Reklama

Ojciec, mąż, brat, dziadek. Za tragedią każdej z tych dziewczyn stoi bliski im mężczyzna. Jak to możliwe, że w dzisiejszych czasach kobiety giną bez śladu i nikt ich nie szuka? Wstrząsającą prawdę o życiu arabskich księżniczek wyjawia w swojej książce Marcin Margielewski. Jego przewodnikiem po Bliskim Wschodzie był Talal, nieco ponad sześćdziesięcioletni Egipcjanin, który na saudyjskim dworze służył przez wiele dekad. Przeżył rządy króla Faisala, Khalida, Fahda i najbardziej znienawidzonego przez siebie – Abdullaha. Okazało się jednak, że nic nie wie o głośnych ucieczkach dubajskich księżniczek Shamsy, Latify, Hayi i Reiny, za to ma doskonałą wiedzę o smutnych losach saudyjskich księżniczek: „Nie musiałem go namawiać. Momentami wręcz przestrzegałem i dziwiłem się, że mówi tak otwarcie, tak wiele i tak obrazowo, ale on właśnie tak chciał. Z czasem okazało się, że miał niewiele do stracenia. Jakiś czas po naszym ostatnim spotkaniu Talal zmarł. Wiedziałem, że jest chory, ale nie wiedziałem, że tak poważnie. On w jakiś sposób chciał dać głos osobom, którym go odebrano, a żyjąc z wyrokiem śmierci w postaci zaawansowanego raka trzustki, nie bał się już niczego”, mówi autor książki Zaginione arabskie księżniczki w rozmowie z Dawidem Wojtowiczem dla natemat.pl. I to właśnie historie zaginionych arabskich księżniczek postanowił opisać w swojej książce Margielewski. To historie, które mrożą krew w żyłach.

Reklama

Książka Zaginione arabskie księżniczki fragment

„Te biedne dzieci zasługują na wspomnienie. Jeśli chcesz, to powtórzę: Arabią Saudyjską od wielu dekad rządzą świnie. I gwarantuję ci, że jeśli teraz te słowa cię szokują, po tym, co ci opowiem, przyznasz mi rację”, powiedział Marcinowi Margielewskiemu Talal, którego poruszające historie stały się podstawą książki Zaginione arabskie księżniczki. „Ich głosu nie słucha nikt. Nie liczy się to, co mają do powiedzenia, ani to, o czym marzą. Siedzą zamknięte w luksusowych pałacach jak trofea, które albo już zostały zdobyte przez swoich mężów, albo dopiero zostaną wystawione na łowy przez ojców, wujów lub braci, by zostać upolowanymi i wydanymi za mąż w zamian za jakiś intratny biznes albo pożądany sojusz”, pisze wprost Marcin Margielewski, autor książki. Buntują się. Ale te, które zdobywają się na ten akt heroizmu zostają zamknięte w złotych klatkach lub przypłacają to życiem, bo jak pisze Margielewski: „Życie arabskiej księżniczki jest tu jak gra w ruletkę. Wśród wysoko urodzonych lub dobrze wydanych panien są prawdziwe szczęściary i takie, które za przynależność do arabskiej arystokracji zapłaciły najwyższą cenę. Talal obserwował koszmarne życie córek i wnuczek saudyjskich królów, obserwował życie młodych arystokratów. I jak sam mówi, do dziś śni o tym w najgorszych koszmarach”.

Niestety, gdy Talal opowiadał mu tę historię, polski pisarz nie wiedział wówczas, że jego przewodnik po świecie arabskich księżniczek zmaga się z poważną chorobą. „Talal Hassani zmarł na raka trzustki 30 listopada 2019 roku. Cztery miesiące po naszym ostatnim spotkaniu. To lekarze dawali mu najwyżej rok życia, los zabrał go wcześniej. Zdecydowanie za wcześnie. W grudniu skończyłby sześćdziesiąt jeden lat. Został pochowany na jednym z londyńskich cmentarzy, w królestwie jego ukochanej królowej Elżbiety II. O jego śmierci dowiedziałem się od osoby, która doprowadziła do naszego spotkania. Nie mogę ujawnić jej personaliów, ale choć początkowo byłem na nią zły (miałem przecież napisać książkę o księżniczkach uciekających z Dubaju), dziś jestem jej bardzo wdzięczny. Historie, które opowiedział mi Talal, tkwią w zakamarkach internetu i na stronach archiwalnych gazet. Wiele z nich można znaleźć, choć brakuje im pełnej treści. Tę mógł uzupełnić tylko człowiek przez wiele lat żyjący w tym zakazanym, pełnym mrocznych tajemnic miejscu. I tylko ten, który miał odwagę, by o tym opowiedzieć”, pisze autor książki.

Poniżej publikujemy jeden z fragmentów książki Marcina Margielewskiego Zaginione arabskie księżniczki.

– Gdybym tylko tam był… – Talal przerywa swoją opowieść. Po jego policzkach spływają dwie strużki łez, ale zdają się niemal natychmiast wysychać, zupełnie jakby po latach nie zostało ich już zbyt wiele.

– Nie było cię w pałacu? – pytam.

– Byłem, ale Kamal kazał mi się trzymać z dala od sali, w której podejmował swoich upiornych gości. Miałem iść spać, a ponieważ on w tym czasie imprezował niemal codziennie, chętnie skorzystałem z tej szansy. Ja spałem, a oni…

– To przecież nie była twoja wina.

– Tylko z pozoru. Nigdy nie zrobiłem nikomu krzywdy, ale czy aby na pewno krzywda, którą obserwowałem, nie stała się z mojej winy? Arabia Saudyjska to taki dziwny kraj, ludzie mający sumienie zawsze żyją tu z jego wyrzutami, jakby brali na siebie winę tych, którzy zupełnie bez skrupułów zadają cierpienie innym. Ja przez lata ułatwiałem życie saudyjskim książętom, dlatego jestem winny tak jak oni.

– Myślisz, że faktycznie nie czują się winni?

– Ani trochę. Oni od wszystkiego mają ludzi. Od poczucia winy też.

***

To zdarzyło się podczas jednej z imprez, w czasie, gdy Kamal był jedynym księciem w pałacu. Jak zwykle nie brakowało na niej alkoholu, za to brakowało zdrowego rozsądku i – zdaniem bawiących się nastolatków – kobiecego towarzystwa. To wtedy Kamal i Wahid wpadli na pomysł, który niemal natychmiast wprowadzili w życie. Przyuważyli Tari, która akurat sprzątała korytarz w jednym z pałacowych skrzydeł. Zarzucili jej worek na głowę i kazali milczeć. Przerażona dziewczyna posłuchała. Kamal i Wahid zawlekli ją do sali, gdzie odbywała się koszmarna balanga. Kazali jej zacisnąć powieki i dopiero wtedy zdjęli z jej twarzy worek.

– Ładna! Może być! – zawyrokowali goście.

Zerwali z niej ubranie, rozebrali zupełnie do naga. Zaczął Wahid. Najbardziej doświadczony. To on odebrał Tari dziewictwo, a później przekazał ją reszcie. Gwałcili ją jeden po drugim, poganiając się nawzajem i kibicując sobie. Zachowywali się, jakby rozgrywali jakiś dziwny orgiastyczny mecz. Co jakiś czas wznosili okrzyki, jak podczas strzału ulubionej drużyny do bramki. Tyle że ich strzały miały nieco inną naturę. Jeden z tych „goli” zakończył się ciążą. Gdy wreszcie poznałem przebieg tej makabrycznej nocy, zrozumiałem, dlaczego Tari nie wiedziała, kto jej to zrobił. Było ich zbyt wielu. To mógł być każdy z nich. Zresztą nie miało to najmniejszego znaczenia. Wszyscy byli jednakowo winni. Dla ochłody polewali siebie i Tari zimnym szampanem. Zmuszali ją do obciągania, nie zważając na to, że dziewczyna się krztusi. Bili po twarzy, dusili, a ona poddawała się tym torturom jak sparaliżowana. Nie była w stanie się przed nimi obronić, więc zniknęła. Schowała się gdzieś głęboko w sobie. Pozostawiła im tylko swoje ciało, które z taką lubością bezcześcili. Było ich około dziesięciu i każdy z nich miał swój udział w tym koszmarze.

Dla większości Tari była pierwszą kobietą w życiu. „Dziwką” z jakiegoś obcego kraju, która pozbawiona prawa do samostanowienia, dostępowała zaszczytu zabawiania swym ciałem kwiatu saudyjskiej arystokracji. Dopiero gdy byli zaspokojeni i tak pijani, że całkowicie opadli z sił, zostawili ją w spokoju. Wahid złapał ją za szyję, wystawił za drzwi i rzucił na posadzkę. Był środek nocy. Tari udało się niepostrzeżenie powrócić do swojej kwatery. Kilka godzin później obudził ją adhan wzywający na fajr. Nie była w stanie się ruszyć. Jej ciało przeszywał ból, który od tej pory miał jej towarzyszyć już każdego dnia.

Hadisy i sira często wspominają o uświęconym prawie wyznających islam mężczyzn do seksualnego wykorzystywania niewolnic. Wprawdzie chodzi tu o niewolnice stanowiące łup wojennych podbojów, ale z braku wojny współcześni Saudyjczycy, a w szczególności saudyjska arystokracja, traktują jak niewolnice zatrudniane przez siebie służące. W posegregowanym płciowo społeczeństwie służące są łatwym sposobem seksualnego zaspokojenia, dlatego często stają się ofiarami gwałtów, zwłaszcza ze strony dojrzewających młodzieńców, którzy nie mogą obcować z rówieśniczkami. Stroniący od antykoncepcji Arabowie sprowadzają tym na swoje ofiary olbrzymie niebezpieczeństwo. Ciąża jest niezbitym dowodem stosunku, któremu bez niej można byłoby zaprzeczyć. Bardziej biegli w piśmie powołują się na słowa Mahometa, który zapytany o swoją opinię na temat stosunku przerywanego powiedział: „Lepiej byś tego nie robił, ponieważ nie powstanie żadna dusza, której Allah nie powołałby do istnienia”. Ten wers daje młodym arabskim mężczyznom pewność, że prezerwatywy kompletnie nie są im potrzebne, a w przekonaniu tym utwierdza ich prawo, które ciążę traktuje jako dowód na winę wyłącznie kobiety.

Mat.prasowe
Reklama

Marcin Margielewski w 2019 roku wydał dwie książki: Jak podrywają szejkowie i Byłam arabską stewardesą, które na wiele tygodni podbiły listy bestsellerów. Książka Zaginione arabskie księżniczki ukazała się nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka.

AdobeStock
Reklama
Reklama
Reklama