Wojciech Fibak: kiedy zaczynał, nie było go stać na grę w tenisa, ale odbił się od dna. Jak dzisiaj wygląda jego życie?
Dzisiaj sportowiec kończy 71 lat
Jeden z największych polskich tenisistów. A prywatnie? Ogromny pasjonat sztuki. Wojciech Fibak po wielu sukcesach na korcie zajął się biznesem. W jego życiu nie brakowało również pięknych kobiet i sławnych osób. Kiedy zdecydował się zacząć grać w tenisa, nie miał nie niego pieniędzy. Dzisiaj cieszy się ogromnym majątkiem. Jak wyglądała jego droga do sukcesu? Z okazji urodzin sportowca, przypominamy jego historię.
Wojciech Fibak – droga do kariery tenisisty
Uznaje się go za jednego z najlepszych polskich tenisistów w historii. Wojciech Fibak zaczął swoją karierę zachęcony przez ojca, Jana – chirurga i profesora Akademii Wychowania Fizycznego w Poznaniu. W 1970 roku zdobył mistrzostwo Polski juniorów, a także mistrzostwo Polski seniorów w hali. Był wtedy zawodnikiem AZS Poznań. W 1973 roku mógł pochwalić się kolejnym sukcesem, wygrywając w turnieju Trofeo Bonfiglio w Mediolanie w kategorii do 21 roku życia. Osiągane sukcesy sprawiły, że porzucił studia na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.
W 1974 roku, kiedy miał 22 lata podjął spore ryzyko. Wyjechał do Hiszpanii, by wziąć udział w zawodach z cyklu Grand Prix. W kieszeni miał tylko 130 dolarów, a jego nazwisko nie było jeszcze znane, w przeciwieństwie do pozostałych uczestników. Gdy przedstawiał się wybitnemu zawodnikowi z USA, Arthurowi Ashowi, ten nie wiedział kim jest Wojciech Fibak. Polski sportowiec ostatecznie z nim zwyciężył. Udało mu się dotrzeć do ćwierćfinału, a jego nazwisko po raz pierwszy zagościło na liście ATP, czyli Association of Tennis Profesionals. „Miałem szybkie nogi, czucie w ręku i siłę przebicia. W sporcie to niezbędne”, powiedział wiele lat temu.
W 1975 roku znalazł się w ćwierćfinale Międzynarodowych Mistrzostw Niemiec w Hamburgu, docierając także do finału gry podwójnej. Ten rok obfitował również w wiele innych zwycięstw Wojciecha Fibaka w turniejach deblowych. Dzięki swojej ciężkiej pracy i licznym sukcesom znalazł się wśród 10-15 najlepszych tenisistów na świecie, a w 1976 został uznany za największe objawienie roku. Wiosną w ćwierćfinale turnieju WCT zwyciężył z Bjornem Borgiem w Monte Carlo i tym samym zapewnił sobie miejsce w finale.
Tydzień później powtórzył sukces w Sztokholmie. Do listy sukcesów dopisały się również turnieje w Bournemouth i w Wiedniu. Trzy następne finały oraz półfinał w Londynie zaowocowały tym, że Wojciech Fibak znalazł się na 8 miejscu w klasyfikacji Grand Prix. „Nie byłem jeszcze tym znanym Fibakiem, ale już cuda wyprawiałem na korcie”, wyznał w jednym z wywiadów.
Dzięki temu dostał prawo do startu w turnieju Masters w Houston. W finale toczył zawziętą, pięciosetową walkę z Hiszpanem Manuelem Orantesem, prowadząc w setach 2:1, a w czwartym 4:1 w gemach. Wtedy, podczas koniecznej przerwy, Kirk Douglas, który oglądał mecz powiedział, że Orantes nigdy się nie poddaje i nie ma co skreślać go przed końcem gry. Jego słowa okazały się prorocze i finalnie Manuel Orantes wygrał Polakiem 3:2. Później polski tenisista wygrał w turnieju deblowym w Monte Carlo i w Dusseldorfie, występując w parze z Karlem Meilerem, a następnie można ich było oglądać w turnieju finałowym w Kansas City. Pokonali wtedy Boba Lutza i Stana Smitha.
W 1976 roku, który był zresztą najlepszym w całej karierze Wojciecha Fibaka, sportowiec uplasował się na 8 miejscu w singlu i 7 w deblu w klasyfikacji Grand Prix, a także na 14 miejscu w singlu i 13 w deblu w klasyfikacji ATP. W 1977 roku odniósł zwycięstwo w Monterrey. Doszedł także do finału w Meksyku, Wiedniu i Kolonii. Kolejnym sukcesem było zwycięstwo Grand Prix w Dusseldorfie oraz dotarcie do ćwierćfinału Wielkiego Szlema podczas French Open. Polski tenisista grał też w 1/8 finału Wimbledonu i US Open, a wraz z Tomem Okkerem wygrał w pięciu turniejach WCT. W 1978 roku Wojciecha Fibaka uznano za najlepszego tenisistę deblowego na świecie (3 miesjce według klasyfikacji punktowej ATP). Polak dwa razy osiągnął mistrzostwo świata (z Karlem Meilerem i Tomem Okkerem), a na swoim koncie ma także 49 zwycięskich pojedynków finałowych w grze podwójnej.
ZOBACZ TAKŻE: Zdzisława Sośnicka poznała Jerzego Bajera, gdy miała 18 lat. „Mąż mnie ukształtował i nauczył życia”
Wojciech Fibak na Benefisie Agnieszki Radwańskiej w 2019 roku
Wojciech Fibak: biznesmen, inwestor
Polski tenisista był niewątpliwą gwiazdą sportu tamtych czasów i największym popularyzatorem tenisa ziemnego. Ludzie zachęceni jego sukcesami chcieli coraz częściej trenować ten sport, a w kraju powstawały kolejne szkoły tenisowe oraz korty. Z czasem Wojciech Fibak zaczął ze sportowca przekształcać się w grającego trenera. Był chętnie zapraszany na turnieje pokazowe dzięki bogatemu repertuarowi uderzeń. Stawał się coraz bardziej popularny i zaczął bywać w świecie celebrytów, aktorów i modelek, chętnie chwaląc się znajomością np. z Claudią Schiffer, Stingiem czy Robertem de Niro. Bez wątpienia stał się prawdziwą gwiazdą.
Mężczyzna podczas swojej kariery sportowej otrzymywał bardzo wysokie wynagrodzenie, które teraz rozdysponowywał na arcydzieła polskiego malarstwa. „O obrazach opowiada pasjonująco (...) To Wojtek zaraził mnie miłością do sztuki”, ocenia Iwona Büchner. W magazynie VIVA! w 2013 roku mogliśmy przeczytać: „Mógł sobie na to pozwolić, ponieważ na tenisie zarobił „na rozruch” prawie trzy miliony dolarów. „Jeżeli nie wiesz, jak zainwestować, idź do Fibaka. On ci powie”, mówi się wśród biznesmenów. Rzeczywiście ma talent do zarabiania. Chociażby jako 19-latek kupił za 200 złotych w poznańskiej Galerii Współczesnej obraz nieznanego polskiego malarza. Zaoszczędził wtedy na dietach z wyjazdów sportowych. Dwadzieścia lat później sprzedał go za o wiele wyższą sumę. Za obraz słynnego nowojorskiego malarza Jean-Michela Basquiata zapłacił 200 tysięcy dolarów, a kilka lat później jego żona Ewa sprzedała go na aukcji w Nowym Jorku za 7 milionów dolarów. Ze sztuki można żyć bardzo dostatnio. W swojej galerii przy Krakowskim Przedmieściu promuje głównie polskich malarzy, można zobaczyć i Fangora, i Nowosielskiego, i Kantora. Bierze udział w każdej poważnej aukcji. Jeździ na targi sztuki".
W latach 90. dodatkowo pełnił funkcję prezesa Polskiego Związku Tenisowego, a dzięki finansom, jakie udało mu się zgromadzić przez lata rewelacyjnej gry mógł zająć się działalnością biznesową. Sportowiec założył Fibak Investment Group, był wydawcą wielu polskich czasopism oraz generalnym przedstawicielem Volvo na Polskę. „Ma również nosa do nieruchomości. Mieszkanie kupione w Nowym Jorku za 300 tysięcy dolarów, co w 1977 roku było ogromną sumą, sprzedał trzy lata później za milion dolarów. Dołożył milion i stał się właścicielem przepięknego domu w Greenwich.
Dziś jego majątek ocenia się na miliony, zliczywszy obrazy i nieruchomości. Miałby więcej, ale przy pierwszym rozwodzie podzielił i kolekcję, i cały majątek. Z drugą żoną miał rozdzielność majątkową, co zadaje kłam opiniom o jej pazerności. Ale czy pieniądze są dla niego w życiu najważniejsze? „Nie”, odpowiada jeden z biznesmenów, który często spotyka się z Fibakiem na turniejach tenisowych. „Dla niego najważniejsze są kobiety”, czytaliśmy w magazynie VIVA! w 2013 roku.
Wojciech Fibak: życie prywatne, małżeństwa
Pierwszą żoną Wojciecha Fibaka była Ewa, z którą mężczyzna ma dwie dorosłe już córki, Agnieszkę i Paulinę. Pod koniec lat 80. jednak się rozstali. „Brakowało mi rodzinnego domu, ale prowadziłem intensywne życie. I bardzo szybko pochłonęła mnie moja własna rodzina. Z Ewą, moją pierwszą żoną, pobraliśmy się jako młodzi ludzie, a Agnieszka urodziła się, kiedy miałem 23 lata. Szybko to życie płynęło”, opowiadał w jednym z wywiadów. Po tym rozstaniu mężczyznę widywano z towarzystwie m.in. Sarah Ferguson, której małżeństwo z księciem Andrzejem przeżywało akurat kryzys oraz Claudii Schiffer.
Wojciech Fibak z córkami i żoną Ewą, Muzeum Narodowe w Warszawie 1992 r.
W latach 90. w swojej rezydencji w Paryżu organizował liczne imprezy, na których pojawiała się śmietanka towarzyska oraz elity z całej Europy. Pojawiało się sporo kobiet. Niektóre z nich doniosły nawet na policję, że molestowano je w domu Wojciecha Fibaka podczas jego nieobecności. Ostatecznie nie postawiono mu żadnych zarzutów, jednak długo jeszcze zła sława się za nim ciągnęła. W 1998 roku były tenisista wreszcie zwolnił tempo i imprezowy tryb życia. Na jego drodze stanęła młodsza od niego o 23 lata Olga Sieniawska, modelka i studentka. Swoim związkiem starali się udowodnić, że są ze sobą z miłości, a młoda dziewczyna nie jest kolejną „zabawką” dojrzałego mężczyzny.
„Zobaczyłem zmysłową, piękną dziewczynę. Ale instynktownie wyczułem w niej także klasę i osobowość...”, mówił po latach o ukochanej. Olga Sieniawska przyznała kiedyś w Vivie!: „Dał mi swoją wizytówkę. Zadzwoniłam po kilku dniach, zgodnie z obietnicą - zawsze staram się być słowna”. W 2000 roku wziął z nią ślub oraz doczekał się córki, Niny. Niestety i ten związek nie przetrwał próby czasu, a para rozstała się w 2014 roku.
ZOBACZ TAKŻE: Wojciech Fibak i Olga Sieniawska przez wiele lat byli szczęśliwym małżeństwem, które nagle się zakończyło
Wojciech Fibak: relacja z matką
„Ale tak naprawdę Wojciech Fibak ma w życiu cztery trwałe miłości: matkę i trzy córki. Matka, pani Joanna Fibak, lat 87, powiada: „Każdej kobiecie życzę takiego syna, telefonuje do mnie codziennie, a często nawet kilka razy dziennie”. Pani Joanna ma kłopoty z zaśnięciem, więc Wojtek potrafi zadzwonić nawet o północy, żeby uspokoić mamę, że nic złego z nim się nie dzieje i upewnić się, jakie starsza pani ma dziś samopoczucie. Kiedy tylko może, przyjeżdża do Poznania, do rodzinnego domu". „Gdyby nie Wojtek, nie utrzymałabym tej willi i ogrodu”, mówi Joanna Fibak. „Ale on wziął na siebie wszystkie opłaty i remonty, a gdy przyjeżdża, od razu biegnie do apteki, by wykupić dla mnie lekarstwa. I nowości książkowe, ja mam niewielką emeryturę – pracowałam jako chemik w laboratorium.
Pani Joanna wspiera syna od początku w jego poczynaniach sportowych. Jeździ w miarę sił na turnieje, a nawet co roku wręcza na kortach w Poznaniu puchar w organizowanym przez niego turnieju imienia Wojtka Fibaka, któremu patronuje, a który wymyślił jego ojciec. Poznański dom jest pełen pięknych przedmiotów i obrazów – tutaj Fibak łyknął też kolekcjonerskiego bakcyla. Miłość do książek i obrazów wyniósł właśnie stąd. „Kiedy syn przyjeżdża, chciałabym, żeby odetchnął od światowego życia”. Gotuje mu rosół albo zupę pomidorową – uwielbia je. Robi kotleciki, bo ubolewa nad tym, że jada głównie w restauracjach", pisała Krystyna Pytlakowska dla naszego magazynu.
Kiedyś nie miał pieniędzy nawet na strój – pierwszą rakietę i ubranie otrzymał od turystki w Rumunii. Mama naszywała mu łaty w dziurach tenisówek. Gdy miał 18 lat i dostał stypendium oraz zaproszenie do najlepszego college'u w USA od Jaya Goulda ze Stanford, amerykańskiego trenera, schował je do szuflady... Podczas turnieju w Teheranie nie był w stanie opłacić sobie samolotu, ani kosztów utrzymania w hotelu. Wtedy pomocną dłoń wyciągnął do niego Björn Borg, zapłaciwszy za niego 1200 dolarów i proponując miejsce w swoim pokoju. Dzisiaj jego majątek szacowany jest na 160 mln złotych, na samym tenisie zarobił około 6 mln dolarów. Dorobił się apartamentu w Monako, Warszawie oraz domu w Alpach. W jednym ze swoich domów gościł nawet takie gwiazdy, jak Eric Clapton, Robert de Niro czy Hugh Grant.
Wojciech Fibak z żoną Olgą i Naomi Campbell w 2006 roku
Wojciech Fibak, Olga Fibak, Claudia Schiffer, pokaz kolekcji Monnari, Warszawa, 28.09.2006 rok
Wojciech Fibak z Bjornem Borgiem w 2021 roku Tenis Turniej Poznań Open 2021
Fragment tekstu Krystyny Pytalkowskiej, który napisała dla magazynu VIVA! w 2013 roku:
Ojciec
Rozmowę przerywa nam telefon od syna, który informuje matkę, że właśnie po turnieju Roland Garros w Paryżu jedzie do córki do Genewy. Paulina mieszka w Szwajcarii, a starsza, Agnieszka, obie z pierwszego małżeństwa, w Grecji. Są zamężne, wyszły za biznesmenów poznanych w Ameryce, gdzie studiowały w Bostonie. Jedna finanse, druga psychologię. Obie mają po dwoje dzieci. Paulina dwóch synków, Agnieszka syna i córeczkę Ewę. Fibak wybiera się na targi sztuki do Bazylei, odwiedzi więc Paulinę, której synek Mateo obchodzi urodziny. Planują więc w tym czasie zlot rodzinny z piknikiem w ogrodzie. Przyjedzie też pierwsza żona Fibaka, Ewa, i być może jego trzecia córka – 10-letnia Nina.
Wojciech Fibak bardzo kocha swoje córki i jest dla nich najlepszym ojcem. Przyjeżdża zawsze z prezentami i opowieściami o wielkim świecie. Obie starsze dziewczyny nie chciały kontynuować jego kariery sportowej. Jedna z nich nie pracuje, poświęcając się tylko rodzinie. Druga pracuje. Co będzie robić w przyszłości najmłodsza, Nina, nie wiadomo. Ale już wykazuje zdolności do tańca i muzyki, chodzi do szkoły muzycznej. Poza tym zna biegle trzy języki, a kiedy łapie wolną chwilę, namiętnie czyta. Fibak, gdy była mniejsza, co wieczór czytał jej bajki na dobranoc.
Mariusz Czerkawski zastanawia się, skąd Fibak czerpie energię, jakiej pozazdrościć by mógł 30-latek. Dziś jest w Warszawie, jutro w Paryżu, tego samego dnia jedzie do Monako, wraca do Poznania, z Poznania znowu do Warszawy. Potrafi prowadzić kilka rozmów telefonicznych jednocześnie.
Ten styl życia musiał odbić się na jego małżeństwach. I chociaż teraz wiele osób dorabia do rozwodów Fibaka wygodną obecnie ideologię zdrady, to było trochę inaczej. Czesław Czapliński doskonale pamięta okres, gdy Fibak rozwodził się z pierwszą żona Ewą w 1993 roku.
„Ona nie wytrzymywała jego ciągłych wyjazdów. Była romanistką. W końcu postanowiła zamieszkać w Paryżu, a na to Wojtek nie chciał przystać, bo miał już dom w Stanach i tam przebywał najczęściej. No i tak to się rozleciało. Ale są w wielkiej przyjaźni. Ilekroć Wojtek jest w Paryżu, widzi się z Ewą, która zresztą wyszła ponownie za mąż. Telefonują często do siebie, nieraz byłem tego świadkiem. Podobnie będzie z Olgą po ich rozwodzie. Mimo że przeżywają teraz trudne chwile, widuje się ich nadal razem, kiedy spacerują po Krakowskim Przedmieściu z małą Niną”.
„Olga za nic nie będzie chciała ograniczać kontaktu Wojtka z ich córką”, mówi jedna z bliskich znajomych pary. „Wręcz przeciwnie, będzie dbała o to, by te relacje nie osłabiły się. Dla Olgi ten rozwód jest bardzo traumatyczny. Ona bardzo Wojtka kochała i pewnie kocha nadal, chociaż trudno im już żyć razem. Każde z nich poszło w inną stronę. Olga chce odpocząć. Ale na pewno nie ma w jej życiu innego mężczyzny. Niedobrze jednak, że to wszystko zbiegło się w czasie. Nieszczęścia chodzą parami”.
Dzwonię do Olgi Fibak, a po chwili do jej męża. Oboje odmawiają komentarza. „Może kiedyś, jak się to wszystko uspokoi”, obiecuje Fibak. Każdego traktuje poważnie i uprzejmie. Znany jest z elegancji w sposobie bycia. Nawet wścibskich dziennikarzy nie lekceważy.
Ta łatwość kontaktu z ludźmi sprawia, że jest nimi otoczony. Niektórzy chcą się pogrzać w blasku jego sławy, inni odpocząć w dobrym
towarzystwie. Bywa u niego mnóstwo znajomych. Ma gdzie ich przyjmować. „Nakarmi, przenocuje”, dopowiada Czapliński.
Światowiec
Domów Fibak ma kilka. W Polsce, Monte Carlo i w górach, u podnóża francuskich Alp. Kilka lat temu sprzedał dom w Ameryce, w Greenwich. Tam koncentrowało się życie towarzyskie.
„To był piękny dom z lat 20., w neogotyckim stylu, przypominający zamek, z dwoma basenami, odkrytym kortem i lasem”, mówi Michał Urbaniak. Bywał tam jeszcze z Jerzym Kosińskim. Widywało się tu Erica Claptona i Carlę Bruni. Fibak miał właśnie takich przyjaciół. Zaglądał tu także Richard Gere i oczywiście Robert De Niro. W tej dużej posiadłości każdy dostawał swój pokój. A pani Wanda z panią Celinką podawały gościom polskie potrawy – białą kiełbasę na przykład. Dzisiaj już żaden z domów Fibaka nie może zastąpić tego amerykańskiego, chociaż apartament w Monte Carlo też jest często odwiedzany przez gości. Mogą przebywać u Fibaka, jak długo zechcą. Można też wpaść tam niespodziewanie i spotkać na przykład księcia Alberta, który bardzo lubi posiedzieć z Fibakiem i porozmawiać o życiu. Fibak poznał go wieki temu, kiedy jeszcze żyła księżna Grace Kelly. Książę Rainier wraz z żoną wręczali Wojciechowi Fibakowi puchar Monako. Wtedy się zaprzyjaźnili i choć ani księżna Grace, ani książę Rainier już nie żyją, przyjaźń z rodem Grimaldich trwa do dziś.
Czesław Czapliński przypomina, jak niedawno Fibak z księciem Albertem szli Krakowskim Przedmieściem do galerii, a przechodnie nie wierzyli własnym oczom. „Ale Fibaka stać na wszystko, nawet na ściągnięcie do Polski księcia”, mówi.
„Ja w Monte Carlo u Fibaka nie byłem, za to gościł mnie w domu w Alpach. Przestronnym, bardzo wygodnym. Położony jest w sąsiedztwie domu Bachledów, z którymi Fibak jeździ na nartach. Byliśmy tam z moją żoną i dziećmi”, wspomina Mariusz Czerkawski.
Z Fibakiem „kolegują się” od dawna, od turnieju w Sopocie, gdzie umówił ich ze sobą wspólny znajomy. Fibak bowiem zna wszystkich i wszyscy jego znają. Krąży nawet takie powiedzenie: „Kto nie zna Wojtka Fibaka, musiał być zahibernowany”.
„Byłem w dołku”, mówi Michał Urbaniak. „Wytwórnia zrezygnowała z wydania mojej płyty. Przez rok prawie nie zarabiałem. To Wojtek wtedy wspomagał mnie finansowo. Nigdy mu tego nie zapomnę”.
Przyjaciel
Znany biznesmen (prosi o nieujawnianie nazwiska) przypomina natomiast, że gdy była nagonka na Ryszarda Krauze, to właśnie Fibak wziął go publicznie w obronę. „Wojtek ma taką naturę, że chciałby, żeby wszyscy byli szczęśliwi. Dlatego lubi ludzi poznawać ze sobą. Mówił, że skojarzył 30 par, i ja mu wierzę. Małżeństwo Ivana Lendla, którego poznał z młodziutką Samanthą, jest bardzo trwałe, dochowali się pięciu córek. Fakt, że wtedy miała tylko 13 lat, ale teraz ma 44. Z pewnością niektórzy tchórzliwi hipokryci się od niego odwrócą, będą udawać, że go nie znają. A potem, gdy wszystko przycichnie, znowu zaczną odwiedzać go w jego domach. Oprócz dwupoziomowego mieszkania na Starówce ma duży dom w Konstancinie. Na miejscu Wojtka skreśliłbym parę znajomości”.
Nieraz można zobaczyć Wojciecha Fibaka, jak w dżinsach i marynarce pedałuje rowerem ze Starego Miasta do swojej galerii przy Krakowskim Przedmieściu. Mijając znajomych, macha im, umawia się na lunch w Bristolu (tam właśnie przy kawie poznał Olgę – swoją drugą żonę). To znaczy tak było do niedawna. Teraz, gdy telefonuję do ludzi, którzy byli często widywani z Fibakiem, mają z nim zdjęcia na salonach, uśmiechają się, obejmują, wielu odmawia: „Nie będę się o nim wypowiadał”.
A przecież na wernisaże do Fibaka wypadało chodzić, bywało tu najlepsze towarzystwo. Można tu było spotkać i aktorów, i polityków, i ludzi znaczących za granicą. To Fibak „ściągnął” wybitnego finansistę Stephena Szwarcmana na wykład w Polskiej Radzie Biznesu. Przez 10 lat działał w Fundacji im. Stefana Batorego. Wydaje się, że nie ma dla niego rzeczy niemożliwych. Na świecie jest ceniony za pasję, z jaką promuje Polskę i polską sztukę. W jego kolekcji jest ponad 600 obrazów klasyków z lat 50. i 60. Kantor, Fangor, Kobzdej, Dominik Nowosielski. Pągowska, Lebenstein, Gierowski. I dzieła młodych malarzy, którym Fibak daje szansę, by zaistnieli na rynku. Kolekcja zapewne zostanie przy rozwodzie podzielona. Część obrazów Fibakowie zbierali razem.
Na razie jednak sprawa rozwodowa jest przełożona na jesień. Z pewnością oboje uznali, że nie ma co dolewać teraz oliwy do ognia. Codziennie przecież będą się ukazywać w tabloidach nowe „rewelacje”. Jak się bronić przed plotką? Znani ludzie są na nią nieustannie narażeni. Na przykład gdy się poznali w 1998 roku i pobierali w 2000, pisano, że to Olga rozbiła jego małżeństwo. Ale nikt jakoś sobie nie policzył, że kiedy Fibak się pierwszy raz rozwodził, Olga kończyła „podstawówkę”. Mieli się poznać dopiero sześć lat później.
ZOBACZ TAKŻE: Jacek Jelonek i Michael Danilczuk są pierwszą męsko-męską parą w polskim Tańcu z gwiazdami! Jaką mają misję?
Żródła: zyciorysy.info, gwiazdy.wp.pl, magazyn VIVA!