Wojciech Siemion mówił, że to teatr wybrał jego. Ożenił się drugi raz kilka dni przed swoimi 80. urodzinami
Aktor odszedł 13 lat temu
Wojciech Siemion zasłynął z wielu genialnych ról filmowych i teatralnych. Przez całe życie powtarzał, że to aktorstwo wybrało jego. Na początku miał zostać prawnikiem, ale kiedy poznał wiersze Różewicza, wszystko się w jego życiu zmieniło. Mówiono o nim, że to typ artysty, który nigdy nie wychodzi ze swojej roli, a codzienne życie było dla niego, jak przedłużenie sceny. Nie mówił zwyczajnie, a deklamował. Kiedy po śmierci ukochanej żony sądził, że nic dobrego go już nie spotka, w jego życiu pojawiła się kolejna miłość. Wojciech Siemion był zdania, że na uczucie nigdy nie jest za późno.
Wojciech Siemion: rodzina, dorastanie
Urodził się 30 lipca 1928 we wsi Krzczonów, w rodzinie Mikołaja i Apolonii Siemionów. Miał szóstkę braci, wśród nich dziennikarza Leszka Siemiona, a także chemika Ignacego Siemiona. Wielkim wzorem do naśladowania w dzieciństwie był dla Wojciecha Siemiona jego tata, który w Krzczonowie otrzymał pracę wiejskiego nauczyciela i czuł do tego zajęcia ogromne powołanie. Bardzo mu zależało, aby każde dziecko miało dostęp do kultury i sztuki. Znał na pamięć całego "Pana Tadeusza", a swoim entuzjazmem i miłością do poezji zarażał wszystkich wokół, włącznie ze swoimi dziećmi. We wsi był nawet teatr, a mieszkańcy na co dzień lubili spotykać się i śpiewać ludowe pieśni. Przesiąknięty takim otoczeniem Wojciech Siemion, miał bardzo szczęśliwe dzieciństwo.
"Jeżeli myślę o Krzczonowie, to natychmiast wyświetla mi się z fotograficzną dokładnością nasz stary dom rodzinny, i stawy przy tym domu, i dziadkowa łódź, którą wypływaliśmy na połów, i bardzo piękne stare drzewa, o których wiem, że ich już tam nie ma, ale są w mojej wyobraźni. Pamiętam doskonale sąsiadów. I Józka, co grał na trąbce, i Józka Krzysiaka, który prowadził pięknie melodię na skrzypcach, i Mietka Robaka, znakomitego bębnistę", wspominał w "Kurierze Lubelskim" w 2008 roku.
Wszystko zmieniło się, gdy przyszła II wojna światowa. Mikołaj Siemion za działania konspiracyjne został kilkukrotnie aresztowany. Osłabiony i chory na tyfus nawet w więziennych celach szerzył swoją miłość do poezji i czytał innym więźniom wiersze znanych poetów. Ojciec Wojciecha Siemiona zginął w Auschwitz w 1942 roku...
Czytaj też: Maja Wachowiak była gotowa rzucić wszystko dla Gustawa Holoubka. Ich huczny ślub wszedł do literatury
Wojciech Siemion: jak poznał ukochaną Jadwigę?
Mimo że od dziecka ciągnęło go na scenę, nie myślał o aktorstwie, jak o sposobie na życie. Po drodze miał nawet kilka poważnych doświadczeń scenicznych - jako uczeń Gimnazjum i Liceum dla Dorosłych im. Tadeusza Kościuszki w Kaliszu Wojciech Siemion zadebiutował w Krakowiakach i góralach Wojciecha Bogusławskiego na scenie miejskiego teatru, ale kiedy przyszło mu wybierać kierunek studiów, postawił na prawo.
Studia prawnicze nie dały mu co prawda szczęścia zawodowego, ale gdyby nie one, nie poznałby swojej ukochanej żony Jadwigi. Była jego koleżanką z Wydziału Prawa KUL, a później uznaną i utalentowaną adwokatką, którą aktor pieszczotliwie nazywał "Piwką". Pobrali się 3 stycznia 1950 roku w Konopnicy niedaleko Lublina. Jakiś czas później ich rodzina powiększyła się o pierwszą pociechę - syna Krzysztofa. Żona, widząc jak jej ukochany tęskni za sceną i nie umie znaleźć sobie miejsca, pomogła podjąć mu decyzję o spróbowaniu swoich sił w aktorstwie. Posłuchał od razu.
Kiedy Wojciech Siemion pojawił się na egzaminach na wydział aktorski warszawskiej PWST, wprawił w zachwyt samego Aleksandra Zelwerowicza. Aktor i nauczyciel postanowił pomóc utalentowanemu debiutantowi w jak najszybszym ukończeniu szkoły aktorskiej, dzięki czemu Wojciech Siemion został absolwentem w trybie skróconym.
Wojciech Siemion grywał prowincjuszy
Od tamtej pory można go było widzieć na wielu polskich scenach teatralnych, a wkrótce także i na małym ekranie, w filmach i serialach. Wcielił się m.in. w postać Kacperskiego w "Zezowatym szczęściu", Józia w "Jutro premiera", kaprala Naroga w "Skąpani w ogniu", Wilczka w "Ziemi obiecanej". Pojawił się w serialach takich jak "Złotopolscy", "Wojna domowa", "Alternatywy 4", "Niewiarygodne przygody Marka Piegusa".
Aktora obsadzano często w rolach prowincjuszy, prostych chłopów ze wsi. O Wojciechu Siemionie mówiono, że wcale nie musi się w takie postacie wcielać, bo to w nim po prostu jest: twardy akcent, sposób chodzenia, wygląd. On sam nigdy zresztą nie wstydził się swojego wiejskiego pochodzenia, o czym w 2005 roku mówił na łamach "Wprost": "Moje chłopskie pochodzenie nigdy nie było dla mnie powodem do wstydu. Co prawda w rodzinie krążyły opowieści, że jesteśmy potomkami książąt porwanych z Pskowa, ale fakty jednoznacznie wskazują na chłopstwo."
Jednak w pewnym momencie zaczął marzyć o zagraniu kogoś "wyższego stopniem". Zwrócił się nawet w tej sprawie do scenografa: "Wie pan, zawsze ubierają mnie w takie straszne łachy, w jakieś okropne trepy, rozlatujące się kapcie czy gumiaki, a ja raz chciałbym zagrać w prawdziwych oficerkach", ale w odpowiedzi usłyszał: "Panie Siemion, pan nawet w oficerkach będziesz dla mnie na bosaka". Ta chłopskość emanowała z aktora niezależnie od ról i ubioru. Wojciech Siemion był pod tym względem jedyny w swoim rodzaju.
Tadeusz Konwicki mówił o nim, że był on aktorem przez całą dobę, nigdy z tej roli nie wychodził. "Wojtek jest zawsze aktorem. Wojtek Siemion lubi recytować wiersze w każdej wolnej chwili. Lubi recytować dla kolegów, dla przechodniów, nawet dla dzieci". Pisarz przytoczył pewną zabawną anegdotę z udziałem pana Wojtka. "Kiedy kręciliśmy 'Salto', któregoś wieczora Siemion jadł kolację we wrocławskim Klubie Dziennikarzy. Po kolacji Wojtek wspiął się na podium dla orkiestry i zaczął recytować Gałczyńskiego. Recytował tak cały wieczór. Sala z wolna pustoszała. Wreszcie zostało kilkunastoosobowe towarzystwo przy zsuniętych stolikach. Wtedy Siemion zszedł z podium i zbliżył się do tego towarzystwa. I recytował tylko dla nich, tylko dla nich jedynych, jak cygański skrzypek, obchodząc nieśpiesznie te zsunięte stoliki. Koło północy jeden z biesiadników odwrócił się nieśmiało do artysty i rzekł z przepraszającym uśmiechem: 'My russkije, my nie panimajem'." (cytat za culture.pl)
Zobacz też: W tym małżeństwie była miłość, wierność, szacunek. Historia Jana Kobuszewskiego i Hanny Zembrzuskiej
Wojciech Siemion: dworek w Petrykozach
W 1969 roku wraz z żoną kupili piękny dworek w Petrykozach, okolicach Grójca, Miejsce miało swój potencjał i urok, ale na tamten moment było w opłakanym stanie. "Osiedliliśmy się tu na początku lat 70. Na początku dworek nie nadawał się zupełnie do zamieszkania. Wszystko było zniszczone", opowiadał w Echu Dnia aktor. Wspólnymi siłami Siemionowie przywrócili miejscu dawną wspaniałość.
Miejsce stało się dla aktora i jego żony istnym rajem, zaciszem, w którym spędzili szczęśliwie kolejne lata życia, ale ponadto Wojciech Siemion zaczął kolekcjonować w nim ludowe pamiątki. Z czasem dworek zaczął pełnić też funkcję muzeum i skansenu, a w jego progi zaglądali ciekawi miejsca uczniowie z okolicznych szkół. "Wtedy opowiadam im o sztuce współczesnej. Poznają ją właśnie na moim poddaszu", opowiadał aktor, który kiedyś jako mały chłopiec obserwował swojego ojca szerzącego wiedzę o kulturze w małej wiejskiej szkole i sam też pragnął kontynuować tę miłość do sztuki.
Wojciech Siemion: w wieku 80 lat ponownie się ożenił
W 2004 roku Wojciech Siemion przeżył ogromną stratę. Jego ukochana żona Jadwiga, z którą przeżył 54 lata, zmarła. Ciężko było mu kontynuować codzienne życie bez jego "Piwki", a dworek w Petrykozach stracił na dawnej energii. Aktor przestał widzieć sens w prowadzeniu go w pojedynkę, chciał nawet sprzedać skansen. Nie czuł się na siłach, sam też podupadł na zdrowiu.
W ciężkim okresie pomogli mu przyjaciele. Towarzyszyli mu w żałobie, odwiedzali go, a z czasem zaczęli także wyciągać aktora do ludzi, który na emeryturze miał wówczas mniej kontaktów z otoczeniem. Pewnego dnia przedstawili mu piękną Barbarą Kasper. Kobieta była młodsza od aktora o 20 lat.
Para bardzo szybko nawiązała nić porozumienia, dobrze czuli się w swoim towarzystwie, zaprzyjaźnili, a z czasem pojawiło się pomiędzy nimi głębsze uczucie. Ta nowa relacja sprawiła, że Wojciech Siemion znów poczuł chęć do życia. Ponownie miał z kim dzielić swoje pasje i zachwyty do sztuki i natury. Wiosną 2008 roku oświadczył się nowej ukochanej i mając prawie 80 lat, wziął drugi ślub. Ceremonia odbyła się bez rozgłosu, ale za to w dzień urodzin aktora nastąpiło wielkie świętowanie w towarzystwie przyjaciół i rodziny połączone z jubileuszem 60-lecia pracy artystycznej.
"Godnie zastąpiła nieodżałowaną Jadwigę" - przyznawali zgodnie przyjaciele Wojciecha Siemiona. Z kolei sam aktor pytany o nową miłość mówił z entuzjazmem: "Odżyłem! Myślałem, że nic dobrego już mnie nie spotka, a tu, proszę, mam wspaniałą żonę, przy której zaczynam nowe życie. Okazuje się, że na miłość nigdy nie jest za późno!".
Niestety szczęście zakochanych zostało przerwane przez tragiczny wypadek samochodowy.... W 2010 roku, kiedy Wojciech Siemion wracał wraz z małżonką autem do domu, stracił panowanie nad kierownicą. Samochód zderzył się z ciężarówką. Aktora przewieziono do szpitala, jego stan był ciężki, jednak lekarze byli dobrej myśli. Kiedy jednak podjęto próby wybudzenia go ze śpiączki farmakologicznej, Wojciech Siemion zmarł. Odszedł 24 kwietnia 2010 roku. Dziś mija 13 lat od tego wydarzenia...
Źródła: Paula Rodak YT, pomponik.pl, culture.pl, film.wp.pl