Władysław Hańcza i Barbara Ludwiżanka nie byli sobie wierni, ale kochali się do końca życia
Żona aktora żyła w jego cieniu
Władysław Hańcza i Barbara Ludwiżanka byli charakterystyczną parą. Ona drobna, niska, delikatna, on wielki, prawie dwumetrowy z tubalnym głosem. Byli bardzo popularnym duetem. Dzisiaj w Warszawie na Mokotowie jest ulica Barbary Ludwiżanki, która krzyżuje się z ulicą Władysława Hańczy. Oboje byli świetnymi aktorami, ale to Władysław Hańcza zdobył wielką popularność jako Kargul w „Samych swoich” - milkliwy, patrzący spode łba, trochę jak Rejent Milczek z „Zemsty". Mało kto wie, że w tym filmie nie mówił swoim głosem, bał się bowiem kresowego zaśpiewu. Dubbingował go inny aktor Bolesław Płotnicki. Hańcza przemówił dopiero w „Nie ma mocnych”.
Władysław Hańcza zapisał się w pamięci widzów także jako Maciej Boryna w „Chłopach”. Mówiono, że potrafi zagrać każdego: i chłopa i księcia, bo był też doskonały w roli księcia zdrajcy Janusza Radziwiłła w „Potopie”. Władysław Hańcza i Barbara Ludwiżanka byli małżeństwem do końca życia, które nie zawsze układało im się, tak jakby chcieli.
Artykuł aktualizowany 19.11.2023
Ostatnia publikacja na VUŻ-u i Viva Historie 19.11.2024 r.
Barbara Ludwiżanka i Władysław Hańcza: historia miłości. Jak się poznali?
Barbara Ludwiżanka i Władysław Hańcza poznali się jeszcze przed wojną, w 1934 roku, w Poznaniu. Aktor nie był już wtedy wolnym mężczyzną. W 1929 roku ożenił się z Heleną Chaniecką, trzy lata później urodził im się syn Władysław. Był pewien, że to kobieta jego życia, tym bardziej że miała takie samo nazwisko, jak jego mama. Dlatego Ludwiżanka na początku ich znajomości nawet nie brała Władysława Hańczy pod uwagę, jako partnera. „Wtedy Hańcza ani mi się śnił!”, wspominała. Ale wspólne występy na poznańskiej scenie bardzo ich zbliżyły. „Byłam jego sceniczną amantką, aż doszło do prawdziwych oświadczyn. Władek twierdził, że z pierwszą żoną stanowili niedobraną parę”.
Byli w podobnym wieku. Barbara Ludwiżanka urodziła się w styczniu w 1908 w Stanisławowie. Pochodziła z artystycznej rodziny, jej rodzice byli śpiewakami operowymi, rodzina mamy od pokoleń związana była z teatrem, dziadek napisał słynną sztukę „Żołnierz królowej Madagaskaru”. Mówiła, że wszyscy w rodzinie zdziwiliby się, gdyby nie została aktorką. Jako młoda dziewczyna zaczęła występować w teatrze w Poznaniu, na początku oznaczano ją na afiszu gwiazdkami, bo nie można było wymieniać z nazwiska ludzi, którzy nie mieli aktorskich uprawnień. Ale ona zdała egzamin i dostała się do Szkoły Aktorskiej przy poznańskim konserwatorium.
Władysław Hańcza: jak został aktorem?
O trzy lata starszy Władysław Hańcza naprawdę nazywał się Władysław Tosik. Początkowo miał być inżynierem włókiennikiem i przejąć rodzinny biznes. W planach był nawet wyjazd do Belgii, na studia w tym kierunku. Ale wyjazd się nie udał, a młody Władek postanowił jednak pójść własną drogą, podjął studia filozoficzne i polonistyczne na Uniwersytecie w Poznaniu. Studiował też w Szkole Dramatycznej przy Teatrze Polskim, statystował na scenie. W 1927 roku zadebiutował jako aktor rolą Hermesa w przedstawieniu „Noc Listopadowa” Wyspiańskiego.
W latach 20. przyjął pseudonim Hańcza, być może jego rodzina nie chciała, by występował na scenie pod rodowym nazwiskiem. Kiedy poznali się z Barbarą, małżeństwo aktora istniało głównie na papierze. Z Heleną pobrali się jako bardzo młodzi ludzie, w gruncie rzeczy nie dorośli do poważnych zobowiązań. Z Barbarą przysięgli sobie, że będą zawsze razem.
Losy pary podczas wojny
Na pewien czas rozdzieliła ich wojna. Jak wielu aktorów nie grali wtedy w teatrach, Barbara była kasjerką w kinie, Władysław pracował jako magazynier. Po Powstaniu Warszawskim oboje trafili do obozu w Pruszkowie, skąd jego skierowano do układania szyn w Cottbus, a ją — do pakowania ziół w Solingen. „Nie zapomnę tej podróży. Byłam ciężko chora, brudna. Spódnicę miałam sztywną od krwi, dostałam krwotoku. Gdy przyjechaliśmy na miejsce, stary Niemiec na powitanie trzasnął mnie po rękach za to, że takie delikatne”, wspominała. Ledwo przeżyła, pobyt na robotach nadszarpnął jej zdrowie. Z Władysławem Hańczą odnaleźli się ponownie dopiero w 1948 roku, rok później, gdy on dostał rozwód, wzięli ślub.
"Wyglądali zabawnie, kiedy szli razem. Hańcza, słusznego wzrostu, kroczył zazwyczaj pierwszy, za nim szła pani Barbara. On co pewien czas się zatrzymywał, odwracał i grzmiał na całą ulicę: ".
Zobacz też: Jerzy Turek na ekranie bawił i rozśmieszał miliony, ale rodzinny dramat zmienił go na zawsze
Władysław Hańcza: romanse
Władysław Hańcza zawsze miał powodzenie. „Słuszny wzrost i ładna budowa ciała, po drugie charakterystyczny, łatwo wpadający w ucho tembr głosu, po trzecie wyrazista dykcja i wreszcie fluid męskości, zdrowej, zadowolonej ze świata i siebie”, opisywała go królowa sceny Nina Andrycz. On sam mówił, że lubi kobiety „mając pełną świadomość ich wad. Ich psychika, z całym balastem typowo niewieścich ułomności, wzrusza mnie oraz jednocześnie czyni bardziej wrażliwym i tym samym chyba lepszym”.
W małżeństwie nie zawsze był wierny. Głośno było o romansie Władysława Hańczy ze słynną aktorką Elżbietą Barszczewską, na początku lat 50. w Teatrze Polskim w Warszawie. W tym samym teatrze był mąż Barszczewskiej, a dobry znajomy Hańczy – reżyser Michał Wyrzykowski i Barbara Ludwiżanka. Dziwny to był czworokąt, do którego dochodził jeszcze reżyser Jerzy Kreczmar, z którym romansowała… Ludwiżanka. Nawet zastanawiała się, czy to on nie jest mężczyzną jej życia i czy nie powinna zostawić dla niego męża. Te romanse nie trwały na szczęście długo, a po wszystkim wszyscy sobie wszystko wybaczyli i nadal ze sobą pracowali.
Podobno na planie „Chłopów” Władysław Hańcza podrywał z kolei Emilię Krakowską, wchodząc całkiem nago do łóżka, w którym mieli odegrać scenę miłosną. Ale to można już zaliczyć do anegdot z planu filmowego.
Zobacz też: Była więziona i poddawana torturom, mąż zostawił ją dla innej... Tragiczne losy Zofii Rysiówny
Barbara Ludwiżanka i Władysław Hańcza: strata syna
Barbara Ludwiżanka i Władysław Hańcza nie mieli dzieci, choć on bardzo tego chciał. Jedyny syn aktora Władysław, który także był aktorem, zmarł nagle w 1966 roku w wieku zaledwie 34 lat. To był ogromny cios dla wszystkich bliskich. Władysław Hańcza czuł się załamany, winny, że nie miał kontaktu z synem, i nie zdążył naprawić ich relacji. Winił siebie za to, że był złym ojcem. Nigdy sobie tego nie wybaczył. Jego najbardziej znane filmowe role i wielka popularność przyszły po tej tragedii, ale on nie potrafił się już z nich do końca cieszyć. Oboje z Barbarą Ludwiżanką w trudnych chwilach wspierali się, ale zapomnienia szukali także w pracy. Dużo grali w teatrze i filmie, bywały takie czasy, że mijali się w ciągu dnia, kiedy on wracał z planu filmowego, ona wychodziła do teatru. Wspólnym, świętym czasem były dla nich wakacje, zwiedzili pół świata.
Zobacz także: Wydawali się dla siebie stworzeni. Historia miłości Danuty Kowalskiej i Czesława Langa
Władysław Hańcza: wróżka przepowiedziała mu, kiedy umrze
Byli na Sycylii, kiedy Władysław Hańcza źle się poczuł, po przyjeździe od razu trafił do szpitala. Wiedział, że już z niego nie wyjdzie. W młodości wróżka przepowiedziała mu, że będzie żył 72 lata. Pamiętał o tym przez całe życie. „Moja zachłanność wynika z pośpiechu. Kto wie, co komu pisane? Przepowiedziano mi, że umrę w siedemdziesiątym drugim roku życia, niewiele czasu zostało, by cieszyć się uśmiechami losu”, mówił w jednej z rozmów. Przepowiednia się sprawdziła. Zmarł, mając 72 lata. Żona opiekowała się nim do końca, ale wychodziła do teatru na spektakle. Tego wieczoru gdy zmarł, Barbarze Ludwiżance powiedziano o tym dopiero po przedstawieniu.
„Gdy wchodziłam na scenę, koledzy już wiedzieli, że mąż nie żyje. Następnego dnia też grałam. Tak było mi lżej”, mówiła”. Po śmierci męża czuła się bardzo samotna. Ale niczego nie żałowała, mówiła, że miała wspaniałe życie. Widzowie na pewno zapamiętali ją z wielu teatralnych ról i kreacji w „Sublokatorze”, „Nocach i dniach”, czy „Seksmisji” gdzie uczyła Lamię, do czego służyli mężczyźni. Zmarła w 1990 roku. Została pochowana obok męża.