Reklama

Trzynaście lat małżeństwa, jeszcze więcej lat przyjaźni, dziesiątki wspólnych hitów... Marek Jackowski zajmował w sercu Kory szczególne miejsce. Jeszcze 2,5 miesiąca przed tym, jak odeszła artystka udzieliła niezwykle poruszającego wywiadu, w którym wspominała zmarłego w 2013 roku muzyka. Oto wyjątkowo skomplikowana historia ich relacji.

Reklama

Kora i Marek Jackowski: 5 lat po ślubie urodziła dziecko innemu

Nie sposób mówić o związku Kory i Marka Jackowskiego bez tego trzeciego - Kamila Sipowicza. Wokalistka Maanamu poznała go na początku lat 70., gdy wraz z mężem przeprowadziła się do Warszawy. W tej samej kamienicy, w której się zatrzymali, trzy piętra wyżej, mieszkał właśnie przyszły, drugi mąż artystki. Z czasem ich relacja się zacieśniła. Ona zaczęła patrzeć na niego inaczej, zafascynował ją. Do tego stopnia, że... przyśnił się Korze. I wówczas wiedziała, że to mężczyzna wyjątkowy. „Miałam dwadzieścia trzy lata, on dwadzieścia jeden. To był sen jasny, piękny, erotyczny, ale nie taką bezpośrednią erotyką, takich snów nie mam. Zaczęłam wtedy patrzeć na tego sąsiada z siódmego piętra inaczej. Tak to się zaczęło”, wspominała piosenkarka w książce „Kora, Kora. A planety szaleją”.

Przyznała również, że cztery lata po ślubie zdradziła Marka Jackowskiego z Kamilem Sipowiczem. Owocem tego uczucia jest syn Szymon, który przyszedł na świat w 1976 roku. Rozwód z pierwszym mężem artystki nastąpił 8 lat później. Dopiero po nim ujawniła, kto jest prawdziwym ojcem chłopca.

Przez ten czas kochanek Kory był praktycznie nieobecny w jej życiu. Wyjechał do Niemiec. Ich drogi zeszły się dopiero, gdy artystka rozwiodła się z Markiem Jackowskim. I z czasem stwierdzili, że nie mogą bez siebie żyć...

Czytaj także: Konsekwentnie chronią prywatność, wzięli potajemny ślub. Historia Rafała Zawieruchy i Beaty Wiśnickiej

Kora o Marku Jackowskim. Trudna relacja pary

Marek Jackowski przez niemal dekadę wychowywał Szymona jak własne dziecko. Niestety, jego małżeństwo z wokalistką Maanamu było naznaczone chorobą alkoholową. „Dzieci nie miały oprócz mnie nikogo. Marek przecież był ciężko chory, bo alkoholizm jest chorobą”, żaliła się w książce Kora.

W jednym z wywiadów stwierdziła również, że z czasem jej relacje z byłym mężem rozluźniły się. „Dzieci uwielbiały, kiedy Kamil się pojawiał w naszym świecie. Obecność Marka w naszym życiu prywatnym była minimalna, natomiast Kamil zawsze był”, twierdziła.

W 2008 roku miała miejsce dosyć nieprzyjemna sytuacja. Po wypadku, któremu uległ Marek Jackowski, mężczyzna oskarżył byłą żonę, że wyrzuciła go z zespołu. „Kora zadecydowała, że ten gitarzysta, który mnie zastępował, zostaje w zespole. Wtedy zrozumiałem, że to już koniec. Ten wypadek był dla mnie w pewnym sensie dobrodziejstwem. Sprawdziło się powiedzenie, że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie”, żalił się na łamach „Faktu”.

Ona z kolei twierdziła, że nie miała pojęcia, że piosenka „Zapytaj mnie o to kochany” trafiła do Anny Wyszkoni. „Ja dawno temu dałam ją Markowi Jackowskiemu. Marek współpracował teraz przy płycie Ani i widocznie ją jej dał. Cóż...”, ucięła wyraźnie rozczarowana w 2012 roku. Choć później rozgoryczenie musiało minąć, ponieważ koniec końców stwierdziła, że wokalistka poradzi sobie z dobrym wykonaniem tego utworu.

Jednak śmierć byłego męża w maju 2013 roku wyraźnie wstrząsnęła Korą. „Ta wiadomość spadła na mnie jak grom z jasnego nieba. Trudno się z tym pogodzić, odczuwam wielki smutek. Myśl o tym, że coś jeszcze razem zrobimy przemykała i przez Marka głowę, i przez moją”, podkreślała w audycji „Myśliwiecka 3/5/7”. „Mnie się zawsze wydawało, że Marek będzie bardzo, bardzo długo żył, bo był optymistą, dobrym człowiekiem. Na wszystko umiał spojrzeć w taki filozoficzny, ale jednocześnie życiowy sposób. Z Markiem byliśmy zawsze w wielkiej, wspaniałej rodzinie. Bardzo dobry człowiek”, dodawała.

Tak natomiast mówiła o nim na 2,5 miesiąca przed śmiercią, w piątą rocznicę odejścia założyciela Maanamu.

„Marek umarł, mając 67 lat, zdecydowanie za wcześnie. Bardzo to przeżyłam i nie mogłam w to uwierzyć. Brakuje mi go i jako człowieka, i jako kompozytora. Ogromnie jego odejście odczuł nasz syn Mateusz, który nawiązał bardzo dobry kontakt z Markiem. Ma po nim wiele pamiątek i strzeże ich jak relikwii. Marek jest dla niego punktem odniesienia”, podkreślała wówczas Kora w rozmowie z Onetem.

Wokalistka wspomniała też o wspólnej pracy z Markiem w zespole Maanam, która była dla niej wielką przygodą. I nawet po latach, stworzone razem utwory artystka odsłuchiwała w wielkich emocjach. „One są naprawdę świetnie zrobione, lepiej wyprodukowane niż kiedyś, więc brzmią cudownie. Ale przede wszystkim przypomniałam sobie, jak genialnym kompozytorem był Marek. To wielka rzadkość w naszym kraju. Te utwory to klasyka, można je przerabiać w nieskończoność”, mówiła piosenkarka.

Czytaj także: Tak przez dłuższy czas Partnerka Michała Wójcika walczyła z chorobą. Osierociła 4-letniego syna

Kora o śmierci pierwszego męża.

Marek Jackowski zmarł 18 maja 2013 roku w Neapolu, niedaleko którego na co dzień mieszkał. Założyciel grupy Maanam około godziny 10. rano dostał zawału. Muzyka niestety nie udało się uratować. „Marek tak szczęśliwie i nieszczęśliwie mieszkał, bo to było bardzo piękne miejsce, że jak dostał zawału to pogotowie jechało do niego za długo. Musiał bardzo cierpieć. Przy zawale tak długo trwającym jest ogromny ból”, twierdziła Kora w VIVIE! kilka lat temu.

„Poważny, spokojny, smutny, trochę demagog, lubi straszyć, wzbudza zaufanie, przesądny. Często zajmował się wróżeniem i znakami zodiaku. Genialny kompozytor. Permanentnie się spóźniał, ale wynikało to z jego filozofii życia. Nieśmiały, niepewny siebie", pisała o mężu w swojej książce. Tworzyli barwny związek, choć pełen sprzeczności. „Marek to uczucie u mnie wychodził. On mnie bardzo pokochał, a ja się rozpadałam. Wydawał mi się opoką", mówiła Kora o początku ich relacji w programie Jaka ona jest.

Dziś po tej wyjątkowej parze pozostały nam tylko wspomnienia. Na szczęście te najważniejsze, czyli muzyczne, zachowały się na 11 płytach zespołu Maanam i już nigdy nie zginą…

Reklama

Czytaj także: Zostali rodzicami, jednak ta miłość nie przetrwała próby czasu. Historia Jana Borysiewicza i Patrycji Sinkowskiej

Reklama
Reklama
Reklama