczystość formalna nie była już tak prywatna jak ich nieoficjalny ślub na łódce. „Ten hotelik, który wynajęliśmy, to jak wychodziło się na taras w tym hotelu, to zewsząd dookoła jest las, włazili różni ludzie na drzewa, bidulki, robili zdjęcia”, wspominał muzyk.
Na szczęście mimo niechcianych gapiów uroczystość udała się i zapisała pozytywnie w głowach młodej pary. Gratulujemy tak długiego stażu związku i życzymy kolejnych wspólnych lat razem.
Czytaj także: Monika Janowska o hejcie: „Popadłam w silną nerwicę, to doświadczenie było dla mnie totalnie obce”