Wojciech Jagielski był gwiazdą telewizji, później usunął się w cień. Co dzisiaj robi?
„Gdy zmarł ojciec, mama została sama z trójką dzieci, a sytuacja finansowa się pogorszyła", mówił
Z wykształcenia jest lekarzem, ale nigdy nim nie został. Swoje życie zawodowe pokierował w zupełnie inny sposób. Wojciech Jagielski od ponad 20 lat związany jest z mediami. Na swoim koncie ma wiele rozmów z największymi gwiazdami nie tylko z polskiego show-biznesu. Największą popularność zyskał dzięki programom „Wywiad z Wampirem" i „Wieczór z Jagielskim”. Co się z nim stało później i jak potoczyło się jego życie?
Kariera w radiu
Ulubieniec widzów w 1990 roku rozpoczął swoją karierę w Radiu Zet. Na początku był na stanowisku Dj-a i prezentera, ale z czasem został dyrektorem muzycznym rozgłośni. Jak długo? Od 1995 roku do 2007 roku. W 2010 roku wrócił. Przez pięć kolejnych lat również zasiadał na tym samym stanowisku.
Przypomnijmy, że Wojciech Jagielski w 1992 roku skończył studia na wydziale Lekarskim Akademii Medycznej w Warszawie. „Ja chciałem być immunologiem lub genetykiem. Raczej nie widziałem siebie w roli lekarza pracującego w przychodni, tylko naukowca będącego związanego ze światem medycyny. A czy nie żałuję, że zboczyłem z tej drogi? To bardzo kontrowersyjna sprawa. Ja nigdy nie zrezygnowałem z medycyny jako takiej. To jedna z sił napędowych w moim życiu. Cały czas czytam różne książki na ten temat, w radiu prowadziłem przecież audycje o zdrowiu. Natomiast czasem po koncertach, gdy podpisywaliśmy płyty, przychodzili do mnie lekarze i pytali, jak mi się udało poprowadzić swoje życie tak, że po studiach medycznych gram w zespole. I dodawali: „Ile ja bym dał, żeby się z panem zamienić". Ja im odpowiadałem na to, że przecież bycie lekarzem to fantastyczna sprawa, a oni tylko potakiwali bez większego entuzjazmu", mówił.
W radiu prowadził audycje, takie jak „Słodka szesnastka Radia Zet", „Hip-Hop", „Raz-dwa-trzy" czy „Mniej więcej" u boku Karoliny Korwin-Piotrowskiej. Od 2012 do 2015 roku był prowadzącym „Doktor Zet".
Mało kto wie, że Wojciech Jagielski współpracował również z zespołem "Wilki". Przez jakiś czas grał tam na perkusji. „To było jedno z dziwniejszych doświadczeń w moim życiu. Gdy poznałem Roberta Gawlińskiego, byłem mniej więcej w połowie piątego roku studiów medycznych. On jest bardzo kolorową postacią. Znajomość z nim i jego żoną to było dla mnie intensywne przeżycie. Natychmiast się zaprzyjaźniliśmy. I to bardzo głęboko! Miło wspominam ten czas. Przez pół roku spotykaliśmy się niemal codziennie, rozmawialiśmy o muzyce i robiliśmy próby, gdy udało się już stworzyć zespół. Pojawił się między nami jednak rozdźwięk. Robert był inaczej wychowywany. Inaczej lubiliśmy się bawić. I na tym tle zaczęliśmy się różnić. Ale bardzo Roberta lubię. Ma ogromny talent". Jednak ich drogi z czasem się rozeszły. „Rozeszły się dlatego, że ja po początkowej rozbiegówce z Wilkami trafiłem do Radia Zet. Miałem więc do wyboru albo dalej być perkusistą w zespole, albo postawić na coś, co zapowiadało się na bardziej normalną karierę", mówił w rozmowie dla Plejady.
„Po 15 latach przerwy od aktywnego grania, pomyślałem, że fajnie byłoby założyć zespół, który zaspokoi moje twórcze potrzeby. Bo czym innym jest realizowanie strategii dotyczącej konkurowania z innymi radiostacjami czy pokazywanie swojego kunsztu w programowaniu muzyki, a czym innym – gra na instrumencie. Jeśli ktoś spróbował tego choć raz w swoim życiu, a w szczególności jeżeli występował przed publicznością, a ja przecież miałem na koncie m.in. udział w festiwalu w Jarocinie, to wie, o czym mówię. Skrzyknąłem więc kilku kolegów i, wykorzystując swoje doświadczenia z przeszłości, zawczasu przygotowałem kodeks dla muzyków z zespołu Poparzeni Kawą Trzy, żeby zabezpieczyć się przed ewentualnymi kryzysami", mówił w tej samej rozmowie.
CZYTAJ TEŻ: Kiedy się poznali od razu wywołali skandal... Kinga Preis i Piotr Borowiec są razem już 26 lat
Kariera w telewizji i życie prywatne
Pierwszy raz pojawił się w stacji RTL 7. To właśnie tam od 1999 roku prowadził „Wieczór z Wampirem", który z czasem zmienił nazwę na „Wieczór z Jagielskim". „Wiele ludzi do dzisiaj kojarzy mnie z tym programem. Czasem na ulicach słyszę: „O, Wampir idzie". Ale ja wspominam tamte czasy jako ciężką orkę. Nagrywaliśmy mnóstwo odcinków „Wieczoru z Wampirem", a dodatkowo robiłem poranki w radiu. To było dla mnie dość skomplikowane logistycznie. Kłóciło się to też z moim światopoglądem. Uważam, że trzeba mieć zachowany balans między pracą a życiem prywatnym, a wtedy tego u mnie nie było. Pracowałem zdecydowanie za dużo", wyznał.
W roku 2006 wraz z Kazimierą Szczuką współtworzył ,,TVN Dwururka". Co ciekawe, jako pierwszy w Polsce współprowadził program z gatunku „news entertaiment", czyli „Zakręcony tydzień", który mogliśmy oglądać na kanale TVP2. Z czasem pojawił się w TVN Turbo, „Dzień Dobry TVN", „Pytanie na śniadanie" czy „Bitwa na głosy" - tym razem w roli jurora. Od 2014 roku przez pięć lat prowadził „Wojtek Jagielski na żywo", który mogliśmy oglądać na kanale Superstacja. Dodatkowo od 2020 roku na tej samej stacji rozmawiał z gośćmi w programie o nazwie „Tok Szoł".
„Najbardziej rozpoznawalny jestem z przeprowadzania wywiadów. To zajęcie wydaje się dla mnie dość naturalne. Mam wrażenie, że moja osobowość jest kompatybilna z osobowościami innych osób, które zapraszają gości i rozmawiają z nimi w radiu czy telewizji na całym świecie. Natomiast później często zaskakuje mnie to, w jaki sposób oceniany jest styl mojej pracy (...) Skoro robię wywiady ponad 20 lat, to jest część osób pozytywnie oceniająca to, co robię. I tego się będę trzymał, nawet, jak będę miał ochotę się puścić", mówił w rozmowie z Plejadą.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Para rock'n'rollowców, która kocha na zabój. Oto historia miłości Roberta i Moniki Gawlińskich
Wojciech Jagielski, lato 2022
Jak dzisiaj wygląda życie Wojciecha Jagielskiego?
Ostatnio Wojciech Jagielski był gospodarzem programu „Tok Szoł”, który mogliśmy oglądać na antenie Superstacji. Dodatkowo był dyrektorem muzycznym w jednej radiostacji, w której prowadził audycje. Jego pasją jest muzyka. Gra na perkusji w zespole „Poparzeni Kawą Trzy". Co ciekawe, Wojciech Jagielski był współzałożycielem oraz perkusistą rockowych zespołów: „Kontrola W." czy „Kosmetyki Mrs. Pinki". A w życiu prywatnym? Związany jest z Aleksandrą Jagielską. Doczekał się również dwójki synów Piotra i Michała.
W pewnym momencie zdecydował, że rozpocznie studia. Jego wyborem była seksuologia. A czy wiąże z nią jakąś przyszłość? Nie wyklucza, że w przyszłości otworzy swój gabinet. „To trochę pokłosie mojego zainteresowania medycyną i psychologią. W rozmowach, które przeprowadzam, najbardziej interesują mnie kwestie emocjonalne. Po tysiącach wywiadów doszedłem do wniosku, że największe emocje, nie tylko w widzach czy słuchaczach, ale też w moich rozmówcach, wzbudzają historie miłosne. A te nierozerwalnie wiążą się z życiem seksualnym. Postanowiłem więc, że przekonam się, o co tak naprawdę chodzi – skąd biorą się problemy ludzi w tym obszarze związanym z cielesną sferą miłości. I muszę przyznać, że to jest fascynujące! To, co dzieje się w życiu niektórych osób i to, co opowiadają w gabinetach seksuologów, jest czasem naprawdę zaskakujące", mówił Michałowi Misiorkowi.
Skąd Wojciech Jagielski ma tak różne zainteresowania? ,,Mój ojciec miał bardzo dobry słuch i śpiewał w chórze. Moje rodzeństwo z kolei uczyło się grać na fortepianie. I to nie u byle kogo, bo w domu Stanisława Syrewicza, który skomponował piosenkę "To nie ja". Jeśli chodzi o przeprowadzanie wywiadów, to zapewne pchnęło mnie w tym kierunku to, że już jako nastolatek lubiłem sobie poczytać psychologiczne knigi. Dość szybko też podjąłem decyzję, że chcę studiować medycynę. Jestem fanem fizyki i genetyki. A skłonności do rozrywki? Moja babcia miała fantastyczne poczucie humoru, mama zresztą też. Ono jest trochę dziwne, ale ja też je przejąłem i ono przebija się w moim wywiadach", wyznał w rozmowie z Michałem Misiorkiem.
„Mój ojciec zmarł, jak miałem 8 lat. Różnica między moim bratem i siostrą a mną to kolejno 8 i 11 lat. Więc kiedy oni uczyli się grać, w naszym domu było jeszcze pianino. Natomiast gdy zmarł ojciec, nasza sytuacja finansowa się pogorszyła i mama, która została sama z trójką dzieci, musiała sprzedać pianino. W tym przykrym zbiegu okoliczności upatruję to, że później już nie byłem kształcony muzycznie", dodał w tej samej rozmowie.
CZYTAJ TEŻ: Robert Janowski znów prześladowany przez stalkerkę. „Była już kilkukrotnie u nas pod domem”