„Żałuję, że urodziłam” – to ogromne tabu sprzyja depresji u kobiet
Nie wypada tęsknić za życiem „sprzed dzieci”
- Redakcja VIVA!
Dzieci mogą dawać poczucie spełnienia, to fakt, co do którego nie ma żadnych wątpliwości. Ale istnieją też inne fakty, o których mówi się o wiele rzadziej. Po pierwsze: nie zawsze tak się dzieje – wielu rodziców wcale nie spełnia się w swoim rodzicielstwie, a po drugie: sens życia możemy znaleźć też gdzieś zupełnie indziej. Ten ostatni fakt na szczęście powoli zyskuje akceptację społeczną – już nie piętnujemy kobiet, które nie chcą mieć dzieci, ani nie oceniamy ich jako egoistki czy idiotki. Kampania społeczna „Nie odkładaj macierzyństwa na potem” Fundacji Mamy i Taty z 2015 r., w której kobieta płacze i mówi: „Zdążyłam zrobić specjalizację i karierę, zdążyłam być w Tokio i w Paryżu, zdążyłam kupić mieszkanie…” już wtedy wzbudziła olbrzymie kontrowersje, dzisiaj pewnie w ogóle by nie powstała.
Zobacz także: Co to jest autosabotaż? Jak go zatrzymać?
Urodziłaś, czyli jesteś szczęśliwa
O wiele silniejsze jest tabu dotyczącym braku poczucia spełnienia w rodzicielstwie, czy raczej: w macierzyństwie, bo przekonanie o tym, że dziecko musi się równać szczęście, dotyczy przede wszystkim kobiet:
– W kraju wielbiącym matkę Polkę każda kobieta powinna czerpać radość z zajmowania się własnym dzieckiem. Bardzo niewiele kobiet jest w stanie powiedzieć komukolwiek, że dziecko nie jest sensem ich życia, i choć wywiązują się z rodzicielskich obowiązków, to jednak nie przepadają za spędzaniem z nim całego swojego czasu. Albo że są do tego stopnia zmęczone, że w desperacji zostawiają dwójkę maluchów samych w domu i wychodzą na dwie godziny, żeby ochłonąć. Lub zamykają się przed nimi w sypialni – mówi pedagożka i psycholożka, Aleksandra Piotrowska.
Tymczasem żal za wcześniejszym życiem jest zupełnie naturalny. Tak samo naturalne są myśli, w których zastanawiamy się, czy podjęte przez nas decyzje rzeczywiście były dobre. Wszyscy od czasu do czasu rozważamy alternatywne scenariusze naszego życia i bardzo często dochodzimy do wniosku, że jednak lepsza dla nas byłaby ta ścieżka, którą nie poszliśmy. To naturalny mechanizm psychologiczny, który w przypadku rodzicielstwa jest z oczywistych względów jeszcze mocniejszy niż zwykle.
Opieka i wychowanie dzieci są wyczerpujące fizycznie i psychicznie – łatwo więc po drugiej nieprzespanej nocy z rzędu (albo piątej awanturze z nastolatkiem) zacząć marzyć o powrocie do życia, kiedy człowiek spał, ile chciał, i kiedy nie ciążyła na nim odpowiedzialność za życie i zdrowie kogoś innego. Kiedy jednak nie możemy się do tych marzeń przyznać, a jedynym naszym wentylem bezpieczeństwa są memy internetowe, robi się niebezpiecznie. Poczucie samotności i niezrozumienia połączone z poczuciem winy („Coś ze mną jest nie tak, inne matki bardziej kochają swoje dzieci”) to bardzo poważne czynniki ryzyka depresji.
Przeczytaj również: 10 cytatów o samoakceptacji, które pomogą Ci odnosić się do siebie w zdrowszy sposób
Wystarczająco dobra, czyli idealna
Tymczasem marzenie o życiu „sprzed dzieci” nie robi z nas złych rodziców. Robi z nas po prostu zwykłych rodziców. Można kochać swoje dziecko, można o nie dbać – i jednocześnie przyznawać, że kiedy go nie było, było łatwiej. Dzieci dają nam wiele rzeczy, ale tyle samo, a czasem nawet więcej, zabierają. Co więcej, można kochać swoje dziecko, ale czasem go po prostu nie lubić – i to też nie jest ani patologicznym, ani tym bardziej rzadkim zjawiskiem. Wreszcie ostatnia rzecz – bywa, że nie umiemy znaleźć w sobie również miłości do własnego dziecka. W takiej sytuacji najlepsze, co możemy zrobić, to opowiedzieć o tym psychoterapeucie, który być może pomoże nam zlokalizować źródło problemu i przepracować go. Bez względu na swoje natężenie żal, że się urodziło dziecko, nigdy nie jest zły. Jedyną rzeczą, która jest naprawdę zła, jest milczenie na ten temat.
Autorka tekstu: Sylwia Niemczyk