Reklama

Modelka Sylwia Sz. oskarżyła kilka tygodni temu byłego piłkarza Jarosława Bieniuka o odurzenie, a następnie brutalny gwałt. Do tych wydarzeń miało dojść w jednym z sopockich hoteli w nocy z 12 na 13 kwietnia. Dyrektor sportowy Akademii Lechii nie przyznaje się do żadnego z czynów. Prokuratura Rejonowa w Sopocie otrzymała wyniki badań toksykologicznych wykonanych modelce. Czy pomogą one w śledztwie?

Reklama

Wyniki badań toksykologicznych Sylwii Sz.

Dokładne badanie wykazało, że w organizmie modelki znajdowała się kokaina. Sylwia Sz. mogła przyjąć ten narkotyk sama lub też ktoś mógł go jej podać. Tego jeszcze oficjalnie nie ustalono, ale modelka w jednym z wywiadów już zasugerowała, że substancję podał jej Jarosław Bieniuk. „Moim zdaniem Jarosław coś mi dosypał do drinka. Mama do mnie zadzwoniła, że on opowiada w mediach, że dał mi magnez na uspokojenie. Zobaczymy, czy to był magnez, wyniki toksykologii to pokażą. Ja wiem, że nie”, opowiadała Kobiecie.WP.

Specjaliści opublikowali też w specjalnym raporcie drugą istotną informację. Mianowicie, w organizmie Sylwii Sz. nie znaleziono żadnej substancji, która wchodzi w skład tak zwanej pigułki gwałtu. „Leki zawarte w pigułkach gwałtu są bardzo trudne do wykrycia, bo ulegają przemianom w organizmie w bardzo krótkim czasie. Flunitrazepam, jeden ze składników, wykrywa się we krwi do 24 godzin po podaniu, a bardziej popularny, GHB - zaledwie do ośmiu godzin. W moczu ślady GHB daje się odnaleźć jeszcze cztery godziny później”, wyjaśniła dodatkowo prof. Joanna B. Zawilska w rozmowie z Gazetą Wyborczą. Warto także zaznaczyć, że nie są jeszcze znane wyniki badania toksykologicznego Jarosława Bieniuka.

Reklama

O tym, jaki dokładnie był przebieg kwietniowej nocy, biegli zdecydują podczas spraw sądowych, które jeszcze przed nami.

Zuza Krajewska/LAF AM
Reklama
Reklama
Reklama