Reklama

Wiesław Gołas odszedł w 2021 roku w wieku 91 lat. Debiutował w „Pokoleniu” Andrzeja Wajdy, ale na koncie miał znacznie więcej ról. Niestety, w ostatnich latach życia zmagał się z licznymi problemami zdrowotnymi: przeszedł drugi udar, zaś rokowanie od początku nie napawały optymizmem. Ten pierwszy miał miejsce chwilę wcześniej, pod koniec 2020 roku. Jego żona, Maria Krawczyk-Gołas, zapewniała wówczas, że jest pełna nadziei. „Mąż miał udar, cieżko mu się mówi. Ale jest na chodzie. Opiekuję się nim. Wszystko będzie dobrze”, zapewniała. I choć wydawało się, że rzeczywiście jakoś się udało, los zadecydował inaczej...

Reklama

[Ostatnia aktualizacja treści na VUŻ 29.03.2024 r.]

Wiesław Gołas: aktor o wielu twarzach

Gołas był niesamowitym aktorem. Gdy w 1959 roku zagrał w „Paradach” Jana Potockiego, po występie w Paryżu francuska prasa pisała: „(…) jeden z aktorów jest po prostu sensacyjny (nazywa się Wiesław Gołas) i umie wszystko: grać komedię – oczywiście, ale także śpiewać, tańczyć, grać pantomimę i pojedynkować się tak, jak nikt się na naszych scenach nie pojedynkuje”. Niezwykły był w piosenkach, wystarczy zobaczyć go, gdy w „Kabarecie Starszych Panów” śpiewał „Upiornego twista”, czy słynną balladkę „Szuja” albo „No co, no co ja ci zrobiłem, oprócz dzieciątka”.

A kabaret Dudek? Ile zagrał tam znakomitych skeczy, i zaśpiewał słynną piosenkę „W Polskę idziemy”. Albo piosenka „Sufler”, w której naśladował Alaina Delona, Johna Wayna i …kałasznikow. Wielu będzie go pamiętać jako Papkina z „Zemsty”, Tomka Czereśniaka z „Czterech Pancernych”, kierowcę Marianka Szugułę w serialu „Droga”. Jaki był w życiu prywatnym?

Zobacz też: „Byłem gotowy przekopać pół świata, żeby zdobyć jej numer”. Od 12 lat tworzą szczęśliwe małżeństwo

Wiesław Gołas: dzieciństwo pełne miłości i żartów

Oficjalnie urodził się 4 października 1930 roku w Kielcach. Oficjalnie, bo to właśnie ta data – wpisana przez pomyłkę podchmielonego organisty – widnieje w jego dokumentach. Naprawdę urodził się kilka dni później, 9 października. Akuszerka towarzysząca jego matce przy porodzie twierdziła, że był pierwszym noworodkiem, który nie rozpłakał się po klapsie, które daje się dzieciom, by zaczęły samodzielnie oddychać. Zamiast tego zaczął się śmiać, co dziś można uznać za przepowiednię. Wtedy jeszcze nikt nie wiedział, że kilkadziesiąt lat później Wiesław Gołas zostanie królem komedii, a jego żarty na stałe wejdą do polskiego języka.

Mały Wiesiek i jego siostra Basia dorastali w domu pełnym miłości i żartów. Nazywali siebie i swoich rodziców „czwórką hultajską”. W ich domu często wspólnie muzykowano, goszczono krewnych i przyjaciół. Basia grała na mandolinie, Teofil Gołas – ojciec rodzeństwa, ogniomistrz 2. Pułku Artylerii Lekkiej Legionów – śpiewał, przygrywając sobie na różnych instrumentach. Wiesiek wesoło pogwizdywał w rytm muzyki – podobnie jak inni członkowie rodziny, chociaż to właśnie jego Wojciech Młynarski nazywał „gwizdulkiem”. Wkrótce zyska kolejne przezwiska. Dla kolegów z jednostki ojca będzie „dzidziusiem”, a lata później nauczyciele będą wołać za nim „diablas”, nie Gołas – z uwagi na jego temperament i zamiłowanie do żartów.

INPLUS/East News

Wiesław Gołas, serial „Kapitan Sowa na tropie”, 1965 rok

Wiesław Gołas: przerwane dzieciństwo, czasy wojny

Kiedy Niemcy napadli na Polskę, miał 9 lat. Jego ojciec wyruszył na wojnę. Przed wyjazdem Teofil Gołas przeprowadził z synem poważną rozmowę: posadził Wieśka na koniu, w deszczu. O tym mokrym siodle Wiesław Gołas będzie opowiadał lata później. Ojciec poprosił, żeby zaopiekował się matką i Basią, gdy jego nie będzie. Zostawił mu szablę, żeby w razie potrzeby mógł obronić swoją rodzinę. Po upadku kampanii wrześniowej Teofil Gołas miał zostać przewieziony do oflagu, niemieckiego obozu jenieckiego, w którym przetrzymywano oficerów. Udało mu się jednak uciec z pociągu i wrócić do Kielc.

Rodzina Gołasów zaangażowała się w działalność konspiracyjną już w pierwszych miesiącach wojny. Jadwiga Gołas przechowywała broń i amunicję dla podziemia, jej mąż dołączył do oddziału partyzanckiego. Został jednak aresztowany przez Niemców i osadzony w kieleckim więzieniu. Niedługo później trafił do obozu na Majdanku. W 1942 roku został zamordowany w niewyjaśnionych okolicznościach. Syn przez lata będzie próbował go odnaleźć, bezskutecznie. W latach 50. pojedzie do Majdanka złożyć kwiaty na zbiorowym grobie.

„Nie wolno ci się bić i nie wolno dopuszczać, by cię bito”, mawiał małemu Wiesiowi ojciec. Uczył go odpowiedzialności, dyscypliny, ale też miłości do ojczyzny. Już po jego śmierci, jako nastolatek, Wiesław wstąpił do Szarych Szeregów i przyjął pseudonim „Wilk”. Kontynuował działalność konspiracyjną ojca. Roznosił ulotki, kradł Niemcom broń. To właśnie podczas przenoszenia broni do grobowca na cmentarzu prawosławnym w Kielcach omal nie zginął. Tego dnia padało, a on niósł pod pachą zawinięty w gazetę pistolet. Potknął się, schodząc ze schodów, jednak nie upadł. Zdążył go złapać jeden z przechodzących obok Niemców. Nie zauważył lufy wystającej spod rozmoczonego papieru, pozwolił mu odejść.

Podczas jednej z akcji Szarych Szeregów – w listopadzie 1944 roku, gdy wojska sowieckie zbliżały się do Kielc – Wiesław Gołas został przyłapany przez gestapowców. W rękach miał amunicję, w kurtce – konspiracyjną gazetkę „Powstaniec”. Po zatrzymaniu przewożono go z komendy do komendy, w końcu trafił do więzienia. Zamknięto go w zatłoczonej celi, a jako że był najmłodszy – miał zaledwie 14 lat – nakazano mu spać przy sanitariacie. Później dowie się, że w tej samej celi dwa lata wcześniej był więziony jego ojciec.

Torturowano go przez trzy miesiące. Tłumaczył swoim oprawcom, że konspiracyjna gazetka trafiła do jego kurtki przypadkiem – po prostu ją znalazł, a przechwytywanie amunicji traktował jak zabawę. Nikt mu nie uwierzył. „Pierwszy raz jak mnie przesłuchiwano, piszczałem cienko jak baba” – powie po latach w rozmowie z „Faktem”. Jeden z funkcjonariuszy, wyjątkowo okrutny, okładał go nahajem. Współwięźniowie wiedzieli, że ich nie wydał. Gdy wracał z przesłuchań, kładli mu na posiniaczonych plecach mokre szmaty, by chociaż trochę ulżyć mu w bólu. W styczniu 1945 roku, po wkroczeniu Sowietów do Kielc, został wypuszczony z więzienia.

Zobacz też: Dzieli ich 12 lat, są z zupełnie innych światów. Mąż Henryki Krzywonos-Strycharski napisał o niej wyjątkową książkę

Wiesław Gołas: jak został aktorem?

Pierwsze lata nauki spędził w Publicznej Szkole Powszechnej nr 9 na kieleckim Baranówku, później uczył się w gimnazjum im. Jana Śniadeckiego. Szybko zapadł w pamięć gronu pedagogicznemu, bynajmniej nie z powodu osiąganych przez niego not. Był szkolnym figlarzem i urwisem, przez co z czasem nauczyciele zaczęli posądzać go o wszystkie występki. Wyrzucano go z klasy i ganiono. Później dostawał lanie od swojej matki. Zdarzało się, że klęczał na grochu. Mimo łatki chuligana już w latach szkolnych zaczął występować na szkolnych akademiach – podobno nikt inny tak spektakularnie nie mdlał na zawołanie.

Po lekcjach służył do mszy jako ministrant w małym drewnianym kościółku. Grał w szkolnej orkiestrze na instrumentach perkusyjnych. Uczył się śpiewu. W gimnazjum zadebiutował jako aktor – statystował w sztuce „Krakowiacy i górale” w Teatrze im. Stefana Żeromskiego.

Już po wojnie maturę zdał w kieleckim liceum, a następnie rozpoczął studia na Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej w Warszawie – dzisiejszej Akademii Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza. Studia ukończył w 1954 roku. Jego pierwsza poważna rola – Papkina z „Zemsty” Aleksandra Fredry – będzie towarzyszyła mu przez całe życie. W Papkina pierwszy raz wcielił się na deskach Teatru Dolnośląskiego w Jeleniej Górze. Kolejny raz w Teatrze Dramatycznym w reżyserii Gustawa Holoubka, później – w Teatrze Polskim u Kazimierza Dejmka.

„Fredrowski Papkin jest dla mnie uosobieniem zawodu aktora. Grałem go kilkaset razy. […] Każdy z nas aktorów jest po trosze Papkinem, bo jesteśmy jednocześnie i śmieszni, i tragiczni, sprzedajemy się za miskę zupy. I jest to postać, którą można grać w każdym wieku. Zespoliłem się z tą rolą. Dobrze to zrozumiał Wojtek Młynarski, bo napisał w jednej z piosenek: »Ile Gołas ma z Papkina, a Papkin z Gołasa«” – mówił w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”.

Przyjaźnie zawarte w szkole teatralnej przetrwały lata – z Franciszkiem Pieczką, Zdzisławem Leśniakiem czy Mieczysławem Czechowiczem spotykał się na scenie i planie filmowym długo po odebraniu dyplomu. Teatr stał się jego życiem, był dla niego jak powietrze – bez niego nie mógłby żyć. Wiesław Gołas odnosił sukcesy na polu zawodowym, a wkrótce miał poznać kobietę, w której zakocha się bez opamiętania.

Czytaj też: W latach 70. cała Warszawa huczała o tym związku. Jerzy Kamas złamał serce Wiesławie Niemyskiej

INPLUS/East News

Wiesław Gołas: kim była jego pierwsza żona?

W 1955 roku, podczas jednej z biesiad w Murowanej Piwnicy w Zakopanem, wypatrzył Elżbietę Szczepańską. Choć u jej boku był wtedy inny mężczyzna, nie zniechęciło to oczarowanego Wiesława. „Miał na nogach żółte półbuty, a mankiety zwykłych spodni schował w wywiniętych ciepłych skarpetkach. Zaczęliśmy tańczyć rock and rolla. Byłam oszołomiona wrażeniami” – wspominała Elżbieta Szczepańska w książce „Na Gołasa” Agnieszki Gołas-Ners. Wrażenia musiały być na tyle silne, że resztę wieczoru spędziła w towarzystwie młodego aktora, a o poprzednim partnerze szybko zapomniała. Zakopiańskie pląsy utkwiły również w pamięci samego Wiesława Gołasa. Gdy ukochana odwiedziła go któregoś razu w teatrze, by zobaczyć, jak ten prezentuje się na scenie, zatańczył dla niej rock and rolla – choć nie było tego w scenariuszu.

Oświadczyny wydawały się formalnością – Elżbieta Szczepańska od razu się zgodziła. Zdobyła uznanie przyszłej teściowej, choć jej rodzice nie byli zachwyceni wiadomością, że córka wyjdzie za mąż za aktora – mieli nawet złapać się za głowy, gdy o tym usłyszeli. Mimo drobnych przeciwności, para się pobrała, a niedługo później na świat przyszła ich córka Agnieszka.

Wiesław Gołas: ojcostwo

Jakim ojcem był Wiesław Gołas? „W dzieciństwie był dla mnie niemal magiczny. Potrafił przeistoczyć się to w ptaszka, to w dwa psy przy płocie (mój ulubiony »numer« taty, gdy szczekał na dwa głosy!), w małpę i wszelkie możliwe zwierzątka, o jakie go prosiłam. Wspólnym, choć rzadkim, wyjazdom na narty, nad morze, czy wycieczki rowerowe zawsze towarzyszyła cała masa żartów” – mówiła córka aktora w rozmowie z Onetem.

Przez dom Gołasów przewijali się członkowie ówczesnej elity artystycznej: Eryk Lipiński, Ewa Wiśniewska, Anna i Stanisław Tymowie, Jerzy Dobrowolski, Edward Dziewoński. Jak mówiła po latach Agnieszka Gołas-Ners, najszczęśliwsze lata życia jej taty to właśnie te, w których mógł grać, zabawiać publiczność. Spotkał na swojej drodze wybitnych twórców i twórczynie – Jeremiego Przyborę, Irenę Kwiatkowską, Barbarę Krafftównę, Jana Kobuszewskiego – a to tylko kilka z dziesiątek znamienitych nazwisk, z którymi pracował. Współtworzył trzy kabarety – Kabaret Starszych Panów, Kabaret Koń oraz Kabaret Dudek. Cały czas trwała przy nim żona.

Choć wydawało się, że są zgodnym małżeństwem i z powodzeniem godzą życie prywatne z zawodowym, z czasem zaczęli się od siebie oddalać. Gdy Agnieszka miała 14 lat, postanowili się rozstać. Decyzja o rozwodzie była wspólna – oboje wiedzieli, że ten taniec, który rozpoczął się w zakopiańskiej karczmie przed laty, po prostu dobiegł końca. Jednak dla Wiesława Gołasa rozwód był porażką – marzył, by stworzyć Agnieszce dom, w jakim on sam się wychowywał. Jak powie później jego córka, gdyby nie poznał swojej drugiej żony, mógłby nie unieść ciężaru rozwodu.

Zobacz też: Żyją skromnie, są dla siebie całym światem. Bożena i Lech Janerkowie - nierozłączni od ponad 40 lat

INPLUS/East News

Wiesław Gołas na planie „Czterech pancernych i psa”

Wiesław Gołas: z drugą żoną spędził resztę życia

Drugą żonę poznał przypadkiem. Była połowa lat 70. – Wiesław Gołas był już wtedy rozpoznawalny nie tylko za sprawą swoich skeczy, ale również dzięki rolom filmowym i występom na małym ekranie. Tomusia Czereśniaka z serialu „Czterej pancerni i pies” znali – i kochali – niemal wszyscy. Podczas spaceru zobaczył w witrynie zakładu fotograficznego swoją podobiznę, więc postanowił wejść do środka. Autorką zdjęcia sprzed lat była Maria Krawczyk, pracownica zakładu. To była miłość od pierwszego wejrzenia – jeszcze zanim porozmawiali, on już wiedział, że to z nią chce spędzić resztę życia.

Pytana po latach, co urzekło ją, gdy poznała swojego męża, mówiła, że poczucie humoru – znała go przecież z ekranu. Dopiero z czasem zrozumiała, że daleko mu do wesołka, w którego często się wciela na ekranie czy w teatrze. Tym, czym imponował jej przez lata, były nienaganne maniery, wielka kultura i szacunek, jaki okazywał wszystkim ludziom. Gdy się oświadczył, przyjęła zaręczyny. Od tamtej pory byli nierozłączni.

Maria Krawczyk-Gołas towarzyszyła mężowi, gdy ten wspinał się po kolejnych szczeblach kariery. Jako Tomuś, baron Krzeszowski z „Lalki” czy Karpiel w filmie „Poszukiwany, poszukiwana” zaskarbił sobie sympatię widzów, a kolejne role – w tym Kazika z filmu „Brunet wieczorową porą” czy Majewskiego w „Alternatywach 4” – tylko umocniły jego pozycję na liście najwybitniejszych polskich aktorów. Za swoje zasługi dla polskiej kultury został odznaczony zarówno Krzyżem Kawalerskim, jak i Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski.

Ostatni raz pojawił się na ekranie w 1996 roku jako Ignatko w filmie Jana Jakuba Kolskiego „Szabla od komendanta”. Jak przyznał później na łamach „Gazety Wyborczej”, „miał piękne życie i zawsze wychodził bez szwanku ze wszystkich opresji”. Przyszedł jednak moment, w którym postanowił zejść ze sceny: „Moim suflerem jest mój organizm. Słucham go i wiem, co mogę jeszcze zrobić. Teraz mi mówi, że jestem starszym panem. Nawet Papkin musi kiedyś odpocząć”. Choć sporadycznie grywał w teatrze, ciało – najważniejsze narzędzie każdego aktora – zaczęło odmawiać mu posłuszeństwa.

Czytaj także: Miałam dwóch bardzo dobrych mężów – mówi słynna podróżniczka Elżbieta Dzikowska

Jerzy Płoński/Forum

Wiesław Gołas, Warszawa, lata 80. XX wieku

Wiesław Gołas: ostatnie chwile

„Gdyby nie Marysia, pogubiłbym się. Żyję tylko dzięki niej. Jestem wielkim szczęściarzem, bo spotkałem kobietę, która nie dość, że mnie kocha, to w dodatku jest moim najlepszym przyjacielem. To rzadkie połączenie. Miłość i przyjaźń tylko czasem idą w parze” – mówił kilkanaście lat temu w rozmowie z „Super Expressem”, niedługo po tym, jak przeszedł zawał serca. W tych trudnych momentach żona nie odstępowała go na krok. Wspierała go, opiekowała się nim, gotowała mu i znosiła jego grymasy. Była nie tylko miłością jego życia, ale i opiekunką, powierniczką, bratnią duszą.

9 października 2020 roku Wiesław Gołas świętował 90. urodziny. Żartował, że sam nie wierzy, że tak długo udało mu się przeżyć – życiem pełnym dramatów, ale i piękna. Wkrótce jego stan się pogorszył, w końcu 2020 roku przeszedł udar. Nie wychodził już z domu, miał trudności z mówieniem. Drugiego udaru już nie przeżył. Do końca opiekowała się nim żona. Maria Krawczyk-Gołas zmarła w styczniu tego roku, niecałe dwa lata po tym, jak pożegnała ukochanego. Nigdy nie pogodziła się z jego śmiercią.

Bartosz KRUPA/East News
Reklama

Wiesław Gołas, Maria Krawczyk-Gołas, Warszawa, 02.12.2011 rok

Reklama
Reklama
Reklama